„Smoleńsk” – reż. Antoni Krauze – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2019-08-17, 12:00
wolna licencja
Filmowi „Smoleńsk” długo przed powstaniem towarzyszyły liczne kontrowersje, które zdecydowanie wpłynęły na jakość jednego z najgłośniejszych tytułów ostatnich lat. Nic dziwnego, gdyż naczelnym zamiarem autora było ukazanie manipulacji medialnych wokół katastrofy smoleńskiej.
reklama

„Smoleńsk” – reż. Antoni Krauze – recenzja i ocena filmu

Przygotowania do filmu zaczęły się na początku 2013 roku, natomiast zdjęcia wykonano dopiero dwa lata później. Jakby tego było mało, wielu aktorów odmówiło zagrania w filmie Antoniego Krauzego, tłumacząc się tym, iż nie chcieli uczestniczyć w propagandzie politycznej snującej spiskowe teorie o zamachu. Występ przed kamerami bądź też odmowę występu traktowano jako rodzaj manifestacji politycznej. Dodatkowo brak wsparcia finansowego przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, konflikty między reżyserem, a producentem czy nieustanne przekładanie premiery powodowały, że coraz bardziej wątpiono w dokończenie filmu o katastrofie rządowego samolotu, która miała miejsce 10 kwietnia 2010 roku.

Antoni Krauze, reżyser filmu „Smoleńsk” (fot. ascotv, CC BY 3.0)

Ostatecznie „Smoleńsk” na ekrany kin trafił we wrześniu 2016 roku. Film łącznie obejrzało ponad 450 tysięcy widzów – co jest wynikiem dość słabym, zważywszy na aspekt medialny jaki towarzyszył ostatniemu dziełu wyreżyserowanego przez Krauzego. Dodatkowo produkcja została obsypana antynagrodami przemysłu filmowego – przyznano jej siedem Węży.

„Smoleńsk” otwiera scena rozgrywająca się na lotnisku Siewiernyj, gdzie załoga samolotu Jak-40 widzi nad swoimi głowami przelatujący Tu-154, który po chwili wybucha we mgle. Kolejne trzydzieści minut to przede wszystkim przypomnienie migawek telewizyjnych z samego miejsca katastrofy rządowego samolotu oraz tłumów, które żegnały parę prezydencką podczas przejazdu konduktu żałobnego.

Później zaczyna się główna oś narracji „Smoleńska”. Pokazuje ona dwie opowieści – to, co działo się w kokpicie polskiego samolotu oraz śledztwo dziennikarskie prowadzone przez główną bohaterkę filmu. Gdyby od początku umiejętnie nadano dramaturgię tym opowieściom na ekranie, mielibyśmy niezłe kino – a tak widzimy wiele niejasności, potknięć realizacyjnych czy brak tempa koniecznego dla produkcji o podobnej tematyce. Kuleje tu jednak scenariusz, za który – prócz reżysera – odpowiadali Tomasz Łysiak, Maciej Pawlicki, Marcin Wolski.

reklama

Jednak pomijając powyższe słabości, to największym mankamentem „Smoleńska” jest Beata Fido, grająca dziennikarkę „wiodących” mediów. Trudno powiedzieć czy jej kiepska rola wynika z niedostatków aktorskiego warsztatu czy z nietrzymającego się kupy scenariusza. Widać to zwłaszcza w scenach, gdy zaczyna z jednej strony tracić wiarę w oficjalne przekazy o przyczynach rozbicia samolotu, a z drugiej staje się jeszcze bardziej napastliwa w stosunku do ofiar katastrofy. Swoisty zamiar przemiany bohaterki w osobę, która zaczyna drążyć temat, zadawać trudne pytania czy po prostu iść pod prąd, nie jest pokazany w przekonywujący sposób. Swoją drogą szkoda również, że konflikt między główną bohaterką, a jej „nawiedzoną” matką, którą spotyka przy krzyżu na Krakowskim Przedmieściu – nie został rozbudowany. Jedynie w tym aspekcie zostaje przedstawiona karykaturalna scena agresywnych przepychanek, do których dochodziło swego czasu przed Pałacem Prezydenckim.

Na pochwałę aktorską zasługuje Redbad Klynstra jako chamski redaktor i szef serwisu informacyjnego, dla którego pracuje główna bohaterka. Para prezydencka grana jest przez Lecha Łotockiego i Ewę Dałkowską. Dałkowska jest pokazana jedynie przez moment. Można jedynie wspomnieć o tym, iż Lech Łotocki dość wiernie odegrał sceny ze słynnego wiecu w Tbilisi. W moim odczuciu Aldona Struzik przekonywująco odwzorowała żonę generała Błasika. Z ekranu jeszcze zapamiętamy Jerzego Zelnika w roli jakiegoś wrednego urzędasa powiązanego ze służbami oraz Marka Bukowskiego w roli pilota udzielającego wskazówek w śledztwie dziennikarskim. Zaś najjaśniejszym punktem filmu jest przejmująca muzyka wybitnego kompozytora Michała Lorenca.

Warszawa, 14 kwietnia 2010 roku. Znicze pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w piątym dniu żałoby narodowej po katastrofie smoleńskiej (fot. Paweł Kalisz/Narodowe Archiwum Cyfrowe).

Antoni Krauze w wielu wywiadach podkreślał, że „Smoleńsk” ma ukazywać manipulacje jakie stosowały media podczas relacjonowania kwestii związanych z katastrofą smoleńską. W filmie pojawiają się informacje o czterech próbach lądowania, rozsyłaniu wiadomości sms, iż katastrofę spowodowali piloci, pijanym generale Błasiku czy wybuchu samolotu przed lądowaniem – jednak dla całej opowieści w zasadzie nic z tego nie wynika. „Smoleńsk” kończy scena spotkania ofiar katastrofy z żołnierzami zamordowanymi w Katyniu – która, według doniesień medialnych, była wielokrotnie modyfikowana.

Pierwszy film fabularny o katastrofie smoleńskiej wypadł blado w porównaniu z poprzednimi dziełami Antoniego Krauzego, nie mniej należą się brawa za odwagę zmierzenia się z tym trudnym tematem. Czy będą kolejni chętni do przeniesienia na srebrny ekran jednego z najtragiczniejszych wydarzeń w najnowszej historii Polski? Czas pokaże.

Polecamy e-book Darii Czarneckiej – „Przewodnik po Polskim Państwie Podziemnym 1939-45”

Daria Czarnecka
„Przewodnik po Polskim Państwie Podziemnym 1939-45”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
117
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-27-3
reklama
Komentarze
o autorze
Maciej Gach
Politolog, współpracownik Radia Gdańsk. Jego zainteresowania koncentrują się wokół funkcjonowania systemów politycznych i partyjnych w Europie oraz zagadnień związanych z najnowszą historią Polski po 1945 roku. Zapalony miłośnik biegania.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone