Święto Jul, czyli ofiary Odyna, Dziki Gon i zakrapiane opowieści

opublikowano: 2023-03-03 06:02
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Co 9 lat mieszkańcy Skandynawii udawali się do Starej Uppsali, aby celebrować Jul i składać ofiary Odynowi. Ofiary ze zwierząt i ludzi. Czy w opisach chrześcijańskich kronikarzy znajduje się choć źdźbło prawdy? I czy Jul było wyłącznie krwawym świętem?
REKLAMA
Peter Nicolai Arbo i jego wyobrażenie Dzikiego Gonu pt. Åsgårdsreien, 1872 rok

U dawnych Anglosasów pod nazwą Yule, Giuli lub Geol kryło się określenie dwóch miesięcy – grudnia i stycznia. Wywodziło się ono ze staroskandynawskiego Jol, które w szwedzkim, duńskim i norweskim przybrało formę Jul i odnosiło się do obchodów kilkunastodniowego święta przypadającego na okres przełomu tych dwóch miesięcy. Zima w kulturze skandynawskiej była czasem uczt, świętowania i radości. Biesiadowanie rozpoczynało się tuż po jesiennych żniwach i trwało aż do wiosny, kiedy znów rolnicy mogli wyruszyć na pola, a wikingowie na wyprawy łupieżcze. Surowy klimat północnej zimy nie sprzyjał innym czynnościom niż jedzenie i picie, dlatego mieszkańcy dawnej Skandynawii siarczyste mrozy spędzali przy stołach słuchając opowieści o bogach, herosach i dzielnych wojownikach.

Być może właśnie z tego powodu niektórzy badacze uznają Jul za nordycką formę saturnaliów. Zwłaszcza, że francuskie słowo joli, angielskie jolly oraz włoskie giulivo wywodzą się z tych samych germańskich korzeni i oznaczają coś wesołego i radosnego, co w pełni oddaje aspekt średniowiecznych obchodów karnawału, kiedy to wędrowni błaźni, aktorzy i trubadurzy swoimi występami zabawiali publikę.

Jul jako święto zmarłych

Dokładne znaczenie tego słowa rozmyło się wraz z biegiem lat i obecnie trudno jest ustalić jego genezę. Święto Jul najprawdopodobniej rozpoczynało się 12 grudnia wraz z najdłuższą nocą w roku, kiedy światłość toczyła walkę z mrokiem. Wówczas przez niebo gnał Dziki Gon. Hordzie zjaw, duchów i demonów przewodził Odyn dosiadający siedmionogiego konia, Sleipnira. Wcześniej jego miejsce zajmowała bogini, a następnie demonica, Lusse (za jej chrześcijański odpowiednik uznano św. Łucję).

Ilustracja przedstawiająca Odyna (Wotana) przemierzającego niebo na rumaku Sleipnirze autorstwa Arthura Rackhama, 1910 rok

Dziki Gon sprowadzał na śmiertelników zamiecie, burze i katastrofy. Był to czas śmierci, dlatego Jul z początku uważano za skandynawskie święto ku czci zmarłych, a Odyna za ich przewodnika. Nawet jedno z jego imion brzmiało Jólnir, czyli Pan Jul. W tym newralgicznym czasie przełomu starego i nowego roku zmarli mieli wracać na ziemię i przebywać wśród żyjących. Z kolei sama symbolika zimowej śmierci przypominała o cykliczności i odrodzeniu. Nowy rok dawał nowy początek, a światło po stoczonej batalii wypierało ciemność. Śmierci poddał się również sam Odyn, który ofiarował sobie siebie samego. Umarł, aby odrodzić się w doskonalszej formie. Do tego mitu mogło nawiązywać święto Jul.

Samoofiara Odyna

Odyn łaknął wiedzy. To pragnienie było tak silne, że postanowił poświęcić dla niej samego siebie. W Völuspie został opisany proces samoofiary, a jednocześnie najwyższego wtajemniczenia najważniejszego z nordyckich bóstw. Czytamy w niej, że Odyn udał się do Drzewa Światów – Yggdrasilla, w nadziei, że udzieli mu ono wskazówki. Usłyszał szept i już wiedział, co musi zrobić. Jego przeznaczeniem było poświęcenie samego siebie samemu sobie.  Wówczas wspiął się na jeden z najniższych konarów Drzewa Światów, przewiesił przez niego sznur zwieńczony wisielczą pętlą, a o pień oparł niezwykłą włócznię, Gungnir. Następnie zebrał siły i poprosił Yggdrasill, aby go przyjął. Kolejnym krokiem był skok. Lina zacisnęła się na jego szyi, a Odyn umarł. Dusza oderwała się od ciała bóstwa, ale nie odeszła. Czekała na moment, w którym będzie mogła powrócić.

REKLAMA

Po dziewięciu długich dniach i po dziewięciu długich nocach ta chwila nadeszła. Bóg boleśnie odczuwał swój powrót do świata żywych. Wyłamane kręgi wracały na swoje miejsce, a przez tchawicę znów płynęło powietrze. Dusza mogła swobodnie wstąpić w jego ciało. Odyn czuł jednak, że to nie koniec jego próby i wbił włócznię Gungnir w bok. Umarł po raz drugi, ale tym razem jego dusza nie opuściła ciała. Bóg osiągnął dziwny stan, w którym był żywy i martwy jednocześnie. Yggdrasill nigdy się nie mylił i tak było i tym razem. Bezwładny Odyn mógł jedynie obserwować świat z góry. Wreszcie ujrzał Źródło Mądrości strzeżone przez głowę olbrzyma Mimira. W zamian za łyk wody Odyn musiał oddać swoje lewe oko. Ofiara była jednak warta nagrody. Bóg poznał magię run i dzięki temu mógł korzystać z potężnych zaklęć. Dopiero zyskując tę wyjątkową wiedzę mógł zejść z Drzewa Światów i odrodzić się z zupełnie nową siłą.

Jólablót – ofiara dla Odyna?

Przyjmuje się, iż obchody święta Jul odbywały się w Gamla Uppsala, czyli w Starej Uppsali. Świątynia w Uppsali była głównym miejscem kultu w świecie wikingów. Zgodnie z relacją Adama z Bremy (ok. 1050–1081) wnętrze przybytku tonęło w złocie. Opis przytoczony przez niemieckiego kronikarza przywodzi na myśl mieniące się od szlachetnego kruszcu komnaty Walhalli. W Uppsali oddawano cześć trzem głównym nordyckim bóstwom: Thorowi, Odynowi oraz Freyowi. Każdemu z nich przypisywano odmienne aspekty związane z egzystencją człowieka. Thor panował nad gromem, burzą, powietrzem i deszczem, a ofiary składano mu w przypadku głodu lub zarazy. Odyn czuwał nad wojną, dlatego wznoszono ku niemu modły o męstwo i zwycięstwo. Z kolei Frey zapewniał pokój i płodność, więc sprzyjał małżeństwom. Boska opatrzność miała jednak swoją cenę, która wymagała przelewu krwi, ale tylko Odyn wymagał ofiary z człowieka.

Polecamy e-book Michała Beczka – „Wikingowie na Rusi”

Michał Beczek
„Wikingowie na Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
135
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-37-2
REKLAMA

W styczniu, co dziewięć lat w Starej Uppsali odbywało się wielkie święto ku czci Odyna, na które licznie przybywali mieszkańcy Szwecji. Zgodnie z relacją Adama z Bremy przez dziewięć dni składano bóstwu ofiary. Codziennie w przyświątynnym gaju Odyn otrzymywał głowy męskich przedstawicieli z każdego ofiarnego gatunku. Z relacji niemieckiego kronikarza wynika, że wśród nich znajdowały się konie, psy oraz ludzie. Ciała zwisały ze świętych drzew otaczających świątynię. W ten sposób oddawano cześć Odynowi, który jako pierwszy dokonał samoofiary. W opisie uppsalskiego ośrodka kultu wspomniana została również studnia, w której kapłani mieli zanurzać żyjących jeszcze ludzi, a gdy znikali oni pod taflą wody – był to znak, że bóstwa odpowiedzą na modlitwy zebranej społeczności. Nie wykluczona jest również teoria, że Jólablót sprowadzało się do ofiary z krwi. Kapłan wlewał uświęconą krew do ceremonialnego naczynia, a następnie oblewał nią ołtarz i siebie samego. Tak przynajmniej wynika z opisów Snorriego Sturlusona (1179–1241):

Domald objął dziedzictwo po swoim ojcu Visburze i sprawował rządy nad krajem. Ponieważ za jego rządów panowała ogromna bieda i klęski, Szwedzi poświęcali wiele na ofiary w Upsal. Pierwszej jesieni złożyli w ofierze byka, jednak w następnym roku nie było lepiej. Na jesienną ofiarę został złożony człowiek, ale po tej ofierze rok był raczej jeszcze gorszy. Trzeciej jesieni, gdy miała się zacząć pora ofiar, do Upsal napłynęła wielka liczba Szwedów; możnowładcy naradzali się ze sobą i zgodzili się, że powodem niepowodzeń był król Domald, po czym podjęli decyzję, iż należy złożyć go w ofierze za pomyślność zbiorów oraz napaść na niego i zabić, i skropić stalle bogów jego krwią. I tak właśnie zrobili.
Czwarty szkic Midvinterblot Carla Larssona, szkic na podstawie relacji Adama z Bremy

Święto Jul w podobny, krwawy sposób mieli celebrować mieszkańcy Zelandii, którzy w tym samym odstępie czasu spotykali się w Lejre. Relację z owych uroczystości przedstawił niemiecki biskup, Thietmar z Merseburga (975–1018): „ofiarowywali swoim bogom 99 osób i tyle samo koni, psów, kur lub jastrzębi, które miały im służyć w krainie zmarłych i zadośćuczynić za ich złe czyny”.

REKLAMA

Trudno stwierdzić, czy przekaz chrześcijańskich kronikarzy stanowi wiarygodne źródło informacji do poznania obrzędowości Skandynawów. W końcu każdy z nich był wyznawcą dominującej w Europie religii i poprzez jej pryzmat mógł wypaczyć fakty, aby zdemonizować obraz pogan i ich obrzędowości. Zwłaszcza, że Snorri, Thietmar czy Adam z Bremy tworzyli swoje dzieła w czasach, kiedy chrześcijaństwo górowało nad innymi religiami i stanowczo zakazywało składania ofiar z ludzi, dlatego kronikarze nawet nie mogli być bezpośrednimi świadkami tych wydarzeń. Autentyczność istnienia Jólablót mogą jednak potwierdzić badania archeologiczne przeprowadzone w obrębie duńskiej twierdzy wikingów, Trelleborg. Zostały tam odnalezione ludzkie szczątki. Miejsce oraz artefakty świadczą o tym, że zmarli zostali złożeni w ofierze.

Trelleborg, Zelandia, zdjęcie lotnicze autorstwa Thue C. Leibrandta

Na miejscu twierdzy w Trelleborgu, którą wzniósł Harald Sinozęby (911–987), musiała wcześniej znajdować się sfera kultu, gdzie lokalna społeczność składała ofiary. Świadczy o tym obecność studni o głębokości 3 metrów, w których odnaleziono zdeponowane dary dla bogów. Wśród nich znajdowało się pięć ludzkich szkieletów, z czego cztery należały do dzieci w wieku od 4 do 7 lat, szczątki zwierząt, biżuteria oraz narzędzia.

To, że ofiary zostały złożone w studniach, miało dla Skandynawów wymiar symboliczny. Studnia manifestowała źródło mądrości Mimira, z którego napił się Odyn. Bóg w zamian oddał swoje oko, a wcześniej dokonał samoofiary. Poświęcenie ludzkiego życia mogło więc stanowić element obchodów święta Jul.

Jul i przysięga

Celebracja święta Jul wiązała się również z obyczajem składania przysiąg. Deklaracje przyjmowały różnorodne formy. Mogła to być obietnica transakcji handlowej lub ślub przed obliczem Freya. Najistotniejsze było jednak zobowiązanie względem bogów. Kapłan, wódz lub sędzia reprezentowali bóstwo. Na ich szyi wisiał złoty pierścień, na który składano przysięgę. Nie można było złamać obietnic wypowiedzianych w obliczu bóstw, gdyż na krzywoprzysięzcę czekała najsurowsza kara.

Geneza święta Jul mogła przyjąć różnorodne oblicza. Niezależnie, czy było to święto na cześć odradzającego się słońca, zmarłych czy Odyna, zawsze sprowadzało się do hucznej zabawy, której towarzyszył alkohol, dobre jedzenie oraz opowieści. Krzewicielom chrześcijaństwa trudno było wykorzenić pierwotne tradycje, ale z upływem czasu dawne praktyki przystosowano do nowej rzeczywistości. Jedynym reliktem Jólablót jest obecnie szynka z knura, która w krajach skandynawskich uchodzi za popularną bożonarodzeniową potrawę. Święte gaje zastąpiono jemiołą, ostrokrzewem i choinką, a samo święto Jul współcześnie w Danii, Norwegii, Szwecji, Islandii, Finlandii, Estonii oraz na Wyspach Owczych obchodzi się jako Boże Narodzenie.

Polecamy e-booka Michała Beczka „Wojskowość średniowiecznej Rusi”

Michał Beczek
„Wojskowość średniowiecznej Rusi”
cena:
14,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
140
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-50-1

Bibliografia

Źródła

  • Adam z Bremy, Gesta Hammaburagensis Ecclesiae Poncificum, Monumenta Germaniae Historica: Scriptores rerum Germanicarum in usum scholarum separatim, pod red. G. H. Pertz, Hannover 1876.
  • Snorri Sturluson, Heimskringla, tłum. L. M. Hollander, Austin 2005.
  • Thietmar z Merseburga, Kronika, tł. (z tekstu łac.), wstęp i przypisy Marian Zygmunt Jedlicki, wyd. Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych „Universitas”, Kraków 2002.

Opracowania

  • Henriksson Göran, The pagan Great Midwinter Sacrifice and the ‘royal’ mounds at OldUppsala, [w:] Calendars, Symbols, and Orientations: Legacies of Astronomy in Culture; Proceedings of the 9th annual meeting of the European Society for Astronomy in Culture, Uppsala, 2003.
  • Religion, magic, death and rituals. Human sacrifices?, [dostęp: 22.02.2023].
  • Szrejter Artur, Demonologia germańska. Duchy, demony i czarownice, Wydawnictwo Maszoperia Literacka Sp z o.o., Gdańska 2011.
  • Szrejter Artur, Mitologia germańska: opowieści o bogach mroźnej Północy, Wydawnictwo L&L, Gdańsk 2006.
  • Turowska-Rawicz Magdalena, Sypek Robert, Mitologie Świata. Ludy Skandynawskie, wyd. New Media Concept, Warszawa 2007.
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Natalia Stawarz
Doktorantka w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ukończyła również historię na tej samej uczelni. Interesuje się historią i kulturą Dalekiego Wschodu, zwłaszcza Japonii. W zakres jej zainteresowań wchodzi również historia kultury duchowej oraz historia XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem okresu dwudziestolecia międzywojennego. W wolnych chwilach poświęca czas na literaturę, seriale i naukę japońskiego.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone