Marcin Luter i reformacja. Pomocnik Historyczny „Polityki” - recenzja i ocena

opublikowano: 2017-10-09 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Przypadająca w tym roku pięćsetna rocznica wystąpienia Marcina Lutra to doskonała okazja do dyskusji o dalekosiężnych skutkach tego wydarzenia.
REKLAMA
„Marcin Luter i reformacja”
nasza ocena:
8/10
cena:
24,99 zł
Wydawca:
Polityka
Rok wydania:
2017
Okładka:
klejona
Liczba stron:
158
Seria:
Pomocnik Historyczny POLITYKI
Data i miejsce wydania:
1
Format:
A4

Nie jest to pierwsze wydanie „Pomocnika” dotyczące historii Kościołów chrześcijańskich. Niespełna dwa lata temu miałem przyjemność recenzować publikację zatytułowaną „Ziemskie dzieje Kościoła”. Została ona wówczas praktycznie zdominowana przez historię Kościoła katolickiego, a wyznania poreformacyjne czy chrześcijaństwo wschodnie potraktowano tam nieco po macoszemu. Tym razem jest zupełnie inaczej.

Najnowszy „Pomocnik Historyczny” zatytułowany jest „Marcin Luter i reformacja. 500 lat protestantyzmu”. We wstępniaku możemy przeczytać, że redaktorzy zdecydowali się podzielić „Pomocnik” na dwie części: opisującą dzieje Reformacji w wymiarze społecznym i politycznym oraz analizującą późniejszy rozwój protestantyzmu. Wśród autorów artykułów wyróżnić możemy historyków zajmujących się tematyką Reformacji i protestantyzmu (prof. Wojciech Kriegseisen, prof. Janusz T. Maciuszko, dr Maciej Ptaszyński), teologów i działaczy ewangelickich (Tomasz Mincer, Dariusz Bruncz, Kazimierz Bem) a także autorów znanych z łamów „Polityki” (tu szczególnie wyróżnia się wyspecjalizowany w sprawach niemieckich Adam Krzemiński).

Autorzy tekstów zamieszczonych w „Pomocniku” reprezentują raczej liberalne oblicze polskiego protestantyzmu. Jestem pełen uznania dla kompetencji autorów, ale też wydaje mi się, że ciekawie na tematy poruszane w publikacji mogliby wypowiedzieć się reprezentanci bardziej konserwatywnych nurtów rodzimego protestantyzmu. Do głowy przychodzą mi choćby obdarzony dobrym piórem reformowany pastor Paweł Bartosik czy baptysta Włodzimierz Tasak (doktor historii i autor książki „Reformacja. Sukces czy porażka”).

Nieco ponad 1/3 publikacji poświęcone jest Marcinowi Lutrowi i jego wystąpieniu przeciwko sprzedaży odpustów i innym ówczesnym wynaturzeniom Kościoła rzymskiego. Możemy więc zapoznać się ze zwięzłą biografią reformatora z Wittenbergi, dowiedzieć się, co właściwie mu się w tych odpustach nie podobało oraz poznać przebieg jego sporu z papiestwem. Są to kwestie dość dobrze zbadane i często opisywane w literaturze, także dostępnej w Polsce, ale też fakty te podane są w sposób zwięzły i naprawdę przystępny, tworząc przydatne kompendium wiedzy o Lutrze. Na uznanie zasługuje też podkreślenie że Luter nie wziął się znikąd – omówione zostały ówczesna sytuacja Kościoła powszechnego oraz najważniejsze ruchy prereformacyjne. Czytelnik może też zapoznać się z elementarnym tekstem źródłowym, za jaki uznać należy słynne 95 tez Lutra, a także z politycznymi i społecznymi reperkusjami Reformacji w Rzeszy i w Europie, z buntami chłopskimi, wojnami religijnymi i pokojem westfalskim włącznie.

REKLAMA

Kolejnym tematem poruszanym w „Pomocniku Historycznym” jest Reformacja w Polsce. Znowu, jest to temat bardzo gruntowanie już zbadany (by wspomnieć choćby prace prof. Janusza Tazbira). Skoro jednak publikacja ma trafić do rąk czytelników niekoniecznie będących już znawcami dziejów protestantyzmu, nie dziwi że została ona omówiona. Dobór tematów jest dość przewidywalny – jest Jan Łaski, są zabiegi o utworzenie Kościoła narodowego, są arianie i wkład protestantów w kulturę polskiego Złotego Wieku. Brakuje natomiast trochę zaakcentowania znaczenia Biblii Gdańskiej – bądź co bądź w polskich Kościołach protestanckich była ona tym, czym dla katolików Biblia księdza Jakuba Wujka. Swoją drogą widać tutaj pewien – niezamierzony i nieunikniony – dysonans w tematyce publikacji. „Marcin Luter i reformacja” dotyczy, jak zresztą wskazuje sam tytuł, przede wszystkim Reformacji w jej nurcie luterańskim, niemieckim (zaskakująco mało jest w „Pomocniku” o Skandynawii). Polskim protestantyzmem był natomiast w omawianym XVI wieku przede wszystkim kalwinizm.

W omawianej publikacji całkiem sporo znajdą dla siebie miłośnicy historii sztuki. Wydawałoby się, że odrzucenie kultu Matki Boskiej (o czym znakomicie pisze Anna Brzezińska) i świętych oraz uznanie oddawania czci obrazom i rzeźbom za bałwochwalstwo, nie wpłynie zbyt stymulująco na rozwój sztuk pięknych, ale wcale tak nie było. Możemy zapoznać się z reformacyjną ikonografią czy sposobem przedstawiania Marcina Lutra w malarstwie. Szczególną uwagę poświęcono muzyce, bo właśnie ta dziedzina sztuki jest niejako „specjalnością” protestantyzmu – dość powiedzieć, że ewangelikiem był sam Jan Sebastian Bach, którego dzieła posiadają niezaprzeczalny kontekst religijny.

Artykuły o „luteranizmie po Lutrze” powinny zainteresować pasjonatów dwudziestowiecznej historii Niemiec, Adam Krzemiński pisze na te tematy ze znawstwem i swadą. Przedstawia on sytuację Kościoła ewangelickiego w III Rzeszy, zarówno kolaborujących z reżimem nazistowskim Niemieckich Chrześcijan, jak i opozycyjnego Kościoła Wyznającego. Krzemiński sugeruje bardzo interesującą przyczynę dość masowego (niestety!) poparcia niemieckich luteranów dla rządów NSDAP. Wskazuje on na doświadczenie upadku II Rzeszy, która była państwem o większości ludności protestanckiej, dominującej protestanckiej kulturze, zaś cesarz niemiecki pełnił trochę rolę „najwyższego biskupa ewangelickiego”, niejako na wzór średniowiecznych wyobrażeń o cesarzu. Upadek Cesarstwa i powstanie Republiki Weimarskiej wytworzyło pewną pustkę, toteż niektórzy w Hitlerze dostrzegli kandydata na jej zapełnienie.

REKLAMA

Kościół Wyznający nie był zaś wcale (podobnie jak inne nurty antyhitlerowskiej opozycji, o czym przypomniał niedawno Piotr Zychowicz) szermierzem idei demokracji liberalnej. Jego pastorzy byli niemieckimi patriotami, nieraz wręcz nacjonalistami, tylko że rozumieli iż narodowego socjalizmu nie da się z chrześcijaństwem pogodzić. Dzisiejszy niemiecki ewangelicyzm odwołuje się do Kościoła Wyznającego, ale tuż po wojnie Niemcy byli w światowej społeczności luterańskiej „na cenzurowanym”. Dużą rolę w ponownym wprowadzeniu ich do niej, oraz do nakłonieniu ich samych do pokuty i oczyszczenia szeregów, odegrał szwajcarski, acz związany z Niemcami, teolog Karl Barth.

W dalszej części publikacji wspomniane zostają inicjatywy niemieckich ewangelików na rzecz pojednania polsko-niemieckiego, mało znane w naszym kraju, a przecież poprzedzające słynny list biskupów polskich do niemieckich. Bardzo ciekawie pisze też Krzemiński o powojennym rozwoju niemieckiego luteranizmu. W obydwu państwach niemieckich stał się on bardzo zaangażowany społecznie, w RFN patronował różnym formom, niekiedy lewicującego, aktywizmu, zaś w NRD był głównym zapleczem opozycji demokratycznej (choć nie uniknął również powiązań ze STASI). Zwraca też uwagę Krzemiński na ciekawy fakt, że o ile „republika bońska” była państwem o większości ludności katolickiej i katolicyzm stawał się też dominujący w kulturze zachodnioniemieckiej, o tyle po zjednoczeniu w RFN powróciła dominacja ewangelicka. Dość zauważyć, że kanclerz Merkel jest córką pastora, prezydentem był Joachim Gauck, a poważnie rozważano też prezydencką kandydaturę urzędującej biskup.

REKLAMA

Na koniec w „Pomocniku Historycznym” omówione zostają także nurty protestantyzmu inne niż luteranizm. Całkiem sporo możemy przeczytać o kalwinizmie – artykuł pastora Kazimierza Bema jest świetnie napisany, bogaty faktograficznie, rzetelny i bezstronny. Możemy też zapoznać się z biografiami i poglądami reformatorów takich jak Ulrich Zwingli czy sam Jan Kalwin. Niestety reformacja angielska zostaje – co jest w Polsce typowe – sprowadzona w zasadzie do anglikanizmu. O innych wyznaniach protestanckich jak baptyści, metodyści czy zielonoświątkowcy czytelnik otrzyma jedynie garść podstawowych informacji. Tymczasem osobiście uważam, że protestantyzm anglojęzyczny jest najbardziej interesujący i inspirujący i tym bardziej szkoda, ze w dostępnej w naszym kraju literaturze naukowej traktowany on jest bardzo po macoszemu.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z ograniczeń „Pomocników Historycznych”, także objętościowych. Mam też świadomość, że redaktorzy przyjąć muszą pewną koncepcję – o ile w „Ziemskich dziejach Kościoła” naturalne było skupienie się na Kościele katolickim, o tyle dla publikacji „Marcin Luter i reformacja” dość naturalnym punktem odniesienia jest luteranizm właśnie.

Obchody 500-lecia Reformacji traktowane są w naszym kraju nieco po macoszemu, co widać także po krajowym rynku wydawniczym. Stworzona przez rocznicę okazja nie jest dostatecznie wykorzystywana do tworzenia wartościowych publikacji o tematyce protestanckiej. Owszem, zapowiadane są chociażby książka Pawła Lisickiego czy film dokumentalny Grzegorza Brauna, ale oba polemizują z Reformacją z pozycji katolickich. Pozycji próbujących zmierzyć ze złożonym fenomenem reformacyjnym sine ira et studio naliczyłem dotąd dwie – pierwszą z nich jest wspomniana już książka Włodzimierza Tasaka, a drugą właśnie „Pomocnik Historyczny” „Polityki”. Niestety, w polskim dyskursie historycznym dzieje protestantyzmu to w większości wciąż terra incognita.

Tym bardziej polecam „Marcina Lutra i reformację”. Naturalnymi odbiorcami tej publikacji są osoby zainteresowane historią protestantyzmu, ale także chcące dopiero zaczerpnąć elementarnej wiedzy o genezie tego nurtu chrześcijaństwa czy też ją poszerzyć. To również na pewno rzecz dla wszystkich interesujących się historią Niemiec, jako że znaczna część artykułów z tego „Pomocnika Historycznego” dotyczy spraw niemieckich, a ewangelicyzm jest tak istotną częścią kultury naszych zachodnich sąsiadów, że lepsze poznanie protestantyzmu na pewno ułatwi większe zrozumienie Niemców. Gorąco zachęcam do lektury!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Gadziński
Absolwent Instytutu Historycznego oraz Instytutu Nauk Politycznych UW. Interesuje się historią XIX i pierwszej połowy XX wieku. Pasjonat historii, kultury i polityki krajów anglosaskich.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone