„Wszystko co kocham” - reż. J. Borcuch – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2010-06-30 13:47
wolna licencja
poleć artykuł:
Borcuch w bardzo zwyczajny sposób pokazuje, że prowadzona w początku lat 80. walka o wszystko albo nic rozgrywała się tez na innych poziomach, niż tylko ten polityczny i ideologiczny, pokazuje, że jej koszty dotykały każdego. Proponuje widzom inną historię stanu wojennego, w której napięcie społeczne i polityczne nakłada się na okres pełnego emocjonalnych napięć dojrzewania.
REKLAMA
Kadr z filmu "Wszystko co kocham"
Reżyseria: Jacek BorcuchScenariusz: Jacek BorcuchZdjęcia: Michał EnglertMuzyka: Daniel BloomCzas trwania: 95 minData premiery: 15.01.2010Produkcja: PolskaOcena naszego recenzenta: ++8/10++(jak oceniamy książki i filmy?)

Pierwsze kadry filmu to wycie syren i migające obrazy strajkujących robotników. Niesione przez nich transparenty oraz migające na ekranie hasła wyrażając nastrój społeczny 1981 r. i mówią same za siebie:

„Poopieramy Solidarność”, żądamy „Wolności życia gospodarczego”, „No future”, „Nie chcę jeszcze umierać”. Wraz z obrazem przyklejonej na szybie autobusu kartki z napisem „Wiatr od morza wieje przez cały kraj” nasuwają one też przeczucie dokonującej się w tym czasie przemiany.

Wyposażeni w ukształtowaną na bazie książek, lekcji, filmów i opowieści wyobraźnię historyczną spodziewamy się kolejnej filmowej opowieści o polskim oporze, niezłomności aktywnych opozycjonistów, walce, internowaniu… Tymczasem widzimy czwórkę młodych chłopców grających w zaadoptowanym „na studio” wagonie ostrą punk rockową muzykę. Początek lat 80. to dla nich czas dojrzewania – buntu, pierwszej miłości, seksualnej inicjacji, pierwszego zderzenia ze śmiercią i trudnością dokonywania właściwych wyborów…

Janek (Mateusz Kościukiewicz) - główny bohater filmu – jest wokalistą zespołu WCK (tytułowe „Wszystko Co Kocham”). Od najbliższych mu kolegów wyróżnia go jedynie fakt, że jego ojciec (Andrzej Chyra) jest oficerem marynarki wojennej stojącym, przyjemniej w teorii, po drugiej stronie stoczniowego/ ideologicznego muru. Janek wraz z bratem oraz dwójką pozostałych członków zespołu całe dnie spędzają na graniu, włóczeniu się, wygłupach na plaży. Wiodą z pozoru beztroskie życie, w którym jedyną formą młodzieńczego buntu jest punk rock, potajemne palenie, picie wina i chodzenie za ponętną sąsiadką Sokołowską (Katarzyna Herman).

Rok 1981/82 jest jednak dla głównego bohatera czasem przełomu. Lato 1981 r. to pierwsza miłość, pocałunek i spełnione marzenie o festiwalu „Nowej Fali”. Echo napiętej sytuacji w kraju choć obecne i wcześniej coraz mocniej zaczyna wkraczać w świat głównego bohatera. Początkowo zwiastują go zdawkowe rozmowy z ojcem o kolejnych, planowanych ćwiczeniach wojskowych oraz dezaprobata rodziców zakochanej w nim Basi (Olga Frycz) wynikająca z kariery wojskowej jego ojca. Wszystko odbywa się jednak jakby nieco poza przestrzenią wpływu chłopaka.

Symbolicznym obrazem nieuchronnego zderzenia jest pojawiająca się w jednej ze scen wizja mijanych przez WCK-owców umundurowanych żołnierzy kroczących w przeciwnym do nich kierunku.

Świat dotąd właściwe oderwany od stoczni, strajków, protestów broni się jednak jeszcze przez chwilę przed brutalną konfrontacją.

Nawet, gdy następuje stan wojenny, a na ulice wyjeżdżają czołgi, palą się koksowniki i obowiązuje godzina milicyjna, myśli i działania młodych bohaterów skoncentrowane są wokół innych spraw niż polityka i opozycja. Mimo faktu, iż młodość rządzi się innymi prawami, klimat rozgrywającego się gdzieś w tle dramatu wisi w powietrzu, generując swoisty niepokój. Lęku, poczucia zagrożenia i braku wpływu nie wzbudzają w nich jednak tylko wozy bojowe, grzejący się przy koksownikach żołnierze, czy komunikaty telewizyjne.

REKLAMA

Niepokój budzą może bardziej niedopowiedzenia, ściszone rozmowy rodziców, ich kłótnie, aresztowania (internowanie), dokonywane w domach znajomych i sąsiadów rewizje, czy tez zrywane pod wpływem wydarzeń znajomości.

J. Borcuch przedstawia wizję młodego pokolenia, w którego życie wkracza wielka historia. Powtarzane dwukrotnie w filmie hasło „braku przyszłości”, i niemożności wpływu siłą rzeczy musi generować, wśród dorastających ludzi, bunt.

Naturalna dla wieku potrzeba ekspresji zderza się zawężającym osobistą przestrzeń zespołem zewnętrznych oczekiwań. Następuje czas wymuszonego sytuacją szybkiego dojrzewania i konfrontacji ze świadomością, że negowany w śpiewanych tekstach nonkomformzim i potrzeba wolności mają swoją cenę.

Borcuch w bardzo zwyczajny sposób pokazuje, że prowadzona w początku lat 80. walka o wszystko albo nic rozgrywała się tez na innych poziomach, niż tylko ten polityczny i ideologiczny, pokazuje, że jej koszty dotykały każdego. Proponuje widzom inną historię stanu wojennego, w której napięcie społeczne i polityczne nakłada się na okres pełnego emocjonalnych napięć dojrzewania.

Film to prezentacja zderzenia historii prywatnej z narodową. To nowatorskie i wciąż jeszcze obce polskiemu podejściu pokazanie nie czarno-białego obrazu trudnej przeszłości, w której po dwóch stronach barykady stali często też zwyczajni ludzie, jakich ciężko jednoznacznie oceniać w czarno-białych kategoriach dobra i zła.

Ogromnym atutem filmu jest jego klimat, koncentracja na detalu, który wpisany jest przecież w obraz codzienności. Świetna gra aktorów – zwłaszcza debiutującego Mateusza Kościukiewicza, Jakuba Gierszała, Olgi Frycz doceniona została także przez profesjonalistów. Nie można nie wspomnieć również o, jak zwykle, świetnej kreacji Andrzeja Chyry, Katarzyny Herman i Anny Radwan.

Tym, co z perspektywy historyka społecznego budzi jednak pewien niedosyt, to wrażenie zbyt silnie zaakcentowanej ponadczasowości młodzieżowych dylematów i problemów. Choć okres dojrzewania zawsze w każdym pokoleniu jest jeden, to jednak zabrakło mi w filmie specyficznego języka lat 80., nieco innych niż współczesne potrzeb, konfliktów, relacji. Poza kontekstem stanu wojennego, mentalność tamtej młodzieży była przecież inna. Zabrakło też samej muzyki, która pomimo tego, że jak mówi bohater „jest wszystkim co kocha” w filmie schodzi na któryś z kolei plan.

Film w swym pomyśle, ogólnej wymowie i estetyce mocno kojarzy się z niezwykle ciepłym i świetnym obrazem trudnego dorastania w socjalistycznej Czechosłowacji, jaki pokazał w filmie „Pod jednym dachem” (2007) Jana Hřebejka. To właśnie ten tak znamienny dla kina czeskiego dystans do politycznej przeszłości oraz lekki i ciepły klimat filmu jest niezwykłym atutem recenzowanego obrazu.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Ewelina Szpak
Autorka jest doktorantką na Wydziale Historycznym UJ. Przygotowuje pracę doktorską dotyczącą przemian mentalności wiejskiej w PRL. Specjalizuje się w historii społecznej XX wieku oraz historii mentalności. Zajmuje się również historią mówioną. Autorka książki: Życie codzienne mieszkańców PGR-ów (Trio, 2005) oraz licznych artykułów dotyczących codzienności PRL. Jest współautorką mini-podręcznika do historii mówionej: Historia mówiona. Elementarz (NCK, 2008)

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone