„Marksizm kulturowy” – historia terminu
Za bezpośredniego poprzednika terminu „marksizm kulturowy” można uznać występujący w propagandzie niemieckich nazistów termin „bolszewizm kulturowy” (Kulturbolshevismus), będący hipostazą szerszego mitu „judeo-bolszewizmu”. Sama koncepcja wywodzi się z konserwatywnej reakcji na sukcesy ruchów rewolucyjnych, powołujących się na ideologię marksistowską w latach 1917-1923. Pomijając oczywistą kwestię rewolucji bolszewickiej w Rosji, czy powstania Węgierskiej Republiki Rad, w kontekście niemieckim kluczowa była rewolucja listopadowa 1918 roku, a zwłaszcza epizod krótkotrwałego istnienia Republiki Radzieckiej w katolickiej Bawarii.
„Marksizm kulturowy” czyli historia pojęcia, które już powstało
Utożsamienie bolszewików z Żydami w oczach skrajnej prawicy sankcjonowało pogromy, do których dochodziło między innymi na Węgrzech, czy na Ukrainie. Postrzeganie Żydów jako odpowiedzialnych za zbrodnie dokonywane przez bolszewików, jest w ramach szerszej tradycji europejskiego antysemityzmu znanym i dobrze opisanym faktem. Odświeżenie tej retoryki przez nazistów oraz dodanie terminu „bolszewizmu kulturowego”, stanowi w tym kontekście pewne jakościowe novum. Jego genezą była zapoczątkowana w latach dwudziestych obsesja konserwatywnych intelektualistów na punkcie problemu przetrwania „prawdziwej” kultury niemieckiej w nowoczesnym świecie z rozszerzającą się kulturą masową, za której sukcesy obwiniano również Żydów.
W propagandzie nazistowskiej po 1933 roku promowano „autentycznie niemiecką kulturę” przy pomocy serii wystaw demonizujących „żydowską sztukę bolszewicką”, zaś „judeo-bolszewizm” obwiniano za postępującą sekularyzację i degenerację moralną, mająca skutkować wywróceniem porządku społecznego. Miało to oczywiście swój cel polityczny, jakim było rozwiązanie Niemieckiej Partii Komunistycznej (KPD) w 1935 roku i aresztowania jej członków. W późniejszych latach usprawiedliwiano tym ludobójstwo Żydów jako rzekomych popleczników bolszewizmu.
Koncept „bolszewizmu kulturowego” był pierwotnie wymierzony głównie przeciwko „zdegenerowanej” sztuce, do której według Hitlera zaliczała się przede wszystkim sztuka abstrakcyjna, w postaci kubizmu i dadaizmu. W przemowach nazistowskiego dyktatora przejawiał się również wątek „bolszewizmu muzycznego” oraz „filmowego”, za którym krył się sam Charlie Chaplin. Ogółem cała kultura modernizmu była przez niego postrzegana jako „bolszewickie szaleństwo”, co prowadziło do represjonowania niewygodnych artystów. Ostatecznym celem hitlerowskiej propagandy była legitymizacja zawłaszczenia całej sfery kulturowej przez wąską, nazistowską elitę biurokratyczną w imię ochrony jej tradycji i autonomii przed wyimaginowanymi wrogami. Choć współcześni propagatorzy teorii spiskowej „marksizmu kulturowego” do nazistów wprost się nie odwołują, w nazizmie można odnaleźć jego specyficzną intelektualną genezę, jaką jest przerysowanie ideologicznych wpływów marksizmu i myślowe zrównanie go z kulturą współczesną.
Kto wymyślił „marksizm kulturowy”?
Sformułowanie pojęcia „marksizmu kulturowego” w takim kształcie, jakim posługują się nim reprezentanci radykalnej prawicy, zawdzięczamy amerykańskim paleokonserwatystom, czyli religijnemu i tradycjonalistycznemu nurtowi amerykańskiej myśli konserwatywnej. Paleokonserwatyści wierzą w wieczny ład, zagrożony przez lewicę, jak również skupionych na gospodarce neokonserwatystów. Uważają Pismo Święte za źródło prawdy, cywilizację zachodnią za źródło niezmiennych zasad prawnych i edukacyjnych oraz mają leseferystyczny stosunek do gospodarki.
Początki obwiniana „marksizmu” za przemiany kulturowe w Ameryce sięgają jeszcze lat siedemdziesiątych. Kiedy dwadzieścia lat później upadł Związek Radziecki, wydawałoby się, że konserwatyści mogą świętować upadek „Imperium Zła”. Jednak to właśnie wówczas zaczęto publikować na szerszą skalę „badania” nad fenomenem „kulturowego marksizmu”, dostrzegając w nim właściwe zagrożenie dla cywilizacji zachodniej. Ludzie skupieni wokół skrajnie prawicowych organizacji takich jak Free Congress Foundation, The American Legislative Exchange Council, the Christian Coalition, the Foundation for Cultural Review przekonywali, że komunizm jednak zwyciężył i zmaterializował się w amerykańskiej kulturze.
Uznaje się, że założycielskim tekstem paleokonserwatywnego dyskursu na temat „marksizmu kulturowego” jest opublikowany w jednym z niszowych magazynów artykuł Micheala Minnicino pt. The Frankfurt School and ‘Political Corectness’ (Szkoła Frankfurcka i poprawność polityczna). W tymże Minnicino stwierdził, że cywilizacja zachodnia odeszła od renesansowych idei i pogrążyła się w nowych wiekach ciemnych, a jej społeczeństwo nurza się we wszelkiego rodzaju nieprawościach, czego przyczyną miała być „bolszewicka poprawność polityczna”, stworzona przez zainfekowanych marksizmem hipisowskich uczestników rewolucji kulturalnej lat sześćdziesiątych. Minnicino „wytropił” genezę tego ruchu, którego założycielem miał być György Lukács – w świetle wiedzy naukowej wybitny filozof neokantowski, a później neomarksistowski zajmujący się m.in. estetyką – a dla Minnicino nienawidzący kultury zachodniej agent Kominternu, który w 1922 roku namówił „komunistycznie zorientowanych” socjologów, do założenia instytutu badawczego we Frankfurcie. Adorno, Horkheimer i ich koledzy mieli rzekomo wskutek wpływu węgierskiego filozofa, postawić sobie zadanie podważenia judeochrześcijańskiego dziedzictwa poprzez „zniesienie kultury” i stworzenie nowych norm kulturowych, które doprowadzą do powstania „nowego barbarzyństwa”. Według amerykańskiego paleokonserwatysty reprezentanci szkoły frankfurckiej mieli kierować się sympatią do Związku Radzieckiego, a nawet prowadzić na jego rzecz działalność agenturalną.
Polecamy e-book: „Czerwone mundury. Armia Brytyjska w czasach wojny o niepodległość USA”
Sama „polityczna poprawność”, podobnie jak w ujęciu dawnej propagandy nazistowskiej, miała tyczyć się głównie dziedziny sztuki, a zwłaszcza tez Theodora Adorno i Waltera Benjamina. Poprawność polityczna miała objawiać się chociażby w ich koncepcjach, dotyczących sztuki malarskiej, w której rzekomym wzorcem według Frankfurtczyków było „malowanie obiektów w stanie rozkładu”, co miało być artystycznym odwzorowaniem spojrzenia „palacza haszyszu”. Mieli oni zainspirować cały całą późniejszą postmodernistyczną teorię sztuki, do której wytworów Minicinno zaliczył między innymi słynne „Imię Róży” Umberto Eco, określonego zresztą mianem „włoskiego terrorysty”.
Rzekomym celem „politycznej poprawności” według Frankfurtczyków miało być wprowadzenie odbiorcy w poczucie wyobcowania za pomocą radia i filmów. Amerykańska popkultura miała rzekomo zarażać swoich odbiorców bolszewizmem za pomocą takich produkcji, jak serial M*A*S*H, czy cykl filmów Gwiezdne Wojny. Najniebezpieczniejszym przedstawicielem szkoły frankfurckiej miał być Herbert Marcuse, który miał być jednocześnie komunistą i nazistą, ponieważ był uczniem członka NSDAP – wybitnego filozofa Martina Heiddegera. Mincinno „ujawniał”, że głównym celem Marcusego i innych Frankfurtczyków była promocja narkotyków, rozwiązłości seksualnej oraz kultury hippisowskiej, która miała mieć korzenie „nazistowsko-komunistyczne”. Wszystko po to aby zniszczyć rozum i godność człowieka.
W wywodach amerykańskiego autora próżno doszukiwać się jakiejkolwiek metodologii naukowej. Niektóre poglądy Frankfurtczyków zostały zwyczajnie przez autora zmyślone i stanowią przeciwieństwo tego, co sami rzeczywiście głosili. Chociażby w Dialektyce Oświecenia Adorno i Horkheimer krytykowali wiarę w postęp społeczny oparty na technologii jako źródło totalitaryzmu, którego przykładem był również reżim radziecki. Byli oni także zaciekłymi krytykami nowoczesnej kultury masowej, która rozpowszechniała bezkrytyczne wzorce postępowanie – takie, które w języku konserwatystów można by uznać za „politycznie poprawne”.
Inni filozofowie, jak np. Herbert Marcuse, byli potępiani w Związku Radzieckim z konserwatywnych pozycji za promocję „wulgarnego biologizmu” i „panseksualizmu”. György Lukács, wysoce sobie cenił kulturę europejską i jej wytwory, uznając, że klasyczne dzieła literatury i innych sztuk zachowają swoją wartość także w epoce socjalistycznej. Brak elementarnej wiedzy na temat głównych nurtów filozofii marksistowskiej radykalnych konserwatystów jednak nie zrażał.
„Marksizm kulturowy” i dalsza „ewolucja teoretyczna”
Kuriozalna z akademickiego punktu widzenia narracja Minncino zapoczątkowała całą falę podobnych tekstów. Sam autor niedługo później wydał utrzymany w podobnym klimacie artykuł o Freudzie, a jego tropem ruszyli inni. Tworzyli oni obraz powrotu człowieka do ziemskiego Edenu i stworzenia „nowego renesansu”, pod warunkiem odrzucenia nauk Szkoły Frankfurckiej, rzekomo nakłaniającej amerykańskich obywateli do brania narkotyków i czerpania przyjemności z popkultury. Była ona zresztą obwiniana za wszystkie sprzeczności i patologie nowoczesnego kapitalizmu, który obok dobrobytu materialnego pozwolił na wykształcenie się kultury, uniemożliwiającej amerykańskiemu społeczeństwu duchowe odrodzenie. Przypomina to dość jednoznacznie wywody propagandy nazistowskiej o konieczności restauracji tradycyjnej kultury i jej ochrony przed „bolszewicką’ kulturą masową.
Jednak strategia polegająca na obwinianiu Szkoły Frankfurckiej za wszelkie zło całego świata, zaczęła się poszerzać. Przyczyniła się do tego wydana w 1999 roku pod auspicjami Free Congress Foundation pracy The Roots of Political Correctness Williama Linda, specjalizującego się wcześniej głównie w ekspertyzach wojskowych. W jego wywodach do Lukácsa dołączył włoski myśliciel Antonio Gramsci. Wtrącony przed laty przez Mussoliniego do więzienia Gramsci napisał serię prac o marksistowskiej filozofii i defensywnej polityce ruchu robotniczego w kontekście zagrożenia faszyzmem. Jego teoria hegemonii miała być wedle Linda podłożem bolszewickiego spisku obejmującego cały świat. Włoski komunista miał przetłumaczyć język ekonomicznej teorii marksizmu na pojęcia kulturowe, co w rozwinięciu innego paleokonserwatysty, Thorntona, oznaczało plan przejęcia przez marksistów „kontroli nad instytucjami kultury: kościołami, szkolnictwem, prasą, mediami elektronicznymi, poważną literaturą, muzyką, sztuką wizualną i tak dalej”.
Polecamy e-booka Konrada Ruzika „Oblicza leninizmu”
W archetypowej wersji Linda „plan Gramsciego” spodobał się rzekomo reprezentantom Szkoły Frankfurckiej, którzy planowali wcielić go w życie. Autor przy tym operował specyficznymi koncepcjami, według których „marksizm kulturowy” i „poprawność polityczna” oznaczają właściwie to samo. Terminów „kapitalizm” i „cywilizacja/kultura zachodnia” używał zamiennie, co umożliwiło mu to sprowadzenie każdego krytyka kapitalizmu do miana „barbarzyńcy”. Dotyczyło to oczywiście także reprezentantów Szkoły Frankfurckiej, którzy choć uciekali przed nazistami, to mieli potajemnie wprowadzać „totalitarny reżim” w Stanach Zjednoczonych. Co więcej, Lind zaproponował dość karkołomną egzegezę słynnej pracy Adorna zatytułowanej Osobowość autorytarna, która dotyczyła psychologicznych źródeł faszyzmu niemieckiego. W interpretacji Linda celem niemieckiego filozofa było udowodnienie, że zwykli Amerykanie posiadają skłonności faszystowskie, co było narzucane „politycznie poprawnemu” motłochowi, żeby atakować konserwatystów. Wtórować miał w tym Adornowi Marcuse, który promując „polityczną poprawność” chciał uciszyć prawicę. W zasadzie więc, Frankfurtczycy mieliby być groteskowymi następcami nazistów, przed którymi sami dawniej uciekali.
Według paleokonserwatystów to nowa lewica osiągnęła ostatecznie historyczne zwycięstwo. Zgodnie z głoszoną narracją miała istnieć tajemna elita w postaci „kulturowych marksistów”, która wraz z wybranymi przedstawicielami mniejszości rasowych, etnicznych, seksualnych itd., sprawowała władzę i toczyła wojnę z konserwatywnymi mężczyznami. Wszystko to za sprawą kontroli nad rządem federalnym Stanów Zjednoczonych, a także prowadzenia prosocjalnej polityki i promocji rozwiązań korzystnych dla mniejszości.
U źródeł tego typu opowieści leży m.in. niezrozumienie teorii hegemonii kulturowej Gramsciego. Koncepcja włoskiego marksisty nie była tajnym planem nowej rewolucji, ale próbą wytłumaczenia niepowodzeń socjaldemokratycznej polityki parlamentarnej, brakiem dostępu do środków masowego przekazu. Gramsciemu nie chodziło o zastąpienie walki ekonomicznej robotników walką o hegemonię kulturową, lecz było to dla niego narzędzie teoretyczne, mające uświadomić włoskim socjaldemokratom rolę mediów i kultury jako środka, który pomaga kapitalistom dyscyplinować robotników.
„Marksizm kulturowy” i Alt-Right
Wywody na temat tego, że pomimo zakończenia zimnej wojny, marksiści tak naprawdę zwyciężyli w sferze kultury, na przełomie wieków poważnie wpłynęły na innego radykalnego konserwatystę – Patricka Buchanana, swego czasu członka partii republikańskiej oraz doradcy prezydentów: Nixona, Forda i Reagana. W 2000 roku nie mogąc uzyskać nominacji od republikanów, wystartował samodzielnie na prezydenta USA z ramienia niszowej Reformist Party. Rola Buchanana jest w tym kontekście o tyle ważna, że to właśnie jego teksty, obok wywodów Linda i innych mniej znanych paleokonserwatystów stały się obiektem zainteresowania norweskiego terrorysty Andersa Breivika, który dokonał w 2011 roku zamachów terrorystycznych, pozbawiając życia kilkadziesiąt osób. Breivik w swoim manifeście kopiował „analizy” wspomnianych autorów, a termin „marksizm kulturowy” został użyty prawie sto razy, obok pojęć takich jak „polityczna poprawność” i „multikulturalizm”.
Ideologia zagrożenia „marksizmem kulturowym” na początku XXI wieku zrobiła furorę w najróżniejszych kręgach radykalnej prawicy na całym świecie. Na jego czołową postać wyrósł niekryjący się z nazistowskimi sympatiami Richard Spencer, któremu przypisuje się założenie Alt Right. Powstanie i rozwój ruchu alternatywnej prawicy przyczyniły się do zwielokrotnienia popularności narracji o marksistowskim spisku. W narracji tej hollywoodzkie produkcje dopuszczające obecność na ekranie mniejszości etnicznych i seksualnych nie są robione dla zysku, ale po to, żeby zrealizować tajny bolszewicki plan, który zakłada, że korporacje kapitalistyczne będą kierować się przy zatrudnianiu kryterium różnorodności kulturowej. Reprezentanci tego odłamu bez żadnych skrupułów powielają dawne nazistowskie klisze o „judeo-bolszewizmie” i „bolszewizmie kulturowym”, koncentrując się na żydowskim pochodzeniu myślicieli ze Szkoły Frankfurckiej. Sam Spencer nie wahał używać sformułowań typu „żydowski marksizm kulturowy”. Innym przypadkiem był znany z negowania Holocaustu nacjonalista Kevin MacDonald, który uznał Breivika za poważnego myśliciela politycznego z wieloma ciekawymi ideami. Według MacDonalda Żydzi przyjęli specyficzną strategię ewolucyjną, która dała im intelektualną przewagę nad „gojami”. To właśnie miało być przyczyną założenia przez nich Szkoły Frankfurckiej, która wytworzyć miała uniwersalistyczną ideologię, będącą zsekularyzowaną formą żydowskiego światopoglądu. Co więcej zdaniem tego autora Żydzi mieliby posiadać jakąś biologiczną determinację do zwodzenia całego świata w imię swoich interesów.
Epilog
Choć dyskusje wokół „marksizmu kulturowego”, „politycznej poprawności”, multikulturalizmu, gender itd., rozpalają publikę europejską, trzeba przyznać, że w ujęciu „teoretycznym” są one w głównej mierze kalką z narracji rozpowszechnianych przez środowiska skrajnie konserwatywne w Stanach Zjednoczonych. W narracji o marksizmie kulturowym zawarty jest również pewien rodzaj myślenia życzeniowego, odwołującego się do fikcyjnych i bliżej nieokreślonych „dobrych, starych czasów”. Towarzyszy temu żarliwość ideowa, związana z dostępem do rzekomo tajemnej prawdy.
Zapisz się za darmo do naszego cotygodniowego newslettera!
Bibliografia:
Bartyzel Jacek, 2023, Paleokonserwatyzm, [w:] legitymizm.org, (dostęp 15.01.2023).
Braune Joan, 2019, Who’s Afraid of the Frankfurt School ? „Cultural Marxism” as an Antysemitic Conspiracy Theory, „Journal of Social Justice” 2019, nr 9, s. 1-25.
Cathcart Adam, 2006, Music and Politics in Hitler’s Germany, „Madison Historical Review”, t. 3, nr 1, 2006.
Hanenbrink Paul, 2018, A Specter Haunting Europe: The Myth of Judeo-Bolshevism, Harvard University Press, Cambridge.
Jamin Jerome, 2014, Cultural Marxism and the Radical Right, w: The Post-War Anglo-American Far Right, red. P. Jackson, A. Shekhovtsov, Palgrave Macmilian, London&New York.
Jay Martin, 2011, Dialectic of Counter-Enlightenment: The Frankfurt School as Scapegoat of the Lunatic Fringe, The Canadian Institute for the Study of Antisemitism, (dostęp 16.01.2023).
Minnicino Michael, 1992, The Frankfurt School and ‘Political Corectness’, „Fidelio Magazine” nr 1, (dostęp 16.01.2023).
Mirrlees Tanner, 2018, The Alt-Right Discourse of „Cultural Marxism”: A Political Instrument of Intersectional Hate, „Atlantis Journal” t. 39, nr 1, s. 49-69.
Spotts Frederic, 2009, Hitler and the Power of Aesthethics, The Overlook Press, Woodstok&New York.
redakcja: Jakub Jagodziński