Tak ma wyglądać nowa polityka historyczna Polski. Czytaliśmy projekt ministerstwa. „Jesteśmy w przełomowym momencie”
Od dwóch dekad obserwujemy rosnące zainteresowanie społeczeństwa przeszłością. Wzrasta liczba i popularność muzeów historycznych, różnorodne praktyki upamiętniania stają się coraz ważniejszym sposobem budowania wspólnoty i celebrowania tożsamości, historia inspiruje artystów, projektantów i twórców popkultury, pamięć łączy pokolenia. Trwający boom pamięciowy niesie jednak także zagrożenia
– takim stwierdzeniem rozpoczyna się dokument opublikowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W materiale „Strategia działania w obszarze pamięci. Analiza stanu zastanego i mapowanie najważniejszych obszarów” przedstawiło ono zarys polityki historycznej, jaką zamierza obrać w najbliższych latach.
Przygotowany przez ministerstwo dokument składa się z dwóch części. Pierwsza poświęcona jest diagnozie obecnej sytuacji w zakresie polskiej polityki pamięci i jej efektywności oraz najważniejszym kontekstom i trendom, które w najbliższych latach będą z dużym prawdopodobieństwem wpływać na polską kulturę pamięci. Druga część wskazuje na pięć głównych obszarów wyzwań dla polityki państwa w obszarze pamięci.
Diagnoza dotychczasowej sytuacji
Autorzy projektu nowej strategii polityki historycznej zwracają uwagę na fakt, że w ostatnich latach poczyniono w Polsce znaczne inwestycje w infrastrukturę pamięci, które poskutkowały powstaniem szeregu nowych muzeów, instytucji badawczych i placówek kultury, które – w połączeniu z istniejącymi już wcześniej instytucjami – składają się na złożony ekosystem pamięci historycznej.
Choć jest to, ich zdaniem, duża szansa na wzmocnienie i rozwój kultury pamięci i badań nad nią, jej skuteczną realizację utrudnia słaba koordynacja działań między różnymi podmiotami oraz brak wyraźnie nakreślonych długofalowych celów działania.
Dotychczasowa polityka pamięci była prowadzona w oparciu raczej o wartości niż precyzyjnie zdefiniowane cele. Według badaczy głównymi wyznacznikami polityki pamięci prowadzonej przez MKiDN przed rokiem 2025 były: „polonocentryzm, mesjanizm, eksponowanie roli katolicyzmu i Kościoła, martyrologia, propagowanie postawy niezłomnej”. Ten katalog wartości wymaga ponownego przemyślenia i zapewne rozszerzenia
– stwierdzają autorzy dokumentu.
Zwracają również uwagę na niedostateczne monitorowanie stanu pamięci zbiorowej, brak inwestycji w kadry oraz niską innowacyjność, która w połączeniu z „dyktaturą rocznic” – czyli praktyką, zgodnie z którą główną treścią krajowej polityki w obszarze pamięci staje się upamiętnianie osób i wydarzeń podyktowane kalendarzem – stwarza ryzyko przygotowywania sztampowych i przewidywalnych projektów. Z tym wiąże się też często nieefektywność wydawania środków na działania w obszarze pamięci.
Kluczowe trendy
Autorzy dokumentu kładą duży nacisk na politykę międzynarodową – zauważają, że pamięć jest jej kluczowym komponentem, ale coraz częściej zmienia się w narzędzie dzielenia i polaryzacji. Coś, co dawniej łączyło społeczeństwa i narody, stało się czynnikiem odśrodkowym, czego przykładem jest Brexit czy retoryka partii eurosceptycznych, które coraz bardziej rosną w siłę.
Tę polaryzację autorzy dokumentu dostrzegają również w Polsce. Ich zdaniem „pamięć staje się coraz częściej orężem lub zakładnikiem doraźnych walk politycznych”, co sprowadza często debatę publiczną do karykaturalnych form i wiąże się z koniecznością „stawania po jednej ze stron”.
Zwracają również uwagę na rewolucję cyfrową, która naturalnie wpływa na sposób funkcjonowania społeczeństwa oraz związaną z tym ściśle zmianę pokoleniową.
Jesteśmy właśnie w przełomowym momencie, gdy odchodzą świadkowie drugiej wojny światowej i stalinizmu. Oznacza to, że doświadczenie tych wydarzeń będzie przechodziło z obszaru „pamięci komunikacyjnej” (związanej z transmisją bezpośrednią) do obszaru „pamięci kulturowej” (zapośredniczonej przez teksty i instytucje). (...) Wraz z upływem czasu przeszłość się przesuwa. Status wydarzeń historycznych zyskują dziś zdarzenia, które jeszcze przed chwilą wydawały nam się bieżącymi wiadomościami. Potrzebujemy wypracowania nowych języków i narzędzi opowieści o wydarzeniach z przełomu stulecia – końcówce PRL, transformacji ustrojowej itd.
– można przeczytać w dokumencie.
Jego autorzy zwracają też uwagę na konieczność aktywnego działania Polski w obszarze polityki pamięci i wykorzystywania jej jako „soft power” na arenie międzynarodowej. Z jednej strony chodzi o podtrzymywanie i pielęgnowanie relacji z Polonią, z drugiej „dbałość o dziedzictwo materialne, w ścisłej współpracy z krajami-gospodarzami”.
Autorzy zwracają również uwagę na konieczność umiejętnego kształtowania polityki historycznej w kontekście m.in. trwającej wojny na Ukrainie. Ich zdaniem państwo powinno przeciwdziałać dezinformacji sianej głównie przez rosyjską propagandę, prowadząc rzetelne, oparte na faktach badania i edukację, „których istotnym komponentem powinno być promowanie dialogu polsko-ukraińskiego i opartego na prawdzie historycznej pojednania”.
Jednocześnie, zdaniem autorów, Polska powinna aktywnie współtworzyć europejską kulturę pamięci, akcentując wspólnotę doświadczenia i wartości zbudowanych na traumatycznym doświadczeniu totalitaryzmów. Zarazem jednak powinna podkreślać, że europejska przyszłość musi być budowana na pamięci, a nie na zapomnieniu lub wyparciu.
Autorzy dokumentu przestrzegają również przed „pułapką środka” – zawężeniem zbiorowej wyobraźni i głównych tematów debaty do niereprezentatywnego dla całości historii okresu walki o niepodległość. Wzywają także do nadania działaniom związanym z kształtowaniem pamięci zbiorowej długofalowej perspektywy.
Wybór pomiędzy przeszłością i przyszłością jest fałszywy. Nie ma mądrych innowacji i polityki wychylonej w przyszłość bez znajomości historii. Nie ma innowacji bez tradycji. Nie ma długofalowego planowania bez poszerzania horyzontu zbiorowej pamięci. Dlatego, skupiając się na rozwoju kultury pamięci, nieustannie musimy mieć na uwadze przyszłość i zadawać sobie pytania o to, jakiej pamięci potrzebujemy, by skutecznie zmierzyć się z wyzwaniami wojny, kryzysu klimatycznego czy migracji.
– piszą autorzy dokumentu.