Przegląd prasy sprzed 75 lat (30 kwietnia 1937)

opublikowano: 2012-04-30, 09:00
wolna licencja
Za oknem piękna pogoda, słoneczko i na dodatek - weekend przedłużony do nieprzyzwoitych rozmiarów. Trudno wyobrazić sobie lepszy czas, żeby poczytać o ponurych sowieckich czystkach i bezczelnych żydowskich złodziejach. Zapraszamy na przegląd prasy z 30 kwietnia 1937 r.
reklama

Czerwony terror

Profesor Karol Modzelewski zapytany kiedyś przez znajomą badaczkę średniowiecza o to kiedy i gdzie się urodził, odpowiedział, że w Moskwie w roku 1937. „Ale Pan sobie czas i miejsce znalazł!” - odpowiedziała na to badaczka. Miała rację. Trudno sobie wyobrazić miejsce w którym łatwiej było wtedy na świecie o śmierć czy utratę bliskich, o znajomych nie wspominając. Tej wiosny przywoływałem już wiele tekstów prasowych mówiących o terrorze, w tym o aresztowaniach Michaiła Tuchaczewskiego cz Gienricha Jagody. Dziś kolejny odcinek tej koszmarnej sagi:

(PAT) W Moskwie krążą uporczywe pogłoski, że ostatnio aresztowane zostały następujące osoby: dyrektor Teatru Wielkiego Mutnyj, pełnomocnik NKWD w Irkucku Gaj, który przy Jagodzie zajmował stanowisko naczelnika wydziału ekonomicznego NKWD, komisarz bezpieczeństwa państwowego drugiej rangi i naczelnik wydziału operacyjnego w NKWD Pauker, (który podpisywał zazwyczaj wszystkie przepustki na Plac Czerwony podczas rewji), zastępca Paukera Wołowicz, oraz b. zastępca Jagody w NKWD, a następnie w komisariacie łączności Prokopiew.

Koła oficjalne pogłosek tych nie potwierdzają, zaznaczając jedynie, że Gaj i Wołowicz przestali być funkcjonariuszami NKWD.

Liga Narodów i policja powietrzna

Liga Narodów do końca lat 30. zdążyła bardzo gruntownie pokazać wszystkie swoje słabości: nie udało jej się poskromić zbrojeń w Europie, nie udało jej się zbudować systemu bezpieczeństwa zbiorowego, nie przeciwstawiła się w wyraźniejszy sposób wojnie w Hiszpanii i w Etiopii. W tym kontekście słowa francuskiego ministra lotnictwa cytowane przez socjalistycznego „Robotnika” brzmią wyjątkowo fałszywie. Odpowiedź na pytanie: śmiać się czy płakać z indolencji LN? miała przyjść już niebawem.

Bawiący obecnie w Londynie francuski minister lotnictwa Cot przyjął wczoraj przedstawicieli prasy angielskiej wobec których podkreślił prywatny charakter swej podróży. Skorzysta jednak ze swego pobytu w Anglii, aby nawiązać kontakt z lotnictwem brytyjskim, dla którego żywi podziw. Minister podkreślił, wiarę Francji w Ligę Narodów i dodał, że Francja zamierza oprzeć swą politykę zewnętrzną na działalności Ligi Narodów. Liga mogła ponieść ostatnio pewne niepowodzenia w Abisynii i Hiszpanii, gdzie nie zdołała zapewnić pokoju, lecz prawem jest nadal, że najlepsze widoki wprowadzenia pokoju tkwią we wzmocnionych instytucjach genewskich.

W sprawie ewentualnego ograniczenia zbrojeń powietrznych minister przypomniał, że Francja zaproponowała po wojnie zniesienie armii powietrznej i stworzenie międzynarodowej siły powietrznej. Jego zdaniem propozycja ta dała by się urzeczywistnić tylko w drodze układu powszechnego.

„Sprawa żydowska”

Żydzi, o Żydach i przeciwko Żydom. Tematyka żydowska była nieustannie, natrętnie obecna na łamach wszystkich polskich gazet. Nie tylko polskich zresztą. Gorączka antysemityzmu opanowała wówczas bardzo wielu, o czym dowodzi tekst z „Warszawskiego Dziennika Narodowego”, donoszącego o pewnej interesującej inicjatywie obrońców praw zwierząt. Nie byłoby w niej pewnie zresztą nic niezwykłego, gdyby nie to, że postulat wprowadzenia uboju rytualnego należał do arsenału najbardziej powszechnych antysemickich haseł w całej ówczesnej Europie. Wiązał on się ściśle z polityką, a nie z dobrem zwierząt...

reklama
W tych dniach odbyło się w Warszawie walne zgromadzenie Zjednoczenia Towarzystw Opieki nad Zwierzętami, w którym wzięło udział 25 delegatów z różnych miast polskich. Po ożywionej dyskusji zgromadzenie uchwaliło szereg wniosków nacechowanych troską o humanitarny stosunek do zwierząt. Najważniejszym jest wniosek nakazujący dążyć do całkowitego zniesienia uboju rytualnego i zastąpienia go przez ubój mechaniczny.

Żydowscy przestępcy są wszędzie

To, że Żyd był dla polskiej prawicy przedwojennej szwarccharakterem, jest powszechnie wiadome. Warto zwrócić uwagę na to, jak kreowany był obraz Żyda przez prawicową prasę. Poniżej zamieszczam dwa teksty, kolejno z endeckiego „Warszawskiego Dziennika Narodowego” i z wileńskiego konserwatywnego „Słowa”, które przodowały w tego rodzaju enuncjacjach:

Przed kilkoma tygodniami warszawski urząd śledczy otrzymał poufne informacje, że w księgarni Trzaski, Ewerta i Michalskiego (Krak. Przedm. 13) dokonywane są systematyczne kradzieże znacznych ilości książek. Wszczęte dochodzenie i dyskretna obserwacja ujawniły, że kradzieży dopuszczali się pracownicy firmy, Marian Królikowski (Marii Kazimiery 20), Jan Sasin (Strzelecka 33) oraz Henryk Dyzio (Rycice). Wszyscy trzej dokonywali kradzieży najcenniejszych dzieł i ksiąg, które sprzedawali za bezcen księgarzom Nachmanowi Wjntraubowi i jego synowi Boruchowi (Twarda 50) oraz Izerowi Szatabholcowi Łucka 33, ci zaś za pośrednictwem agentów: Jakuba Frajzyngera (Leszno 36) i Salomona Bergmana (Elektoralna 8) odsprzedawali kradzione książki księgarzom Rubinowi Millerowi (Świętokrzyska 1), Szlamie Handelsmanowi (pl. Krasińskiego 2) i w. innym.

Policja zarządziła rewizje w szeregu żydowskich księgarń, gdzie wykryła wielkie ilości kosztownych książek, pochodzących z kradzieży. Jednocześnie przeprowadzono szereg rewizyt w żydowskich księgarniach w Krakowie, Łodzi i Lwowie, dokąd, jak ustalono, również wywożono wiele książek.

Oprócz wspomnianych wyżej sprawców kradzieży i pośredników, osadzono jeszcze w areszcie Szlamę Ajzembauma (Złota 50) za ukrywanie kradzionych książek, Moszka Szarfsztajna (Dzielna 13) za pośredniczenie między złodziejami, a nabywcami i Abrama Sokoła (Świętokrzyska 4) za kupowanie kradzionych książek. Straty poniesione przez firmę Trzaska, Ewert i Michalski wynoszą około 50 tys. złotych.

Nieraz słyszy się odpowiedź ze strony niektórych Polaków, na zapytanie dlaczego kupują u Żydów, „bo u Żyda taniej”. Taniej bo kradzione.

GDYNIA – W dniu 27 b.m. w Sądzie Okręgowym w Gdyni nastąpiło ogłoszenie wyroku w głośnym procesie dewizowym przeciwko 6-ciu oskarżonym o przemyt dewiz do Gdańska, wartości 200.000z.

Skazani zostali: Chil Urbach – 4 lata więzienia 100.000 zł grzywny i na 5 lat utraty prawo obywatelskich i honorowych, Gerson Mortelfeld – na 2 lata i 6 miesięcy więzienia, 30 tysięcy zł grzywny i 5 lat utraty praw obywatelskich i honorowych, Chaja Morterfeld – na 1 rok i 6 miesięcy więzienia, 20.000 zł grzywny, Nuchim Gutglas na 6 miesięcy więzienia i 500 zł grzywny, podczas gdy Sender Gutglas zwolniony został od winy i kary.

W motywach wyroku są podał, że zasądzeni dopuszczali się przestępstwa jako zorganizowana banda, działająca na szkodę państwa.

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Przeperski
(ur. 1986), doktor historii, pracownik Instytutu Historii Nauki PAN. Od stycznia 2012 do czerwca 2014 redaktor naczelny Histmaga. Specjalizuje się w dziejach Europy Środkowej w XX wieku, historii dziennikarstwa i badaniach nad transformacją ustrojową. Autor m.in. książek „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą” (2014) i „Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku” (2016). Laureat nagrody „Nowych Książek” dla najlepszej książki roku (2017), drugiej nagrody w VII edycji Konkursu im. Inki Brodzkiej-Wald na najlepsze prace doktorskie z dziedziny humanistyki (2019). Silas Palmer Research Fellow w Stanford University (2015), laureat Stypendium im. Krystyny Kersten (2015), stypendysta Funduszu Wyszehradzkiego w Open Society Archives w Budapeszcie (2019). Kontakt: [email protected]

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone