Tajemnicze królestwo księdza Jana

opublikowano: 2007-08-17, 14:42
wolna licencja
Etiopia nie poddała się islamizacji, miała ambitne plany odbicia Jerozolimy wraz z Europejczykami, których oszałamiała bogactwem. Ośmieszyła Włochów w 1896 r., przetrwała wielki atak Arabów i została całkowicie pokonana przez Brytyjczyków.
reklama

Jedną z ciekawszych legend rozpowszechnianych w Europie doby średniowiecza była legenda państwa chrześcijańskiego króla, księdza Jana, leżącego gdzieś na Wschodzie. To potężne, otoczone przez muzułmańskich sąsiadów królestwo miało zostać sojusznikiem Europejczyków w ich ciężkich bojach przeciwko wyznawcom Proroka. Na Wschód podążali awanturnicy, kupcy, odkrywcy. Pojawiały się pisane relacje jak ta autorstwa Marco Polo. Chrześcijańskiego króla nie znaleziono. Nawiązano za to kontakty z tolerancyjnymi Mongołami, którym jednak daleko było do miana potężnego ludu chrześcijańskiego. Europa szukała na złym kontynencie. Królestwo księdza Jana leżało stosunkowo blisko, a ciągle istniejące wschodniorzymskie cesarstwo z siedzibą w Konstantynopolu utrzymywało z nim doskonałe kontakty. Była to Etiopia.

Pomimo inwazji islamu w wieku VII i przyjęcia nieomal całego Orientu pod sztandar Proroka, w Etiopii chrześcijanie zachowali własną państwowość. Korzystając z dobrodziejstw położenia swego państwa na trasie najważniejszych szlaków handlowych ówczesnych czasów, chrześcijańscy władcy bogacili swój kraj. List rozpowszechniający w Europie legendę księdza Jana był fałszywką, ale najprawdopodobniej stworzoną przez kogoś, kto zdawał sobie sprawę, jak wielkie bogactwa kryła Etiopia tamtych czasów.

Podtrzymywano w cesarstwie — rozwijaną już za czasów mitycznej królowej Saby — tradycję handlu z czarną Afryką oraz z pobliskim Egiptem. Sprzedawano i kupowano głównie niewolników oraz kość słoniową. Wystarczało to zarówno jako źródło wzbogacenia państwa, jak i zapewnienia sobie doskonałej opinii wśród koczowniczych sąsiadów. Islam, który na skutek swych podbojów odciął Etiopię od chrześcijańskiego świata, początkowo był w oczach władców Etiopii tylko rywalem ekonomicznym. Jeśli chodzi o politykę utrzymywano z obu stron przyjazne kontakty, czego dowodem niech będzie chociażby apel Mahometa w początkowych latach jego nauczania do wiernych mu ludzi, prześladowanych w Mekce, aby uchodzili właśnie do Abisynii jako tolerancyjnego miejsca, które na pewno przyjmie wyznawców nowej religii. Innym takim przykładem niech będą specjalne przywileje, jakie nadał etiopskim mnichom Saladyn po odzyskaniu Jerozolimy w walkach z krzyżowcami. Kościół utrzymywał kontakty z chrześcijanami koptyjskimi w Egipcie, a w Jerozolimie estymą cieszył się klasztor mnichów z głębi Afryki. Dobre stosunki pomiędzy dwiema wielkimi religiami trwały długo, ale dobiegały powoli końca wraz z coraz większym umacnianiem się wpływów islamu w Afryce (także na terenie państwa etiopskiego).

reklama

W XIV wieku zarówno w Europie, gdzie zdawano już sobie sprawę, czym jest prawdziwe królestwo księdza Jana, jak i w Abisynii do głosu zaczęli dochodzić ludzie myślący o sojuszu chrześcijańskim przeciw agresywnemu islamowi. Etiopscy władcy poza bogactwami i wojskiem używali również wobec muzułmanów na północy groźby zmiany biegu rzeki Nil, co doprowadziłoby do upadku rolnictwa w Egipcie. Ciężko osądzić, czy chrześcijanie byliby w stanie to uczynić, ale zastanawia pewność siebie władców Abisynii, którzy — wiedząc o posiadaniu źródeł Nilu w swoich granicach — często używali tej groźby.

Etiopskie góry (fot. Wikipedia , dostępna na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 2.0 .

Ksiądz Jan odkrywa Europę

Pierwsze dyplomatyczne kontakty pomiędzy Europą a „jej zagubioną chrześcijańską siostrą” datują się na rok 1402, kiedy w Wenecji pojawiło się etiopskie poselstwo. Muzułmanie zdawali sobie sprawę z geopolitycznych dążeń cesarzy Etiopii i przeciwstawiali się im, jak tylko mogli. Bycie etiopskim bądź europejskim posłem wiązało się więc z wielkim prawdopodobieństwem zostania uwięzionym w Egipcie. Względna równowaga sił pomiędzy muzułmanami na północy, a chrześcijanami z południa powodowała natychmiastowe retorsje w przypadku prześladowań wyznawców Chrystusa w Egipcie. Koptowie (chrześcijanie egipscy) prosili za każdym razem o opiekę cesarzy Etiopii, a mimo tego iż byli już tylko mniejszością, ciągle niszczono ich kościoły, a w odwecie prześladowano wyznawców Proroka w Etiopii.

Cesarze posiadali armię zdolną do powstrzymania muzułmanów i udowodnili to, rozbijając wojska buforowych sułtanatów na terenach dzisiejszego Sudanu. Wzrastała w związku z tym ich pozycja w Europie, którą prosili o broń palną i rzemieślników. Europejczycy nie pomagali swoim braciom w wierze zbyt chętnie i to islam zyskiwał na sile w następnych latach. Wojska cesarskie pod koniec wieku XV zaczęły ponosić porażki z wojskami wspomnianych buforowych sułtanatów. Dla Etiopii, gdzie władza możnowładców zaczęła przeważać nad cesarską, był to niepokojący sygnał.

W tym czasie nad Morze Czerwone przybyli jednak Europejczycy. Portugalia za sprawą Vasco da Gamy znalazła swoją morską drogę do Indii, a w związku z tym zmuszona była zapewnić jej bezpieczeństwo. Marynarka portugalska poza nielicznymi przypadkami pokonywała flotę muzułmanów, ale potrzebowała w celu utrwalenia swych sukcesów jakiegoś oparcia na wybrzeżach Morza Czerwonego. Nawiązano kontakty z cesarstwem. Relacje pierwszych Portugalczyków zastanawiają – jeden z najbiedniejszych dziś krajów Afryki przedstawiany jest jako pełen przepychu i bogactwa. Europejczycy szybko orientują się w sytuacji wewnętrznej, jakże podobnej do realiów feudalnej Europy z niedawnej przeszłości. Stałe kontakty pomiędzy dwoma państwami zostają nawiązane. Muzułmanie są przerażeni, gdyż spełnia się ich czarny sen o sojuszu chrześcijan dwóch kontynentów. Ciekawa jest refleksja, iż zarówno muzułmanie, jak i chrześcijanie z Etiopii widzieli taki sojusz przez pryzmat interesów wiary, a Portugalczycy tylko z perspektywy własnych interesów handlowych. Etiopczycy nie wyciągnęli wniosków z takiej cynicznej postawy.

reklama

Nieoczekiwanie idealistyczna pomoc Europy

Imam Grań

W roku 1525 stanęli przed największą próbą. Na północy fanatyczny imam Ahmad ibn Ibrihim al-Ghazi zwany „Graniem” (leworęcznym) zgromadził armię, z którą ruszył na świętą wojnę przeciw chrześcijanom. Niewielka armia koczowników zyskiwała pomoc już na terenie cesarstwa od współwyznawców. Od cesarza odchodzili nawet chrześcijańscy możnowładcy, a lepiej uzbrojone i mające znacznie lepsze morale wojska Proroka ciągle wygrywały. Etiopia padła, a cesarz uciekał z miejsca na miejsce. Nieoczekiwanie jednak Portugalia przysłała pomoc. Pod koniec 1541 roku w Afryce wylądował korpus portugalski pod dowództwem Krzysztofa Da Gamy. Żołnierzy nie było nawet tysiąc, a w ich siłę nie wierzył ani formujący kolejną już armię niezmordowany etiopski cesarz Klaudiusz, ani zwycięski imam. Pomylili się jednak – Portugalczycy odnosili sukcesy. Nie było ich tak wielu, aby pokonać całą armię, ale pokazali, że wróg nie jest niezwyciężony, choć większość z nich zapłaciła za to życiem. Zdumiewa idealizm Krzysztofa Da Gamy w porównaniu z większością jego rodaków działających na tym terenie w tych samych czasach. Kraj powstał i ostatecznie zwyciężył.

Europa osacza Etiopię

Etiopia leżała jednak w gruzach zarówno gospodarczych (ogromne rabunki muzułmanów), jak i duchowych (wielu chrześcijan przeszło na wiarę Proroka, a obecnie znów wracali do poprzedniej). Ponadto w królestwie króla Jana pojawili się europejscy misjonarze chcący uczyć swych braci „prawdziwej wiary” i posłuszeństwa wobec Rzymu. Nauczyli Etiopczyków wątpić i walczyć między sobą w imię Jezusa. W nagrodę zostali wypędzeni jak z wielu innych krajów Europy w przyszłości.

reklama
Mapa Abisynii z 1584 r. pochodząca z pracowni Abrahama Orteliusa.

Etiopia lizała rany zarówno po kontaktach z wrogim światem muzułmańskim, jak i cyniczną Europą. Izolacja nie była jednak pełna, gdyż istnieje wiele świadectw o kontaktach handlowych Etiopczyków z kupcami muzułmańskimi oraz próby nawiązania kontaktów z protestanckimi państwami Europy (głównie Holandią). Europa jednak nie była zainteresowana takimi kontaktami. Dopiero wyprawa Napoleona do Egiptu przyniosła w tym względzie zmianę. W związku z nią zwiększyła się w tym regionie polityczna aktywność zaniepokojonych Anglików. To oni uratowali Etiopię przed ewentualnością kolejnej inwazji muzułmańskiej przez wywarcie presji na najbardziej niezależną prowincję Porty Otomańskiej – Egipt, gdy planował on podporządkowanie sobie zarówno Sudanu, jak i Etiopii.

Cesarstwo przeżywało w tym czasie kolejny okres rozbicia dzielnicowego i upadłoby pod ciosami Egiptu znacznie szybciej niż kiedyś pod ciosami imama Grania. Ocaliła je polityka utrzymywania równowagi w rejonie stosowana przez Anglię. Ona też jednak zgubiła w końcu chrześcijańskie cesarstwo bardzo szybko. Na tron wstąpił energiczny cesarz Teodor. Powściągał władzę możnowładców, reformował armię i gospodarkę. Europie nie wierzył, ale, pamiętając pomoc Brytyjczyków w walce przeciw Egipcjanom, jako fanatyczny chrześcijanin wierzył, iż pomogą mu oni także zniszczyć Egipt i odzyskać Jerozolimę.

Nierzetelne dziennikarstwo niszczy królestwo księdza Jana

Cesarz Teodor.

To jednak nie była już epoka krzyżowców. Inteligentny cesarz został pokonany przez wyprawę angielską mającą na celu uwolnienie (jak opisywały angielskie gazety) pojmanych i torturowanych przez „afrykańskiego kacyka” Brytyjczyków. Zagładę etiopskiego reformatora sprowokowali właśnie nierzetelni dziennikarze. Ironią losu było to, że w wielkiej grupie uwolnionych było tylko dwóch Brytyjczyków, a wyglądali oni i tak lepiej niż żołnierze walczący nie przeciw kacykowi, lecz inteligentnemu władcy wyznającemu tą samą wiarę. Brytyjczycy zniszczyli nadzieje cesarza Teodora na nowoczesne chrześcijańskie cesarstwo. Popełnił on samobójstwo, a władza w Etiopii znów uległa rozdrobnieniu.

Cesarstwo miało jednak dość siły, by w 1896 roku z łatwością pokonać wojska włoskie, dążące do zmienienia ciągle suwerennego państwa w kolonię. Spowodowało to niechętny — ale jednak — podziw w Europie. Dwudziesty wiek przyniósł jednak upadek cesarstwa. Przyszła w końcu władza włoska, potem brytyjska, przyszły okropieństwa komunistów, wojna domowa, a w konsekwencji status jednego z najbiedniejszych krajów Afryki. Na przykładzie królestwa księdza Jana widać, jak bardzo idealizm w polityce nie popłaca. Znacznie lepiej wyglądają dziś państwa hołdujące przez lata tylko własnym interesom, a nie ideom, czego przykłady można znaleźć np. w Azji, gdzie Europa szukała pierwotnie księdza Jana...

Bibliografia:

  1. Andrzej Bartnicki, Joanna Mantel-Niećko, Historia Etiopii, Wrocław 1987.
  2. Andrzej Bartnicki, Walka o Morze Czerwone l527–1868, Warszawa 1992.
  3. Andrzej Bartnicki, Egipt i Sudan w polityce Wielkiej Brytanii 1882–1936, Warszawa 1974.
  4. Cyril Mango, Historia Bizancjum, Gdańsk 2002.
  5. Tadeusz Manteuffel, Historia Powszechna Średniowiecza, Warszawa 2005.
  6. Oliveira Marques A.H., Historia Portugalii, t. 1 do XVII w., Warszawa 1987.
reklama
Komentarze
o autorze
Mariusz Szulc
Absolwent prawa i nauk politycznych na Uniwersytecie Warszawskim, uczestnik seminarium doktorskiego z historii polskiego prawa. Miłośnik polityki, sportu i przede wszystkim historii.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone