Philip C. Almond – „Diabeł. Nowa biografia” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-07-26, 08:00
wolna licencja
Gdzie mieszka Diabeł? Jeżeli myślicie, że wiecie, książka Almonda wyprowadzi was z błędu.
reklama
Philip Almond
„Diabeł. Nowa biografia”
nasza ocena:
6/10
cena:
36,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2018
Okładka:
miękka
Liczba stron:
380
ISBN:
9788311153592

Ciśnie się na usta, by rozpocząć recenzję biografii Diabła od stwierdzenia, że postać ta fascynuje i rozpala wyobraźnię – stwierdzenie to prawdziwe, ale jednocześnie trywialne. Każdy z nas ma wyobrażenie króla piekieł ukształtowane głównie przez tradycje religijne, ale wraz z rozwojem branży rozrywkowej diabeł zmienia barwy, będąc, jeżeli nie dobrym, to przynajmniej pomocnym (serial „Lucyfer”).

Bez wątpienie pozostaje on stałym elementem kultury chrześcijańskiej, uosobieniem wszystkiego co złe i straszakiem przed wieczną karą. Cieniowanie postaci Lucyfera wpływa także na obraz jego pomocników, stąd kanały telewizyjne oraz karty wielu książek pełne są dobrych wilkołaków, pomocnych czarownic i (najbardziej obecnie eksploatowany wątek) wampira „wegetarianina”. „Udomowione” zło stało się produktem, który dobrze się sprzedaje.

Philip C. Almond, australijski historyk, nie idzie jednak tropem popkulturowych klisz i remiksów. Sięgając do źródeł stara się odtworzyć losy Diabła w kulturze chrześcijańskiej od czasów przed Chrystusem do wieku XVIII powołując się przy tym na teksty biblijne, apokryficzne, filozoficzne, teologiczne, a także przedstawienia w sztuce. Postać ta intrygowała ojców kościoła (św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu), filozofów (Thomas More, Thomas Hobbes), ale także koronowane głowy (Jakub I, król Anglii). Już w X wieku Antychryst (wysłannik Diabła) doczekał się swojej „biografii”, a czarownice zaczarowały wyobraźnię Europejczyków na całe stulecia, co skończyło się źle dla setek kobiet.

Diabeł w pracy Almonda, to tak naprawdę zlepek przesądów, lęków i różnych interpretacji zła. Kluczowym jest tutaj ten drugi element – strach przed tym co nieznane. Lucyfer, jako negatyw Najwyższego, rozszerza swój repertuar niecnych uczynków i cech wraz z próbami skonkretyzowania idei Boga. Skoro ten jest oazą dobra, drugi musi być siedliskiem zła i wszystkiego co z nim związane. Stąd, to co uważano za złe, na przestrzeni wieku się zmieniało, a Diabeł zyskiwał nowych popleczników i nowe domeny swych rządów. Angeologia i demonologia wspierały się i przenikały nieustannie.

reklama

Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, jeżeli wspomnę, że Diabła opisywano w kategoriach, które jednoznacznie dzieliły świat na „my” i „oni”. Dwubiegunowy podział rzeczywistości był równie kuszący, co rozkosze oferowane przez Księcia Piekieł. Diabłami byli więc i Żydzi i Czarni, muzułmanie i papież, kalwini i luteranie. Dodajmy do tego kobiety, których niższa pozycja społeczna wpływała na fakt, że nie mogły być z nim utożsamiane, ale mogły być jego najbardziej oddanymi sługami. Co ciekawe, Diabeł, jako znający prawa natury i wykorzystujący je, nie mógł być homoseksualistą (co miałoby być z nią sprzeczne). Gdyby nie ten jeden wyjątek dostalibyśmy obraz diabła wypełniony cechami grup dyskryminowanych także współcześnie. Strach przed innością był tutaj największą pożywką.

Zastrzeżenia w pracy Almonda wzbudza nieopatrzone odpowiednimi komentarzami cytowanie. Stąd możemy odnieść wrażenie, że przywoływane relacje z różnych epok są zgodne ze stanem obecnej wiedzy. Przykładowo opis Konstantyna Wielkiego stwierdzający, że był on chrześcijaninem – jest prawdą, ale gdy uświadomimy sobie, że chrzest przyjął na krótko przed śmiercią, wiedząc, że umrze, to jego nawrócenie wygląda bardziej na próbę zabezpieczenia się „na w razie co”, niż dogłębną przemianę. Tutaj dochodzimy do sprawy czysto technicznej, czyli umiejscowienia przypisów na końcu rozdziałów – nie ułatwia to czytania, a niektórzy najzwyczajniej je pominą.

Philip C. Almond kreśli obraz Diabła utkany z lęków, przesądów i wyobrażeń. Choć nie miały one wiele wspólnego z rzeczywistością wpływały na życie milionów ludzi, często prowadząc do sal tortur lub bezpośrednio na stos. W tym wymiarze Diabeł odegrał realną i znaczącą rolę w dziejach świata. Szczegóły przedstawień różnią się w zależności od szerokości geograficznej, jednak główne procesy zachodziły według utartego scenariusza. Paradoksalnie strach przed Diabłem i czarownicami odbił się nie tylko na życiu ludzi, ale także zwierząt. Tutaj ciekawostka – populacja czarnych kotów w Europie (uważanych za familiary) drastycznie spadła w okresie polowań na czarownice prowadząc niemal do całkowitego wyeliminowania genu odpowiedzialnego za takie umaszczenie.

Książka Almonda to ciekawa lektura, choć nagromadzenie nazwisk autorów, cytatów i różnych interpretacji postaci Lucyfera może niektórych przyprawić o zawrót głowy. Pracę należy czytać z uwagą i krytycyzmem, ale nie powinno to odstraszyć demonologów, historyków religii i hobbystów zainteresowanych tematem.

reklama
Komentarze
o autorze
Jerzy Klimczak
Absolwent Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Uniwersytetu Gdańskiego na kierunku socjologia. Obecnie doktorant Socjologicznych Studiów Doktoranckich Uniwersytetu Gdańskiego, w ramach których przygotowuje dysertację związaną z transformacją ustrojową w Polsce. W swych badaniach łączy perspektywy socjologii i historii. Autor artykułów naukowych dotyczących społecznych wymiarów sportu, doświadczeń granicznych, zjawiska marginalizacji społecznej oraz transformacji ustrojowej. Pola zainteresowań: antropologia społeczna, teorie postkolonialne, marginalizacja społeczna, historia społeczna.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone