Miscellanea (4) Czy w Łodzi można być szczęśliwym?

opublikowano: 2012-01-20, 19:18
wolna licencja
Niechęć do Łodzi nie wynika z negatywnych cech tego miasta. Wiele osób, które wypowiadają się na jego temat, nigdy w nim nie było. Skąd więc ten mało pozytywny obraz „ziemi obiecanej”? Ze schematu myślenia o historyczności, do którego Łódź zupełnie nie pasuje.
reklama

Wystąpię dziś jako adwokat Łodzi. Choć dla wielu będzie to równoznaczne z próbą obrony mordercy złapanego z nożem w dłoni, to usilnie będę się starał udowodnić, że ktoś mu tę zakrwawioną kosę do ręki wcisnął. Pozbawiona obrony, postrzegana stereotypowo jako miasto szare i ponure, gnije sama w centrum Polski, budząc coś między odrazą a uśmiechem politowania. Nawet jej mieszkańcy fakt swoich narodzin w tym regionie uważają bardziej za skutek złośliwości losu niż powód do jakiejkolwiek radości.

Trudno zresztą pokochać coś, co w kulturze masowej przedstawiane jest jako szare, brudne i nijakie. Na tej właśnie glebie wyrastają domorośli znawcy, którzy wygłaszają sądy na temat łódzkiej cywilizacyjnej czarnej dziury oparte zazwyczaj na doświadczeniach z przelotnej wizyty na dworcu Łódź Kaliska w drodze do historycznego Wrocławia czy Krakowa.

Problem Łodzi tkwi bardziej w ludzkiej świadomości niż faktycznej kondycji tego miasta. Przeciętny człowiek ocenia jego estetykę i charakter z określonej kulturowej perspektywy, która sprawia, że za historyczne – a tym samym ładne i interesujące – uważa się przede wszystkim to, co ma przynajmniej kilkaset lat, reprezentuje konkretne style architektury i typy zabudowy. Nasza świadomość historyczna kształtowana jest zaś już w dzieciństwie, w którym baśnie i legendy przenoszą nas zazwyczaj w realia pełne średniowiecznych zamków, rycerzy, królów i księżniczek. Z czasem to właśnie ten baśniowy świat zaczyna wyznaczać nasz kanon piękna, a kontakt z gotyckimi czy renesansowymi zabytkami staje się urzekającą podróżą w głąb dziecięcych fascynacji.

Łódź zasadniczo do tych wyobrażeń nie pasuje. Trudno doszukać się tutaj typowej starówki z zabudową w postaci pięknych renesansowych kamienic. Amatorzy architektury obronnej nie znajdą tutaj nawet fragmentu zrujnowanego zamku, a budynkom sakralnym, choć często czerpią one inspirację z dawnych stylów, brakuje tej atmosfery, jaką zapewniają gotyckie wnętrza. Łódź każe nam podziwiać bogatą – niegdyś tętniącą życiem – zabudowę fabryczną, kamienice na ulicy Piotrowskiej, której próbuje się narzucić charakter swoistego starego rynku czy też pałace fabrykantów, którzy dochodzili do swoich majątków różnymi drogami i tak samo różnymi drogami te wielkie majątki tracili. Czy to wszystko może jednak zainteresować kogokolwiek, dla kogo historia to przede wszystkim rycerz na białym rumaku ratujący księżniczki?

reklama
Pałac Izraela Poznańskiego w Łodzi (fot. Jan Mehlich , na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0)

O ile jednak można zrozumieć, że ludziom spoza regionu trudno przełamać myślowy schemat, o tyle martwić może kompleks, zamieniający się wręcz w niechęć, wśród samych mieszkańców „ziemi obiecanej”, którzy z powodu inności swojego miasta uważają je za bezwartościowe. Przekłada się to także na działania lokalnych władz, u których konieczność ochrony dziedzictwa przeszłości, jakimi są pałace, kamienice i zabudowa pofabryczna, z trudem znajduje zrozumienie. Przez ten sposób myślenia Łódź nie potrafi wypromować swojej odmienności i uczynić z niej swojego atutu, jakiego mogłyby pozazdrościć inne miasta. Miasto gnuśnieje obciążone kompleksem niehistoryczności, choć historia stoi za nim wielka. Zapominane są pełne legend, anegdot i opowiastek dzieje rodów fabrykanckich. W świadomości mieszkańców regionu zupełnie nieobecna jest jedna z najbardziej krwawych bitew I wojny światowej, którą przodkowie łodzian mogli oglądać – jak dobry spektakl – z dachu hotelu Savoy. Gdzieś w zapomnienie odchodzi fakt, że tu swoje życie rozpoczął Julian Tuwim – jeden z najwybitniejszych polskich poetów. Kompletnie ignorowana wydaje się historia łódzkich Żydów, choć tutejszy kirkut należy z pewnością do najciekawszych tego typu obiektów w Polsce.

Kilka dni temu New York Times opublikował listę 45. miejsc na świecie, które warto odwiedzić. Wśród wielu wspaniałych miejscowości na 43. miejscu znalazła się właśnie Łódź – jako jedyne miasto w Polsce. Redaktorzy amerykańskiego pisma przełamali schematy myślenia o historii – teraz czas na Polaków, a może przede wszystkim samych łodzian, bo odmienność jest w przypadku ich miasta nie wadą, lecz największą z zalet.

Zobacz też:

Przypominamy, że felietony publikowane w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”.

Redakcja: Roman Sidorski

reklama
Komentarze
2013-01-26 22:18
Gość: kaja
Łódź dla mnie to najpiękniejsze miasto a nawiązując do ostatniego komentarza to wolę żyć krócej i zostać tu na zawsze.Mieszkałam w wielu miejscach w Polsce,w Łodzi mieszkam od 10 lat i nie mam zamiaru tego zmieniać.
Odpowiedz
2012-03-10 09:24
Gość: mac ap
A w Łodzi ludzie średnio rzecz biorąc, żyją najkrócej (w skali całego kraju)... niedobrze, niedobrze...
Odpowiedz
2012-03-01 23:51
Gość: Zakopiańczyk
Miła Arturówko (fajna ksywa nie ma co jeżeli wiesz co to znaczy na Bałutach) ! Mylisz się twierdząc, że wiedzę o Łodzi czerpię z PRL-owskiej propagandy. Mieszkałem w tym nieszczęsnym mieście ponad pół wieku i zdążyłem poznać go dogłebnie w praktyce i teorii (jestem przewodnikiem po Łodzi z państwowymi kwalifikacjami). Mówienie, że \"Królestwo\" było autonomiczne to tak samo prawdziwe i mądre twierdzenie,jak to że PRL była niepodleglym państwem. Radzę jednak trochę poczytać, nie tylko propagandy komunistycznej, ale opisu faktów i dat historycznych. Tutaj nie da się zatuszować, że to sztucznie i na zasadach interwencjonizmu państwowego wykreowane miasto powstało i istniało dla celów realizacji zadań imperialnych imperium rosyjskiego. Dziś umiera i nie ma już na to żadnego lekarstwa. Ostatni spis wykazał, że to już zaledwie ok. 500. 000 mieszkajacych (nie mylić z zameldowanymi bo ci w liczbie ponad 250.000 nie zmieniając stałego meldunku żyją w znacznie ciekawszych miejscach: Warszawie, Londynie, Zakopanem itd (wiem coś o tym bo sam to robię). Wszelkie propagandowe ruchy jak np oddanie ostatnio nowej hali wystawienniczo-targowej przypominają do złudzenia bal na Titanicu. Wszystko jest piekne, orkiestra gra, bawmy się dalej, wyprawiajmy huczne rauty (nawet w Wielkim Poście), a to, że dno już odpadło, no cóż, dla nielicznej, sprawującej władzę \"elitki\" zawsze znajdą się jakieś łodzie ratunkowe, a reszta szarej masy niech idzie pod wodę. Jak może żyć i rozwijać się organizm miejski, który nie ma celu swojego istnienia i nie wytwarza wartości dodanej, a znakomita większośc mieszkańców żyje na garnuszku państwa (emeryci, renciści, bezrobotni, pobierający zasiłki z opieki społecznej, urzędnicy i pracownicy budżetówki)? Same markety (nawet te w Manufakturze - też sztuczna lipa a nie prawdziwy zabytek) nie utrzymają miasta. Myślmy jednak razem, może gdzieś jest jakiś promyk nadziei, może ktoś wpadnie na pomysł co z tym miastem. Byle szybko, bo dziura w dnie Łodzi jest coraz większa.
Odpowiedz
2012-02-21 15:17
Gość: Anek
Ostatnio BARDZO zdenerwował mnie człowiek, który stwierdził, że jestem niepoważna twierdząc, że Łódź jest piękna i lepsza od Torunia. Bo Toruń ma gotyk na dotyk. A Łódź jest beeeee. Ja jestem zdania, że świat jest często zupełnie inny niż nam się wydaje. Wyjdźmy ze schematu. Zapraszam do zabawy- spróbujcie Państwo rozpoznać co jest na poniższych zdjęciach tą okropną Łodzią, a co przepięknym Toruniem. http://nieogarek.blogspot.com/2012/02/zgaduj-zgadula-co-torun-co-torun.html Jeszcze nikomu nie udało się tego prawidłowo określić. Może tutaj jest jakiś odważny. A POZA TYM UWAŻAM, ŻE ŁÓDŹ JEST PIĘKNA! http://nieogarek.blogspot.com/search/label/%C5%81%C3%B3d%C5%BA
Odpowiedz
2012-02-13 23:43
Gość: Arturówka
@Zakopiańczyk: widać, że wiedzę swą o Łodzi czerpiesz z PRL-owskiej propagandy. Przemysł w Łodzi powstał, gdy Królestwo było jeszcze dość autonomiczne i celem był rozwój przemysłu dla Polski, nie dla rosyjskich wojsk. Bzdurą jest mit o niskiej jakości budownictwa w dawnej Łodzi i braku fundamentów kamienic. Architekci wyśmialiby takie stwierdzenie. Zobacz mury kamienic łódzkiej burżuazji.
Odpowiedz
2012-02-13 20:25
Gość: Michał
Sralis mazgalis. Prawda jest taka, że Łódź zawsze miała pecha. Moża poza okresem karnawału i względnego prosperity dzięki któremu spełniła się dewiza naszego miasta (ex navicula navix) to dalszy ciąg historii to okres powolnego upadku, który trwa do dnia dzisiejszego i obawiam się będzie trwał dalej. Był jeden taki moment w którym mógł się odmienić wspomniany wyżej trend. Mianowicie po II Wojnie Światowej były plany aby to miasto Łódź, a nie Warszawa zostało stolicą Polski. Za naszą \"kandydaturą\" (za którą usilnie lobował Bierut - notabene jeden z nielicznych polityków, który naprawdę lubił Łódź) przemawiało wiele plusów: centralne położenie, niezniszczona substancja miejska, robotoniczo - czerwony charakter (akturat teraz to może nie plus, ale wtedy...). Niestety Osóbka - Morawski i duża grupa wywodząca się z PPS-u optowała za Warszawą. Rzecz się otarła o Stalina, który zadecydował, że jednak Wawa ma pozostać stolicą mimo że była doszczętnie zniszczona. I tak niestety nie cierpią nas Warszawiaki (tak tak pamiętają), a Łódź kojarzy się z beczkami, z dziećmi w tych beczkach, nekroaferą, z łowcami i Manufakturą, która jest jedynym i ostatnim jasnym punktem Łodzi.
Odpowiedz
2012-02-05 19:11
Gość: Robert
Miasto gnuśnieje nie przez \"kompleks niehistoryczności\", a przez jej mieszkańców, nie wszystkich, ale wielu (większości?). I właśnie słowo \"mieszkaniec\" trzeba podkreślić, bo ludzie tam zamieszkują, ale nie żyją miastem. I dotyczy to tak wymienionych wyżej fanów ortalionów, jak i wielu bardziej rozwiniętych ludzi. Spora część łodzian to imigranci w pierwszym lub drugim pokoleniu, co sprawia, że nie są związani z miastem, nie czują go. Swoją drogą ludzie śmieją się, że warszawiakiem mieni się każdy, nawet człowiek z prowincji, który dopiero zamieszkał w stolicy. A czy łodzianie są lepsi? To, że ktoś mówi, że jest z \"Łodzi\", a nie \"miasta Łodzi\" nie czyni go łodzianinem, jest tylko \"łodziakiem\". A co do samej Łodzi - jest brudna i zaniedbana (ile w tym roli łodziaków niech każdy oceni). Jako takiego rynku-centrum też nie ma. Rynków jest kilka, ale żaden nie przystosowany jest dla turystów. Nie chodzi o to, żeby sztucznie budować wysublimowane kamieniczki, zamki czy inne tego typu atrakcje. Trzeba sobie powiedzieć jasno, że turysta potrzebuje rynku (starówki w starych miastach) żeby połazić wokół niego, pooglądać coś, zapętlić się w uliczkach, a w końcu usiąść w kafejce na rynku i posiedzieć. Łódź nawet nie wypracowała modelu zatrzymania turysty. Przejdzie taki Piotrkowską i pewnie nie zawróci, bo już widział ulicę, w bok odejść - nie bardzo to miłe. A i nie każdy lubi ganiać po zabytkach rozsianych po całym mieście.
Odpowiedz
2012-01-27 19:59
Gość: mbbaran
Panie Zakopiańczyku! Gratuluję żarliwej analizy, z której najprawdziwszym fragmentem jest to iż włókiennicza Łódź istniała głównie na potrzeby Rosji/ZSRR. Jednocześnie zachęcam do podobnej analizy nt Zakopanego, miejscowości (miasta)powstałej \" w wyniku naturalnych procesów ekonomicznych i społecznych\".
Odpowiedz
2012-01-27 14:38
Gość: A.
Wszystko tu już było, brakowało tylko analizy korwinowca-liberalnego krzyżowca ;)
Odpowiedz
2012-01-27 11:55
Gość: Zakopiańczyk
Łódź - miasto, które straciło cel swojego istnienia i tak naprawdę nadaje się juz tylko do zaorania. Tak kończą się projekty zwiazane z bezposrednia interwencja państwa w procesy gospodarcze. Przypominam, że Łódź powstała na skutek decyzji rządu marionetkowego Królestwa Kongresowego, a nie w wyniku naturalnych procesów ekonomicznych i społecznych. Powstała i istniała dla dwóch zasadniczych celów: zaopatrzenia armii carskiej w wełniane sukno na mundury oraz dostarczenia czerni mieszkajacej na prowincji Imperium Rosyjskiego w taniej, o niskiej jakości tkanine bawełnianej. I taką rolę spełniała Łódź do czasu Wielkiej Wojny. Oczywiście trzeba przypomnieć i inne fakty, obalając przy okazji mity o kapitalistycznym rozwoju Łodzi. Jaki to kapitalizm, kiedy rząd daje dotacje w postaci darmowych działek budowlanych oraz przydziela umarzane \"kredyty\"? Ta ewidentnie państwowa gospodarka spowodowała napływ nie ludzi energicznych, rozwojowych i budujacych prawdziwy organizm miejski, ale ściągneła do powstającej przemysłowej Łodzi nieudaczników i hochsztaplerów z Czech,Belgii Saksonii i innych krajów Rzeszy Niemieckiej. Wiekszość z tzw. pierwszej fali fabrykantów funkcjonowała, a ich fabryki pracowały do końca okresu zwolnienia z podatków i umorzenia pobranych kredytów, a nastepnie fabryki plajtowaly, a ziemia, która juz przeszła na własność tych cwaniaczków sprzedawana, glównie spekulantom zydowskiego pochodzenia, którzy oficjalnie byli wykluczeni z dobrodziejstw kapitalizmu państwowego w wykonaniu administracji carskiej. A kim byli robotnicy? czy były to osoby kreatywne, rządne odmiany losu, rozwoju, nowych przygód ? Nie tacy niestety wyjeżdżali do Ameryki. Do Łodzi trafiały \"spady\". rodziny chłopskie wypychały do ośrodków powstającego przemysłu najgorsze dzieci, osoby które były nieprzydatne w gospodarstwie, a więc głównie niezguły i przygłupy. I taki jest rodowód tej \"czerwonej\" robotniczej - a dziś zasiłkowo bezrobotnej społeczności. To wszystko jakoś się kręciło dopóki było Imperium Carskie. Okres Polski miedzywojennej to permanentny kryzys, lecz kolejna armia imperialna - tym razem czerwona ponownie przyłączyła Łódź do Imperium. I znów zaczęło się kręcić. Armia Sowiecka potrzebowała mundurów, a szara masa poddanych imperium tanich tkanin bawełnianych, a później bistorowych itp. Po 1945 roku Łódź miała swą szansę. Stała się na kilka lat faktyczną stolicą polskiej prowicnji sowieckiego imperium. Niestety inteligentni ludzie, których los rzucił w otchłań tego miejsca szybko stąd wyjeżdżali. Odzyskanie niepodległości to kres Łodzi. Skończył sie powód jej istnienia. Została tylko masa nikomu niepotrzebnych ludzi. Ludzi żyjących z zasiłków i pomocy społecznej, a w najlepszym przypadku z pensji budżetowych. A materialny charakter miasta ? Te wszystkie budynki stawiane byle jak i to zarówno za komuny jak i przed 1914: bez fundamentów, z byle jak lub wcale nie wypalonej cegły itd, itp. Wniosek: zaorać lub zamienić na skansen i pokazywać całej ludzkości jak kończą sie eksperymenty rządowe i tych \"mądrych\" ludzi którzy chcą na własną modłe konstruować społeczeństwo.
Odpowiedz
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone