Sajgon w imię ideologii. Wojna wietnamska: początek i koniec

opublikowano: 2015-04-30, 23:02
wolna licencja
Rezultaty: siedem milionów ton zrzuconych bomb, 58 tysięcy zabitych amerykańskich żołnierzy, milion zabitych wietnamskich bojowników, niewiadoma liczba zabitych cywilów w Wietnamie Północnym i Południowym. Sprawcy: napalm, „Agent Orange”, kałasznikowy, podążanie za ideologią i żądza władzy. Wojna wietnamska zakończyła się 30 kwietnia 1975 roku.
reklama
Hồ Chí Minh, przywódca komunistów wietnamskich (domena publiczna).

Koniec kwietnia 1975 roku położył kres konfliktowi, który trwał od 1964 roku a jego korzenie sięgają drugiej wojny światowej. Wojna wietnamska pokazuje jak tragicznie skorelowane były wydarzenia dwudziestego wieku, a także, jak dramatyczne skutki może mieć obca interwencja. Wietnam już od dziewiętnastego wieku odczuł, czym jest opresja zachodniego państwa. Spod francuskiej opresji Wietnamczycy próbowali się uwolnić jeszcze przed drugą wojną światową, ale dopiero ten konflikt przyniósł taki zbieg wydarzeń, który doprowadził do rewolucji.

Ale po kolei: Francja poniósłszy druzgocącą klęskę po najeździe Hitlera dalej była państwem kolonialnym, a rząd w Vichy sprawował władzę nad Wietnamem. W rzeczywistości obszar ten znajdował się jednak pod japońską okupacją, jednak gdy Amerykanie zrzucili bombę atomową na Hiroszimę wiadomo było, że Japonia rychło się nie podniesie. Ten moment na wszczęcie rewolucji wykorzystał wietnamski przywódca Ho Chi Minh. W rezultacie powstała Demokratyczna Republika Wietnamska, jednak jak wiadomo na świecie po drugiej wojnie światowej trendy się zmieniły i komunizm był przez Amerykanów bardzo niemile widziany. Najpierw Francja próbowała odzyskać swoje wpływy w Wietnamie (1946-1954), ale próby się nie powiodły i w roku zakończenia pierwszej wojny w Indochinach podpisano Porozumienia Genewskie (1954), które podzieliły Wietnam wzdłuż 17. równoleżnika. Podział miał powstrzymać panoszącą się falę komunizmu w Azji. Przywódcę południowego Wietnamu został Ngo Dinh Diem, który jako wychowany w amerykańskiej tradycji miał być ostoją kultury Zachodu w Azji i przeciwwagą dla komunisty Ho Chi Minha. Z amerykańskiej perspektywy Południowy Wietnam był kostką domino: gdyby on padł, komunizm rozprzestrzeniłby się po całej południowo-wschodniej Azji, a w rezultacie na całym świecie. „Wolność San Francisco jest rozgrywana w Sajgonie” – brzmiało amerykańskie motto.

Preteksty

W kontekście zimnowojennego napięcia i walki ideologicznej, z której światowy policjant oczywiście chciał wyjść zwycięsko, wkroczenie Stanów Zjednoczonych do Wietnamu było kwestią czasu. Wydawało się, że podłożyli się sami Wietnamczycy z Północy, którzy w Zatoce Tonkińskiej w 1964 roku ostrzelali amerykański okręt „Maddox”. To wydarzenie stało się dla prezydenta Lyndona B. Johnsona natychmiastową pretekstem do wypowiedzenia wojny Wietnamowi Północnemu.

reklama
Niszczyciel USS „Maddox” (domena publiczna).

Ale dlaczego mini-państwo, jakim było Wietnam Północny, miałoby prowokować wojnę ze światową potęgą? Takie pytanie zadali sobie też niektórzy członkowie Kongresu, w którym powołano komisję śledczą. Z badań wynikło, że tzw. Rezolucja tonkińska (rozpoczynająca wojnę) została napisana na długo zanim domniemane kutry Ho Chi Minha zbliżyły się do „Maddoxa”. Ponadto bombardowanie Wietnamu Północnego było już wcześniej zaplanowane z Sajgonem, a sam Johnson w prywatnej rozmowie przyznał, że „o ile wiem, nasz okręt strzelał do wielorybów”.

Wojna wietnamska – zobacz też:

Amerykański grom vs. Wietnamski Tet

Już nazajutrz wystartowała amerykańska operacja „Rolling Thunder”, która trwała aż do 1968 roku i miała na celu zrównanie z ziemią oporu Północnego Wietnamu przy wykorzystaniu lotnictwa. Przeprowadzono w tym czasie 340 tysięcy akcji nalotowych, celując w szczególności w infrastrukturę i przemysł. Wkrótce po raz pierwszy od czasu wojny koreańskiej (1950-1953) tysiące amerykańskich żołnierzy wkroczyło na azjatycką ziemię. W celu zwiększenie skuteczności w walce z wietnamską partyzantką, doskonale przygotowaną do walki w dżungli, stosowano defoliant „Agent Orange”, który do tej pory zatruwa wietnamską glebę i wody gruntowe. Oprócz tego używano bomb napalmowych, które były bardzo skuteczne, jednak wyrzucane z bombowców przy dużej prędkości nie umożliwiały dokładnej kontroli miejsca wybuchu, co powodowało dramatyczne ofiary wśród ludności cywilnej. Całe wioski zostały pochłonięte przez napalm.

reklama
Amerykański helikopter rozpylający „Agenta Orange” (domena publiczna).

Liczba amerykańskich żołnierz w 1968 roku oscylowała wokół pół miliona i raczej nikt nie spodziewał się, że partyzanci z Wietkongu dadzą radę pokonać „policjantów pokoju”. A jednak zapoczątkowana w styczniu 1968 roku ofensywa „Tet”, nazwana tak za świętem wietnamskiego Nowego Roku, radykalnie zmieniła przebieg wojny. 70 tysięcy żołnierzy armii północnowietnamskiej i wojownicy Wietkongu wyprowadzili kontratak, dzięki któremu zdobyli wiele terytoriów na Południu. Mimo, że Amerykanie z pomocą armii południowowietnamskiej późnej odzyskali te tereny, był to początek końca dla sił Zachodu. W Stanach trwały masowe protesty przeciwko wojnie, a sfrustrowany Johnson, którego prezydentura dobiegała końca, nie chciał się nawet starać o reelekcję.

Szaleńcy

Richard Nixon (domena publiczna).

Nowy prezydent, Richard Nixon, został wybrany, bo obiecał zakończyć amerykańskie zaangażowanie w Wietnamie i starał się osiągnąć ten cel za pomocą wszelkich możliwych środków. Jedyną taktyką była „teoria szaleńca”, która miała przekonać władze Wietnamu Północnego o tym, że nowy prezydent Stanów Zjednoczonych jest szalony i gotowy użyć każdej broni, by wygrać tę wojnę. Całkiem na poważnie Nixon był też przekonany o tym, że należy rozszerzyć pole walki, zaczęto więc bombardować tereny przy granicy z Kambodżą. Kolejnym pomysłem Nixona była „wietnamizacja”, czyli zmniejszanie liczby amerykańskich żołnierzy i zastępowanie ich armią południowowietnamską, co miało zapewnić „honorowe wycofanie” swoim żołnierzom.

Przeczytaj także:

reklama

Ale prezydent nie był naiwny i wolał być też przygotowany na zdecydowane kroki: kazał swojemu doradcy do spraw bezpieczeństwa, Henry’emu Kissingerowi, sprawdzić możliwości brutalnego i zdecydowanego ataku na Wietnam Północny, nie wykluczając przy tym użycia broni atomowej. Kissinger jeżył się na myśl o takiej ofensywie: „Nie jestem w stanie uwierzyć, że drugorzędne państewko, jakim jest Wietnam Północny, nie będzie musiało się wreszcie poddać”. Nie przekonywało to Nixona, który w 1970 roku kazał zaatakować neutralną Kambodżę. Ta decyzja okazała się błędem. Doprowadziła do wzmożenia protestów w Stanach; na jednym z uniwersytetów w czasie demonstracji czterech studentów zostało zastrzelonych przez Gwardię Narodową. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w armii na miejscu. Morale wśród żołnierzy było prawdopodobnie najniższe w historii, prawie połowa żołnierzy brała heroinę, wielu z nich było uzależnionych od narkotyków. Zdarzało się, że oficer został zabity przez przypadek przez własnych żołnierzy. Dla Amerykanów był to znak wyraźniejszy niż wszystkie dotychczasowe, że tę wojnę trzeba skończyć.

„Drugorzędne państewko” kontratakuje

Od 1972 roku Kissinger prowadził tajne rozmowy z przedstawicielami Północnego Wietnamu, w których wypracowano wstępne porozumienie. Podczas gdy Amerykanie dumnie głosili, że „pokój jest na wyciągnięcie ręki!”, Wietnamczycy nie byli zadowoleni z rezultatów porozumienia. Zakładało ono z jednej strony natychmiastowe wstrzymanie ognia i wycofanie się wszystkich wojsk amerykańskich, ale również to, że armia północnowietnamska będzie stacjonować na południu kraju. Ponadto nie uznawano linii wzdłuż 17. równoleżnika jako oficjalnej granicy dwóch wietnamskich państw. Prezydent południowego Wietnamu, Nguyena Van Thieu wiedział, że są to doskonałe predyspozycje do tego, że Północ znów zaatakuje, gdy tylko Amerykanie wyjadą. Kontynuowano rozmowy, ale zmiany były czysto kosmetyczne. 27 stycznia 1973 roku podpisano porozumienie paryskie i dla Amerykanów był to koniec wojny wietnamskiej.

Wietnamczycy z Południa w czasie zorganizowanej przez Amerykanów ewakuacji z oblężonego Sajgonu, kwiecień 1975 r. (domena publiczna).

Obietnice, że Stany Zjednoczone będą też po podpisaniu porozumienia bronić południa, nie zostały spełnione. Dwa lata po rozmowach, 30 kwietnia 1975 roku, armia północnowietnamska zajęła Sajgon, definitywnie kończąc wojnę i przynosząc zwycięstwo komunistom.

Bibliografia:

Redakcja: Tomasz Leszkowicz

reklama
Komentarze
2017-12-09 19:30
Grand
Całość artykułu dość ciekawa, tylko ta informacja na wstępie o "milionach zabitych wietnamskich bojownikach" została wyssana z palca i nie ma nic wspólnego z faktami. Wietnamski rząd w tym roku ujawnił dane dotyczące strat w omawianym konflikcie. Tak też liczba ta oscyluje wokół 830000 zabitych (w przypadku zarówno żołnierzy, jak i cywili) oraz około 600000 rannych. Ponadto warto byłoby napisać więcej o sukcesach militarnych strony północnowietnamskiej i Wietkongu. To był przecież główny powód, dla którego rząd USA postanowił wycofać się z wojny poprzez podpisanie układów paryskich. Układy te okazały się być w istocie kapitulacją amerykańską. Wbrew temu, co twierdzi jeden z mitów, to nie same media przyczyniły się do wzrostu napięć a w konsekwencji do protestów społecznych. Tutaj znaczenie miały przede wszystkim niepowodzenia, jak też stale rosnące straty własne. Pod sam koniec, prezydent wraz z najważniejszymi politykami zrozumieli, że w żaden sposób nie wygrają a sytuacja mogła się już pogarszać tylko. Efekt taki, że wojna zakończyła się psychologiczną, polityczną i wojskową klęską Stanów Zjednoczonych, zaś sama przygnębiająca pamięć o niej przetrwa po wsze czasy.
Odpowiedz
2019-12-28 13:01
Hans
@ Gość: Grand kolego gdzie masz tam napisane, ze zginely miliony wietnamczykow? Napisane jest, ze milion co przy oficjalnych danych 830 Co i tak jest pewnie zanizone bo zawsze wiecej ludzi ginie niz podaja nie odbiera od prawdy
2015-04-30 21:47
Gość: kosmos
warto obejrzeć sobie znakomitą serię dokumentalną "Battlefield vietnam", gdzie dość dokładnie ukazany jest przebieg całego konfliktu.
Odpowiedz
o autorze
Julia Zeyer
Studentka stosunków międzynarodowych w Collegium Civitas i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Interesuje się historią XX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone