Zsolt Berta – „Chłopcy z placu Moskwy” – recenzja i ocena

opublikowano: 2020-02-17 09:03
wolna licencja
poleć artykuł:
Powieść o węgierskiej młodzieży lat sześćdziesiątych. Młodzieżowa sielanka miesza się tu z horrorem pod rządami komunistów. Czy zdaniem naszego recenzenta warto sięgnąć po książkę Zsolta Berty?
REKLAMA

Zsolt Berta – „Chłopcy z placu Moskwy” – recenzja i ocena

Zsolt Berta
„Chłopcy z placu Moskwy”
nasza ocena:
6/10
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Rytm
Rok wydania:
2019
Okładka:
miękka
Liczba stron:
540
ISBN:
9788373998179

Zsolt Berta jest węgierskim literatem i muzykiem. Dotychczas ukazało się kilka jego powieści, zbiór nowel oraz liczne opowiadania publikowane na łamach węgierskiej prasy literackiej. Z kolei zamiłowanie do muzyki odziedziczył po rodzicach, którzy byli znanymi postaciami pokolenia beatników nad Balatonem. Pasję do literatury i muzyki stara się łączyć z potrzebą popularyzacji historii, zwłaszcza dotyczącej powstania węgierskiego 1956 roku oraz jego konsekwencji.

Ponieważ interesuję się historią komunizmu, zwłaszcza w Europie, byłem bardzo ciekawy powieści Zsolta Berty pod tytułem „Chłopcy z Placu Moskwy. Opowieść o węgierskiej młodzieży lat 60.” Ukazała się ona nakładem Oficyny Wydawniczej Rytm. Przed jej lekturą żywiłem spore nadzieje na pokazanie doświadczeń społeczeństwa węgierskiego pod reżimem komunistycznym, co wcale nieczęsto można znaleźć w polskojęzycznej literaturze. Ponieważ książka jest dość obszerna – liczy ponad pięćset stron – spodziewałem się przedstawionej z rozmachem historii, rozgrywającej się nad Balatonem. Wyobrażałem sobie, że autor możliwie wiernie odda tło społeczno-polityczne tamtych czasów. Oczywiście wiedziałem, że książka nie jest historycznym opracowaniem epoki komunizmu na Węgrzech, niemniej jednak liczyłem na sporą dawkę wiedzy.

Koniec końców muszę jednak przyznać, że jestem nieco rozczarowany. Młodzieżowy styl Zsolta Berty nie przypadł mi do gustu. Autor starał się oddać klimat panujący w Budapeszcie w latach 60. XX wieku. Czasem jednak czyni to w sposób ciężkostrawny. Niewątpliwą zaletą jego pracy jest natomiast przywoływanie fragmentów artykułów z ówczesnych gazet, a także piosenek, wierszy, przyśpiewek. Nie zapomniał nawet o dowcipach z epoki.

Zacznijmy jednak od początku. Zsolt Berta w swojej książce opisuje okoliczności, w jakich w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku jego ojciec – również Zsolt Berta – otrzymał wyrok pięciu miesięcy pozbawienia wolności za, nazwijmy to ogólnie „działalność antypaństwową”.

REKLAMA

Głównymi bohaterami powieści jest grupka młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą w dorosłość. Komunizm ich zdecydowanie uwierał, toteż starali się na różne sposoby buntować przeciwko systemowi. Dla nas, Polaków szokujące będzie z pewnością to, że ci młodzi ludzie w pewien sposób fascynowali się nazizmem. Często pozdrawiali się „rzymskim salutem”, kolekcjonowali odznaki nazistowskie. Jakby tego było mało, czytali „Mein Kampf”. Wywołuje to słuszny szok i niedowierzenie. Jednocześnie przekonujemy się, jak głupie i naiwne były niektóre sposoby buntu wobec komunistycznej dyktatury. Osoby bardziej zaznajomione z historią mogą oczywiście zrozumieć punkt widzenia węgierskiej młodzieży i osadzić go w kontekście historycznych doświadczeń tego narodu.

Jednak dla mnie do najciekawszych fragmentów książki należy sam opis procesu głównego bohatera. Doskonale ukazuje w ten sposób komunistyczne metody walki z przeciwnikami politycznymi – brutalne przesłuchiwania, absurdalne zarzuty o „spisek antypaństwowy o charakterze faszystowskim i działania kontrrewolucyjne”. Wreszcie proces, wyrok i pobyt w więzieniu. Autor oddał całą grozę procesu i samego uwięzienia – przemoc fizyczną i psychiczną stosowaną przez komunistów, tragiczne położenie oskarżonych. W tym doświadczeniu można także doszukać się elementów wspólnych z polską historią.

W porównaniu z pierwszymi rozdziałami, dużo lepiej wypada natomiast druga część książki. W pierwszej części autor koncentruje się na życiu ówczesnej młodzieży, a dopiero później ukazuje czytelnikom naturę systemu komunistycznego. Zakończenie opowieści – zdecydowanie na plus.

„Chłopcy z Placu Moskwy” zbierają dość dobre recenzje. Jednak musze przyznać, że ta książka trochę mnie rozczarowała. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie innego: napisanej z rozmachem powieści opisującej życie w komunistycznych Węgrzech. Mam wrażenie, że nie do końca to otrzymałem.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Zsolta Berty – „Chłopcy z placu Moskwy” – recenzja i ocena!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Wojciech Sobański
Absolwent Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie na kierunku teologia. Do jego zainteresowań należy teologia, aktualne wydarzenia z życia Kościoła. Nade wszystko jest jednak pasjonatem historii, szczególnie dziejów Polski po roku 1945, aż do czasów współczesnych. Z zainteresowaniem śledzi wydarzenia na polskiej scenie politycznej. Miłośnik dobrych biografii.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone