Simon Sebag Montefiore – „Romanowowie, 1613-1918” – recenzja i ocena

opublikowano: 2016-12-20 15:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Historia rodu Romanowów wciąż budzi zainteresowanie historyków. Mierzy się z nią również nowa książka Simona Sebaga Montefiore. Czy warto po nią sięgnąć?
REKLAMA
Simon Sebag Montefiore
„Romanowowie, 1613-1918”
cena:
79,90 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Magnum
Tłumaczenie:
Tomasz Fiedorek, Władysław Jeżewski
Rok wydania:
2016
Okładka:
twarda z obwolutą
Format:
153 x 234 mm
ISBN:
978-83-65257-13-0

Romanowowie, 1613-1918 są drugim po pracy Andrzeja Andrusiewicza opracowaniem poświęconym rosyjskiej dynastii panującej, które w ostatnim czasie ukazało się nad Wisłą. Zbliżająca się w przyszłym roku rocznica obalenia dynastii Romanowów oraz żywe w Polsce zainteresowanie jej wschodnim sąsiadem zdają się to uzasadniać.

Montefiore napisał tę książkę w formie określanej po angielsku mianem narrative. W przypadku szeroko rozumianej literatury historycznej można go rozumieć na dwa sposoby. Pierwszy, szerszy, oznacza po prostu „narrację” i różne jej typy. Drugi, węższy, z którym mamy tu do czynienia, jest już gatunkiem, czy też przyjętym sposobem pisania o historii. W skrócie można go nazwać „opowieścią”. Autorzy piszący w tym gatunku rzadko prezentują różne dysputy historiograficzne, częściej sygnalizują je w przypisach, zamiast tego skupiając się na snuciu opowieści. Jeszcze na początku lat 90. XX w. formuła „opowieści” była popularna także w Polsce. Przykładem tego jest świetna biografia Adama Jerzego Czartoryskiego autorstwa Jerzego Skowronka. Z czasem jednak historycy akademiccy zaczęli traktować narrative – określaną jednak mianem „historii popularnonaukowej” – jako coś gorszego i oddali pole do popisu różnej maści dyletantom.

Z tego powodu w naszym kraju bardzo trudno trafić w Polsce na dobrą literaturę historyczną spod znaku narrative, która nie wyszłaby spod pióra autora z anglosaskiego kręgu kulturowego. Książka Montefiore udowadnia, że można napisać „opowieść” historyczną bazując na najnowszej literaturze, szerokiej bazie źródłowej, w tym niebywałej wprost ilości niewykorzystanych źródeł archiwalnych i tym samym stając się niezbędnym punktem odniesienia dla rozważań akademickich.

Autor potraktował dzieje rosyjskiej dynastii jak operę i podzielił swą książkę na trzy akty odpowiadające kolejno wzlotowi, apogeum potęgi i schyłkowi panowania Romanowów. Każdy akt podzielono dodatkowo na rozdziały odpowiadające panowaniu jednego władcy. Wyjątek stanowi rozdział pierwszy opisujący koniec tzw. Wielkiej Smuty oraz dwa ostatnie poświęcone Mikołajowi II. Całość wieńczy epilog.

Mamy do czynienia z biografią rodziny w której historia – choć jest nie tylko kreowana przez Romanowów, ale i kształtuje ich samych – pełni bardziej rolę tła aniżeli sam przedmiot rozważań. Montefiore kreśli zatem barwne portrety kolejnych władców i władczyń oraz ich bliskich. Przedstawia kulisy walki o władzę i jej sprawowania przez samodzierżców. Jeśli jednak będziemy chcieli poznać już szczegóły funkcjonowania państwa rosyjskiego, reform społecznych i politycznych to lepiej sięgnąć np. po Historię Imperium Rosyjskiego Michaiła Hellera.

Montefiore większą wagę przywiązuje do charakterów, przymiotów intelektualnych, relacji rodzinnych dynastii. Nie stroni od prezentowania nierzadko trudnych stosunków panujących z ich dziećmi czy żonami – tak poznajemy konflikt Piotra I Wielkiego z jego synem Aleksym czy stosunki Katarzyny II Wielkiej z jej mężem Piotrem III. Oba konflikty doprowadziły do śmierci rywali i wpłynęły na późniejszą historię Rosji. Jednocześnie autor ukazuje istotną rolę sprawowaną w systemie samodzierżawia przez faworytów, co umożliwiało zawrotną karierę według modelu „od pucybuta do milionera”. Prosta chłopka mogła zatem zostać kochanką cesarza Piotra I, by później zostać jego żoną i cesarzową. Z kolei Grigorij Potiomkin syn średniozamożnego szlachcica doczekał się wielu zaszczytów i wpływów niemal równych panującej Katarzynie II.

REKLAMA

Podążając tym tropem Montefiore dużą wagę przywiązuje do koneksji towarzyskich bohaterów oraz ich relacji seksualnych. Związek między tymi sferami widać szczególnie przy lekturze partii poświęconych XVIII w. Model robienia kariery „przez łóżko” osiągnął wówczas swoje apogeum, nie tylko w Rosji. Staje się to pretekstem do głębszych rozważań. Samodzierżawie, czy szerzej autokracja i rządy absolutne, są zawsze formą klientelizmu. Taka forma sprawowania władzy korumpuje w większym stopniu i pozaformalne środki wpływu mają wówczas większe znaczenie. Montefiore podkreśla, że klientelizm obecny jest i w dzisiejszej Rosji. Założenie to pozwoliło podkreślić rolę kobiet w historii Rosji. Nawet jeśli oddawały one władzę swym faworytom, to zawsze pozostawali oni do ich całkowitej dyspozycji. Poza tym mądrość władcy absolutnego polega często na tym, aby umieć dobrać sobie współpracowników. Tej zaś cechy nierzadko brakowało męskim przedstawicielom rodu.

Skupiając się na władcach, ich rodzinie i ministrach Montefiore nie zapomniał o przedstawieniu najważniejszych wydarzeń politycznych i międzynarodowych. Nie interesuje go jednak głębsza refleksja nad nimi. Stąd często wszystkie państwa poza Rosją potraktował jako monolity lub przez pryzmat woli ich władców. Szczegóły (choćby pobieżne) zachodzącego w nich procesu decyzyjnego nie są nam znane. Większość z tych uproszczeń jest uzasadniona, ale czasem autor posuwa się za daleko.

Nadużyciem jest na przykład notoryczne utożsamianie całej Rzeczypospolitej Obojga Narodów z Polską, pomijające czynnik litewski. Podobnie rzecz się ma z innym państwem. Autorzy anglojęzyczni często, bezzasadnie, traktują jako synonimy „Austro-Węgry” i „Austrię”. Nie inaczej jest u Montefiore. Nie oddaje to czym to państwo było i nie docenia wpływu Węgrów na jego politykę. Niekiedy uproszczenia przeradzają się wręcz w pomyłki faktograficzne. I tak na przykład wbrew temu co pisze autor Romanowów Rzeczpospolita Obojga Narodów nie była w sojuszu z Rosją podczas III wojny północnej. Był nim książę elektor Saksonii Fryderyk August I panujący w Koronie i na Litwie pod imieniem Augusta II. Szwecja wykorzystała to, aby najechać Rzeczpospolitą, która tym samym została do wojny wciągnięta.

REKLAMA

Również sprawa interwencji Mikołaja II po wojnie chińsko-japońskiej (1894-1895), która poważnie uszczupliła nabytki Kraju Kwitnącej Wiśni nie jest tak jednoznaczna jak przedstawia ją Montefiore. Cesarz Rosji nie był jedynym interwentem. Autor zapomina o Francji i Niemczech i o tym, że całe przedsięwzięcie nosi w historiografii miano potrójnej interwencji. Ponadto autor jako aksjomat traktuje istnienie sojuszu brytyjsko-francusko-rosyjskiego przed 1914 r. Ta omyłka pojawia się też w polskich pracach. „Trójporozumienie”, czyli ententa, nie było sojuszem militarnym, lecz blokiem państw. W ramach tego bloku Francję i Rosję łączył sojusz militarny. Natomiast Wielka Brytania zawarła z tymi państwami jedynie porozumienia kolonialne określające strefy wpływów w Afryce i Azji. Nie była związana żadnymi obietnicami wojskowymi z Francją i Rosją. Nawet francusko-brytyjska konwencja morska z 1912 r. nie czyniła Londynu stroną żadnego sojuszu w Europie. Prezentowanie kalkulacji militarnych z roku 1914 przez pryzmat późniejszych wydarzeń jest daleko idącym nadużyciem, bowiem Wielka Brytania nie musiała wcale przystępować do wojny.

Część książki poświęcona wybuchowi I wojny światowej Montefiore przedstawił nieco zbyt dramatycznie. W świetle badań Michaela Neiberga ([Taniec Furii]), Margaret MacMillan ([The War that ended Peace]), czy Christophera Clarka ([The Sleepwalkers]) sytuacja była dosyć spokojna, a poszczególne mocarstwa były bardziej zainteresowane swoją sytuacją wewnętrzną niż rozgrywkami międzynarodowymi. Dopiero z czasem sytuacja stała się napięta. Autor wskazuje, że Rosja nie miała specjalnego wyboru i stała się niewolnikiem swojej imperialnej retoryki, co zaprowadziło ją wprost do wojny. Pomimo to, Montefiore większą wagę przywiązuje do roli Austro-Węgier i Niemiec. Można się z jego opinią nie zgadzać, zwłaszcza w kontekście najnowszych badań Seana McMeekina ([The Russian origins of the First World War] oraz [July 1914: Countdown to War]), Margaret MacMillan czy Christophera Clarka, ale jest ona uprawniona i ma swoich zwolenników, takich jak Annika Mombauer ([The Origins of the First World War: Controversies and Consensus] oraz [Helmuth von Moltke and the Origins of the First World War]). Szkoda tylko, że autor nie pogłębia tego założenia i koncentruje się wyłącznie na sytuacji wewnątrzrosyjskiej.

REKLAMA

Należy oddać autorowi, że stara się być obiektywny wobec swoich bohaterów, choć w jego pracy nie brakuje przymiotników. Są one jednak najczęściej przytoczone za obficie cytowanymi źródłami. Zachowanie obiektywizmu nie jest łatwe, gdyż pomimo całej sympatii dla poszczególnych Romanowów jako synów, braci i rodziców (nawet Mikołaja I) całościowy obraz nie jest przesadnie sympatyczny. Nawet w przypadku postaci wielkich dostrzegamy mnóstwo ich wad, słabości charakteru, ograniczeń intelektualnych czy wynikających z niemożności przezwyciężenia wzorca wychowania.

W swojej „opowieści” Montefiore posuwa się za daleko jedynie raz i to w stosunku do postaci najprzychylniej przez siebie ocenianej – Aleksandra II. Należy bowiem zadać sobie pytanie, czy sam fakt, że prywatna korespondencja tego cesarza z jego kochanką, a następnie żoną, Katarzyną Dołgorukową nie była wcześniej publikowana ani szerzej wykorzystywana uzasadnia tak obszerne cytowanie szczegółów z ich pożycia intymnego. Nie oznacza to, że należy zaprzestać ich analizy także pod kątem życia seksualnego monarchy i jego wpływu na politykę. Jednak w tym przywoływane opisy nie zawsze mają uzasadnienie w konstrukcji pracy i powodują zachwianie proporcji.

Romanowów wydano na dobrym papierze i wyposażono w zdjęcia, ryciny i mapy. Język przekładu Tomasza Fiedorka i Władysława Jeżewskiego jest przyjemny. Zastanawia mnie jednak czy nazywanie Napoleona „cesarzem francuskim” jest omyłką autora czy tłumaczy. W pracy zdarzają się literówki, zwłaszcza w jej drugiej części, ale nie są one nagminne. Szkoda jedynie, że wydawnictwo nie pokusiło się, aby odnaleźć więcej niż kilka tłumaczeń na język polski pozycji przywoływanych w przypisach. Pomimo to całość pracy wykonanej przez zespół Wydawnictwa Magnum należy ocenić pozytywnie.

Podsumowując należy podkreślić, że Romanowowie autorstwa Simona Sebag Montefiore są przykładem dobrze napisanej książki historycznej spod znaku narrative. Można mieć do niej pewne zastrzeżenia, jednak autor wywiązał się z postawionego sobie zadania, którym była prezentacja przede wszystkim historia rodu jako dynastii panującej. Romanowowie… znajdą sobie szerokie grono odbiorców począwszy od wielbicieli książek historycznych po studentów historii. Zachęcam do lektury także profesjonalnych badaczy, nie tylko historyków, ale i politologów. Ogrom wykorzystanych źródeł archiwalnych oraz mnogość cytatów sprzyjają obserwacji jaki wpływ na kształtowanie polityki państwa mają czynniki pozapaństwowe (formalne i nie grupy nacisku) oraz sprawy tak prozaiczne jak emocje i uprzedzenia.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Przemysław Piotr Damski
Doktor nauk humanistycznych w zakresie historii powszechnej, specjalista dziejów XIX i XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem lat 1871–1918. Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego; wykładowca w Akademii Finansów i Biznesu Vistula w Warszawie; współpracował ze Społeczną Akademią Nauk w Łodzi przy projekcie „Colonisation and Decolonisation in National History Cultures and Memory Politics in European Perspective”, nadzorowanym przez Universität Siegen (Siegen, Niemcy). Stypendysta Roosevelt Study Center (Middelburg, Holandia).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone