Sam van Schaik – „Tybet. Historia” – recenzja i ocena
Sam van Schaik – „Tybet. Historia” – recenzja i ocena

Sam van Schaik, tybetolog związany z British Library, znany z pracy nad manuskryptami z Dunhuangu, napisał pracę będącą połączeniem historycznej panoramy – od VII wieku do współczesności – z esejem o pamięci i tożsamości Tybetu. Recenzowana książka odrzuca zarówno romantyczny orientalizm Zachodu, jak i propagandową narrację Chin. Autor nie wybiera przy tym jednej strony – odrzuca mity, pokazując, że na przestrzeni stuleci Tybet nie był ani duchowym azylem, jak chcą go widzieć jego sympatycy, ani „piekłem na ziemi”, jak chcieliby chińscy komuniści. Był natomiast organizmem złożonym, jednocześnie okrutnym i pięknym, targanym podobnymi emocjami i konfliktami co reszta świata.
Schaik otwiera swoją opowieść przywołaną w przedmowie symboliczną sceną: w jednej z londyńskiej bibliotek ktoś wciąż zeskrobuje z tabliczki słowo „Chiny” i wpisuje „Tybet”, po czym ktoś inny robi to samo w odwrotną stronę. To nie tylko anegdota o „bibliotekarskiej wojnie”, lecz także obraz trwałego sporu o istnienie kraju, który jedni uznają za region Chin, inni – za duchowe serce Azji. W tej dyskusji badacz proponuje chłodny ton i pokorę wobec złożoności problemu.
Książka prowadzi czytelnika od narodzin tybetańskiego imperium aż po dzisiejsze pytania o tożsamość narodu żyjącego w rozproszeniu. Zamiast hagiografii Dalajlamy XIV i zachwytu nad „krainą spokoju”, dostajemy historię pełną krwi, polityki i ambicji. Autor konsekwentnie demitologizuje Tybet: pokazuje mnichów uwikłanych w walki klasztorne, arystokratów korzystających z przywilejów, prostych ludzi zmagających się z głodem, wojną i podatkami. Tym samym jego narracja przywraca rzeczywistość, w której świętość i przemoc są ze sobą splecione.
To właśnie owa demitologizacja stanowi największą siłę książki. Van Schaik pokazuje, że dopiero uwolniony od romantycznych wyobrażeń Tybet staje się naprawdę interesujący. Historia przestaje być tłem dla duchowości. Staje się miejscem zderzenia kultur, religii i imperiów. Autor nie pozwala przy tym zapomnieć, że Tybet nigdy nie był izolowaną „wyspą”: był otwarty na wpływy z Persji, Indii, Chin i Nepalu, a jego tożsamość kształtowała się w sieci różnorakich powiązań.
Szczególnie intrygujący jest rozdział poświęcony brytyjskiej ekspedycji z lat 1903–1904. Na jej czele stał Francis Edward Younghusband – pułkownik i awanturnik, jeden z głównych uczestników tzw. Wielkiej Gry w Azji Środkowej na przełomie XIX i XX wieku. Autor rekonstruuje marsz jego wojsk na Lhasę i nie unika brutalnych szczegółów – opisuje rzezie dokonywane na bezbronnej ludności, które kładą się cieniem na wizerunku brytyjskiej „misji cywilizacyjnej”.
Styl van Schaika jest klarowny i precyzyjny. To narracja łącząca erudycję historyka z wrażliwością pisarza. Buduje panoramę epok i jednocześnie przygląda się szczegółom – przez ich pryzmat konstruuje wielowarstwową opowieść o Tybecie prawdziwym, a nie o pomniku duchowości z powszechnie rozpoznawalną twarzą Dalajlamy XIV.
Czy historia może być neutralna? Brytyjski badacz pokazuje, że niemal każda próba opisania Tybetu staje się opowiedzeniem się po którejś ze stron. Zamiast rozstrzygać, zachęca czytelnika do uważności wobec złożoności tematu – i może właśnie dlatego ta wydana po raz pierwszy w 2011 r. książka nadal nie straciła na aktualności. Tym sposobem przywraca miłośnikom historii region od wieków zmitologizowany. Czy jednak Tybet może istnieć bez mitów? Van Schaik nie daje jednoznacznej odpowiedzi, lecz zaprasza do refleksji. Dlatego z pełnym przekonaniem zachęcam do lektury i polecam tę pozycję uwadze.
