Procesów nazistowskich zbrodniarzy ciąg dalszy

opublikowano: 2009-08-18 05:05
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Ostatnimi czasy w światowych mediach rozgorzała dyskusja na temat ocalałych po wojnie zbrodniarzy nazistowskich. Nie sposób dokładnie określić, ilu z tych, którym udało się ukryć i uniknąć odpowiedzialności za swe czyny, wciąż żyje. W Niemczech trwają lub niebawem rozpoczną się procesy trzech schorowanych, starszych panów. Każdy z nich jest w większym lub mniejszym stopniu związany z hitlerowską machiną śmierci.
REKLAMA

Scheungraber

Niedawno na wokandę trafiła sprawa Josefa Scheungrabera, byłego porucznika Wehrmachtu oskarżonego o zbrodnie dokonane na ludności cywilnej na terenie Włoch w czerwcu 1944 roku. Sąd w Monachium postawił Scheungraberowi zarzut wydania rozkazu masakry toskańskiej wsi Falzano i skazał go na karę dożywotniego więzienia. 90-letniemu dowódcy 818. batalionu saperów udowodniono bezpośredni udział w zaplanowaniu zbrodni na 14 mieszkańcach wspomnianej wsi. Decyzja o mordzie została powzięta w odpowiedzi na zabicie przez partyzantów włoskich dwóch niemieckich żołnierzy. Wśród ofiar były kobiety i dzieci. Dziesięciu cywilów spłonęło żywcem w zamkniętej stodole, reszta została rozstrzelana na ulicy. Tylko jednej osobie udało się przeżyć. Jest nią jedyny świadek opisywanych wydarzeń, wówczas 15-letni chłopiec, Massetti Gino.

Scheungraber został skazany na karę więzienia już w 2006 roku na terenie Włoch. Po tym jak Niemcy kilkakrotnie odmówili jego ekstradycji, proces zbrodniarza ruszył ponownie w Monachium we wrześniu 2008 roku.

Boere

To nie było trudne. Wystarczało skinąć palcem – w ten sposób decyzję o dokonaniu zbrodni tłumaczył postawiony w ubiegłym miesiącu przed sądem w Kolonii były członek Waffen SS „Silbertanne”, 88-letni Heinrich Boere. Ten urodzony w Holandii nazista przyznał się do rozstrzelania trzech holenderskich partyzantów będących jeńcami wojennymi. Warto wspomnieć, że Boere został skazany zaocznie na karę śmierci już w 1949 roku. Wyrok wydany przez sąd w Hadze nie doczekał się jednak egzekucji ze względu na fakt, iż skazanemu udało się uciec z Holandii.

Demjaniuk

Demjaniuk wysłuchuje wyroku śmierci podczas procesu w 1988 roku.

Z kolei Ukrainiec, Iwan (vel John) Demjaniuk, były strażnik w obozie zagłady w Sobiborze został ostatnio oskarżony „pomoc” w morderstwie co najmniej 29 tysięcy więźniów, z czego około 28 tysięcy stanowili Żydzi. Proces Demjaniuka ma ruszyć tej jesieni. Jego płynność stoi jednak pod dużym znakiem zapytania ze względu na stan zdrowia oskarżonego. Przy okazji sprawy Demjaniuka nasuwa się wiele kontrowersji. Niemcy osądzą bowiem człowieka nie związanego bezpośrednio ze zbrodniami przeciw ludzkości. Warto zwrócić uwagę, że Demjaniuk był jedynie „pionkiem w grze”, który prawdopodobnie nie zamordował nikogo własnoręcznie, a swą służbę odbywał w obawie przed utratą własnego życia. Więcej o jego sprawie pisaliśmy już wcześniej.

REKLAMA

Zbrodnia zbrodni nierówna?

Poruszany temat jest niewątpliwie kontrowersyjny. Świadczy o tym chociażby ilość pytań, które nasuwają się po zapoznaniu się z przedstawionymi faktami. Czy należy wrzucić do „jednego worka” zbrodniarzy mordujących z premedytacją oraz zwykłego „pomagiera”, który mimowolnie brał udział w zbrodniczym procederze? Kto jest gorszy: autor planu czy jego wykonawca? Nie sposób na postawione pytania odpowiedzieć w sposób jednoznaczny.

Można odwołać się, per analogiam, do osoby Adolfa Eichmanna, jednego ze współautorów zorganizowanej zbrodni ludobójstwa, który miał „odwagę” tłumaczyć swą działalność i przeprowadzać analizę swego postępowania. Jego działalność była doskonałym przykładem „zbanalizowania” istoty zła, opisanej niegdyś przez Hannah Arendt. Ową banalność wiąże się ściśle z narodzinami „zła absolutnego”, charakterystycznego dla reżimu nazistowskiego. Obecnie jesteśmy świadkami prób osądzenia ludzi będących jego częścią. Procesy zbrodniarzy nazistowskich dowodzą faktu, że jeszcze przez długi czas echa związane z ogromem zbrodni, które świat obserwował w latach 1939-1945, nie umilkną.

Źródła

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Waldemar Kowalski
Magister historii (specjalność – historia wojskowości) na Uniwersytecie Humanistyczno-Przyrodniczym Jana Kochanowskiego w Kielcach. Absolwent podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Warszawskim. Były członek redakcji "Histmag.org". Główne zainteresowania: wojskowość, militaria, religie, filozofia, stosunki międzynarodowe.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone