Zabrakło 13 minut. Georg Elser – stolarz, który targnął się na życie Hitlera
„W każdej chwili mogę zginąć z ręki zbrodniarza lub idioty” – powtarzał nie raz Adolf Hitler. Nie mylił się. Chętnych do targnięcia się na jego życie nie brakowało.
Niektórzy – jak 22-letni Maurice Bavaud z Lozanny – uważali go za antychrysta i wcielenie Szatana zagrażające ludzkości. Inni podzielali opinię Henninga von Tresckowa i Fabiana von Schlabrendorffa, żołnierzy z niemieckiej Grupy Armii Środek, że Hitler razem z nazistami plami honor ich kraju. Jeszcze inni po prostu chcieli końca wojny, którą rozpętał.
Historycy szacują, że w ciągu kilku lat przeciwnicy Führera ponad 40 razy podjęli próbę przeprowadzenia zamachu na jego życie, a blisko dwadzieścia z nich można uznać za istotne. W przypadku Elsera było naprawdę blisko.
Niepozorne początki
Od młodych lat Elser przejawiał lewicowe sympatie – zaangażował się w działalność radykalnej paramilitarnej organizacji Roter Frontkämpferbund (Czerwony Związek Bojowników Frontowych), aktywnie działał na rzecz praw robotników. Przez długi czas głosował też na partię komunistyczną. Z czasem jego ideowość polityczna zaczęła słabnąć – opcję tę postrzegał jednak jako mniejsze zło od nazizmu.
Wychowywał się w małej miejscowości Hermaringen w Badenii-Wirtembergii w skromnej rodzinie. Jego ojczym popadł w alkoholizm, przez co Georg Elser w młodym wieku musiał podjąć pracę. Było ich w jego życiu wiele – pracował m.in. w stolarni i pracowni zegarmistrzowskiej. Z tej ostatniej został jednak zwolniony przez problemy finansowe, w które wpadła, będące pokłosiem światowego kryzysu gospodarczego. W 1936 roku, po kilku latach ciągłych zmian pracy, udało mu się znaleźć stałe zatrudnienie w fabryce produkującej armaturę, ale frustracja połączona z poczuciem niesprawiedliwości pozostała.
Komunistów uważał za najlepszych obrońców praw robotniczych, nazistów – za największych wrogów. Jego niechęć do tej ideologii rosła w miarę tego, jak coraz bardziej wkraczała ona w codzienne życie Niemców, co po dojściu Adolfa Hitlera do władzy w 1933 roku mocno przyspieszyło. Nie krył się ze swoim wrogim stosunkiem do nazizmu – nie raz odmawiał wykonywania hitlerowskiego pozdrowienia czy opuszczał pomieszczenie podczas nadawanych przez radio przemówień Hitlera. Im bardziej ten umacniał się przy władzy, tym mocniejszą niechęć do jego ugrupowania odczuwał Elser. Ta wzrastała też w miarę rosnących napięć międzynarodowych.
Pracując w fabryce armatury, widział na własne oczy, jak Niemcy się zbroją i po cichu przygotowują do wojny. To, że jej wybuch jest kwestią czasu, zrozumiał po Układzie monachijskim, w ramach którego Trzecia Rzesza zaanektowała część terytorium Czechosłowacji. Elser nie zamierzał czekać na dalszy rozwój wydarzeń. W jego głowie pojawił się radykalny pomysł.
Przygotowania do zamachu
Postanowił uderzyć w najczulszy punkt ruchu nazistowskiego – targnąć się na życie Adolfa Hitlera. Nie była to myśl, która zrodziła się pod wpływem chwili czy impulsu, Elser podszedł do tego jak najbardziej racjonalnie. Nad wyborem miejsca nie myślał długo – padło na Piwnicę Mieszczańską (Bürgerbräukeller) w Monachium, szczególne miejsce dla nazistów. Często odwiedzali je, by wspominać rocznicę nieudanego puczu monachijskiego z 1923 roku, który miał pomóc im przejąć władzę w Republice Weimarskiej.
Nieprzypadkowa była również data – 8 listopada, dokładna rocznica tego wydarzenia. Elser chciał dokonać zamachu na Führera właśnie w tym czasie i miejscu – by uderzyć nie tylko w niego, ale także w licznie zgromadzonych tam nazistów. I symbolicznie nawiązać do ich nieudanej próby przejęcia władzy. Aby jak najlepiej przygotować się do zamachu, w listopadzie 1938 roku wybrał się do Monachium, do Piwnicy Mieszczańskiej, by dokładnie zbadać lokal i przyjrzeć się z bliska nazistom i temu, jak obchodzą ten dzień. Wiedział, że kolejna okazja, by w nich uderzyć, pojawi się za rok. Postanowił odpowiednio wykorzystać ten czas.
Przeprowadził się do Monachium i został stałym bywalcem Piwnicy Mieszczańskiej. Chodził tam co wieczór, by dokładnie poznać lokal – dzięki temu uznał, że najlepszym miejscem do ukrycia materiału wybuchowego będzie filar podtrzymujący balkon za podium, z którego zwykle przemawiał Hitler. Elser wykalkulował, że w wyniku eksplozji w tym miejscu ucierpi najwięcej osób. Zrobił dokładny rysunek słupa, opracował plan – i zabrał się do pracy.
Przesiadywał w piwiarni do późnych godzin wieczornych, tuż przed jej zamknięciem chowając się w składzie na szczotki. Tam czekał, aż lokal opustoszeje. Gdy to następowało, przystępował do skuwania cegły – dla bezpieczeństwa robił to tylko w momencie automatycznego spuszczania wody, co następowało średnio co 10 minut. Aby ukryć ślady, skonstruował drzwiczki w drewnianej boazerii, które zakrywały powstającą dziurę. Pracował zawsze przy świetle latarki. Kończył zwykle między 2.00 a 3.00 – po tym na kilka godzin kładł się spać w magazynie.
Nad ranem, gdy pojawiali się pierwsi goście, tylnymi drzwiami wymykał się z piwiarni z torbą na ramieniu – chował w niej gruz powstały w wyniku skuwania słupa. Gdy nastał wieczór, ponownie wracał do lokalu i znów zabierał się do pracy. W taki sposób przez 30 nocy udało mu się wydrążyć otwór o wymiarach 70 x 90 cm.
W międzyczasie własnoręcznie przygotował bombę. Ładunki z prochem wyniósł z fabryki armatury, w której wcześniej pracował, a detonatory z kamieniołomu Vollmera w Königsbronn, w którym zatrudnił się na jakiś czas, by zdobyć wiedzę o detonowaniu. Przydało się także doświadczenie, które nabył w pracowni zegarmistrzowskiej – dzięki niemu sam stworzył również mechanizm zegarowy, który posłużył mu jako minutnik. Prace trwały blisko miesiąca – po tym czasie miał już wszystko, czego potrzebował. Przystąpił do realizacji głównej części swojego planu.
Zamach prawie idealny
5 listopada 1939 roku Georg Elser ukończył wszystkie przygotowania. Następnego dnia w wydrążonym przez siebie otworze w filarze potajemnie umieścił bombę, mechanizm zegarowy zapalnika nastawił na 8 listopada na godzinę 21.20 – z jego kalkulacji wynikało, że o tej godzinie Hitler będzie przy mównicy. Przemówienie wygłaszane w rocznicę puczu monachijskiego zaczynał bowiem zwykle koło 20.30 i trwało ono dwie godziny. Dla bezpieczeństwa Elser wyłożył dodatkowo wydrążony otwór korkiem, by nie było słychać tykania zegara.
Dzień przed rocznicą puczu, 7 listopada, udał się do piwiarni i ponownie sprawdził, czy mechanizm działa. Nie zawiódł się. Wszystko było przygotowane – Georg zadbał o najmniejszy szczegół. Plan nie miał prawa się nie udać. A jednak.
8 listopada 1939 roku jak co roku Hitler wraz z czołowymi nazistami – Josefem Goebbelsem, Rudolf Hessem, Heinrichem Himmlerem czy Reinhardem Heydrichem – udał się do Piwnicy Mieszczańskiej na obchody rocznicy puczu monachijskiego. W ostatniej chwili zmienił jednak plan i przybył pół godziny wcześniej niż zwykle – chciał bowiem zdążyć na pociąg powrotny do Berlina i zająć się przygotowaniem planu ataku na Francję, a z powodu gęstej mgły musiał zrezygnować z samolotu. Skrócił też swoje przemówienie do mniej więcej godziny. O 21.07 wraz z najbliższymi towarzyszami opuścił Piwnicę Mieszczańską. O 13 minut za wcześnie.
O 21.20, zgodnie z planem Georga Elsera, w piwiarni doszło do eksplozji. Wybuch wstrząsnął piwiarnią – załamał się filar, w pobliżu podium, z którego kilkanaście minut wcześniej przemawiał Hitler, runął strop. Historycy uważają, że bomba była umieszczona w ten sposób, że gdyby w momencie eksplozji wygłaszał przemówienie z tego miejsca, co zawsze, z pewnością by zginął.
W wyniku wybuchu osiem osób zmarło, blisko 60 zostało rannych. O zamachu Hitler dowiedział się podczas postoju pociągu w Norymberdze. Natychmiast rozkazał rozpocząć poszukiwania sprawcy – dochodzeniem zajął się Heinrich Müller, ówczesny szef Gestapo. Kazał on aresztować wszystkich pracowników piwiarni i wyznaczył nagrodę w wysokości 500 tys. marek za informacje o sprawcy. Wysoka nagroda sprawiła, że zaczęło spływać bardzo dużo donosów na temat rzekomego zamachowca. Ten w tym czasie był już jednak w rękach Gestapo.
Przypadkowa wpadka
Wpadł dość przypadkowo. Został złapany jeszcze przed eksplozją na granicy ze Szwajcarią, do której postanowił wyjechać, w okolicy Jeziora Bodeńskiego. Choć na pierwszy rzut oka nie wzbudzał podejrzeń, po wybuchu wojny Niemcy wzmocnili kontrole na granicach. Przy Elserze znaleźli nożyce do cięcia drutu, widokówkę z widokiem piwiarni i zaznaczonym filarem oraz szkice bomby.
Miał je przy sobie nie przez przypadek czy zaniedbanie – w ten sposób w razie potrzeby chciał udowodnić szwajcarskiej policji, że to on dokonał zamachu i zapobiec wydaniu go władzom Trzeciej Rzeszy. Strażnikom granicznym przedmioty znalezione przy Elserze wydały się podejrzane – przekazali go urzędnikom Gestapo w Konstancji, którzy poddali go przesłuchaniu. Podczas jego trwania otrzymali telegram z Monachium informujący o zamachu. Elser stał się jednym z podejrzanych.
Został poddany brutalnym przesłuchaniom, w czasie których funkcjonariusze nie tylko torturowali go fizycznie, ale także poddawali działaniom hipnozy czy faszerowali narkotykami. W końcu 36-latek przyznał się do tego, że to on stoi za zamachem. Kilka dni później przewieziono go do berlińskiej centrali Gestapo i poddano kolejnym brutalnym przesłuchaniom.
Choć przyznał, że działał sam – co udowodnił tym, że samodzielnie odtworzył w areszcie mechanizm detonujący – śledczy próbowali za wszelką cenę wykazać, że współpracował z brytyjskimi służbami specjalnymi. Minister propagandy Trzeciej Rzeszy Joseph Goebbels wykorzystał tę narrację i zaczął publicznie oskarżać Brytyjczyków o udział w zamachu - miało to usprawiedliwiać planowany atak na Wielką Brytanię. Z czasem oskarżenia rozszerzył też na Żydów oraz niemiecką opozycję, co Hitler wykorzystał jako pretekst do przeprowadzenia czystek w nazistowskich kręgach.
Georg Elser tymczasem trafił do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, a potem w Dachau. Został zamordowany strzałem w tył głowy 9 kwietnia 1945 roku, trzy tygodnie przed wyzwoleniem obozu przez armię amerykańską. Podczas przesłuchań przyznał, że chciał zabić Führera, by „zapobiec większemu rozlewowi krwi”. Ten natomiast zrozumiał ten zamach zupełnie inaczej.
„Fakt, że wyszedłem wcześniej niż zwykle dowodzi, iż Opatrzność chce abym osiągnął swój cel” – stwierdził.
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite! Dowiedz się więcej!
Ten artykuł powstał dzięki Waszemu wsparciu w serwisie Patronite, a jego temat został wybrany przez naszych Patronów. Wesprzyj nas na Patronite i Ty też współdecyduj o naszych kolejnych tekstach! Dowiedz się więcej!
Źródła:
- Bowlby C., The man who missed killing Hitler by 13 minutes, [dostęp: 19.05.2025 r.]
- Grzywacz M., By zmienić historię świata zabrakło 13 minut. Dlaczego zamach na Hitlera się nie udał?, [dostęp: 19.05.2025 r.]
- Ortner H., Samotny zamachowiec. Georg Elser – człowiek, który chciał zabić Hitlera, Egis, 2007.
- Moorhouse R., Polowanie na Hitlera, Wydawnictwo Znak, 2006.