Organizacja i uzbrojenie wojsk ruskich

opublikowano: 2025-10-05, 17:00
wszelkie prawa zastrzeżone
Woj ścierający się z Bizantyjczykami w IX wieku wyglądał i walczył zupełnie inaczej niż jego potomek w naddnieprzańskich stepach trzy wieki później.
reklama
Rada wojskowa Światosława I, rys. Borys Chorikow (1835 rok)

Zanim rozpocznie się opowieść o wojennych pochodach i kampaniach, należałoby przybliżyć Czytelnikowi głównego bohatera tych wydarzeń – ruskie zastępy. Poznawanie bowiem taktyk i strategii ma sens jedynie wtedy, gdy jesteśmy zaznajomieni z organizacją stosujących je wojsk, nieobce są nam ich silniejsze i słabsze strony oraz dysponujemy informacjami o stosowanym przez nie wyposażeniu. Dopiero posiadając taką wiedzę, możemy wyobrażać sobie dzieje różnorakich kampanii wojennych, analizować je i oceniać. 

Siły zbrojne nie są (w większości przypadków) monolitem, podlegają one stałym przemianom pod kątem uzbrojenia bądź organizacji. Omawiane w tej pracy zdarzenia miały miejsce na przestrzeni trzystu lat, a zatem dłuższej niż cała historia niejednego organizmu państwowego. Woj ścierający się z Bizantyjczykami w IX wieku wyglądał i walczył w zupełnie inny sposób niż jego potomek w naddnieprzańskich stepach trzy wieki później. Na przemiany w funkcjonowaniu wojskowości tego obszaru wpływały takie czynniki, jak: zmiany celów przyświecających władcom, pojawianie się nowych przeciwników czy feudalizacja stosunków społecznych na Rusi. Ze względu na historię powstania państwa staroruskiego oraz same jego rozmiary tamtejsza wojskowość była budowana na różnorakich fundamentach: swój wpływ na niej wywarli słowiańscy poddani, dynastia skandynawskiego pochodzenia, partnerzy polityczni z Europy łacińskiej oraz koczowniczy sąsiedzi ze stepów. Z tego powodu konieczne jest choćby pobieżne przybliżenie ewolucji ruskich armii w omawianym okresie.

Siły Rurykowiczów do drugiej połowy X wieku

U zarania państwa staroruskiego, gdy na przełomie IX i X wieku wodzowie z rodu Ruryka skupiali w swych rękach władzę nad dorzeczem Dniepru, podstawową formą organizacji sił zbrojnych zamieszkujących te obszary ludów słowiańskich było tak zwane opołczenie (ros. ополчение). Słowo to oznacza w tym wypadku pospolite ruszenie ogółu wolnych i zdolnych do noszenia broni mężczyzn zamieszkujących dany obszar. W początkach ruskiej państwowości mówimy najczęściej o opołczeniu plemiennym, a zatem złożonym z przedstawicieli jednego plemienia. Termin ten może być znany osobom zainteresowanym dziejami Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tak zwane bowiem „drugie opołczenie” pod wodzą Kuźmy Minina i księcia Dymitra Pożarskiego położyło kres polskiej obecności na Kremlu w 1612 roku.

Pospolite ruszenie całości dorosłej męskiej populacji danego plemienia jest najbardziej archaiczną formą organizacji wojskowej, występującą w dziejach wszystkich ludów indoeuropejskich, do których, rzecz jasna, zaliczają się też Słowianie. Pozwalało ono na pełne wykorzystanie potencjału ludnościowego danej społeczności, a co za tym idzie wystawienie znacznej liczby wojowników. Mankamentem powstałej w ten sposób armii była jednak jej jakość. W przypadku ludów wędrujących czy też narażonych na bezustanne walki z sąsiadami stałe pogotowie wojenne pozwalało zachować wysoką sprawność bojową ogółu mężczyzn plemienia. Jako przykłady mogą nam służyć Słowianie najeżdżający i kolonizujący w VI wieku Bałkany i niejednokrotnie przy tym rozbijający lepiej zorganizowane wojska bizantyjskie. Z kolei połabscy Wieleci nie tylko wojowali jak równy z równym z przygranicznymi marchiami niemieckimi, lecz byli także w stanie odpierać połączone niemiecko-polskie wyprawy. Z reguły jednak zadomowienie się na danym terytorium i uczynienie z uprawy roli podstawy egzystencji prowadziło w dłuższej perspektywie do zmniejszenia wartości bojowej pospolitego ruszenia ludności. Naturalnie nie można też było wymagać od całej populacji męskiej uczestnictwa w działaniach wojennych w porze zasiewów oraz żniw, co ograniczało swobodę działania plemiennych wodzów.

reklama

Dowództwo nad opołczeniem sprawowali naczelnicy plemienni, którzy początkowo byli obierani spośród starszyzny i tracili swe uprawnienia wraz z zakończeniem działań wojennych. W interesującym nas okresie (a więc na przełomie IX i X wieku) u większości ludów wschodniosłowiańskich władza w plemieniu przechodziła od wiecu i starszyzny w ręce przedsiębiorczych naczelników, którzy kumulując zasoby i funkcję dowódcy pospolitego ruszenia, dbali o utwierdzenie swej władzy także w czasie pokoju, a następnie przekazywali ją swym potomkom. Tworzyły się w ten sposób dynastie rodzimych „kniaziów” plemiennych, którzy w X wieku byli głównymi inicjatorami oporu wobec ekspansji Rurykowiczów.

Czymś nierealnym jak na słabo rozwinięte plemienne struktury władzy było odgórne zaopatrzenie w broń i uzbrojenie ochronne całej populacji zobowiązanej do uczestnictwa w pospolitym ruszeniu. Każdy wojownik był wyekwipowany na tyle, na ile pozwalały mu jego własne zasoby materialne, co w praktyce oznaczało, że zdecydowana większość członków opołczenia posiadała prosty topór i/lub broń drzewcową. Tą ostatnią mogła być zarówno dłuższa włócznia przeznaczona głównie do zadawania pchnięć, jak i oszczep będący bronią miotaną. Za całe uzbrojenie ochronne służyła z reguły drewniana tarcza o okrągłym kształcie. Jedynie zamożniejsi przedstawiciele elit plemiennych dysponowali (zakupionymi od obcych kupców bądź zdobycznymi) mieczami oraz zwiększali swoje szanse na przeżycie bitwy, osłaniając głowę żelaznym szyszakiem, a ciało – kolczugą.

Tekst jest fragmentem e-booka „Wojskowość średniowiecznej Rusi” Michała Beczka. Kup e-booka TUTAJ!

Polecamy e-booka Michała Beczka „Wojskowość średniowiecznej Rusi”

Michał Beczek
„Wojskowość średniowiecznej Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
140
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-50-1
reklama

Rurykowicze podporządkowali sobie nie tylko Słowian, ale także ludy fińskie, takie jak Czudź, Weś czy Mera, które zamieszkiwały bezkresne połacie tajgi od Zatoki Fińskiej po Wołgę. Także w ich przypadku obroną przed zewnętrznym zagrożeniem było pospolite ruszenie ludności i podobnie jak u Słowian wschodnich, składało się ono niemal wyłącznie z piechoty. Nie powinno to dziwić, skoro oba etnosy zamieszkiwały głównie środowiska pełne gęstych i podmokłych borów, a zatem obszary nie najlepiej przystosowane do hodowli koni. Jedynie poddane władzy Kijowa ludy z pogranicza obszarów leśnych i stepowych, jak Tywercy i Ulicze (których pochodzenie wciąż pozostaje przedmiotem debat), mogli wystawiać większe liczby konnych wojowników. W przypadku pozostałych plemion wierzchowcami dysponowali zapewne jedynie przywódcy i ich przyboczni wojownicy. Z drugiej strony wojownicy z północy mogli posiadać umiejętności obce ich południowym sąsiadom. Dobrym przykładem są tutaj Słowianie, którzy zamieszkiwali obfitujące w rzeki i jeziora okolice Nowogrodu. Z racji na swe wysokie umiejętności żeglarskie byli chętnie wykorzystywani do wzmacniania floty podczas morskich wypraw.

Filarem władzy pierwszych Rurykowiczów – a zatem zgodnie z przekazem Powieści minionych lat Ruryka, Olega (Helgiego) i Igora (Ingwara) – były ich przyboczne zastępy, złożone w głównej mierze z Waregów (Skandynawów) przybyłych na Wschód oraz ich potomków. Jako że mamy tutaj do czynienia z wojskowością skandynawską, odpowiedni termin określający taką grupę wojowników to hird – słowo pochodzące z języka staroskandynawskiego i oznaczające straż przyboczną władcy, jego najbardziej zaufanych wojowników. W latach działań pierwszych Rurykowiczów (do połowy X wieku) ich oddziały były zapewne niewielkie i nie przekraczały liczby kilkuset wojowników. Stanowiły jednak zaprawioną w bojach i dobrze zorganizowaną siłę, na dodatek przewyższającą poziomem uzbrojenia fińskich czy słowiańskich przeciwników. Należy także pamiętać, by nie przeceniać wiarygodności kronikarskich zapisków, które powstały kilka stuleci później, by sławić dynastię Ruryka: zapewne wiele „ujarzmień” plemion nad Dnieprem przez przybyszy ze Skandynawii wyglądało raczej jak zawarcie paktu między stronami o podobnej sile, niż jak krwawy podbój.

W przypadku ambitniejszych kampanii, na przykład przeciwko Cesarstwu Bizantyjskiemu, Oleg czy Igor korzystali z rezerwuaru ludzkiego, jakim był w tym czasie Półwysep Skandynawski. Na ich wezwania przybywały stamtąd zastępy spragnionych łupów i sławy Waregów. Tu należy wyjaśnić, że na słowiańsko-fińskim Wschodzie „Waregami” nazywano przybyszy ze Skandynawii. Z kolei „Rusami” nazywani byli towarzysze i krajanie Ruryka którzy razem z nim przybyli na Wschód, a następnie ich potomkowie, urodzeni już na naddnieprzańskich ziemiach, którzy z czasem mieli ulec slawizacji. Zatem w znacznym uproszczeniu: Waregowie to „świeżo napływowi Skandynawowie”, Rusowie zaś – ich „zadomowieni na Wschodzie” pobratymcy.

reklama
Drużyna księcia rostowskiego Borysa Włodzimierzowica. Ilustracja z Żywotu Borysa i Gleba (XIV wiek)

Posiłki zza Bałtyku, jak i hird Ruryka i jego pierwszych następców były reprezentowane przez ten sam typ wojownika – normańskiego piechura, człowieka Północy, sprawnego zarówno w walce lądowej, jak i w boju na pokładzie statku. Jedyną różnicę stanowił poziom uzbrojenia: o ile w przypadku swej straży przybocznej władcy z reguły starali się o jak najlepsze jej wyekwipowanie, o tyle jeśli chodzi o zastępy przybywające ze skandynawskiego matecznika, poziom uzbrojenia mógł być przeróżny i zapewne częściej niż rzadziej zbliżał się do poziomu plemiennego opołczenia. Nie dajmy się zwieść wykreowanemu przez kulturę popularną obrazowi, według którego całe załogi drakkarów noszą kolczugi i hełmy okularowe – taki ekwipunek posiadali nieliczni, dla większości ochronę stanowiły prawdopodobnie okrągłe, drewniane tarcze i skórzane kaftany. Warto tu zaznaczyć, że władca Kijowa bynajmniej nie przejmował całkowitej kontroli nad przybywającymi Waregami. Pozostawali oni pod dowództwem swoich jarlów i głównie od umiejętności dyplomatycznych władcy Rusów zależało, jak długo warescy przybysze będą wykonywać jego rozkazy. Źródeł niektórych wypraw ruskich można upatrywać w sytuacji odwrotnej: licznie napływający nad Dniepr Waregowie wręcz wymuszali na Rurykowiczach organizowanie kampanii mających zapewnić im łupy!

Reformy wojskowe” w drugiej połowie X wieku

Nowe wzorce w wojskowości ruskiej zostały zapoczątkowane za panowania Światosława Igorowicza (około 957–972). Ten wojowniczy władca zasłynął z ekspedycji wojennych prowadzonych z rozmachem od Wołgi i Kaukazu po Bułgarię. W trwających już nie miesiące, a lata pochodach nie mógł on jednak wykorzystać plemiennego opołczenia. Dobrym rozwiązaniem nie było także oparcie przyszłości wypraw na zmiennych i w dużej mierze samodzielnych najemnikach. Dlatego Światosław zdecydował się na reorganizację jedynych zależnych bezpośrednio od niego sił – hirdu.

Tekst jest fragmentem e-booka „Wojskowość średniowiecznej Rusi” Michała Beczka. Kup e-booka TUTAJ!

Polecamy e-booka Michała Beczka „Wojskowość średniowiecznej Rusi”

Michał Beczek
„Wojskowość średniowiecznej Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
140
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-50-1
reklama

Rurykowicz znacznie zwiększył liczebność swych przybocznych wojowników. Jednocześnie za sprawą znacznego napływu Słowian zróżnicował się skład etniczny ich szeregów. Aż do tego czasu bowiem, mimo ponad półwiecza spędzonego w Gardariki (czyli „Kraju Grodów”, jak Normanowie nazywali Europę Wschodnią), w otoczeniu Rurykowiczów widoczni byli niemal wyłącznie ludzie skandynawskiego pochodzenia. Od czasów rządów Światosława możemy zatem zastąpić skandynawski termin hird słowiańską drużyną. Warto pamiętać jednak, że terminy te, mimo że odnoszą się do różnych etnosów, oznaczają w zasadzie to samo – „stałą grupę wojowników pozostającą na utrzymaniu władcy lub możnego i w pełni podlegającą jego władzy”, jak ujmuje Słownik starożytności słowiańskich. Drużyny powstawały wszędzie tam, gdzie wodzowie zyskiwali przewagę nad wiecami plemiennymi, rządami kapłanów i starszyzny. Jako siła zbrojna pozostająca stale do dyspozycji władcy służyła ona częstokroć nie tyle do obrony przed zagrożeniem zewnętrznym, co do umacniania kontroli nad poddanymi i trzymania ich w ryzach. Dlatego też chętnie przyjmowano w jej szeregi obcokrajowców jako niezwiązanych z ludnością rządzoną.

Powieść minionych lat w następujący sposób opisuje drużynę Światosława, który gdy „(…) wyrósł i zmężniał, począł wojów gromadzić mnogich i chrobrych. I lekko chodził jako pardus [pantera] wojny mnogie tocząc. Chodząc wozów ze sobą nie woził, ni kotłów (…). Ani namiotu nie miał jeno podkład podścielał, a pod głowę – siodło. Tacy też byli wszyscy jego wojownicy”. Porzucając czasochłonne zwoływanie opołczenia odległych, częstokroć zwaśnionych między sobą słowiańskich i fińskich plemion, oraz przyzywanie samowolnych drużyn wareskich zza morza, Światosław stworzył zwarty hufiec, złożony z Rusów, Słowian i przybyszy z obcych stron, spajany wiernością wobec Rurykowicza jako utrzymującego ich pana.

Kijowski władca cenił sobie na równi jakość i ilość, jego drużyna liczyła bowiem najprawdopodobniej od sześciu do dziesięciu tysięcy wojowników. O tej wyższej liczbie mówi nam Powieść…, jednak jeśli nie jest to wyolbrzymiony szacunek, oznaczałaby ona maksymalny możliwy rozmiar drużyny Igorowicza. Z tego samego czasu pochodzi informacja Ibrahima ibn Jakuba o Mieszku dysponującym trzema tysiącami drużynników. Porównując zasięg terenów poddanych kontroli Piasta i Rurykowicza, staje się jasne, że ten ostatni powinien być w stanie utrzymać drużynę co najmniej dwukrotnie liczniejszą. Z pewnością natomiast możemy stwierdzić wszechstronność jej wyszkolenia. Opisy kolejnych kampanii wojennych jasno pokazują, że wojownicy Światosława z równą wprawą gromili nieprzyjaciół w szyku pieszym, co z końskiego grzbietu; znakomicie też sprawdzali się przy szturmowaniu zarówno drewnianych grodów słowiańskich, jak i kamiennych twierdz Chazarów.

reklama

U zarania powstania ruskiej drużyny, zapewne jeszcze tej funkcjonującej w bardziej skandynawskim kształcie za Olega i Igora, wytworzył się w niej podział na „starszą” i „młodszą”. Zgodnie z przekazami latopisów „starsza” drużyna to doświadczeni wojownicy, służący księciu radą tak w czasie wojny, jak i pokoju. To z jej szeregów rekrutują się dowódcy zastępujący władcę oraz pierwsi „urzędnicy” sprawujący władzę administracyjną. „Młodsza” drużyna (zwana też „otrokami”) stanowiła jej główną, najliczniejszą część, składającą się z profesjonalnych, wywodzących się z różnych środowisk i grup etnicznych „specjalistów” rzemiosła wojennego.

Dopiero za rządów syna Światosława, Włodzimierza, noszącego zaszczytny przydomek Wielkiego (około 980–1015), zaczęto utożsamiać drużynę z konnymi wojownikami. Spowodowane to było faktem, że głównym przeciwnikiem państwa staroruskiego stali się w tym okresie Pieczyngowie – koczowniczy lud pochodzenia tureckiego, zajmujący stepy współczesnej południowej Ukrainy. W nieustannych pogranicznych starciach i pościgach za nieuchwytnymi koczownikami znacznie bardziej użyteczna stawała się kawaleria niż piechota. Dlatego też Włodzimierz zakładał liczne książęce stadniny, będące źródłem wierzchowców dla jego drużyny coraz bardziej przypominającej wczesnośredniowiecznych pancernych Bolesława Chrobrego aniżeli ciężkozbrojnych skandynawskich piechurów.

Za rządów Włodzimierza rozkładowi zaczęło ulegać z rzadka już tylko zwoływane plemienne opołczenie. Władca ten w ramach wzmacniania swej kontroli nad odległymi od centrum państwa plemionami z sukcesem prowadził politykę zastępowania lokalnych władyków swoimi licznymi synami. Do rozkładu poczucia wspólnoty plemiennej przyczynił się jednak w większej mierze proces przekształcania grodów w ośrodki miejskie. W ciągu XI wieku z latopisów zaczynają znikać nazwy plemienne, zastępowane przez określenia tworzone od nazw miast. I tak Słowienie stali się Nowogrodzianami, Polanie zamienili się w Kijowian, a Krywicze w Smoleńszczan i Połoczan (mieszkańców Połocka). Prowadziło to naturalnie do zaniku opołczenia plemiennego, które zaczęło się rozpadać na pospolite ruszenie miejskie i wiejskie, a o których więcej będzie w dalszej części tekstu. Przemiany te jednak nie wszędzie zachodziły równocześnie. Wśród Wiatyczów, zamieszkujących wschodnie kresy Słowiańszczyzny nad rzeką Oką, jeszcze w 1080 roku spotykamy w źródłach książąt plemiennych, którzy z położonych bardziej na zachód obszarów zniknęli już w X wieku.

Tekst jest fragmentem e-booka „Wojskowość średniowiecznej Rusi” Michała Beczka. Kup e-booka TUTAJ!

Polecamy e-booka Michała Beczka „Wojskowość średniowiecznej Rusi”

Michał Beczek
„Wojskowość średniowiecznej Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
140
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-50-1
reklama

Ruskie armie w dobie rozdrobnienia dzielnicowego

Wiek XI to okres rozkwitu państwa staroruskiego. Po śmierci Włodzimierza jego synowie przez dekadę walczyli między sobą o sukcesję. Zwycięzcą został w 1026 roku Jarosław, mający swym panowaniem zasłużyć na przydomek „Mądrego”. W trakcie swych rządów, trwających do 1054 roku, władca ten zażegnał ostatecznie niebezpieczeństwo ze strony Pieczyngów, zadbał o rozwój kultury oraz znaczne postępy chrystianizacji, a poprzez prestiżowe mariaże swych licznych dzieci wywindował znaczenie Rusi w chrześcijańskiej Europie. By zapobiec bratobójczym walkom o władzę, jakie toczył zarówno on, jak i jego ojciec, Jarosław zdecydował się na podział swego rozległego władztwa między sześciu synów, przy czym każdy kolejny najstarszy Rurykowicz miał panować w Kijowie. Polski Czytelnik, uczący się już w szkole podstawowej o tak zwanym testamencie Krzywoustego, słusznie w tym momencie przeczuwa, że bynajmniej nie zapobiegło to wewnątrzdynastycznym bojom i – podobnie jak w Polsce – zaowocowało rozdrobnieniem dzielnic, które początkowo miały rozmiary zachodnioeuropejskich królestw.

Stulecie Jarosława Mądrego to początek powstawania na Rusi warstwy bojarskiej. Termin „bojar” ma swoje korzenie w Bułgarii, gdzie określano nim wojowników. Jednak nad Dnieprem w XI stuleciu zaczęto tak tytułować przedstawicieli „starszej” drużyny. Wtedy też ci ostatni powoli gromadzili posiadłości ziemskie (zwane „siełami”). Tym samym termin „bojar” zaczął oznaczać wojownika o wysokim statusie społecznym, posiadającego ziemię i będącego w stanie wystawić z niej na wezwanie władcy zbrojną czeladź jako swój poczet. Oprócz znaczących drużynników w owej grupie znaleźli się także przedstawiciele dawnych elit plemiennych. Dawni kniaziowie, choć pozbawieni władzy nad swoimi poddanymi, w wypadku lojalnej postawy wobec kijowskich władców zachowali znaczne wpływy oraz środki materialne. Pozwoliło im to w ciągu XI wieku współtworzyć kształtujące się bojarstwo.

Proces ten doprowadził do dalszego odseparowania drużyny „starszej” od „młodszej”. Ta ostatnia bowiem pozostała gronem wojowników związanych przysięgą wierności z księciem, któremu towarzyszyła podczas częstych wśród Rurykowiczów przenosin z jednego księstwa do drugiego, podczas gdy bojarstwo związane już było z przynależną im ziemią. Dzięki jej posiadaniu bojarstwo stawało się w dużej mierze niezależne od książąt i świadome swej siły, nieraz śmiało występować przeciwko niesprzyjającym ich interesom Rurykowiczom. Nie jest to miejsce, by opowiadać o walkach o przewagę między władzą książęcą a opozycją bojarską, warto jednak przytoczyć choć jeden przykład dowodzący siły tych ostatnich. W drugiej połowie XII wieku w księstwie halickim tamtejsi bojarzy, niezadowoleni z sytuacji w rodzinie książęcej – a dokładnie z porzucenia przez władcę księżnej na rzecz kochanki – wzięli sprawę w swoje ręce. Nie dbając o jakiekolwiek pozory, spalili ukochaną swego księcia na stosie i wymordowali cały jej ród, o czym następnie wprost obwieścili księciu, nakazując mu powrót do swej małżonki. Mimo iż Jarosław Ośmiomysł (bo tak nazywał się ów Rurykowicz) należał do najpotężniejszych książąt ruskich, musiał przełknąć to upokorzenie bez wyciągania konsekwencji wobec morderców swojej lubej. Nie powinno zatem dziwić, że częstokroć w latopisach czytamy o książętach próbujących zmarginalizować rolę bojarstwa i oprzeć się na „młodszej” drużynie, która – jako bardziej zależna od władcy – z zasady była wobec niego bardziej lojalna.

reklama

Od drugiej połowy XI wieku widzimy w źródłowych opisach kampanii wojennych stopniowy spadek znaczenia opołczenia w ruskich armiach. Jest to naturalne następstwo wzrastającego nacisku ze strony kolejnej fali stepowych najeźdźców – Połowców – w walkach z którymi szczególnie ważna była kawaleria. Książęta z reguły dysponowali swoimi stadninami, z których na czas kampanii „użyczano” wierzchowców lepiej uzbrojonej części pospolitego ruszenia ludności, by w ten sposób zwiększyć ilość jazdy po swojej stronie. Wspomniany już rozkład więzi plemiennych doprowadził do upadku dawnego opołczenia, na którego miejscu od XI wieku pojawia się opołczenie miejskie i wiejskie. W przypadku pierwszego, potencjał bojowy zależał od siły mieszczaństwa i jego zamożności. Dla przykładu: Nowogród, oddalony od stepowych najeźdźców i będący właściwie już od 1136 roku republiką kupiecką, gdy zawiodła dyplomacja, aż do XV wieku był w stanie bronić swych interesów i suwerenności, polegając głównie na miejskim, pieszym opołczeniu. Mieszczanie sprawdzali się najlepiej w roli obrońców własnych domów z murów ojczystych grodów. Pospolite ruszenie z wiosek i siół z powodu niskiej jakości bojowej i długiego czasu potrzebnego na jego zebranie było w oczach władców na tyle nieopłacalne, że właściwie w ogóle z niego nie korzystano. Podsumowując, rola piechoty na większej części Rusi uległa degradacji i sprowadzała się do takich zadań, jak: prace inżynieryjne, osłanianie przegrupowującej się kawalerii lub obozu w czasie bitwy – jej znaczenie znacznie wzrastało jedynie podczas działań oblężniczych.

Tekst jest fragmentem e-booka „Wojskowość średniowiecznej Rusi” Michała Beczka. Kup e-booka TUTAJ!

Polecamy e-booka Michała Beczka „Wojskowość średniowiecznej Rusi”

Michał Beczek
„Wojskowość średniowiecznej Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
140
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-50-1
reklama

W drugiej połowie XI wieku powoli znikają tak często spotykani w poprzednich dekadach najemnicy warescy. Na skutek chrystianizacji oraz krzepnięcia królestw skandynawskich świat wikingów odchodził w przeszłość. W dobie rozdrobnienia dzielnicowego wojownicy z sąsiadujących ludów „barbarzyńskich” pojawiali się w granicach Rusi nie tylko jako najeźdźcy, ale często także jako posiłki wojskowe i najemnicy. I tak na służbie książąt połockich walczyli Litwini, władców z południa niejednokrotnie wspierali Połowcy, a u boku Nowogrodzian bili się dzicy wojownicy pochodzący aż z krain u podnóża Uralu. Również niejeden „łacinnik” z mieczem u boku szukał fortuny na Wschodzie. W latopisach znajdują się informacje o przebywających na służbie u Rurykowiczów Polakach, Węgrach, a nawet Niemcach.

Wreszcie należy pokrótce wspomnieć o osadnictwie pogranicznym w księstwach południowych, choć temat ten zostanie opisany szerzej w części poświęconej bojom z koczownikami. Niezmierzone obszary Wielkiego Stepu, rozpościerające się od głębokiej Azji po równiny północnych wybrzeży Morza Czarnego, były wrzącym tyglem kultur, etnosów i ludów pogrążonych w bezustannej walce o zemstę, lepsze pastwiska czy dominację nad rejonem. Przegrani często ruszali en masse wraz z całym swym dobytkiem przed siebie, byle jak najdalej od swych prześladowców, czym wywoływali prawdziwy efekt domina, skutkujący wtargnięciem na ziemie ludów rolniczych kolejnych fal nomadów. Zdarzało się jednak, że uchodźcy ze stepów byli na tyle nieliczni, że osiadli sąsiedzi mogli przejąć nad nimi kontrolę. Tak się stało w połowie XI wieku na południowej Rusi, gdy w jej granice zaczęły napływać różnorakie ludy pochodzenia tureckiego, rozbite przez nadciągających ich śladem Połowców. Książęta ruscy rozpoczęli wtedy praktykę osiedlania na swoich stepowych granicach grup koczowników – tworzyli z nich zaporę osłaniającą słowiańskich osadników. Najlepiej zostali zorganizowani „pogranicznicy” podlegli władcom Kijowa. Noszący zbiorczą nazwę Czarnych Kłobuków, zorganizowani w wojskowy sposób, tworzyli kilkutysięczny korpus wojskowy, tym cenniejszy, że walczący na tę samą modłę co ich przeciwnicy – Połowcy.

reklama

Według źródeł ruskich do połowy XI wieku podział armii przedstawia się jako dość prosty: plemienne opołczenia podlegają swoim kniaziom, hufce najemnych Waregów prowadzą ich jarlowie, władca zaś sprawuje bezpośrednią kontrolę nad swą drużyną. Dopiero od XI wieku pojawia się podział armii na „pułki” na czas bitwy lub całej kampanii wojennej. Składały się one z całości sił danego księstwa lub tylko z opołczenia (w przypadku największych miast ruskich), a komendę nad nimi sprawowali książęta bądź w ich zastępstwie – wojewodowie. Pułki z kolei złożone były z chorągwi, a te z oddziałów wystawianych przez najzamożniejszych bojarów, wydzielonych hufców „młodszej” drużyny czy opołczenia mniejszych miast. Najmniejsze pododdziały stanowiły „kopie”, wzmiankowane po raz pierwszy w 1153 roku. W ich skład wchodziło najprawdopodobniej kilkunastu wojowników: w informacji z tego roku podano, że oddział 1600 ludzi składał się z 90 „kopii”, co daje 18 wojów na jeden pododdział, nie sposób jednak powiedzieć, czy jest to typowa „kopia”, czy mamy tu do czynienia z pewnym odstępstwem od reguły.

Na koniec odpowiedzmy jeszcze na pytanie: jakie były różnice między uzbrojeniem armii ruskiej w XII wieku a wyposażeniem jej poprzedniczki sprzed dwóch stuleci. Przede wszystkim ta pierwsza jest w dużej mierze armią konną. Jazda, zdecydowanie dominująca znaczeniem nad piechotą, dzieli się na zbrojną i strzelczą. Zbrojna jest dość powszechnie zaopatrzona w kolczugi – skrócone by były wygodniejsze dla jeźdźców – a nieraz także w zbroje łuskowe i pancerze lamelkowe, charakterystyczne dla Europy Wschodniej. Dla odmiany wydłużeniu uległy tarcze – zamiast okrągłych, kojarzonych z wikingami, upowszechniły się lepiej chroniące konnego wojownika tarcze w kształcie migdałów. Głowa wciąż była osłaniana różnego rodzaju szyszakami – między innymi zdarzały się hełmy z widocznymi wpływami stepowymi w postaci antropomorficznych masek na twarz. Do przełamania szyków nieprzyjaciela jazda zbrojna używała włóczni (które w tej części Europy nie zostały nigdy wyparte przez kopie). Znalazłszy się zaś pośród gęstwiny nieprzyjaciół, wojownicy siali spustoszenie mieczami, toporami i buławami. Jazda strzelcza dysponowała znacznie skromniejszym uzbrojeniem ochronnym, nierzadko też była go całkowicie pozbawiona. Nie posiadała broni drzewcowej – zamiast niej posługiwała się łukami. Na wyposażenie piechoty, w późniejszych wiekach pełniącej rolę defensywną lub garnizonową, wciąż składały się przede wszystkim włócznia, tarcza i topór. Często stosowano też broń miotaną, a w księstwach zachodniej i północnej Rusi obok łuków do wyposażenia strzelców należały też nierzadko kusze.

Tekst jest fragmentem e-booka „Wojskowość średniowiecznej Rusi” Michała Beczka. Kup e-booka TUTAJ!

Polecamy e-booka Michała Beczka „Wojskowość średniowiecznej Rusi”

Michał Beczek
„Wojskowość średniowiecznej Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
140
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-50-1
reklama
Komentarze
o autorze
Michał Beczek
Absolwent studiów historycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Publikował m.in. w piśmie "Societas Historicorum" i materiałach pokonferencyjnych "Colloquia Russica". Jego zainteresowania skupiają się na historii politycznej wczesnośredniowiecznej Europy Środkowej i Wschodniej oraz na dziejach średniowiecznej wojskowości.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone