Zbiórka na renowację największego obrazu Matejki

opublikowano: 2009-10-02 00:50
wolna licencja
poleć artykuł:
„Joanna d'Arc”, największe (jeśli chodzi o wymiary) dzieło Jana Matejki, potrzebuje szybkiej renowacji. Muzeum Narodowe w Poznaniu zorganizowało we współpracy z Allegro.pl zbiórkę funduszy – niezbędnych jest ponad 300 tys. zł. Czy internauci, którzy mają wyłożyć taką kwotę, dostaną coś w zamian?
REKLAMA

By zebrać potrzebną kwotę, uruchomiono specjalny serwis internetowy, zaś na Allegro rozpoczęto licytacje (kupić można okolicznościowe medale czy też puzzle z obrazem, a także prawo do opłacenia renowacji konkretnego fragmentu malowidła), z których dochód zostanie przeznaczony na odnowienie dzieła Matejki. Można też dokonywać wpłat w dowolnej wielkości bez konieczności kupowania czegokolwiek.

Na interesujący fakt zwróciła uwagę Aleksandra Sobocińska, rzeczniczka Muzeum Narodowego w Poznaniu: Jan Matejko zdecydował się zaprezentować swój obraz „Joanna d’Arc” w krakowskich Sukiennicach, w 1886 roku, a dochód ze wstępu na wystawę przeznaczony został na odnowę katedry krakowskiej na Wawelu oraz na pomoc dla poszkodowanych w pożarach w dwóch galicyjskich miastach Stryj i Lisko (Lesko). Wówczas „Joanna d’Arc” pomogła narodowi polskiemu wówczas, a dzisiaj gdy obraz potrzebuje wsparcia, pomóc może naród.

Sama strona internetowa ma efektowną szatę graficzną (choć głośne dźwięki witające internautę mogą irytować), a przede wszystkim zawiera informacje na temat obrazu i jego renowacji, samym Matejce, pałacu i galerii w Rogalinie (oddział Muzeum Narodowego w Poznaniu), gdzie znajduje się płótno, a także o rodzinie Raczyńskich i ich fundacji, która jest właścicielem dzieła. Szkoda tylko, że notki na wszystkie te tematy są bardzo skrótowe. Na szczęście są jeszcze pierwsze filmy z renowacji i kilka ciekawostek związanych z płótnem – można przeczytać nie tylko, iż Edward Raczyński kupił malowidło za równowartość 6 770 kg masła, ale też zapoznać się z notką „Joanna d’Arc a «queer»”.

***

Ten niezwykle ciekawy i godny pochwały projekt wzbudził jednak we mnie pewne wątpliwości. W nagłówku serwisu widnieje napis Internauci w trosce o dziedzictwo narodowe. Słusznie, obraz Matejki niewątpliwie stanowi cenny element naszej spuścizny i warto wesprzeć wysiłki mające na celu jego zachowanie. Skoro jednak naród (w tym internauci) podwójnie wykłada w tym celu swoje środki (płacąc podatki i biorąc udział w zbiórce), należy mu się z tego tytułu wymierna korzyść polegającą na uzyskaniu swobodnego dostępu do jego własnego dziedzictwa. Pierwszym krokiem, jaki powinno poczynić Muzeum Narodowe w Poznaniu, jest umieszczenie w internecie reprodukcji całego obrazu w wysokiej rozdzielczości, np. tak, jak to zrobiło madryckie Muzeo del Prado we współpracy z Google, czy też jak to robi amsterdamskie Rijksmuseum. Byłoby to minimalne, ale najlepsze chyba zadośćuczynienie dla ofiarodawców i sposób na przybliżenie wszystkim tak cennego dzieła polskiej sztuki.

Tymczasem reprodukcję Joanny d'Arc (w formacie A4) wraz ze specjalnym certyfikatem otrzymają jedynie Ci, którzy wylicytują prawo do opłacenia renowacji konkretnego fragmentu obrazu. Osoby, którzy kupią inne przedmioty, zadowolić się muszą upamiętnieniem w Pamiątkowej Księdze, która spocznie w Galerii Malarstwa w Rogalinie tuż przed dziełem Matejki.

REKLAMA

Można oczywiście argumentować, że szerokie udostępnienie kopii obrazu w wysokiej jakości uniemożliwiłoby Muzeum Narodowemu i Fundacji im. Raczyńskich zarabianie na dziele Matejki. Czy jednak możliwe do osiągnięcia zyski zbliżyłyby się kiedykolwiek do 330 tys. zł potrzebnych na konserwację malowidła?

Pałac w Rogalinie od strony ogrodu (fot. Przemysław Malkowski , na licencji Creative Commons Attribution ShareAlike 3.0)

Na szczęście okazało się, że organizatorzy akcji przynajmniej w części podzielają powyższą opinię. Zgadzam się, że brak możliwości szczegółowego obejrzenia obrazu w internecie pozostawia niedosyt. Obraz w najbliższych dniach umieścimy na stronie MNP i Allegro. – odpowiedziała na moje wątpliwości Aleksandra Sobocińska. Wyjaśniła przy tym, iż Obraz Jana Matejki jest własnością Fundacji im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu, swoistym depozytem wieczystym. Wszelkie formy udostępniania obrazu wymajają zgody fundacji.

Takiej deklaracji można tylko przyklasnąć. Nie mogę się tylko zgodzić z innym stwierdzeniem pani Sobocińskiej, która uznała, iż Uwaga o podwójnym niejako wykładaniu środków na kulturę jest swoistą demagogią. Niemal w całej Europie, wyłączając galerie narodowe w Wielkiej Brytanii, płacący podatki naród musi opłacać bilety wstępu! Czyli również płaci „podwójnie”. Po pierwsze można łatwo zauważyć, że jeśli płacąc podatki i kupując bilet czynimy wydatek podwójny, to biorąc udział w zbiórce wykładamy pieniądze po raz trzeci. Nie w tym jednak rzecz. Bilet wstępu do muzeum pozwala nam przecież zapoznać się z jego zbiorami, za to wspomożenie renowacji dzieła Matejki takiej możliwości jeszcze nie daje (kopia A4 ma się nijak do płótna o powierzchni 42 m²).

Aleksandra Sobocińska: Muzeum Narodowe w Poznaniu jest ogromnie wdzięczne wszystkim osobom, które przyczyniły się lub przyczynią do odzyskania świetności przez obraz Jana Matejki, a wszyscy darczyńcy pozostawią przepiękne świadectwo.

Skoro zaś odwołujemy się do sytuacji w innych państwach europejskich, to warto wspomnieć nie tylko o możliwości darmowego zwiedzania wielu muzeów brytyjskich (dzięki czemu każdego roku odwiedza je przynajmniej kilka milionów osób więcej), ale też np. o niedawnym eksperymencie we Francji, gdzie przez pół roku bilety wstępu na większość stałych ekspozycji były bezpłatne. Do dziś Luwr, Musée d'Orsay, Centrum Pompidou, Panteon, Łuk Triumfalny, klasztor na Mont-Saint-Michel czy twierdza Carcassonne dostępne są za darmo dla młodzieży do lat 25 z całej UE i francuskich nauczycieli. Dodać do tego należy, że na zachodzie znacznie rzadziej niż w Polsce spotykane są zakazy fotografowania (lub też dodatkowe opłaty za umożliwienie robienia zdjęć), za to częściej prezentuje się zbiory w internecie. Oczywiście wszystko to jest w dużej mierze kwestią pieniędzy, ale nie bez znaczenia jest też podejście władz państwowych i dyrekcji muzeów, którym zależy przede wszystkim na możliwie szerokim dostępie obywateli do światowego, europejskiego i narodowego dziedzictwa.

Zobacz też:

Muzeum twierdzą, fotograf wrogiem.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Roman Sidorski
Historyk, redaktor, popularyzator historii. Absolwent Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Przez wiele lat związany z „Histmagiem” jako jego współzałożyciel i członek redakcji. Jest współautorem książki „Źródła nienawiści. Konflikty etniczne w krajach postkomunistycznych” (2009). Współpracował jako redaktor i recenzent z oficynami takimi jak Bellona, Replika, Wydawnictwo Poznańskie oraz Wydawnictwo Znak. Poza „Histmagiem”, publikował między innymi w „Uważam Rze Historia”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone