Sufrażystka – reż. Sarah Gavron – recenzja i ocena filmu

opublikowano: 2015-11-03 20:15
wolna licencja
poleć artykuł:
Już 6 listopada do kin wchodzi „Sufrażystka” – film w reżyserii Sarah Gavron opowiadający o ciężkiej walce o prawa kobiet. Jego twórcy skupiają się na działalności sufrażetek – radykalnego odłamu ruchu kobiecego, próbującego siłowo upomnieć się o swój głos.
REKLAMA
Sufrażystka
nasza ocena:
8/10
Premiera:
7 października 2015 (USA), 6 listopada 2015 (Polska)
Gatunek:
Dramat
Reżyseria:
Sarah Gavron
Scenariusz:
Abi Morgan
Produkcja:
Wielka Brytania
Czas:
1 godz. 46 min.

Obraz przedstawia historię kilku kobiet, które na początku XX wieku, po latach wyrzeczeń i podporządkowywania się władzy mężczyzn, postanowiły wziąć swój los we własne ręce i zawalczyć o swoje prawa. Maud (w tej roli Carey Mulligan), żonie i matce całymi dniami pracującej w pralni wydaje się, że nie powinna oczekiwać zbyt wiele od płynącego w spokoju i pełnego marazmu życia. Zmienia się to w dniu, w którym poznaje Violet (Anne-Marie Duff) – odważną, nieuginającą się pod przeciwnościami i niezważającą na konsekwencje swoich czynów sufrażetkę. Bojowniczka wprowadza główną bohaterkę w świat tajnych spotkań i pokazuje jej, że los kobiet może się zmienić, jeśli o to zawalczą. Maud poznaje inne działaczki o wysokim statusie społecznym, które mimo starannego wykształcenia nie mogą same o sobie decydować. Jedną z nich jest Edith – w tej roli niezawodna Helena Bonham Carter – lekarka ograniczana w swojej działalności przez władze, gotowa oddać wszystko dla walki o równouprawnienie. W swoich staraniach dochodzi do radykalizmu, chyba najbardziej z członkiń swojej grupy wierzy w powodzenie sprawy i jej nadrzędność nad wszystkimi innymi problemami. Pod wpływem ugrupowania Maud zaczyna sobie uświadamiać, że przez lata była wykorzystywana przez mężczyzn, aż w końcu stała się zabawką w ich rękach, czemu z powodu swojej płci i pozycji nie mogła się nawet przeciwstawić. Po wielu ciosach z ich strony wyłamuje się ze schematu posłusznej żony i pracownicy – straciwszy wszystko, nie waha się przed najbardziej rozpaczliwymi próbami zwrócenia uwagę na problem dyskryminacji przedstawicielek płci żeńskiej.

Atutem filmu jest doborowa obsada. Carey Mulligan, odtwórczyni głównej postaci znana m.in. z roli Daisy w „Wielkim Gatsbym”, „Drive”, „Była sobie dziewczyna” (za ten film została nominowana m.in. do Oscara i Złotego Globu) czy „Nie opuszczaj mnie” i tym razem dała popis swoich umiejętności. Swoim kunsztem nie odbiegała od innych świetnych aktorów grających w „Sufrażystce” - Anne-Marie Duff, Meryl Streep, która pojawia się w niewielkim, lecz znamienitym epizodzie - odgrywa bowiem Emmeline Pankhurst, przywódczynię sufrażetek, czy wreszcie genialnej Heleny Bonham Carter. Na uwagę zasługują także stroje i scenografia, bardzo dobrze odzwierciedlające ukazane czasy. Historyczne zdarzenia pokazane oczami Sarah Gavron wydają się nieomal fotografią przeszłości - idealnie ją przypominają, o czym można się przekonać, porównując te sceny do autentycznych zdjęć zrobionych podczas opisywanych zdarzeń. Widzimy zatem bardzo realistyczne i zgodne z historią obrazowanie aresztowań sufrażetek i ich akcji protestacyjnych, które wygląda niczym fragment kroniki filmowej.

Zobacz także:

REKLAMA

Film eksponuje głównie postawy kobiet, ich motywacje, działania i poświęcenia. Nie daje za to głosu mężczyznom. Pojawiają się w nim trzy główne postacie męskie - męża Maud, Sonny’ego, inspektora zajmującego się dekonspiracją sufrażetek - Arthura, a także pracodawcy Maud, bestialsko wykorzystującego swoje podwładne. Są oni ukazani w raczej negatywnym świetle - choć w czasie seansu pojawia się nadzieja, że mężczyźni poprą postulaty walczących kobiet, w końcu wygrywa ich przywiązanie do starych nawyków i tradycyjnego podziału ról społecznych. Większą uwagę przywiązuje się do postaw emancypantek, które ukazane są również raczej jednostronnie - twórcy zdecydowali się na pokazanie walczącej grupy, nie skierowali oka kamery na kobiety o innych poglądach. Prezentują za to jednak różne typy bojowniczek, zmagających się z odmiennymi aspektami dyskryminacji. Walka o równouprawnienie staje się w ich przypadku pretekstem do odkrywania własnej tożsamości, ambicji, pragnień bez względu na konsekwencje. „Sufrażystka” stawia pytanie, co jest istotniejsze - podążanie za swoimi celami na przekór wszystkim zastałym zasadom czy dostosowanie się do oczekiwań innych i prowadzenie jałowego, ale stabilnego życia. Odpowiedzią na ten dylemat staje się postać głównej bohaterki, która przechodzi drogę uświadamiania sobie tego, kim jest - z płochej, posłusznej kobiety przeistacza się w pewną siebie i swoich dążeń bojowniczkę, stanowiącą wzór do naśladowania.

Polski tytuł jest trochę nieadewatny do zamysłu twórców filmu – suffragette odpowiada polskiej sufrażetce, nie sufrażystce (suffragiste). W naszym języku ten podział nieco się zatarł - pojęcie sufrażystka traktuje się jako nazwę dla ogółu przedstawicielek ruchu emancypacyjnego, zaś sufrażetka – jednego z jego odłamów. Wydaje się jednak, że ten termin bardziej pasowałby do treści obrazu – przedstawia on bowiem historię nie całego ruchu kobiecego, a jej działającego od 1903 roku radykalnego członu. Twórcy pokazali działania ugrupowania Kobiecej Socjalistycznej i Politycznej Unii kierowanego przez Emmeline Pankhurst (odgrywaną przez Meryl Streep), opierające się na siłowych i drastyczniejszych od stosowanych przez inne formacje metodach domagania się swoich praw. Kobiety te protestowały poprzez głodówki, wysadzanie skrzynek pocztowych czy wybijanie okien, za co wielokrotnie trafiały do więzień. W filmie przedstawiono zarówno tego typu akcje protestacyjne, jak i skandale, którymi żyła ówczesna Anglia. Zobrazowano m.in. przypadek Emily Davison, która aby zademonstrować swoje postulaty, postanowiła ponieść śmierć na oczach tłumu.

Obraz stał się pretekstem nie tylko do przywołania ważnego momentu historii, lecz także zastanowienia się nad dzisiejszym losem kobiet. Przypomniano w nim o tym, że w wielu krajach nadal istnieje problem dyskryminacji. Twórcy produkcji wskazują, że problem ten spotyka się na co dzień także w wysoko rozwiniętych państwach Zachodu. Przy okazji promocji filmu zaczęto m.in. dyskusję nad wątpliwym równouprawnieniem kobiet w przemyśle kinowym. Podkreślano, że podjęto wątek emancypacji, aby przypomnieć o tym temacie, który do tej pory, jak mówią, był omijany szerokim łukiem przez przedstawicieli filmowego światka.

Sufrażystka to zrealizowany z iście hollywoodzkim rozmachem, momentami być może nieco pompatyczny, grający na emocjach, jednak w gruncie rzeczy bardzo ciekawy i poruszający obraz, przedstawiający najtrudniejsze aspekty działalności sufrażystek. Z pewnością warto poświęcić czas na zapoznanie się z przedstawieniem historii, która zaważyła na losach ludzkości. Polecam.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Agnieszka Woch
Studentka filologii polskiej i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, interesuję się wszelkiego rodzaju literaturą, historią XX wieku i językiem, a także filmem i teatrem. Redakcyjny mistrz boksu.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone