M. Zawadzki – „Przewodnik zakochanych, czyli jak zdobyć szczęście w miłości i powodzenie u kobiet” – recenzja i ocena

opublikowano: 2009-04-26 00:52
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jesteś młodym człowiekiem w pełni sił i urody męskiej, masz, co prawda, skromną jeszcze posadę, ale przy twojej pilności i staranności czeka cię awans niebawem. Prezentujesz się dobrze, masz zapasik odłożonej gotówki, masz trochę długów, kilka garniturów (...). Jednym słowem jesteś młodzieńcem _comme il faut,_ a że ci się już znudził stan kawalerski i odczuwasz początkowe symptomata tęskniącego serca i chorego żołądka – postanowiłeś się przeto ożenić.
REKLAMA
M. A. Zawadzki
„Przewodnik zakochanych, czyli jak zdobyć szczęście w miłości i powodzenie u kobiet”
cena:
24,90 zł
Wydawca:
Iskry
Okładka:
twarda
Liczba stron:
114
Format:
125x195
ISBN:
978-83-244-0030-0

Z pomocą przybywa ci M. A. Zawadzki, autor wydanej w 1903 roku przez drukarnię N. Cytryna publikacji „Przewodnik zakochanych, czyli jak zdobyć szczęście w miłości i powodzenie u kobiet z dołączeniem rozmówek salonowych i towarzyskich i zbioru listów miłosnych”. Twój, jakże elokwentny instruktor przeprowadzi cię przez wszystkie trudy młodzieńczej miłości – od poznania wybranki serca, aż po ślubny kobierzec.

Najpierw należy ustalić kilka zasad wstępnych, przyjąć pewne założenia a priori. Autor przypomina czytelnikowi, o sprawach podstawowych: mężczyzna w stosunku do kobiety nie powinien nigdy zapominać o swojej przewadze umysłowej i fizycznej (s. 8). Zarazem człowiek pojmujący życie i jego obowiązki poważnie nie powinien nigdy lokować swoich uczuć u kobiet, których zawód nie daje rękojmi, że będą dobremi żonami i matkami (s. 12). Kogo autor ma na myśli? Przede wszystkim: aktorki i artystki! Ale zarazem musimy pamiętać o rzeczy najważniejszej: serce ludzkie jest stworzone do miłości (s. 15). Z tym tylko, że miłości pod pewnymi warunkami i z jasno określonymi ograniczeniami.

Mężczyzna musi znać swoje miejsce i miejsce kobiety. I musi wiedzieć, czego może od wybranki serca wymagać. Po pierwsze powinien wymagać od niej całkowicie czystej przeszłości – tak zwane błędy młodości czy błędy miłości (s. 16) są niedopuszczalne, przynajmniej u płci pięknej. Mężczyzna powinien też wymagać (i to rzecz ciekawa!) by kobieta była piękną, ale przede wszystkim by miała pewien zasób wrodzonej inteligencyi i pewien zasób zdobytej wiedzy (s. 17). Autor rezolutnie stwierdza, że inaczej małżonka męża nie zrozumie, ani się z nim nie porozumie. Do tego dochodzą różne pożądane zalety praktyczne kobiet i fundamentalna zasada: kobieta nie może być artystką! Zawadzki stawia sprawę jasno: niech twoja żona czyta – lecz niech sama, broń Boże, nie pisze! Niech lubi i zna się na muzyce i teatrze – lecz poza amatorskiem domowem graniem na fortepianie niech nie marzy o laurach wirtuozerstwa (s. 18)! Zgoła oczywistą jest inna zasada, że partnerki należy poszukiwać tylko i wyłącznie w obrębie swojej sfery towarzyskiej, narodowości, wyznania i statusu majątkowego – „mieszane” małżeństwa są przecież z samego założenia nieudane (s. 19)!

Autor przedstawia te podstawowe sprawy, a następnie przechodzi do samego podrywu. Tutaj, bez niepotrzebnych opóźnień, omawia od razu sprawę tego, jak należy dogadać się z rodzicami dziewczyny i tym samym rozpocząć okres narzeczeństwa z wybraną damą. A okres ten niech trwa jak najdłużej: niech nikomu bardzo się nie spieszy do ślubnego kobierca, niech nie skraca pięknych umyślnie pięknych przedgodowych dni miłości – bo po ślubie... rozmaicie to bywa (s. 25)!

REKLAMA

Podczas pierwszych wizyt u rodziców damy należy pamiętać o szeregu zasad, z których wiele budzi wątpliwości tak w odniesieniu do początków XX wieku, jak i XXI. Przykładowo: przed panią domu należy skłonić oczywiście nieco głowę, wstrzymać się jednak bezwarunkowo od całowania ręki. Jest to brzydka mieszczańska naleciałość, dawno z eleganckich salonów wyrugowana, a obserwowana tylko pilnie przez starych kawalerów (s. 30). Gdy już przekonamy do siebie rodziców (a wybranka serca potwierdzi ich decyzję – choć to tylko formalność), możemy zacząć się z naszą ukochaną spotykać. Ponownie Zawadzki serwuje garść dobrych rad – od sposobu rozmowy, siadania w wagonach i dorożkach po kwestię jakże ważną i dzisiaj: płacenia za wspólne wydatki. Nasz instruktor objaśnia: wstępując ze sprawunkami do sklepów, może [kawaler] rachunki chwilowo za nią regulować. Za powrotem do domu powinna jednak panna natychmiast wyłożone przez narzeczonego pieniądze mu zwrócić, ten zaś powinien bez żadnych zastrzeżeń i wstawań zwrot przyjąć (...). Powinien i to mieć na uwadze, że przyjemność płacenia będzie po ślubie – „cała po jego stronie” (s. 35).O tym, że o seksie z panną rozmawiać nie wolno, bo może ją to zaambarasować (s. 36) napominać nawet nie będę. Przytoczę zaś uwagę o bywaniu w teatrach: bieganie w każdym antrakcie do bufetu, a zwłaszcza zakrapianie się temi spirytualjami, od których potem z ust konkurenta „jedzie” na pannę odór nieprzyjemny – winno być z programu zabawy stanowczo skreślone (s. 37). Sama prawda! Nie pierwsza i nie ostatnia w tej książce. Przytoczmy jednak na koniec jeszcze tylko jedną.

Jak z dziewczyną zerwać? Ano, jest jeden dobry sposób. Jak pisze Zawadzki, zerwanie najlepiej listownie przeprowadzić (s. 45). Prosto i przyjemnie! A co potem? Najlepiej powinien [kawaler] jej imię, nazwisko i osobę wykreślić zupełnie ze swej pamięci i przeszłości (...). Zerwanie ostatecznie zwalnia zupełnie z obowiązku kłaniania się na ulicy, ukłon w tym przypadku byłby wyrazem drwin czy lekceważenia (...). Powinien nawet młody człowiek opuścić zupełnie miasto, w którem była narzeczona przebywa (...) (s. 46-47). Ach, wspaniałe czasy jasnych zasad etykiety!

Reprint

Dawno nie miałem tyle przyjemności z lektury źródła historycznego, co chyba da się poznać z powyższego opisu. Właśnie tak, relacjonując w istocie treść książki, postanowiłem przedstawić ją potencjalnym Czytelnikom. To oczywiście opis jedynie części publikacji – dalej mamy jeszcze wyśmienite rozmówki towarzyskie (P: Powrócę... K: Powrócisz... P: Będziesz mi wiernym? K: Będę! Pamiętaj o mnie i podlewaj kwiatki...!) i listy miłosne, brzmiące tak sztucznie czy wręcz bufaniasto, że aż trudno nie śmiać sie przy ich lekturze.

Książkę polecam serdecznie – zabawa na 2-3 godziny gwarantowana. Zarazem zabawa pouczająca, bo to przecież doskonałe źródło, ukazujące realia życia towarzyskiego (i nie tylko) 100 lat temu. Jak wiele się od tego czasu zmieniło, a zarazem jak wiele dylematów pozostało takich samych... Gratulacje należą się wydawcy, Iskrom, który zdecydował się „odkurzyć” tę kompletnie zapomnianą publikację. I tylko szkoda że cena jest tak wysoka – nawet pięknie wydana książeczka licząca zaledwie 100 stron mogłaby kosztować nieco mniej niż 25 zł.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Kamil Janicki
Historyk, były redaktor naczelny „Histmag.org” (lipiec 2008 – maj 2010), obecnie prowadzi biuro tłumaczeń, usług wydawniczych i internetowych. Zawodowo zajmuje się książką historyczną, a także publicystyką historyczną. Jest redaktorem i tłumaczem kilkudziesięciu książek, głównym autorem i redaktorem naukowym książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009) a także autorem około 700 artykułów – dziennikarskich, popularnonaukowych i naukowych, publikowanych zarówno w internecie, jak i drukiem (również za granicą).

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone