Marie Favereau – „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” – recenzja i ocena
Marie Favereau – „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” – recenzja i ocena
Kiedy myślimy o imperiach, najczęściej widzimy mury, stolice, granice i cesarzy w marmurowych pałacach. Tymczasem największe z nich w ogóle nie miało stolicy. Książka „Orda. Jak Mongołowie zmienili świat” autorstwa Marie Favereau to próba przywrócenia pamięci o jednym z najbardziej niezwykłych mocarstw w dziejach – Złotej Ordzie, koczowniczym państwie, które przez trzy stulecia dominowało w Eurazji.
Favereau, badaczka z Uniwersytetu Oksfordzkiego, proponuje nowe spojrzenie na dzieje Mongołów. Zamiast utrwalać obraz okrutnych zdobywców, pokazuje ich jako twórców nowego porządku – ruchomego państwa bez centrum, które dzięki elastyczności, handlowi i tolerancji potrafiło łączyć jakże odmienne kultury. W jej ujęciu Orda nie jest symbolem barbarzyństwa, lecz źródłem cywilizacyjnych przemian.
Książka obala utrwalony mit „tatarskiego jarzma”, obecny od wieków w rosyjskiej i europejskiej historiografii. Favereau podkreśla, że zależność Rusi od Ordy była nie tylko politycznym podporządkowaniem, lecz dała impuls rozwojowy – otworzyła szlaki handlowe, przyczyniła się do rozwoju miast i wprowadziła sprawniejszą administrację. To właśnie potomkowie Czyngis-chana stworzyli warunki, dzięki którym wyrosła Moskwa – wkrótce główny przeciwnik Królestwa Polskiego.
Autorka łączy szeroką panoramę dziejów z opisem życia codziennego nomadów, ich zwyczajów i gospodarki opartej na wymianie. Pokazuje, że „Pax Mongolica” była nie tylko epizodem po okresie wojen, lecz systemem handlu i idei łączącym Morze Śródziemne z Chinami. W jej narracji step, konie i jurty stają się kategoriami politycznymi – władza wędruje wraz z ludźmi, a przestrzeń zastępuje instytucje.
Styl Favereau jest klarowny, jednocześnie oparty na solidnej bazie źródłowej. Autorka nie tylko porządkuje fakty, lecz także przywraca Mongołom sprawczość i znaczenie w dziejach. Czytelnik ma wrażenie, że podąża z chanami i kupcami przez bezkresne stepy, obserwując, jak mapa świata przesuwa się z Europy ku Azji.
Jednocześnie praca ma swoje wady. Autorka stara się przedstawić Mongołów w nazbyt korzystnym świetle, często ignorując ogrom zniszczeń i śmierci, jakie przyniosły ich podboje. Skala barbarzyństwa ustępuje opisom korzyści ekonomicznych i rozwoju sieci kontaktów. Brak uwzględnienia negatywnych skutków działań Ordy sprawia, że argumentacja momentami wydaje się tendencyjna i nie zawsze przekonywająca. Nie przeczy to wartościowym walorom poznawczym, zwłaszcza jeżeli chodzi o system organizacji państwa mongolskiego.
Polskie wydanie, w znakomitym przekładzie Adama Bukowskiego z komentarzem dr. Jana Rogali, dodatkowo pomaga Czytelnikowi zrozumieć zawiłości językowe i terminologiczne. Wskazuje też, jak trudno ustalić właściwe nazwy ord – Białej, Błękitnej, Złotej – oraz samego pojęcia „orda”, które w językach europejskich zostało zniekształcone do „hordy”.
Badaczka stawia pytania, które brzmią aktualnie. Jak długo można utrzymać państwo oparte na ruchu – bez murów, biurokracji i granic? Czy elastyczność i otwartość, które były siłą Ordy, mogą być wzorem dla współczesnego świata? Historyczka sugeruje, że opowieść o azjatyckich koczownikach nie skończyła się wraz z ich upadkiem, a w XXI wieku znów wracamy do logiki stepu, gdzie władza zależy od sieci powiązań, a nie od terytorium.
„Orda” z pewnością zmienia perspektywę – zarówno historyczną, jak i intelektualną. Nie tylko opisuje przeszłość, ale też skłania do refleksji nad przyszłością: czy dzisiejszy, mobilny i różnorodny świat nie podąża śladami dawnych władców stepu? Polecam uwadze i refleksji. Nawet jeśli autorka nas nie przekona, warto spojrzeć na historię z innego punktu widzenia.
