O racjonalności ludzi (w czasach kiedy zniesiono logikę) – cz. 1

opublikowano: 2012-10-23 16:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Chcę podzielić się swoimi uwagami na temat racjonalnego (albo raczej: irracjonalnego) tła decyzji Polaków tuż po II Wojnie Światowej. Chodzi tu zwłaszcza o intelektualistów i artystów polskich, którzy wzięli udział w budowie systemu komunistycznego.
REKLAMA

Na całość mojej wypowiedzi składają się dwa teksty. Niniejszy opowie o podstawach nauki marksistowskiej, jej krytyce logiki klasycznej i o tym, jak polski logik Kazimierz Ajdukiewicz obronił tę ostatnią. Jest to konieczne do zrozumienia, że dialektyczny materializm nie miał takiej siły, jaką doktrynerzy mu przypisywali oraz nie mógł dać wszechstronnego uzasadnienia w budowie światopoglądu i postaw. Drugi, który pojawi się wkrótce, opowie ogólnie o uwikłaniu w nieracjonalną doktrynę. Obie części są wywodami komplementarnymi wobec siebie, ale są też dość autonomiczne i można je czytać oddzielnie.

Główny asumpt do przemyśleń, a zarazem ich źródło odnalazłem w „Zniewolonym umyśle” Czesława Miłosza oraz w wywiadach „Hańba domowa” Jacka Trznadla.

Materializm naukowy

Józef Stalin (domena publiczna)

Przejęcie władzy i jej ugruntowanie przez ludzi Stalina w Polsce powojennej miało jeden cel bez względu na to, czy tak jak na początku (w okresie 1944–1948) nie posiadało charakteru ściśle opresyjnego, co określano mianem „łagodnej rewolucji” (jak chciał Jerzy Borejsza), czy tak jak później (lata 1949–1956), kiedy na wzór ZSRR polegało na „podkręceniu śruby”. Była nim organizacja homogenicznego, totalitarnego państwa na wzór Związku Radzieckiego, opartego na ideologii marksizmu-leninizmu. I ten element ideologiczny odgrywał kluczową rolę, bowiem marksizm radziecki nie miał ambicji jedynie dostarczenia przesłanek politycznych. Jego zadanie wykracza o wiele dalej. Miał być syntetycznym, filozoficznym ujęciem świata, udzielającym odpowiedzi na wszystkie kwestie: od fundamentalnych pytań ontologii i epistemologii, przez kwestie filogenezy i antropologii, po interpretację historiozoficzną, społeczną, ekonomiczną i inne. Jak widać, ideologia ta miała zapewnić wszystkim swym wyznawcom jasność co do porządku świata, który wyprowadzać usiłowała more geometrico. Innymi słowy, każda osoba zgłaszająca akces do tej ideologii ma mieć zagwarantowany spójny i wyczerpujący światopogląd.

Doktryna marksizmu-leninizmu wypływa z dwóch naczelnych, zintegrowanych źródeł: materializmu dialektycznego oraz jego przedłużenia – materializmu historycznego. Ten pierwszy, (zwany żargonowo „diamatem”) choć służy za teoretyczną podwalinę drugiego, został opracowany przez Fryderyka Engelsa właśnie jako wtóry. Jest to zainspirowana stanowiskiem heglowskim próba opracowania uniwersalnych prawideł dialektycznych, którym podlegałby monistyczny materialny świat, nauka o wiecznie rozwijającej się materii i wynikającej z tego względności wiedzy ludzkiej. Engels podkreślając to, że zasadą trwania świata jest ciągły ruch i powszechna zmienność, sformułował trzy główne prawa dialektycznego materializmu: prawo przechodzenia ilości w jakość (prawo skoków dialektycznych), prawo zaprzeczenia oraz prawo jedności i walki (przenikania się) przeciwieństw. Odpowiednie ich zastosowanie miało być remedium na ograniczenia klasycznej logiki oraz problemy metafizyki. Każda z wymienionych reguł jest brzemienna w rozmaite konsekwencje dla dalszej doktryny. Jednak ja chciałbym, nie wychodząc poza tematykę materializmu dialektycznego, pochylić się jedynie nad ostatnim z jego praw, godzącym w zasadę niesprzeczności.

REKLAMA

Przeciwko „logice wulgarnej”

Diamat twierdził (niejako za Heglem), że każdy w świecie proces dokonuje się za sprawą dwóch przeciwstawności, które każdorazowo koegzystują ze sobą i zjednoczone wiodą spór. Wedle Włodzimierza Lenina: „Tożsamość przeciwieństw [...] to uznanie (wykrycie) sprzecznych, wzajemnie się wyłączających, przeciwstawnych tendencji we wszystkich zjawiskach i procesach przyrody (w tym i ducha, i społeczeństwa)”. Przenikanie się sprzeczności ilustrowane jest enumeratywną kazuistyką z wszelakich nauk empirycznych (np. „w mechanice działanie i przeciwdziałanie, w fizyce elektryczność dodatnia i ujemna, w chemii łączenie się i dysocjacja atomów, w nauce o społeczeństwie walka klas”) W wyniku starcia sił sobie przeciwdziałających zachodzi fazowy proces, którego zwieńczeniem jest nowa jakość (np. „teza”: siła działająca na ciało, czyli ruch + „antyteza”: opory zatrzymujące ciało, czyli spoczynek = „synteza”: ruch jednostajny, czyli nowa jakość). Jakość owa koliguje się z innym przeciwieństwem i tak dalej. Uznając takie zależności za podstawowe dla świata materialnego, stwierdzono, że naturalne i powszechne jest współzachodzenie sprzecznych stanów, co zdaniem zwolenników dialektycznego materializmu, uprawnia do wysuwania konstatacji, że p i nie-p, czyli do falsyfikacji prawa niesprzeczności (nieprawda, że p i nie-p), naczelnej reguły logiki klasycznej.

Lecz zarzut o nieradzeniu sobie z procesami stawania się nie wyczerpuje całej marksistowskiej krytyki prawa niesprzeczności. Diamat twierdzi, że logika klasyczna nie może sprostać jednoznacznemu przyporządkowaniu wartości logicznej niektórym zdaniom zawierającym predykaty typu: „jest stary” czy „jest łysy” (istnieją bowiem ludzie, o których można by rzec, że jednocześnie są łysi i niełysi). Tego typu zdania, podług diamatu, odnoszą się do dialektycznych zjawisk, gdzie człowiek przechodzi nieustającą przemianę (łysienia, starzenia), co jest dlań czymś naturalnym, jako cząstki materialnego, zmiennego wszechświata.

REKLAMA

Jako kolejne zarzuty traktuje się przywoływane przez zwolenników diamatu paradoksy Zenona z Elei, mające ilustrować sprzeczność w empirycznym doświadczeniu ruchu. Za przyczynę niepowodzeń logiki w powyższych przypadkach marksiści wskazują jej brak subtelności w stosunku do stopnia skomplikowania świata, który przeto zmienia się i fluktuuje. W późnej twórczości L. Trockiego znajdujemy pełen wyraz tej krytyki:

Główny błąd wulgarnego myślenia polega na tym, że pragnie się ono zadowalać nieruchomymi odbitkami rzeczywistości, która jest wiecznym ruchem. Dialektyczne myślenie przydaje samym pojęciom – przy pomocy dalszych uszczegółowień, poprawek, konkretyzacji - ową treściwość i giętkość, prawie gotów jestem powiedzieć soczystość, która do pewnego stopnia przybliża je do żywych zjawisk. [...] Dialektyczne myślenie tak się ma do myślenia wulgarnego, jak taśma filmowa do nieruchomej fotografii. Film nie odrzuca prostej fotografii, lecz kombinuje serię fotografii zgodnie z prawami ruchu. Dialektyka nie odrzuca sylogizmu, lecz uczy kombinacji sylogizmami w ten sposób, żeby przybliżyć nasze poznanie do wiecznie zmieniającej się rzeczywistości.

Powyższe uwagi pozwalają podkreślić następującą okoliczność. Wojska radzieckie, zajmując terytorium Polski, narzuciły znacznie więcej niż władzę i ustrój państwa. Nowe położenie społeczeństwa polskiego nie zasadzało się tylko na tym, że nowy najeźdźca przeniósł Polaków w dramatyczne położenie polityczne. Towarzyszył temu cały korpus ideologiczny, chcący wymazać wszystkie odcienie światopoglądów i zastąpić je materialistycznymi, spójnymi, ogólnymi stanowiskami w odniesieniu do ekonomii, socjologii, polityki, historii etc. A każda prawda materializmu historycznego jest „przecież” nieuchronną konsekwencją materializmu dialektycznego – uniwersalnego i formalnego uzasadnienia procesu, jakim jest wszechświat. Związek Radziecki, pełniący swą „dziejową rolę”, był w możności urządzić rzeczywistość od podstaw na podporządkowanych sobie terytoriach. Nadawał tedy nowy porządek podbitym ziemiom, obalał prymitywną logikę klasyczną, wnosząc nowe, adekwatne zasady naukowego myślenia; obalał ją w kraju, którego „burżuazyjna” logika akademicka nadawała ton środowiskom naukowym całego zachodniego świata. Człowiek wykształcony, intelektualista, mający wprzódy prawo ufać opisowi rzeczywistości, który mu klarowała szkoła i praktyka dnia codziennego, dowiaduje się, że logika zgoła nie istnieje – lub istnieje o tyle tylko, o ile jest separowaną igraszką myślenia. Że dedukowanie, czy coś jest prawdą, czy nie jest – stanowi produkt „wulgarnego” rozumu.

REKLAMA

Jak się bronić bez logiki

Sytuacja, w jakiej znaleźli się intelektualiści doby powojennej maluje się rozpaczliwie, jeżeli ją ukazywać w taki oto sposób. Spośród tylu środków, jakimi dysponuje niezależny rozum, by walczyć ze złem, wielka ich ilość staje się w takim stanie rzeczy zneutralizowana. Trudno nawet obwarować się we własnej wewnętrznej twierdzy, skoro całość świata faluje w dialektycznej zmienności, skoro zdania o stale przyporządkowanej wartości logicznej okazują się „scholastycznym” i „metafizycznym” mirażem. Czy pozostaje więc kontestować świat takim, jakim się nagle okazał, i zostać zmarginalizowanym, „wyrzuconym na śmietnik historii”? Czy raczej przeciwnie – uzmysłowić sobie istnienie nieuchronnego postępu oraz pracę wielkich trybów historii, którym trzeba się podporządkować?

Umysł samodzielny winien zrazu objąć trzeźwo okiem całokształt doktryny i najbaczniejszą uwagę skupić na przesłankach dla stanowisk destruujących, tych, które za cel mają obalać jakiś porządek rzeczy, reinterpretować. Jeżeli bowiem doktryna chce zagospodarować na nowo jakieś podstawowe filozoficznie miejsce, uczyni to dopiero oczyściwszy sobie pole. I to jest dla doktrynerów punkt najdelikatniejszy. Czy aby na pewno falsyfikacja okazała się skuteczna?

Człowiek stojący na rozdrożu z pytaniami: czy niechybnie jest bezbronny wobec nowej nauki? czy wyparła ona dawne formy myślenia? – odczuwa wzniecający się opór. Z jednej strony pewne obiekcje intuicyjne. W „Zniewolonym umyśle” fikcyjny intelektualista mruczy: „Do jasnego diabła, toż to są ćwiczenia dla rabinów z siedemnastego wieku”. Z drugiej zaś strony znana i czytelna krytyka ogólna ze strony intelektualnych kręgów Zachodu (w tym ze strony papiestwa, ale odwołanie się do stanowisk intelektualistów zachodnich stanowi rzecz jasna miecz obosieczny, szeroki front spośród nich stał murem za komunistycznym imperium).

REKLAMA
Na mównicy Władysław Tatarkiewicz, pierwszy z prawej Kazimierz Ajdukiewicz (NAC sygn. 1-N-930-2)

Szalę jednakowoż powinno przechylić nic innego, jak jasne rozumowanie, rzeczowy namysł punkt po punkcie i próba poprawnego sformułowania kontrargumentów. Być może sama logika powie coś na swoją obronę, audiatur et altera pars. W roku 1948 Kazimierz Ajdukiewicz, reprezentant słynnej polskiej szkoły logicznej, zechciał pochylić się z cierpliwością i spokojem analityka nad zarzewiem filozoficznych wątpliwości, o których tu mowa, mianowicie, czy możliwe jest dać odpór zarzutom stawianym zasadzie niesprzeczności. W artykule „Zmiana i sprzeczność” rozważa każdy z argumentów wymienionych wyżej. Dalsza część stanowi przywołanie szańców, z których prawo niesprzeczności daje odpór krytyce marksizmu-leninizmu.

Mowa obrończa logiki

Kazimierz Ajdukiewicz – twórca definicji znaczenia Jeden z najwybitniejszych polskich logików szkoły lwowsko-warszawskiej. Po wojnie, obok Kotarbińskiego, jeden z najważniejszych kontynuatorów przedwojennej tradycji filozoficznej.

Ajdukiewicz w pierwszej kolejności omawia dialektyczne argumenty Zenona z Elei, z których najbardziej problematycznym i niejednoznacznie ocenianym w dziejach filozofii był argument „z lecącej strzały”. Jest to faktycznie najtrudniejszy argument, przed Ajdukiewiczem nikt się z nim w sposób ostateczny się nie rozprawił. Referowany jest w następujący sposób: „Lecąca strzała jest w każdej chwili swego lotu w pewnym określonym miejscu. To jednak, co w każdej chwili należącej do pewnego okresu czasu jest w jakimś określonym, a więc jednym i tym samym, miejscu, to przez cały ten czas spoczywa. Zatem lecąca strzała przez cały czas swego lotu spoczywa”. Konstatacja, że strzała jest w ruchu, prowadziła więc do sprzeczności, czyli że „p i nie-p”. Dla Zenona i innych przedstawicieli szkoły eleackiej był to dowód na nieistnienie ruchu i fałszywość tego, co przedstawiają zmysły. Przeciwnicy zasady niesprzeczności (w tym wyznawcy diamatu, stojący na stanowisku empiryzmu, uznający ruch za konieczny stan całego świata) używają tego rozumowania na odwrót: nie jako fałszywości rzeczywistości empirycznej, ale jako dowodu na rzecz fałszywości kanonu logiki. I dlatego tu Ajdukiewicz rozpatruje dwie możliwe interpretacje argumentu Zenona.

Pierwsza z nich:

(1) Jeżeli strzała leci przez czas T, to dla każdej chwili jej lotu istnieje takie miejsce, w którym się ona w tej chwili znajduje. Ale (2) jeżeli istnieje takie miejsce, w którym się strzała w każdej chwili swego lotu znajduje, to strzała ta przez cały czas swego lotu spoczywa. Zatem: (3) jeżeli strzała leci przez czas T, to strzała przez cały czas T spoczywa, a więc nie leci. Z założenia, iż strzała leci wynika więc sprzeczność, wynika, że leci i że nie leci zarazem. Ruch implikuje sprzeczność.
REKLAMA

Rozumowanie to przyjmuje postać sylogizmu hipotetycznego:

(1) jeśli p, to q, i

(2) jeśli q, to r

a zatem (3) jeśli p, to r

Ajdukiewicz wskazuje, że następnik zdania (1) nie jest takożsamy („równobrzmiący”) z poprzednikiem zdania (2) – w naszym schemacie oznaczony literą q. W związku z tym sylogizm jest niepoprawny, gdyż z prawdy nie może wynikać fałsz: wprawdzie przesłanki (1) i (2) nie są fałszywe, atoli wniosek (3) jest fałszywy.

Ajdukiewicz podaje też drugą, często spotykaną interpretację argumentu ze strzałą:

Jeżeli ciało jest przez jakiś czas w jednym i tym samym miejscu, to ciało to w tym czasie spoczywa. Otóż leżąca strzała jest w każdej chwili swego lotu w jakimś określonym, a więc jednym i tym samym miejscu; zatem lecąca strzała w każdej chwili swego lotu spoczywa. Skoro zaś spoczywa w każdej chwili swego lotu, to spoczywa też przez cały czas jego trwania. Jakimże bowiem sposobem ze złożenia samych spoczynków mógłby się wytworzyć ruch?

Autor po przeprowadzeniu analizy różnych stanowisk, powiada, że pojęcia „spoczynek ciała” i „ruch ciała” nie są możliwe do zdefiniowania bez odwołania się do „historii” tego ciała, to jest: stanu, w którym ciało było bezpośrednio przed chwilą orzekania, oraz stanu, w którym ciało znajdzie się bezpośrednio po chwili orzekania.

Orzekając, iż ciało w danej chwili spoczywa lub się porusza, wypowiadamy zdania dotyczące historii tego ciała w bezpośredniej przeszłości lub przyszłości tej chwili. Nie można więc stąd, iż w danej chwili ciało jest w pewnym określonym miejscu, nie przesądzając niczego o tym, gdzie to ciało było przedtem lub potem, wyprowadzać żadnego wniosku co do tego, czy ciało to w owej chwili spoczywało, czy też się poruszało. Tymczasem Zenon taki właśnie wniosek z takiej przesłanki wysnuwa i w tym leży błąd jego rozumowania.
REKLAMA

Dalej zaś czytamy, że zamieszanie wynika ponadto ze zjawienia się błędu ekwiwokacji (używa jednego terminu określając nim dwie różne rzeczy):

Przeprowadzając swoje rozumowanie, dokonywa Zenon nie zauważonego przez się przesunięcia znaczeń wyrazu „chwila”. Rozumie przy stwierdzeniu naczelnej swej przesłanki przez „chwilę” punkt czasowy, ale gdy od tej przesłanki (iż poruszające się ciało w każdej chwili jest w pewnym określonym miejscu) przychodzi do wysnucia z niej wniosku (iż ciało w każdej chwili swego ruchu spoczywa), rozumie już przez „chwilę” nie punkt czasowy lecz króciutki odcinek czasu.

Nadto w „Zmianie i sprzeczności” ważne miejsce zajmuje odpowiedź na problem przechodzenia ciała z jednego stan w drugi (problem zmiany), który dla materialistów dialektycznych stanowił jeden z koronnych argumentów na rzecz wyższości ich nauki nad logiką formalną.

Wszelka zmiana zakłada, że ciało przechodzi z pewnego stanu A do stanu non-A (gdzie przez „stan non- A” rozumiemy dopełnienie stanu A). Między czasem bycia w stanie A i czasem bycia w stanie non-A istnieje moment przechodzenia z jednego stanu w drugi, a więc czas, w którym ciało nie jest już A i nie jest jeszcze non-A — czyli posiada cechy sprzeczne. Nazwijmy tę przesłankę „postulatem przechodzenia”. Postulat przechodzenia — a stąd i całe rozumowanie — można podważyć zauważając, że nazwa „non-A” jest nazwą generalną, pod którą podpadają wszystkie stany różne od A. Dla każdego przedziału czasowego istnieje więc określony stan B należący do grupy stanów non-A, w którym znajduje się ciało.

Ostatnim omawianym w artykule problemem zasady niesprzeczności, jaki jej przeciwnicy popularnie przywoływali w polemikach, jest obecność w języku wyrażeń nieostrych. Dziś jednak, po latach rozwoju semiotyki i metodologii, problem ten wydaje się nazbyt trywialny. Takie słowa jak „łysy” czy „stary” nie wyznaczają definitywnego zbioru desygnatów, a ich obecności w języku naturalnym nie da się uniknąć. Jasne jednak jest, że w świetle artykułu Ajdukiewicza, żaden z omawianych tam typów rozumowań nie pozwala na podstawie faktu zachodzenia zmiany formułować dwóch sprzecznych zdań. Tak sprokurowany został komplet kontrargumentów na rzecz zasady niesprzeczności i jej konsekwencji na gruncie logiki formalnej.

REKLAMA

Spostrzeżenie, iż na skutek działania przeciwstawnych tendencji powstają pewne nowe stany, jest skądinąd bardzo trafne. Prawo dialektyki, mówiące o tej uniwersalnej obserwacji, wydające się jednak truizmem i przy tym prawdą jedynie przygodną (stąd kazuistyka w jej uzasadnieniach), nie godzi jednak w żadnej mierze w zasadę niesprzeczności. Osoby, które takie mniemanie utrwalały (przede wszystkim Engels, Plechanow i następni), w nieuprawniony sposób krzyżowały porządek empiryczny, badany przez nauki przyrodnicze, z porządkiem rozumowań, normowanym przez reguły logiki. Ujawniały jednocześnie, jak wskazują krytycy (o. Józef Bocheński, prof. Leszek Kołakowski), nieobycie intelektualne. Zasada niesprzeczności już w ujęciu Arystotelesa określona została jako podstawowa prawda rozumu („najmocniejszym ze wszystkich przekonań jest to, że dwa twierdzenia względem siebie sprzeczne, nie mogą być równocześnie prawdziwe”). Także dzisiejsi uczeni raczej jednomyślnie stoją na stanowisku, że należy ona do zasad, które „stanowią logiczne podstawy myśli: zasady zakładane (przyjmowane) w każdym twierdzeniu, które wygłaszamy”. Zasada niesprzeczności funkcjonuje niezależnie od tego, czy ją uznamy czy nie. Bez niej niemożliwa byłaby do przeprowadzenia dyskusja i nawet proste formy komunikacji.

Kończę tę część, choć irracjonalny aspekt działań intelektualistów dopiero zaczyna się nam wyłaniać. Bez oporów i zastrzeżeń przyjmowano stan faktyczny oraz jego uzasadnienie, przy czym uzasadnienie owo albo kolidowało z pryncypiami logiki, albo je zwalczało, albo po prostu miało funkcjonować obok i mimo nich. Taką właściwość należy z pewnością opatrzyć nazwą irracjonalności intelektualnej.

Wybrana bibliografia:

Pozycja podstawowa

  • Ajdukiewicz Kazimierz, Zmiana i sprzeczność, „Myśl współczesna”, 1948, nr 8–9 [27–28], s. 35–52 lub [w:] Co istnieje? Antologia tekstów ontologicznych z komentarzami, red. J. Jadacki, T. Bigaj, A. Lissowska, t. 2, Petit, Warszawa 1996, s. 66–82 /odnośniki wskazują wydanie z 1996/

Przykładowe pozycje dodatkowe

  • Ajdukiewicz Kazimierz, Zagadnienia i kierunki filozofii, Kęty–Warszawa 2003, s. 100 i nn.
  • Arystoteles, Metafizyka, Warszawa 2009, IV, 3, 1005 a 22–23.
  • Kołakowski Leszek, Główne nurty marksizmu, t. 3, Warszawa 2009, s. 160 i nn.
  • Hospers John, Wprowadzenie do analizy filozoficznej, Warszawa 2001, s. 100 i nn.

Redakcja: Tomasz Kowal

Korekta: Justyna Piątek

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Kwiatkowski
Studiuje filozofię na MISH UW oraz prawo na WPiA UW (III rok). Interesuje się kulturą antyczną (literatura, tłumaczenia, historia, interpretacje) oraz literaturą i kulturą przedrozbiorową, a ponadto stosunkami kultura - władza w PRL, historią Kościoła w XX wieku i historią prawa w XX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone