„Zamach lutowy”, czyli Kraków wybiera
Ten tekst jest fragmentem książki Jacka Purchli „Kraków 1990. Na przełomie epok”.
Prace Komisji Statutowej KKO były zaledwie merytorycznym tłem toczącej się od połowy grudnia kampanii wyborczej Ryszarda Gryglewskiego, koordynowanej przez kierownictwo Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego. Jej początkowym akcentem był wywiad, jakiego profesor Gryglewski udzielił redaktorce „Dziennika Polskiego” Elżbiecie Borek pod tytułem Przywrócić miastu dawną świetność. Na pytanie: „Dlaczego właśnie Pan?”, kandydat na prezydenta Krakowa odpowiedział: „Nie wiem”, dodając, że propozycja ta zaskoczyła go i że wzdraga się na samą myśl o „urzędowaniu”. Na pytanie: „Czy zgadzając się na tę propozycję, zaprezentował Pan jakiś swój konkretny program działania?”, profesor z rozbrajającą szczerością odpowiedział: „Oczywiście, że nie. Natomiast uważam, że program działania przyszłego prezydenta naszego niezwykłego miasta winien zawierać ideę przewodzenia koalicji osób mądrych i kompetentnych, zdolnych do marzeń i ich urzeczywistniania. Kraków jest miastem przepełnionym takimi ludźmi i to jest nasza szansa”.
Wybitny uczony o międzynarodowej pozycji był gotów w czasie historycznej zmiany poświęcić swój autorytet w poczuciu obywatelskiej odpowiedzialności za los jego miasta i kraju. Los samego Ryszarda Gryglewskiego spoczywał natomiast w rękach liderów Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego, którzy przygotowywali się do „miękkiego” przejęcia władzy w mieście. Na konferencji prasowej 20 grudnia 1989 roku wiceprzewodniczący KKO Tadeusz Piekarz powiedział: „Nie chcemy takiej bitwy jak w Łodzi. Chcemy, aby właśnie w Krakowie udało się to załatwić inaczej, bez konfliktów, zgodnie z etosem »Solidarności«”. Na pytanie, co będzie, jeśli kandydatura profesora Gryglewskiego nie zostanie zaakceptowana przez Radę Narodową w jej obecnym składzie, przewodniczący KKO Zygmunt Kolenda stwierdził, iż stawiałoby to pod znakiem zapytania nawiązaną już współpracę i byłoby swego rodzaju wotum nieufności Rady wobec społeczeństwa Krakowa, wśród którego kandydat KKO cieszy się dużym poparciem. „Nie wyolbrzymiałbym jednak możliwości takiego konfliktu. Nie chcemy antagonizować naszych kontaktów z Radą Narodową, chcemy natomiast, aby zmiana władz miasta odbyła się na płaszczyźnie porozumienia” – podkreślał profesor Kolenda. Rzecznik KKO Adam Szostkiewicz dodawał: „Myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę, czym groziłby taki konflikt. Nie sądzę, aby Rada Narodowa przedłożyła jakiś wąski, partykularny interes ponad interes społeczny”. Z wypowiedzi liderów KKO jasno wynikało, że ich jedyną strategią dla intronizacji profesora Ryszarda Gryglewskiego na fotel prezydenta Krakowa jest wymuszenie bezwarunkowego zaakceptowania ich kandydata przez Radę Narodową Miasta Krakowa wyłonioną w wyborach roku 1988, bojkotowanych przez „Solidarność”.
Jesienią 1989 w Radzie Narodowej Miasta Krakowa zasiadało 177 radnych, z których 83 było członkami PZPR, 20 ZSL, 12 należało do SD, a 62 podawało się oficjalnie za bezpartyjnych, choć faktycznie byli związani z PAXem i Unią Chrześcijańsko-Społeczną. Zaledwie 18 radnych przyznawało się do członkostwa w „Solidarności”. W tym nomenklaturowym układzie prezydent Krakowa i dwaj jego zastępcy byli z definicji członkami PZPR. Spośród pozostałych wiceprezydentów jeden należał do ZSL, drugi do SD. Tak więc w istocie Rada Narodowa cały czas znajdowała się pod kontrolą PZPR i była zdominowana przez jej aktywnych członków. Zygmunt Kolenda ten fakt zdawał się ignorować, konsekwentnie odmawiając jakichkolwiek negocjacji z radnymi z PZPR, zakładając, że posiada wystarczająco silny mandat społeczny, aby wybór kandydata Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego w krótkim czasie przeprowadzić. Kierujący na przełomie lat 1989 i 1990 de facto Krakowskim Komitetem PZPR jego sekretarz Jerzy Hausner bezskutecznie zabiegał o spotkanie z przewodniczącym KKO. Hausner z goryczą podkreślał: „Żadna siła nie może jednak rościć sobie praw do jedynego reprezentowania i nie mogą być pomijani w tak istotnych sprawach radni PZPR. Druga strona wyklucza nasz udział w tych rozmowach. My jednak wierzymy, że uda się przyjąć taki scenariusz działań, w którym reprezentanci wszystkich organizacji usiądą do rozmów przy wspólnym stole i nikt nie będzie rościł sobie praw do dominacji”.
Tymczasem zamiast oczekiwanego przez sekretarza partii dialogu, okrągłego stołu i kultury politycznej 22 stycznia 1990 roku do siedziby KK PZPR przy ulicy Solskiego wtargnęła licząca kilkadziesiąt osób grupa młodzieży, reprezentująca m.in. Organizację Studencką KPN, Federację Młodzieży Walczącej, Ruch Wolność i Pokój oraz NZS, rozpoczynając bezterminową okupację gmachu. Niektórzy uczestnicy akcji włamywali się do szaf z dokumentami i wyrzucali na ulicę teczki personalne członków PZPR, książki, plakaty. W wymuszonych sytuacją rozmowach ze zradykalizowaną młodzieżą brał udział I sekretarz KK PZPR Józef Gajewicz, wspierany przez swego partyjnego kolegę Jana Nowaka, wiceprezydenta Krakowa, ale także przedstawiciele prezydium Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego, z przewodniczącym Zygmuntem Kolendą i posłem Janem Rokitą. Ich przybycie przerwało impas w negocjacjach. Poseł Rokita zaproponował wyjście kompromisowe poprzez tymczasowe przejęcie siedziby KK PZPR przez Urząd Miasta. Przyjmując tę propozycję, Józef Gajewicz w finale negocjacji oświadczył, że przekazuje siedzibę PZPR pod opiekę wiceprezydenta Jana Nowaka reprezentującego władze miasta, które będą sprawować pieczę nad gmachem przy ulicy Solskiego do momentu rozstrzygnięcia przez Sejm kwestii majątku PZPR. Dopiero wówczas zakończyła się okupacja „krakowskiego Smolnego”. Wydarzenia 22 stycznia miały wymiar symboliczny.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Jacka Purchli „Kraków 1990. Na przełomie epok” bezpośrednio pod tym linkiem!
Tydzień później Polska Zjednoczona Partia Robotnicza przestała istnieć, a Józef Gajewicz w nocy z 29 na 30 stycznia 1990 roku zakończył karierę I sekretarza Komitetu Krakowskiego [Wojewódzkiego] PZPR. Agonia i upadek PZPR stały się dodatkową zachętą do ignorowania przez obóz „Solidarności” „starej” Rady Narodowej. Wzmacniało to przekonanie liderów KKO, że „miękkie” przejęcie władzy w mieście jest kwestią najbliższych dni. Dziennikarz „Polityki” Przemysław Ćwikliński zauważał, że w styczniu 1990 roku niektórzy działacze SD i PSL „Odrodzenie” nie ukrywali, że KKO prowadzi z nimi rozmowy na temat koniecznych zmian w mieście z pozycji silniejszego, i profetycznie podkreślał, że „nie wróży to niczego dobrego dla przyszłości takiej koalicji w mieście”.
Przez cały styczeń Ryszard Gryglewski z wielką determinacją prowadził intensywną kampanię. Krakowski Komitet Obywatelski wykorzystywał dla wsparcia swego kandydata doświadczenie z wiosennej kampanii przed wyborami parlamentarnymi 4 czerwca. Na zlecenie Zarządu Regionu „Solidarność” zrealizowano nawet specjalny film telewizyjny o kandydacie KKO na prezydenta Krakowa. Profesor Gryglewski odbył kilkadziesiąt spotkań przedwyborczych z lokalnymi komitetami obywatelskimi w różnych częściach Krakowa, na których przedstawiał swój program. Taka forma dialogu z mieszkańcami była wówczas swoistym precedensem. Ryszard Gryglewski stał się w krótkim czasie osobą wysoce rozpoznawalną i popularną. Pod jego kandydaturą zebrano około 40 tysięcy podpisów. Uzyskał oficjalne poparcie różnych gremiów obywatelskich, przedstawicieli świata kultury, ale także instytucji publicznych, w tym senatów krakowskich wyższych uczelni. W podjętej jeszcze w grudniu przez Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego uchwale zapisano:
Głębokie przemiany polityczne i gospodarcze zachodzące w Polsce wymagają niezwłocznych zmian we władzach administracyjnych i samorządowych wszystkich szczebli. Zmian takich oczekuje także społeczeństwo Krakowa, a pierwszym krokiem na tej drodze powinien być wybór nowego prezydenta miasta. Kraków stanowi ogólnonarodowe dziedzictwo kultury, sztuki i nauki zagrożone obecnie przez krótkowzroczną i nieudolną politykę dotychczasowych władz oraz katastrofę ekologiczną. Senat Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa, że nadeszła pora, aby przywrócić pełny blask miastu, jego zabytkom oraz instytucjom kultury i nauki. Wyrażamy przekonanie, że kandydat na prezydenta Krakowa w osobie prof. Ryszarda Gryglewskiego będzie osobą godnie reprezentującą wielkie tradycje i osiągnięcia miasta, a jego działanie zyska pełną aprobatę społeczną.
Profesor Ryszard Gryglewski stał się więc nadzieją i mężem opatrznościowym bankrutowanego i pogrążonego w katastrofie ekologicznej miasta. Wydawało się przy tym, że jest kandydatem bezalternatywnym, dysponującym nie tylko szerokim poparciem obywateli, ale i posiadającym program.
Kierowana przez docenta Krzysztofa Görlicha Grupa „Kraków” dostarczała materiały na temat niezbędnych zmian w funkcjonowaniu organizmu miasta. Dotyczyły one zagadnień ekonomicznych i prawnych, a przede wszystkim dziedzin istotnych dla wydobycia Krakowa z zapaści gospodarczej i ekologicznej. Obejmowały problematykę restrukturyzacji przemysłu, nowych zasad funkcjonowania gospodarki komunalnej, nowej polityki podatkowej miasta, które – wyposażone w instrumenty ekonomiczne – mogłoby wpływać na rozwój pożądanych dziedzin gospodarki (np. usługi) i na usuwanie np. uciążliwego dla środowiska przemysłu. Krytycznie oceniano w nich np. program zmian proponowany przez dyrekcję nowohuckiego kombinatu – uznany przez Krzysztofa Görlicha za konserwatywny, „będący prostą kontynuacją planu 6letniego”. Ja skupiałem się nie tylko na problemach Statutu i dzielnic pomocniczych, ale przede wszystkim na wizji Krakowa wchodzącego odważnie w fazę postindustrialnego rozwoju, otwierającego się na świat i powracającego do swoich pierwotnych funkcji metropolitalnych.
Profesor Gryglewski samodzielnie przygotował w styczniu swoje „Tezy programowe”, przy czym podkreślił: „zostały opracowane przy uwzględnieniu dyskusji, jakie odbywały się w toku moich spotkań z Komitetami Obywatelskimi, a także materiałów udostępnionych mi przez: KKO, Grupę »Kraków«, Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, Krakowskie Towarzystwo Przemysłowe, oraz publikacji Krakowskiego Klubu Ekologicznego i R[ady] N[arodowej]”.
Pomieszczony na 23 stronach maszynopisu program kandydata „Solidarności” na fotel prezydenta Krakowa to ważny rejestr problemów miasta pogrążonego w systemowym kryzysie, ale i zapis świadomości jego elit. Profesor podzielił swój program na dwanaście części:
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Jacka Purchli „Kraków 1990. Na przełomie epok” bezpośrednio pod tym linkiem!
1. Styl zarządzania;
2. Powrót do naturalnych funkcji miasta;
3. Ochrona środowiska;
4. Telekomunikacja;
5. Budownictwo i gospodarka mieszkaniowa;
6. Komunikacja;
7. Gospodarka komunalna;
8. Szkolnictwo;
9. Nauka i szkoły wyższe;
10. Zdrowie;
11. Bezpieczeństwo publiczne;
12. Sport i rekreacja.
Z wielką satysfakcją przyjąłem wówczas fakt, że Ryszard Gryglewski uznał za najważniejsze cele strategiczne Krakowa postulowany przeze mnie „powrót do naturalnych funkcji miasta” oraz włączenie Krakowa do programu przygotowań Wystawy Światowej w Wiedniu i Budapeszcie planowanej na rok 1995. Nie przypadkiem też profesor Gryglewski rozpoczął swój program od cytatu z Józefa Dietla i chętnie odwoływał się w swoich tezach do galicyjskiej tradycji i doświadczenia naszego samorządu oraz statutu dla miasta Krakowa.
Co charakterystyczne, pierwszym punktem „Tez programowych” było zasygnalizowanie zupełnie nowego podejścia do stylu wykonywania władzy w mieście. Ryszard Gryglewski podkreślił już na wstępie, że w okresie przejściowym przed uchwaleniem przez parlament ustaw o samorządzie terytorialnym: „w oparciu o Radę Narodową oraz konsultacje z KKO, obywatelskimi klubami, komitetami, seminariami i towarzystwami prezydent koordynuje poczynania wysokiej klasy specjalistów na stanowiskach wiceprezydentów i dyrektorów wydziałów Urzędu Miasta. Ci współpracownicy będą dobierani wyłącznie wg kryteriów fachowości, uzdolnień, rzetelności, etyki i patriotyzmu”. Profesor dosłownie rozumiał potrzebę zmiany…
Nasze interakcje z Ryszardem Gryglewskim i dzielnie mu sekretarzującym Tomaszem Andrusikiewiczem stały się normą i nieomal codzienną rutyną. Profesor konsultował się ze mną nie tylko w sprawach programowych, ale i personalnych. Nie ukrywał, że po objęciu funkcji prezydenta przeprowadzi zwolnienie większości dyrektorów wydziałów Urzędu Miasta Krakowa, a niektóre z tych jednostek, jak np. Wydział Społeczno-Administracyjny, od razu zlikwiduje. Na 25 dyrektorów wydziałów tylko dwóch nie było członkami PZPR, ale i oni musieli być zatwierdzeni w Komitecie przy ulicy Solskiego. Profesor Gryglewski badał strukturę Urzędu Miasta i wydawał wyroki personalne w oparciu o zdobyty egzemplarz wewnętrznej książki telefonicznej Urzędu! W dyskusjach z profesorem udało mi się m.in. podpowiedzieć moich kolegów z Akademii Ekonomicznej: Stanisławę [Rysię] Szumlińską i Zbigniewa Dreslera – wybitnych specjalistów od finansów i budżetu – jako kandydatów na stanowisko dyrektora Wydziału Finansów Urzędu Miasta, oraz Jana Pamułę jako doświadczonego w problematyce gospodarczej prezesa Izby Rzemieślniczej, a także Jerzego Bukowskiego jako czołowego działacza niezależnego harcerstwa. Przekonałem też profesora, że Janusz Smólski – dyrektor Wydziału Ochrony Zabytków – jest nie tylko świetnym fachowcem, ale i „przyzwoitym człowiekiem”.
Nie tylko wymiana kadr i pozbycie się partyjnej nomenklatury były fundamentem „planu Gryglewskiego”. W styczniu profesor przedstawił także trzy warianty prawdziwie rewolucyjnej zmiany struktury Urzędu Miasta Krakowa. W jednym z nich nowo tworzonym pionom i jednostkom przypisał konkretne kandydatury personalne. W tym wariancie struktura była najbardziej uproszczona.
Urząd Miasta Krakowa miał się składać: z rozbudowanej Kancelarii Prezydenta, której szefem miał zostać Tomasz Andrusikiewicz, Zakładów Urzędu Miasta oraz trzech „bloków”: Bloku Gospodarczego, Bloku Komunalno-Urbanistyczno-Zabytkowego oraz Bloku Nadbudowy, w którym miały się znaleźć wydziały: Kultury i Sztuki, Zdrowia i Sportu, Ochrony Środowiska, Społeczno-Administracyjny, oraz Kuratorium Oświaty i Wojewódzkie Biuro Spraw Socjalnych i Zatrudnienia.
W ramach Kancelarii Prezydenta miały działać biura i pełnomocnicy. Na czele Biura Prawnego miał stanąć mecenas Jan Kosch. Biurami Strategii Rozwoju Miasta oraz Studiów ds. Współpracy z Zagranicą miał kierować Jacek Purchla. Pełnomocnikiem ds. Młodzieży miał zostać Jerzy Bukowski. Do kierowania Blokiem Gospodarczym „przymierzano” Antoniego Potockiego, Jana Pamułę lub Andrzeja Olesiaka. Dyrektorką Wydziału Finansowego miała zostać Stanisława Szumlińska. Odpowiedzialność za Blok Komunalno-Urbanistyczno-Zabytkowy miał wziąć Krzysztof Görlich. Na czele Wydziału Gospodarki Komunalnej miałby stanąć Marek Paszucha, Wydziału Komunikacji – Jan Friedberg, a Wydziału Architektury alternatywnie – Andrzej Basista, Marek Dunikowski lub Stanisław Deńko. Ta teoretyczna „przymiarka” miała swoje realne konsekwencje. W sobotę 27 stycznia na spotkaniu z Ryszardem Gryglewskim o 8.00 w jego gabinecie w Instytucie Farmakologii w Collegium Medicum przy ulicy Grzegórzeckiej 16 profesor zaskoczył mnie propozycją objęcia funkcji wiceprezydenta odpowiedzialnego za strategię rozwoju i politykę zagraniczną. Byłem z wielu powodów w szoku. Moje zaangażowanie w prace Zespołu „Kraków” były naturalnym odruchem gotowości do służby publicznej. Jednak, jak już podkreślałem, nie miałem ani wówczas, ani później jakichkolwiek ambicji politycznych. Praca naukowa, habilitacja i kolejne plany stypendialne to były moje życiowe priorytety. Warto podkreślić, że w czasie naszej „demokratycznej rewolucji” roku 1989 ważnym kryterium obsadzania stanowisk politycznych był wiek. To pokolenie o generację ode mnie starsze rozdawało karty. Jako trzydziestopięciolatek byłem dotychczas traktowany jako przedstawiciel pokolenia, które ma jeszcze czas na awanse w służbie publicznej.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Jacka Purchli „Kraków 1990. Na przełomie epok” bezpośrednio pod tym linkiem!
Osobnym wątkiem rozwijającej się współpracy z Ryszardem Gryglewskim było stworzenie polityki zagranicznej miasta. W tej kwestii już wcześniej służyłem profesorowi m.in. moimi kontaktami w Wiedniu i możliwością zaaranżowania spotkania z charyzmatycznym burmistrzem Helmutem Zilkiem. Byliśmy rzeczywiście już w tej kwestii po słowie. Było dla mnie rzeczą logiczną, że nowy prezydent Krakowa winien złożyć swoją pierwszą wizytę zagraniczną właśnie w stolicy Austrii. Była to najbliższa Krakowowi geograficznie i kulturowo zachodnia metropolia, która w dodatku przygotowywała się do organizacji Expo 1995. Profesor Gryglewski zdecydował, że pojedziemy do Wiednia jego mercedesem 300D rocznik 1988, wzbudzającym wówczas w Krakowie zazdrość wielu. Taki był plan…
Następnego dnia, w niedzielę, pojechałem na rodzinne konsultacje do Zakopanego, aby zapytać żonę, co sądzi o propozycji Ryszarda Gryglewskiego. Basia, która z naszym ośmioletnim synem spędzała pod Tatrami zimowe ferie, dała mi salomonową, a krótką radę: „Bądź w grze, i tak cię nie wybiorą”.
Największe wątpliwości co do mojego ewentualnego awansu politycznego zgłosił natychmiast Krzysztof Görlich. Spotkawszy mnie w następnym tygodniu na Wiślnej, nie ukrywał niezadowolenia z decyzji profesora Gryglewskiego, na którą najwyraźniej nie miał wpływu. Zrozumiałem wówczas po raz pierwszy, że nie bezinteresowna służba, ale przede wszystkim wielkie ambicje polityczne są istotną częścią strategii mojego starszego kolegi z Nowodworka i z Szarej Siódemki. To nas z przewodniczącym Grupy „Kraków” fundamentalnie od tego czasu różniło.
30 stycznia mijał termin zgłaszania kandydatów na prezydenta Krakowa. Obok Ryszarda Gryglewskiego do rywalizacji stanęło jeszcze czterech kandydatów: Jerzy Rościszewski rekomendowany przez Polską Partię Zielonych, redaktor Maciej Sabatowicz z „Dziennika Polskiego” jako kandydat niezależny, Jerzy Starowicz zgłoszony przez myślenicki Międzynarodowy Klub Honorowych Dawców Krwi oraz Albin Ksieniewicz, którego kandydatura została odrzucona. Polska Zjednoczona Partia Robotnicza nie zdążyła przed swoim upadkiem wyłonić własnego oficjalnego kandydata. Kandydata na prezydenta nie zgłosili też ludowcy. Wydawało się, że kandydat Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego jest poza wszelką konkurencją. Potwierdziło to pierwsze przesłuchanie kandydatów, które odbyło się 31 stycznia przed połączonymi prezydiami Rady Narodowej i Krakowskiego Komitetu Obywatelskiego, kiedy to Ryszard Gryglewski jako jedyny otrzymał jednogłośne poparcie, zdobywając szesnaście głosów. Jerzy Rościszewski otrzymał osiem głosów, a Maciej Sabatowicz siedem. Profesor Gryglewski uznał za najważniejszą kwestię zmianę stylu zarządzania miastem. Podkreślił, że chciałby doprowadzić do zmiany funkcji miasta z ośrodka przemysłowego na ośrodek kultury i turystyki. Jerzy Rościszewski opowiedział się za rozwojem satelickich miasteczek Krakowa, jako remedium na wiele problemów stolicy województwa. Oświadczył też, że „kierując miastem, nie chciałby doprowadzić do podziałów”. Kandydatura Jerzego Rościszewskiego została zgłoszona „za pięć dwunasta”. Na stawiany mu zarzut, że nie podjął żadnej próby zdobycia poparcia społecznego, odpowiedział: „[…] moja kandydatura zgłoszona została w ostatniej chwili w związku z rozwojem sytuacji. Istniała bowiem obawa zmonopolizowania władzy”. Na pytanie radnego Adama Markowskiego skierowane do Ryszarda Gryglewskiego, czy będzie liczył na współpracę z innymi niż Krakowski Komitet Obywatelski siłami, profesor Gryglewski odparł, że „Krakowski Komitet Obywatelski stanowi autentyczną reprezentację społeczności Krakowa”.
Prezydium Rady Narodowej ostatecznie zatwierdziło trzy kandydatury: Ryszarda Gryglewskiego, Jerzego Rościszewskiego i Macieja Sabatowicza. Miał je 6 lutego rozpatrzyć premier Tadeusz Mazowiecki. 7 lutego nadeszła z Warszawy odpowiedź z Urzędu Rady Ministrów, że premier Mazowiecki do ostatecznej fazy wyborów zaaprobował już tylko Ryszarda Gryglewskiego i Jerzego Rościszewskiego. Maciej Sabatowicz oświadczył publicznie, że nie mogąc przedstawić Radzie Narodowej swego programu, przekazuje ten materiał na ręce Jerzego Rościszewskiego. Ostateczne rozstrzygnięcie miało nastąpić na plenarnej sesji Rady Narodowej Miasta Krakowa w piątek 9 lutego 1990 roku.
