Dorota Folga-Januszewska - „Muzeum: fenomeny i problemy” - recenzja i ocena

opublikowano: 2016-01-20 09:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Komu z nas muzeum kojarzy się jeszcze z kapciami i wyfroterowanymi podłogami? Ten obraz to już jednak przeszłość. Dziś musimy zderzyć się z bezprecedensowym procesem muzealizacji świata.
REKLAMA
Dorota Folga-Januszewska
„Muzeum: fenomeny i problemy”
cena:
35,10 zł
Wydawca:
Universitas
Rok wydania:
2015
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
160
Format:
165x240 mm
ISBN:
97883-242-2690-0; wyd. elektron.: 97883-242-2557-6; 97883-242-2085-4

Instytucja muzeum ma długą historię. Korzeniami sięga starożytnej Grecji, gdzie tym pojęciem (gr. [mouseion]) nazywano święte miejsce przeznaczone muzom, czyli bóstwom sprawującym pieczę nad poszczególnymi gałęziami sztuki. W Aleksandrii natomiast muzeum było ośrodkiem naukowym, w ramach którego funkcjonowała także słynna Biblioteka Aleksandryjska założona przez Ptolemeusza I Sotera. Widzimy więc, że od samego początku muzeum było gdzieś na pograniczu, pomiędzy sztuką a nauką i tak pozostało do dziś. Z tego „fenomenu” wynikają rozmaite „problemy”, które Dorota Folga-Januszewska przedstawia nam w sposób zwięzły, choć nie pozbawiony pogłębionej refleksji.

W swoich rozważaniach autorka rozpoczyna od współczesności. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że obecnie sens istnienia i funkcjonowania muzeum podlega ciągłej negocjacji, lecz nie waha się cofnąć w daleką przeszłość, aż do samych początków muzealnictwa, gdzie idea ta dopiero się kształtowała. Dzięki temu może ona zobaczyć z odpowiedniego dystansu to, co dzieje się dzisiaj wokół muzeum i dokonać w miarę obiektywnej oceny. Idąc tą drogą autorka (świadomie lub nieświadomie) stosuje metodę genealogiczną próbując teraźniejszość zrozumieć w kontekście przeszłości. Przy okazji wykazuje ona, że w rozwoju tej instytucji istnieje pewna ciągłość, choć ma ona raczej charakter problemowy, wynikający z konieczności ciągłego poszukiwania własnej tożsamości, aniżeli instytucjonalny. Na przestrzeni wieków muzeum przybierało bowiem rozmaite formy, które nie zawsze miały instytucjonalne oparcie. Przeszło ono długą drogę zanim pojawiło się w takim kształcie, w jakim je współcześnie znamy, a duży wpływ na to mieli ludzie owładnięci pasją kolekcjonerstwa, których motywowały potrzeby estetyczne, chęć przebywania wśród przedmiotów ładnych, bądź zwykła ciekawość i fascynacja tym, co niezwykłe, dziwne i niepowtarzalne. Bez nich zbiory muzealne nie wyglądałyby tak, jak dziś, a na pewno byłyby znacznie uboższe. To właśnie (specyficzne dla człowieka) pragnienie zachowania czegoś, ochronienia przed destrukcyjnym działaniem czasu rzeczy, które w przeciwnym razie uległyby zniszczeniu stanowi fundament, na którym mogło powstać muzeum. Jest to czynnik niezwykle ważny, ale nie wystarczający, ponieważ, żeby muzeum spełniało swoją funkcję, konieczne było jeszcze udostępnienie pieczołowicie kolekcjonowanych przedmiotów dla szerszej publiczności w celach edukacyjnych, czy – mówiąc szerzej – kulturalnych.

REKLAMA

Współczesne muzea kontynuują wprawdzie te same wartości, lecz robią to w sposób twórczy. Wielkie, pozbawione okien budynki, w których należy zachować bezwzględną ciszę, oglądając dzieła zza czerwonego sznurka, to już przeżytek. Dziś każdy bywalec muzeów uśmiech się na myśl o kapciach lub workach na buty, które musiał jeszcze 15 lat temu zakładać chcąc zwiedzić wystawę. Muzealnicy przestali w końcu traktować ludzi jak intruzów, którzy, niczym słoń w składzie porcelany, stanowią poważne zagrożenie dla cennych zbiorów. Choć obiekty muzealne i dzieła sztuki wciąż pozostają sprawą najważniejszą, to jednocześnie zdano sobie sprawę, że nie wiele one znaczą bez ludzi, którzy mogą na nie patrzeć i podziwiać. W ten oto sposób status muzeum uległ przekształceniu. To, co kiedyś było świątynią, dziś zaczęło raczej przypominać wesołe miasteczko, tudzież inne miejsce, w którym ludziom oferuje się pewien rodzaj rozrywki, gdzie w wolnym czasie można pójść samemu lub z rodziną. Jak dowodzi autorka, nie ma w tym nic złego, albowiem ludzie mają dziś inne potrzeby i chcą aktywnie uczestniczy w tym, co się im w muzeum oferuje. Ideałem jest taki sposób wystawiania, który poza wzrokiem angażowałby również inne zmysły poznawcze, co dałoby ludziom możliwość holistycznego poznania obiektów muzealnych, które przecież nie są zwykłymi przedmiotami, a przynajmniej nie materialność jest w nich najważniejsza, ale sens, który za ich pomocą możemy odkryć.

Książka Doroty Folgi-Januszewskiej, pt. „Muzeum: fenomeny i problemy” to interesująca pozycja nie tylko dla tych, którzy zajmują się tematyką muzealnictwa. Autorka bowiem w swoich rozważaniach dotyka spraw fundamentalnych, wskazując iż współcześnie następuje bezprecedensowy proces muzealizacji świata, co wnikliwego czytelnika skłania do szerszej refleksji o charakterze antropologicznym. Muzea powstają wszędzie i obejmują swoim działaniem wszystko, co stworzyła natura i wymyślił człowiek. Chociaż konsekwencje tego procesu trudno jest przewidzieć, to przynajmniej warto wiedzieć na czym stoimy.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Marcin Smerda
Skończył filozofię na UMCS w Lublinie. Studiował także socjologię i religioznawstwo. Obecnie robi doktorat na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie, w którym zajmuje się problemem fotografii jako obiektu numinotycznego. Interesuje się przede wszystkim filozofią współczesną, zwłaszcza francuską, a także antropologią wizualną. W wolnych chwilach pisze opowiadania i bawi się w krytyka sztuki.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone