Maciej Jońca – „Głośne rzymskie procesy karne” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-01-24 08:15
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Głośne rzymskie procesy karne” to pozycja niewątpliwie zasługująca na uwagę. Atutem książki jest przede wszystkim przystępny język jakim operuje autor, co sprawia, że jego pracę czyta się zaciekawieniem. Jednakże, w moim ujęciu, obok licznych zalet publikacja nie jest wolna od uchybień oraz błędów.
REKLAMA
Maciej Jońca
Głośne rzymskie procesy karne
Wydawca:
Ossolineum
Rok wydania:
2009

Dr Maciej Jońca nie jest początkującym badaczem zagadnień związanych ze starożytnym rzymskim systemem prawnym. W 2006 r., w katedrze Prawa Rzymskiego KUL uzyskał stopień naukowy doktora. Temat jego pracy doktorskiej, wydanej drukiem dwa lata później, brzmiał: „Parricidium w prawie rzymskim” (wyd. KUL, Lublin 2008, ss. 351). „Głośne rzymskie procesy…” nie są zatem debiutem książkowym wspomnianego badacza. Dorobek naukowy M. Jońcy przedstawiony na stronie jego macierzystej uczelni (http://www.kul.pl/art_19707.html) dostarcza wszelkich podstaw ku temu, aby uznać go za specjalistę w zakresie antycznego rzymskiego prawa karnego.

Strona techniczna

Od strony technicznej książka przedstawia się bardzo dobrze. Praca wydana została przez renomowane wydawnictwo Ossolineum w serii „Strefa Arche”. Publikacja liczy 320 stron i posiada miękką, broszurową okładkę. Składa się ze wstępu oraz 15 rozdziałów. W każdym z nich, z zachowaniem porządku chronologicznego, omówiony został jeden lub więcej rzymskich procesów karnych. Charakterystyczny jest brak zakończenia, w którym sformułowane zostałyby wnioski natury ogólnej płynące z lektury książki. Od razu jednak należy sprostować, że w konkretnych częściach pracy M. Jońca wielokrotnie formułował własne, lepiej lub gorzej udokumentowane sądy. Na końcu książki autor umieścił wykaz cytowanych źródeł antycznych, wybraną bibliografię, indeks postaci oraz spis licznie zamieszczonych w tekście ilustracji, co niewątpliwie ułatwia czytelnikowi poruszanie się po kolejnych stronach pracy.

Pozytywy

Celem jaki przyświecał M. Jońcy przy pisaniu książki było zaznajomienie czytelnika z głośnymi wydarzeniami z dziejów starożytnego Rzymu, które znalazły swój finał na salach sądowych. Tematyka ta została omówiona z zachowaniem zasad dobrego warsztatu naukowego (obszerna podstawa źródłowa, bibliografia, przypisy rzeczowe).

Autorowi udało się uniknąć (na ile to było możliwe) fachowego języka prawniczego na rzecz przedstawienia omawianej problematyki w sposób jak najbardziej przystępny. Jest to niewątpliwie zasługą „lekkiego pióra”, jakim dysponuje. Dodatkowo, we wstępie, autor wyjaśnił podstawowe terminy związane z prawem rzymskim, wskazując na fakt doniosłej roli jaką odgrywało ono przez wieki dla rzymskich obywateli.

REKLAMA

Ponadto, lektura omawianej pracy stanowi nie lada okazję do zapoznania się z ciekawostkami z życia cesarzy rzymskich i uzyskania wiedzy o mało znanych wydarzeniach z życia Imperium. Niewątpliwie zaletą książki jest fakt, iż M. Jońca nie poprzestawał często na przytoczeniu konkretnych cytatów z dzieł autorów starożytnych, ale komentował je oraz w oparciu o własną interpretację,konstruował ciekawe założenia i tezy. Zazwyczaj były one zgodne z aktualnym stanem badań, np. w dziedzinie archeologii.

Autor oparł się na solidnej podstawie źródłowej. Na uwagę zasługuję również wybór licznej literatury przedmiotu, którą wykorzystano. Opracowania podane w spisie na końcu książki to w większości literatura obcojęzyczna. Z pewnością przydatne są także liczne ilustracje zamieszczone w tekście, których spis wraz z indeksem postaci zamieszczono na końcu książki.

Negatywy

Autor publikacji nie ustrzegł się jednak wielu błędów. W moim odczuciu wielokrotnie brakowało mu umiejętności syntetyzowania, co przejawiało się w przesadnym, rozwijaniu wątków nie związanych z tematem oraz wtrącaniu licznych zbędnych dygresji. Wszystkie te zabiegi sprawiały, że autor odbiegał od omawianego tematu, co łamało narrację. Jak zaznaczył, w książce świadomie zastosował konwencję gawędziarską. O ile przeważnie uznaję to za atut, przyznam, że przy czytaniu niniejszej książki zbyt swobodny język, jakim operował w pewnych momentach wprawiał mnie w irytację.

Przy lekturze książki możemy spotkać się z następującymi zdaniami: „Zawistna bogini nie pozwoliła na przewidywany happy end w tej historii” (s. 85); „Nie próżnowali także specjaliści od black public relations z obozu rządowego” (s. 126); „W innym dziele tego samego autora [Horacego – W.K.] natykamy się na wishfull thinking w najczystszej formie” (s. 167). „Z pewnością przynajmniej część z tych opowieści to coś więcej niż tylko hagiograficzna science fiction” (s. 255).

REKLAMA

M. Jońca nie stronił także od używania określeń o charakterze obraźliwym. Wspominając o ludziach o skłonnościach homoseksualnych nie zawahał się nazwać ich „pedałami” lub „ciotami” (s. 61). Dla porównania J. Sondel tłumacząc wyrazy: „impudicus” i „cinaedus”, o których pisał M. Jońca, nie użył żadnego z wymienionych wulgaryzmów (Zob. J. Sondel, Słownik łacińsko-polski dla prawników i historyków, Kraków 2003). Często sam przeczył wcześniejszym ustaleniom, np. pisząc, że współżycie męsko-męskie było w oczach prawa dopuszczalne i zupełnie naturalne, po czym czytamy, że „na mężczyzn, którym udowodniono oddawanie swego ciała innym mężczyznom, spadała niesława (infamia)” (s. 61). Ponadto autor był niekonsekwentny w operowaniu różnymi nazwami. W jednym z przypadków M. Jońca wspominał o Jezusie, kolejny raz o Jeszui Bar Josefie, następnym razem o Chrestosie (s. 247), co dla czytelnika nieznającego hebrajskiego i greckiego może stanowić kłopot w odczytaniu właściwych intencji autora.

W rozdziale poświęconym procesowi Chrystusa autor napisał, że Poncjusz Piłat pełnił w Judei funkcję prokuratora (innym razem nazwał go namiestnikiem). Twierdzenie to jest o tyle niezrozumiałe, że w spisie bibliograficznym zamieszczonym na końcu książki M. Jońca korzystał z pracy Jerzego Ciecieląga, „Poncjusz Piłat. Prefekt Judei” (wyd. Enigma Press, Kraków-Mogilany 2003). Wspomniany autorjak się wydaję, podał wystarczające argumenty przemawiające za tym, iż w latach 26-36 r. n.e. Piłat pełnił w Judei funkcję prefekta (badacz wspierał się na tekście inskrypcji znalezionej w Cezarei Nadmorskiej:....S TIBERIEUM...TIUS PILATUS...ECTUS IUDA..E.). Inne tezy formułowane przez autora również wymagają doprecyzowania, a tym samym rozwinięcia.

REKLAMA

M. Jońca przedstawił prefekta Judei jako człowieka o sadystycznych zapędach (s. 247), opierając się na treści listu Heroda Agrypy do cesarza Kaliguli (s. 200). W tym przypadku brakowało mi bardziej krytycznego spojrzenia na treść przywołanej korespondencji (której treść, niestety, nie została zacytowana) przy uwzględnieniu pobudek jej napisania. Ponadto zdaniem autora na miejscu kaźni podano Jezusowi miksturę z wina i mirry, przy czym formułując taką tezę M. Jońca powołał się na relację ewangelisty Marka. Jednakże wspomniany Marek, podobnie jak Mateusz i Jan, zamiast o winie i mirrze pisał o gąbce nasączonej octem (Biblia Tysiąclecia, wyd. Pallotinum, Poznań 2005 - Mk 15:36; Mt 27:48; J 19:28). Pisząc o misji Pliniusza Młodszego w Bitynii za panowania Hadriana autor błędnie podał, że od stracenia Jezusa (33 r.) do czasów Pliniusza minęło blisko 200 lat (s. 247).

W rozdziale poświęconym procesowi Apulejusza z Madaury czytamy, że w starożytnym Rzymie biała magia: „zasadniczo nie wzbudzała negatywnych odczuć” (s. 266), co wymaga rozwinięcia. W kulturze antycznej Grecji i Rzymu religia ściśle łączyła się z magią praktykowaną w celach kultycznych. Obok wymiaru państwowego magia miała także wymiar prywatny. Obywatele często odwoływali się do niej, głównie w formie wróżb w życiu codziennym. Dlatego stwierdzenie, że „prawo rzymskie nigdy nie spoglądało łaskawym okiem na praktyki magiczne” (s. 267) jest zdecydowanie przesadzone. Należy bowiem odróżnić magię dobroczynną, nie będącą przedmiotem penalizacji prawnej od magii niszczycielskiej, szczególnie czarów. To właśnie ona jak ówcześnie wierzono była wykorzystywana do różnego rodzaju zbrodni natury obyczajowej.

Podsumowanie

Reasumując należy stwierdzić, że książka „Głośne rzymskie procesy karne”, mimo, iż nie wolna od uchybień i błędów, jest godna przeczytania. Zadowoleni z jej lektury winni być nie tylko zawodowi historycy i prawnicy, dla których omawiana problematyka stanowi jeden z obszarów badawczych ale również laicy, którzy przejawiają zainteresowanie tego rodzaju tematyką. Do zakupu książki autorstwa M. Jońcy zachęcać może nie tylko przystępny (co nie oznacza jednak, że zawsze zrozumiały) język, ale także dobrze prezentująca się szata graficzna publikacji oraz jej niewygórowana cena.

Redakcja: Maciej Pieńkowski

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Waldemar Kowalski
Magister historii (specjalność – historia wojskowości) na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach. Absolwent podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Warszawskim. Były członek redakcji "Histmag.org". Główne zainteresowania: wojskowość, militaria, religie, filozofia, stosunki międzynarodowe.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone