Yuri Modin – „Moja piątka z Cambridge” – recenzja i ocena

opublikowano: 2017-07-01 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Pięciu młodzieńców, z dobrze sytuowanych rodzin, którzy skutecznie sparaliżowali brytyjski wywiad. Co powie o nich ich nadzorca z KGB?
REKLAMA
Yuri Modin
„Moja piątka z Cambridge”
nasza ocena:
7/10
cena:
39,99 zł
Wydawca:
WAB
Okładka:
miękka
Liczba stron:
416
Data i miejsce wydania:
pierwsze
Format:
142x205 mm
ISBN:
978-83-280-1597-5

„Moja piątka z Cambridge” to historia uznawanej za najskuteczniejszą z ujawnionych dotychczas sieci agenturalnych. W jej skład wchodzili Harold „Kim” Philby, Donald Maclean, Guy Burgess, Anthony Blunt, wszyscy będący absolwentami uniwersytetu w Cambridge, stanowili grupę znajomych i zostali zwerbowani przez NKWD w połowie lat 30. XX wieku. Piątą osobą opisywaną w książce jest również absolwent tego uniwersytetu, John Cairncross. Spośród grupy trzech uciekło do ZSRR (Philby w 1963, Maclean w 1951, Burgess w 1951) a Cairncross oraz Blunt pozostali na Zachodzie i przyznali się do współpracy z radzieckim wywiadem.

Każdy z członków grupy zrobił karierę w ważnej brytyjskiej instytucji rządowej. Philby, z początku dziennikarz, znalazł pracę w MI6, gdzie m.in. pracował na stanowisku kierownika sekcji, której zadaniem była koordynacja działań przeciwko ZSRR. Philby’ego typowano wręcz na stanowisko zastępcę szefa MI6. Maclean był dyplomatą, pełnił funkcje na placówkach w Paryżu, Kairze a w ambasadzie w Waszyngtonie był pierwszym sekretarzem. Burgess zajmował się propagandą w MSZ i MI6 oraz był asystentem wysoko postawionych osobistości. Blunt pracował w MI5 a Cairncross w MI6 oraz Ministerstwie Skarbu. Jak widać, możliwość wyrządzenia szkód mieli niemałe. I w pełni je wykorzystali. Pełna skala najprawdopodobniej nigdy nie będzie znana, gdyż, jak twierdzi autor książki, przesyłane telegramy były regularnie niszczone, a sporządzane były jedynie ich streszczenia (s. 34).

Kim jest autor? Jurij Modin, zanim został oficerem prowadzącym tej grupy, przez trzy lata pracował w Centrali KGB. Ze względu na znajomość języka angielskiego, mając 22 lata, został tłumaczem raportów przesyłanych z Wielkiej Brytanii. Dzięki temu zapoznał się z ich osobowościami daleko wcześniej, zanim miał okazję poznać członków grupy osobiście. Następnie został wysłany do Londynu, gdzie pracował w latach 1948-1951.

Autor przedstawia się jako osoba posiadająca kompletną wiedzę na temat grupy z Cambridge. Tymczasem, jak wskazują zachodni badacze, Modin miał dostęp do informacji pozyskiwanych od wszystkich członków tylko przez krótki okres, między grudniem 1943 a marcem 1944 r. Z trzema członkami grupy spotykał się w Londynie (Cairncross, Blunt, Burgess) a z pozostałymi dwoma po ucieczce, na terenie ZSRR (Maclean, Philby). W latach 1944-1948 nie miał dostępu do informacji Macleana przesyłanych z Waszyngtonu ani danych Philby’ego z Turcji, w której ten przebywał w 1946 r.

REKLAMA

Między 1946 a 1950 r. Modin zbierał dane od tylko dwóch członków grupy, czyli Cairncrossa i Burgessa. Blunt po wojnie zaprzestał działalności wywiadowczej i powrócił do pracy naukowej, przyjmując rolę pośrednika między Burgessem i Modinem. Przebywając w Londynie, autor nie mógł być świadkiem działań Macleana w Kairze, ani działalności Burgessa i Philby’ego w Waszyngtonie, chociaż napisał dla KGB jego biografię (s. 283). Samego Macleana widział tylko raz w życiu (s. 270-271). Z tego względu pracę Modina należy traktować, jako swobodny miks wspomnień, własnych doświadczeń, spekulacji i relacji osób trzecich. W dodatku nie są one udokumentowane, gdyż autor nie stosuje aparatu naukowego.

Tym, co najbardziej zaskakuje w książce to brak jakiegokolwiek krytycyzmu wobec systemu, któremu służył autor i jego podopieczni. Brak choćby cienia wątpliwości autora w słuszność wyborów własnych, jak i swoich agentów powoduje, że, z pewną dozą ostrożności, można powiedzieć, że pozycja ta jest formą prorosyjskiej propagandy. Książka Modina jest jedną z kilku pozycji wydanych po zakończeniu Zimnej Wojny przez osoby związane zawodowo z KGB. Zachodnie kręgi naukowe przyjęły je z uczuciami sceptycyzmu, obojętności i akceptacji. Już w latach 90. XX wieku – w trakcie największego otwarcia Rosji na Zachód od kilkuset lat – kwestionowano rzekomą otwartość rosyjskich archiwów służb i zwracano uwagę, że mogą być narzędziami dezinformacji.

Absolutną bezrefleksyjność Modina można jeszcze zrozumieć. Tymczasem postępowanie „piątki” jest zagadkowe. O ile bowiem można założyć, że w trakcie werbunku ci młodzi mężczyźni mogli pozostawać pod wpływem ideologii komunistycznej, o tyle w okresie powojennym wiadomo już było, że reżim stalinowski daleki był od realizacji swoich górnolotnych haseł. Burgess i Blunt mieli okazję odwiedzić ZSRR w latach 30., co odrzuciło ich od tego kraju. „W ZSRR wszystko było inne – a zwłaszcza naciski polityczne i standard życia. Nikomu z tej grupy ani trochę nie odpowiadał tamtejszy świat” (s. 68).

REKLAMA

Po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow grupa spotkała się i uznała, że fakt sprzymierzenia się z faszyzmem stanowi „nieważny epizod w drodze do światowej rewolucji” (s. 79). A może kierowała nimi czysta naiwność? Relacjonując znajomość z Burgessem Modin pisze, że ten pierwszy „Wierzył, podobnie jak reszta jego znajomych, że już wkrótce w naszym kraju pojawią się uczciwi liderzy, zainteresowani kwestiami istotnymi dla świata, a nie tylko własnymi przywilejami” (s. 162). Zatem dlaczego nie zaprzestali swojej działalności? Modin twierdzi, że wraz z czasem ich idee uległy ewolucji, ale szpiedzy nie byli w stanie porzucić swych ideałów (s. 301). Inna z hipotez mówi, że próbowali zakwestionować swoją tożsamość – swoich ojców, klasę społeczną i wreszcie ideały, w których wyrośli. To, co łączy te dwie, na pierwszy rzut oka sprzeczne wizje, to wiara w rewolucję. Z jednej strony była „celem wyższym”, który usprawiedliwiał niejako wszystkie braki ZSRR, a z drugiej stanowiła alternatywę dla środowiska, w którym wyrośli.

Co ciekawe, zdradzając swoją ojczyznę i posyłając na śmierć serki ludzi, członkowie grupy z Cambridge po swojej ucieczce nie byli w stanie kompletnie odseparować się od swojej tożsamości. Po uciecze do ZSRR KGB organizowało dla słynącego z elegancji Burgessa garnitury z Saville Row, a on sam bezskutecznie marzył o powrocie do Anglii (s. 270-276). Philby czytywał angielskie gazety, oglądał kasety wideo z rozgrywkami krykieta oraz spożywał ulubioną marmoladę (s. 295). Byli zatem wewnętrznie rozerwani, w pewien sposób bezdomni, nie będąc w stanie oddzielić się całkowicie od otoczenia, które ich stworzyło.

REKLAMA

Choć Modin nie mówi tego wprost, to między wierszami dowiadujemy się, jakie są skutki takiego życia – jak bowiem sam twierdzi „aby się odprężyć, szpieg potrzebuje rozrywki” (s. 14). Autor książki odnalazł takowe w uprawie warzyw. Pozostali bohaterowie mieli mniej szczęścia. Burgess był uzależniony od alkoholu, a Maclean miał problemy z powodu jego nadużywania. Philby był czterokrotnie żonaty, po rozwodzie z trzecią żoną wdał się w romans z żoną Macleana. Równocześnie uważał wyjazd Burgessa, towarzyszącego Maclean’owi w ucieczce do ZSRR za zdradę bowiem ten pierwszy złożył obietnicę, że tego nie zrobi. W związku z tym, gdy Philby przybył do ZSRR w 1963, odmówił spotkania będącemu na łożu śmierci Burgessowi (s. 282-3). Jak więc widać cała trójka, która przez kilkanaście lat działała na szkodę Zachodu, podzieliła się po ucieczce do Moskwy.

Książka Modina to pozycja interesująca z dwóch względów. Po pierwsze zawiera wiele informacji nt. członków siatki z Cambridge, ich życiorysów, ale również rysy psychologiczne. Autor jest uważnym obserwatorem, dzięki czemu wyraźnie widać, czym poszczególni członkowie się różnili. Po drugie, jest w niej niemało autobiograficznych treści, które dają pewien wgląd w psychikę oficera KGB, jego poglądy i sposób myślenia. Biorąc pod uwagę zbrodniczą ideologię, której służył, są one przerażająco racjonalne.

Pozycję tę należy jednak czytać z dużą ostrożnością, bowiem w warstwie faktograficznej jej zawartość budzi wątpliwości. Ciekawe jest to, że autor, człowiek z wieloletnim doświadczeniem, nie jest się w stanie zdobyć na krytyczne spojrzenie wobec swojego pracodawcy. Być może dopadł go ten sam syndrom co i „piątkę z Cambridge” i mimo upływu czasu nie jest w stanie porzucić swych ideałów? A może ta książka to po prostu jeszcze jeden epizod zawodowej działalności Juriego Modina?

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Maciej Hacaga
Absolwent Wydziału Historii Gospodarczej London School of Economics, Wydziału Historii Uniwersytetu Wiedeńskiego oraz Instytutu Stosunków Międzynarodowych UW. Jego zainteresowania koncentrują się wokół znaczenia czynników gospodarczych i surowcowych dla potęgi państw, zagadnień bezpieczeństwa międzynarodowego, energetycznego i ekonomicznego, oraz historii gospodarczej z perspektywy globalnej (global history).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone