Morderstwo niesławnego Galeazza Sforzy

opublikowano: 2020-09-27 16:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Galeazzo Sforza był nie tylko jednym z najbogatszych ludzi swej epoki, ale też jednym z najbardziej okrutnych. 26 grudnia 1476 roku kilku jego dworzan uknuło spisek, którego celem było zamordowanie tyrana.
REKLAMA

Zanim w 1450 roku Mediolan stał się signorią Sforzów, znajdował się on we władzy Viscontich, najbardziej zajadłych wrogów Florencji. Na początku XV wieku w toskańskim mieście krążyły podżegające pamflety, w których ataki na Florencję nazywano atakami na wolność, a ród Viscontich zgodnie z prawdą przedstawiano jako okrutnych tyranów. Lecz gdy księciem Mediolanu niespodziewanie został kondotier Franciszek Sforza, a w 1454 roku podpisano pokój w Lodi, rozpoczęła się złota epoka renesansu. W zamian za pomoc finansową Franciszek zaoferował swojemu staremu przyjacielowi Kosmie Medyceuszowi Starszemu wsparcie wojskowe. Solidny sojusz na osi Mediolan–Florencja zapewnił względną stabilizację na niespokojnym Półwyspie Apenińskim oraz sprzyjał rozwojowi sztuki i literatury, pozwalając na pełny rozkwit twórczości artystycznej oraz kultury humanistycznej.

Galeazzo Maria Sforza (mal. Piero Pollaiuolo)

Pod rządami Sforzów Mediolan utrzymał swoją silną pozycję, a dodatkowo zyskał poważanie. Jednak syn Franciszka, Galeazzo Maria, odziedziczył kapryśność Viscontich po matce, a nie mądrość Sforzów po ojcu. Nadworny poeta Antonio Cornazzano napisał o nim trafnie w swoim Del modo di regere e di regnare („O sztuce rządzenia i panowania”):

Jak wiele razy dobry książę Franciszek robił wyrzuty synowi, którego już nie ma, za jego okrucieństwo i porywczość. „Odziedziczyłeś duszę księcia Jana masz ją w swoich trzewiach”, krzyczał, a jego przepowiednia się spełniła. O czynach księcia Jana słyszałem historie: karmił psy żywymi ludźmi, inne rozrywki go tak nie bawiły. Koniec spotkał w San Gottardo, w świątyni, jego najbardziej zaufani wydali mu takie święto, bo tak kończy każdy okrutnik.

Zimne przebudzenie. Mediolan, 26 grudnia 1476

W dzień swojej śmierci5 Galeazzo Maria Sforza miał wziąć udział we mszy świętej upamiętniającej Świętego Szczepana. Księciu Mediolanu zależało na uczczeniu dnia pierwszego chrześcijańskiego męczennika z należytą świetnością. Przymierzył brygantynę, ale uznawszy, że wygląda w niej zbyt grubo, zdecydował się na elegancką szatę z karmazynowego atłasu obszytą sobolowym futrem. Na lewą nogę włożył ciemnoczerwoną pończochę, na prawą białą – barwy Sforzów. Odziewał swoje atletyczne, gładkie ciało (lubił się golić na wzór starożytnych Rzymian) w sypialni w samym sercu potężnego Zamku Sforzów, a w kominku strzelał ogień trawiący tradycyjny bożonarodzeniowy pieniek.

Dzięki Bernardinowi Coriowi – kamerdynerowi, świadkowi i kronikarzowi tamtych wydarzeń – wiemy, że od czasu tajemniczego pożaru na początku grudnia, w którym spłonęła część jego sypialni, książę stał się przesądny. Przeczuwał, że nie powinien wracać do Mediolanu, i wolał spędzać czas z dala od miasta, w jednej ze swoich wiejskich posiadłości lub na polowaniach. Obawy te nasiliły się jeszcze z powodu pewnego zajścia, do którego doszło niedługo po pożarze. Pewnego dnia, jadąc konno w okolicach Abbiategrasso, dostrzegł trzy kruki krążące powoli nad jego głową. Uznał to za złą wróżbę, więc wystrzelił do nich kilkukrotnie z kuszy, lecz ani jednego nie trafił. Oparł dłoń na łęku siodła i poprzysiągł, że już nigdy nie powróci do miasta.

REKLAMA

Jednak niestały książę szybko zmienił zdanie. Galeazzo uwielbiał swój chór i nie mógł się doczekać nadchodzących uroczystości, kiedy będzie mógł posłuchać muzyki w wykonaniu trzydziestu burgundzkich i niemieckich kantorów sowicie opłacanych za swoje usługi. W Mediolanie powitały go chłodne spojrzenia feudałów i dworzan, którzy przybyli mu się pokłonić z nieskrywaną niechęcią po tym, jak nie obdarował ich tradycyjnymi nagrodami i podarunkami świątecznymi.

Książę udał się prosto na zamek. Pod szkarłatnym sklepieniem Camera delle Colombine wygłosił improwizowany monolog o pomyślnych losach Sforzów. Zadeklarował, że choć nie jest signorem, będzie umiał wieść wspaniałe życie. Trzydziestodwuletni książę wyraził także żal, że Franciszek, jego ojciec, nie może już zobaczyć, jak on i jego bracia doskonale sprawdzają się w swoich rolach, oraz obwieścił, że ród Sforzów, bogaty w męskich potomków, będzie rządził przez wieki. Pochwalił także swoje nieślubne córki, spośród których już dwie wydano za wysoko postawionych kawalerów.

Francesco Sforza, ojciec Galeazza

W epoce renesansu posiadanie licznego potomstwa było jedną z metod umacniania władzy. Mówiło się, że ojciec Galeazza, Franciszek Sforza, miał nie mniej niż trzydzieścioro pięcioro dzieci, z czego zaledwie dziesiątka była z prawego łoża. „Cnotliwy książę” Franciszek, jak nazwał go Machiavelli w Księciu, zaczął od ciężkiego życia najemnego kondotiera i sam doszedł do władania najbogatszym księstwem Italii. Gdy zmarł w 1466 roku, jego pierworodny syn Galeazzo odziedziczył po nim władzę, którą on musiał z trudem zdobywać. Jednak potomek nie wykazywał specjalnej chęci ani do sprawowania władzy, ani do wykazywania się cnotą. Z powodu licznych wad nowy książę był znienawidzony przez większość poddanych. Nie potrafił okiełznać swojego rozbuchanego popędu seksualnego i bezustannie gonił za najpiękniejszymi kobietami w księstwie, nie miał żadnych skrupułów, potrafił nawet wtargnąć nocą do zakonów, gdzie terroryzował, a czasem gwałcił mniszki.

Opiewając szczęście swojej rodziny, Galeazzo nie wspomniał jednak o dwóch młodszych braciach, awanturnikach Sforzy Marii i Ludwiku, którzy żyli na wygnaniu we Francji, po tym jak w czerwcu 1476 roku byli zamieszani w nieudaną próbę pozbycia się księcia. Ale nie tylko członkowie rodziny Galeazza byli niezadowoleni z jego egocentrycznego i rozpustnego stylu rządzenia.

Po wygłoszeniu przemowy w Camera delle Colombine książę był nietypowo jak na siebie spokojny, a w dzień Bożego Narodzenia zrezygnował nawet ze swoich ulubionych rozrywek: gry w jeu de paume na zbudowanym specjalnie dla niego zamkniętym boisku oraz polowania z sokołami. Unikał także swojej żony, księżnej Bony Sabaudzkiej, która sypiała w osobnej sypialni. W rzeczywistości Galeazzo już dawno przestał dzielić łoże ze swoją małżonką, która od czasu ich zaślubin przed ośmioma laty zbyt szybko nabierała krągłości, przez co w jego mniemaniu sama popchnęła go do zaspokajania swoich żądz gdzie indziej. Książę spędził dużą część swojego dorosłego życia, traktując je jako przedłużenie lat nastoletnich: rozbijał się po północnej Italii, bezustannie polując na zwierzynę, kobiety, a nawet młodych chłopców; od czasu do czasu zabawiał się w żołnierza albo składał wizyty sojusznikom, zwłaszcza wpływowym Florentczykom.

REKLAMA

Galeazzo po raz pierwszy odwiedził Florencję w 1459 roku. Piętnastoletni hrabia Pawii, bo taki nosił wtedy tytuł, udał się tam na polecenie ojca, by złożyć hołd Kosmie Medyceuszowi Starszemu, bliskiemu sojusznikowi Franciszka. Książę Mediolanu chciał w ten sposób wyrazić wdzięczność za wsparcie finansowe, jakiego florencki bankier udzielał mu w drodze do władzy. „Cały papier i atrament Toskanii” – jak pisał Galeazzo do ojca, który z Mediolanu śledził jego poczynania – nie wystarczyłyby, żeby oddać bogactwo ludzi, którzy witali go na ulicach, oraz harmonię budynków – wspaniałą katedrę i surowy Palazzo della Signoria, siedzibę rządu z górującą nad nim groźną wieżą. „Florencja jest rajem”, wykrzyknął zachwycony.

Ten tekst jest fragmentem książki Marcello Simonetty „Tajemnica Montefeltra. Medyceusze. Intrygi dworskie od spisku Pazzich do powstania Kaplicy Sykstyńskiej”:

Marcello Simonetta
„Tajemnica Montefeltra. Medyceusze. Intrygi dworskie od spisku Pazzich do powstania Kaplicy Sykstyńskiej”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Alicja Bruś
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Seria:
Medyceusze
Premiera:
29.09.2020
Format:
150x225 mm
ISBN:
978-83-8188-123-4
EAN:
9788381881234

Od tego momentu młody Sforza zaczął konkurować ze swoimi sojusznikami w kwestiach dobrego smaku i mody, dziedzinach, w których Medyceusze byli powszechnie uznawani za mistrzów i arbitrów. Galeazzo powrócił do Florencji w 1471 roku pod pretekstem złożenia ślubów religijnych, a towarzyszyła mu świta licząca dwa tysiące osób. Na wyprawę wydał dwieście tysięcy dukatów, niemal całkowicie opróżniając swoje skarbce. Jak pisał później Machiavelli, wizyta Galeazza we Florencji odbyła się w czasie Wielkiego Postu, a członkowie świty Sforzy zwracali szczególną uwagę, by jeść wyłącznie mięso. Na portrecie przedstawiającym Galeazza jako dandysa florencki malarz Piero Pollaiuolo dobrze oddaje atmosferę zepsucia, która towarzyszyła jego przybyciu do miasta: lubieżne spojrzenie młodego księcia uchwycone en trois quarts, gdy ten od niechcenia bawi się rękawiczką, jest bardzo wymowne. Wawrzyniec Wspaniały powiesił ten obraz w swojej sypialni, być może jako przypomnienie, kim nie chce się stać.

Spisek Lampugnaniego na obrazie Francesca Hayeza z 1826 roku

Wróćmy jednak do ostatniego dnia Galeazza. Książę nie mógł się doczekać występu swojego chóru. Rozkoszował się na samą myśl o pięknych młodzieńcach śpiewających zachwycającymi głosami przy akompaniamencie doskonałych muzyków. Wszyscy udali się już do kościoła Świętego Szczepana i nie było możliwości, by wezwać ich z powrotem do zamku. Wciąż niepewny, czy powinien wziąć udział we mszy, Galeazzo postanowił zasięgnąć rady Cicca Simonetty. Cicco niemal pół wieku służył Franciszkowi, a przez ostatnie dziesięć lat pełnił funkcję pierwszego sekretarza Galeazza, stając się jego najbardziej zaufanym doradcą. Sześćdziesięciosiedmioletni mężczyzna o ciemnej karnacji i tęgiej posturze bardzo się różnił od smukłego Galeazza. Cicco próbował wybić księciu z głowy pomysł opuszczania zamku.

REKLAMA

Podobnie jak inni doradcy powiedział mu, że w tak „mroźny poranek to zły pomysł iść na nogach, a jeszcze gorszy jechać konno”. Jednak książę uznał, że mediolańczycy będą się zastanawiać nad powodem jego przybycia do miasta, jeśli nie pokaże się nawet w kościele, i podjął ostateczną decyzję: pójdzie na mszę.

Przywołał do siebie synów, siedmioletniego Giana Galeazza i sześcioletniego Hermesa, i posadził ich na parapecie okna, z którego roztaczał się widok na biały zimowy krajobraz. Długo obejmował i całował synów, odwlekając moment rozstania. Tymczasem na pokaźnym zamkowym dziedzińcu, u stóp wysokich wież strażniczych, roił się gęsty tłum oczekujący Galeazza. Książę w końcu się pojawił razem ze swoim ulubionym ambasadorem, Zaccarią Saggim da Pisa, wysłannikiem z Mantui. Wsiadł na konia i w przeszywającym zimnie ruszył przez śnieg, a wraz z nim cała świta. Na oblodzonych ulicach napotkali ledwie garstkę osób nieśmiało pozdrawiających księcia otoczonego uzbrojonymi po zęby strażnikami. Orszak przeciął plac przed katedrą.

Do celu znajdującego się po ich prawej stronie brakowało już tylko kilku kroków. Fasada „błogosławionego kościoła” Świętego Szczepana nie była okazała, ale odznaczała się pewnym rodzajem gotyckiej elegancji. Wewnątrz, za na wpół otwartymi drzwiami, powinno być cieplej. Książę nerwowo zsiadł z konia. Jako pierwsi do świątyni weszli dygnitarze i ambasadorowie z Galeazzem pośrodku. Za nimi kroczyli jego bracia, łagodny Filip i najmłodszy Oktawian oraz książęcy sekretarz Giovanni Simonetta dyskutujący z doradcą wojskowym swojego brata Cicca, Orfeem da Ricavo. Z absydy coraz głośniej dobiegał śpiew chóru. Odziana w lśniące zbroje straż przyboczna utworzyła w tłumie szpaler, by zrobić przejście dla księcia i jego świty. Galeazzo szedł główną nawą, na chwilę tylko przystawał, by spojrzeć na „ogień próżności”. Sic transit gloria mundi ! Tak przemija chwała świata!

Gdy książę ruszył dalej w stronę ołtarza, nagle pojawiło się przed nim trzech mężczyzn ubranych w biało-czerwone szaty, kolory Brutusa. „Z drogi!”, krzyczeli, jakby chcieli zrobić miejsce dla księcia. Jeden z nich podszedł bliżej. Sprawiał wrażenie, jakby chciał o coś zapytać Galeazza, a ten zniecierpliwiony machnął na niego ręką, by się oddalił. Wtedy z rękawa mężczyzny błysnęło ostrze noża – chwycił Galeazza lewą ręką i ugodził go w podbrzusze. Gdy Zaccaria Saggi próbował odepchnąć napastnika, ten uderzył ponownie, tym razem zatapiając sztylet w piersi księcia.

„Jestem martwy!”, wyszeptał Galeazzo, przyjmując kolejny cios w brzuch. Wtedy dwaj pozostali mężczyźni szybko wyskoczyli naprzód i z furią zadali całą serię ciosów, trafiając w gardło, głowę, nadgarstek i plecy. Galeazzo cofnął się i runął wprost na pierś Orfea da Ricavo. Z ran tryskała krew. Orfeo próbował go podtrzymać, ale nie był w stanie. Książę osunął na kolana, po czym padł na podłogę, wydając ostatnie tchnienie. Atłasowa szata i biała pończocha przesiąknięte były ciemnoczerwoną krwią.

REKLAMA
Lament po śmierci Galeazza Marii Sforzy z 1476 roku

Mordercy próbowali zbiec. Wysoki Maur, wierny sługa Galeazza, ruszył w pogoń za jednym z nich, który uciekł na emporę. Uciekinier zaplątał się w obszerne suknie siedzących tam kobiet i upadł. Maur dopadł go i poderżnął mu gardło wśród krzyków przerażonych kobiet. Drugi morderca został schwytany i zabity na miejscu przez innych strażników, trzeciemu udało się jednak wmieszać w uciekający w popłochu tłum.

Tak zginął Galeazzo Maria Sforza, książę Mediolanu. Jego krótkie życie i nagła śmierć rodzą wiele interesujących pytań. Czy naprawdę był zepsutym moralnie tyranem i drapieżcą seksualnym, jak maluje go wielu świadków i historyków? A jeśli tak, to jak mógł to znosić Cicco, który pracował dla niego przez dziesięć lat po śmierci Franciszka w 1466 roku? Czy on także był podobnie zepsuty? A może potrafił skłonić młodego księcia, którego znał od urodzenia, do zmiany zachowania i bardziej skutecznych rządów? Nie ulega wątpliwości fakt, że zarówno Franciszek Sforza, jak i jego syn spotykali się z nieskrywaną wrogością, zwłaszcza ze strony członków starej mediolańskiej szlachty, którzy postrzegali ich jako obcych uzurpatorów.

[...]

Ten tekst jest fragmentem książki Marcello Simonetty „Tajemnica Montefeltra. Medyceusze. Intrygi dworskie od spisku Pazzich do powstania Kaplicy Sykstyńskiej”:

Marcello Simonetta
„Tajemnica Montefeltra. Medyceusze. Intrygi dworskie od spisku Pazzich do powstania Kaplicy Sykstyńskiej”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Alicja Bruś
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Seria:
Medyceusze
Premiera:
29.09.2020
Format:
150x225 mm
ISBN:
978-83-8188-123-4
EAN:
9788381881234

Nikt nie odważył się wyjść na ulice po zachodzie słońca, więc zwłoki Galeazza zostały na noc na zimnej posadzce kościoła Świętego Szczepana. Pospieszna msza pogrzebowa odbyła się w katedrze. Nagła śmierć księcia stworzyła delikatny problem natury teologicznej, ponieważ odebrała mu możliwość wyspowiadania się z grzechów. Księżna Bona, chcąc ratować duszę Galeazza, obnosiła się ze swoją pobożnością i słała błagalne apele do papieża Sykstusa IV, by udzielił jej mężowi pośmiertnego rozgrzeszenia. Lista grzechów zmarłego zawarta w prośbie o absolucję z pewnością tłumaczy gorliwość jej starań: tyrania, prowadzenie słusznej i niesłusznej wojny, bezlitosne plądrowanie miast, kradzieże, wymuszenia, lekceważenie sprawiedliwości, czynne dopuszczanie się niesprawiedliwości, nielegalne nakładanie podatków także na członków duchowieństwa, zdrady małżeńskie, gwałty na dziewicach i cudzych żonach, korzystanie z usług prostytutek, skandaliczne symonie i wiele innych występków, zbyt licznych, by je wszystkie wymieniać. Ze swojej strony Bona przyrzekła modlić się za Galeazza Marię, dopóki jego nieszczęsna dusza nie opuści czyśćca, by wstąpić do raju. Księżna ufundowała również kilka klasztorów i szpitali oraz przekazała darowizny na młodych i biedne niewiasty. Podobno papież udzielił rozgrzeszenia.

REKLAMA
Sykstus IV na obrazie Tycjana

Owego 26 grudnia księżna Bona obudziła się późno. Według Coria nawiedzały ją straszne koszmary, ostatnio także na jawie. Gdy zabrakło jej niewiernego męża, zaczęła spędzać większość czasu w łóżku z Antoniem Tassino, pochodzącym z Ferrary sługą, który, jak chłodno zaobserwował Machiavelli, musiał mieć jakąś „ukrytą zaletę”. W pełni świadoma swojej niekompetencji w materii państwa, po śmierci księcia zawierzyła tajnej radzie – zgromadzeniu składającemu się z członków mediolańskich elit. Gdy u władzy był Galeazzo, sprawami państwa zajmowała się tak naprawdę kancelaria Cicca i jego najbliżsi współpracownicy. W następstwie tragicznych wydarzeń Cicco natychmiast wcielił w życie reformę tajnej rady, nominując siebie, swojego brata Giovanniego i doradcę wojskowego Orfea da Ricavo na jej najważniejszych członków. Jego pierworodny syn Gian Giacomo został mianowany sekretarzem. To on jest autorem najważniejszego dokumentu, datowanego na 30 grudnia 1476 roku, zgodnie z którym rada otrzymała pełną władzę administracyjną. Napisany w imieniu księżnej i adresowany do członków tajnej rady, teraz awansowanej do miana tajnego senatu, dokument ten był uroczystym aktem celebracji przywilejów samej rady. Celem rządu było „zachowanie stylu naszego najjaśniejszego zmarłego władcy, ponieważ zwoływanie zawsze wszystkich [członków mediolańskiej administracji] byłoby zbyteczne”. W ten sposób ustanowiono de facto reżim oligarchiczny. Senat ogłosił powszechną amnestię dla toczących się procesów i okazał litość przestępcom (z wyjątkiem buntowników politycznych). Powzięto również środki zapobiegawcze przeciwko potencjalnym spiskowcom: w imię porządku publicznego i przez szacunek do żałoby księżnej zabroniono zgromadzeń w prywatnych domach. Od tego momentu Cicco zyskał realną władzę w Księstwie Mediolanu.

W mieście zapanował spokój. Mediolańczycy byli zadowoleni ze swojego nowego, łaskawego rządu. Jednak zagrożenie dla przywróconego status quo pojawiło się wewnątrz panującej dynastii. Kuzyn Galeazza, Roberto da Sanseverino, od lat był jedną z najbardziej wpływowych osób na dworze Sforzów. Odważny i zdolny kondotier był osobą arogancką, choć nie brakowało mu doświadczenia, które zdobył w wielu wojnach jako żołnierz zaciężny. Odbył on również pielgrzymkę do Jerozolimy w celu oczyszczenia swojej duszy z grzechów. Z powodu osobistych nieporozumień z księciem przeniósł się do Bolonii, gdzie w niezmąconym spokoju żył Cola Montano, „zgubny nauczyciel”, inspirator Girolama Olgiatiego i jego szajki. Na wieść o wydarzeniach w kościele Świętego Szczepana Roberto czym prędzej wyruszył do Mediolanu. Był szczególnie rozsierdzony faktem, że skromnego pochodzenia kanclerz Cicco mieszkał w zamku, a do tego „ze względów bezpieczeństwa” przeniósł się do prywatnych apartamentów Galeazza. Kolejne zamachy w Mediolanie były tylko kwestią czasu.

Ten tekst jest fragmentem książki Marcello Simonetty „Tajemnica Montefeltra. Medyceusze. Intrygi dworskie od spisku Pazzich do powstania Kaplicy Sykstyńskiej”:

Marcello Simonetta
„Tajemnica Montefeltra. Medyceusze. Intrygi dworskie od spisku Pazzich do powstania Kaplicy Sykstyńskiej”
cena:
44,90 zł
Wydawca:
Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie:
Alicja Bruś
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Seria:
Medyceusze
Premiera:
29.09.2020
Format:
150x225 mm
ISBN:
978-83-8188-123-4
EAN:
9788381881234
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcello Simonetta
Ur. 1968, ukończył studia w Rzymie i zdobył doktorat na uniwersytecie w Yale. Wykłada historię Europy i teorię polityczną w Paryżu. Był dokumentarzystą, kuratorem wystaw i konsultantem historycznym przy tworzeniu znanych gier komputerowych.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone