Ulrich A. Boschwitz – „Podróżny” – recenzja i ocena
Ulrich A. Boschwitz – „Podróżny” – recenzja i ocena
Ulrich Alexander Boschwitz (1915-1942) był niemieckim pisarzem żydowskiego pochodzenia, który opuścił ojczyznę w 1935 r. Internowany w Anglii jako Niemiec trafił do Australii. W 1942 r. podjął próbę powrotu na Kontynent, jednak w statek, którym płynął trafiła niemiecka torpeda. W 2018 r., odnaleziona po osiemdziesięciu latach, ukazała się po niemiecku jego powieść „Podróżny” i wywołała sensację.
Kairos z greckiego to doskonały moment, idealne zrządzenie losu, które daje możliwość dojścia do głosu prawdy. To również seria Wydawnictwa Znak Literanova, w której mają ukazywać się książki ważne, odkrywające prawdę o naszym pochodzeniu i celu, ku któremu zmierza ludzkość. Nie przez przypadek serię tą otwiera właśnie cudownie odnaleziona powieść Boschwitza nazywana listem w butelce z nazistowskich Niemiec.
Otto Silbermann jest właśnie zajęty negocjacją jak najkorzystniejszej ceny (oczywiście takiej, jakiej może oczekiwać w III Rzeszy Żyd) za swoją kamienicę. Chce spieniężyć wszystkie możliwe nieruchomości zanim zarekwiruje je państwo. Jednak ktoś wali do jego drzwi i kupiec zmuszony jest do ucieczki jak złodziej, tylnymi drzwiami. Z gazety czytanej w restauracji dowiaduje się, że nagle stał się wrogiem państwa wyjętym spod prawa, bowiem Żydzi wypowiedzieli wojnę swojemu państwu. Po próbie nielegalnego przekroczenia granicy znajduje niecodzienne schronienie. Żyd jest jeszcze bezpieczny w… pociągach.
Boschwitz opisuje rzeczywistość niemieckiego Żyda po Nocy Kryształowej wykorzystując topos homo viator, który niewymownie łączy się tutaj z motywem Żyda wiecznego tułacza. Silbermann szukając możliwości opuszczenia ojczyzny, która chce go zamordować obsesyjnie wierzy w rozkład pociągów. Jakby kolej i jej punktualność mogły go ocalić. Jakby ciągła wędrówka była szansą na przeżycie. Napotyka na swojej drodze różnych ludzi. Niektórzy postarają się mu pomóc, niektórzy nie pozwolą przerwać wędrówki, tak długo aż zostanie aresztowany. A on chce przecież tylko wyjechać, podejmując swoją tułaczą wędrówkę zgodnie z biblijnym przekleństwem.
Choć napisana osiemdziesiąt lat temu, to jednak recenzowana pozycja jest niepokojąco aktualna. Czy i dzisiaj niektórzy nie uciekają jak Wieczny Tułacz próbując po prostu wyjechać, a ich największym przekleństwem jest obojętność innych? To również wizjonerskie przedstawienie Holokaustu: podróżujący pociągami ciągle dalej i dalej na Wschód, aż dojadą do stacji Birkenau, Bełżec, Sobibór, Treblinka... Ostatnie stacje Żyda-tułacza. Pielgrzyma w drodze do Ostateczności. Tego, który u kresu połączy się z Bogiem.
„Podróżny” Ulricha Alexandra Boschwitza to jedna z pereł literatury, która powinna zająć poczesne miejsce w kanonie. Niepokojąca, rozedrgana, powodująca psychiczny dyskomfort u czytelnika. Oparta na znanym toposie, ale niecodziennie rozegrana w państwie stanu wyjątkowego, które pożre własne dzieci. Do przeczytania i przemyślenia. Bo od czasu Silbermanna niewiele się zmieniło. Przesunęła się tylko optyka. Nadal jest wśród nas homo viator, należący co i rusz do innej grupy społecznej czy etnicznej.