Warren H. Carroll – „Ostatnia krucjata. Hiszpania 1936” – recenzja i ocena

opublikowano: 2010-02-15 14:35
wolna licencja
poleć artykuł:
Lubię małe książki. Nie tylko za to, że łatwo mieszczą się w plecaku czy kieszeni spodni, towarzysząc mi podczas dojazdów do pracy czy różnych wycieczek. Przede wszystkim, ich autorzy zazwyczaj nie tracą miejsca na rozległe wywody, tylko starają się jak najpełniej i najzwięźlej przedstawić i uzasadnić swoje stanowisko. Czasem jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
REKLAMA
Warren H. Carroll
Ostatnia krucjata. Hiszpania 1936
cena:
29 zł
Wydawca:
Wektory
Rok wydania:
2007
Okładka:
miękka
Liczba stron:
203
Format:
140x200
ISBN:
978-83-605-6209-3

Warren H. Carroll w swej pracy postanowił opisać wojnę domową w Hiszpanii z ciekawego punktu widzenia, a mianowicie starcia katolicyzmu i ateizmu. Niestety, przyniosło to dość opłakane skutki.

Tradycyjnie – parę liczb

Omawiana pozycja liczy sobie 203 strony, z czego tekst właściwy zajmuje 187. Ilustracji brak, a bibliografia obejmuje 51 pozycji. Książkę wydano po raz pierwszy w języku angielskim w roku 1996. Jej autor, Warren H. Carroll, od lat zajmuje się historią chrześcijaństwa, szczególnie dziejami walki za wiarę.

Co jest między okładkami?

Napisanie tej recenzji było dla mnie jednym z największych wyzwań w historii mej dotychczasowej współpracy z „Histmagiem”. „Ostatnia Krucjata” jest niestety kwintesencją pojęcia „książki z tezą”, i to w takim stopniu, że najchętniej określiłbym ją mianem „tezy z okładką”. Podstawowym założeniem Autora jest to, że wojna domowa w Hiszpanii wybuchła na gruncie czysto religijnym, a wygrali ją, z woli Boga, Karliści. Autor nie usiłuje przekonać czytelnika do tej tezy, nie przytacza dowodów ani nie zawiera w swej pracy żadnych rozbudowanych wypowiedzi, mających nakłonić osobę zapoznającą się z treścią do swych racji. „Ostatnia Krucjata” to książka skierowana do ludzi o poglądach takich samych jak sam autor. Owszem, Carroll wymienia w niej innych historyków, jednak charakteryzuje ich według jednego szablonu – skoro mają inne zdanie niż ja, to ogłupiła ich republikańska propaganda, lub po prostu nie znają tematu. Nie sili się też na jakąkolwiek refleksję, robiąc wszystko, co może (a także to, czego nie powinien) czynić historyk podczas pisania pracy. Jeśli wymaga tego opisywana sytuacja, Franco na kartach książki staje się żarliwym i sprawiedliwym katolikiem, a nacjonaliści po przejęciu władzy kierują się tylko i wyłącznie przepisami prawa przy wydawaniu wyroków. Nawet jeśli pewnych wydarzeń (np. egzekucji) nie da się usprawiedliwić, to autor zawsze stara się zestawić je ze (w jego mniemaniu przerażającymi) zbrodniami republikanów. Całości tych działań nie mogę nazwać inaczej, jak relatywizowaniem wszelkich zbrodni wojennych, by nacjonaliści wyszli w porównaniach jak najlepiej. A jak każdy historyk wie, naginanie faktów to jedno z najgorszych wykroczeń możliwych do popełnienia przy pisaniu dowolnej pracy.

REKLAMA

Autor, kierując się przyjętym przez siebie założeniem opisywania tylko i wyłącznie religijnej strony wojny, traci czasami z oczu resztę konfliktu. Mam tu na myśli nie tylko niezauważanie działań wojennych na odcinkach, gdzie karliści nie grali głównej roli, ale też brak w „Ostatniej Krucjacie” jakiegokolwiek podsumowania tej wojny. Tej roli nie mogą przecież pełnić narzekania na przejęcie przez karlistów zbyt małej cząstki władzy. Co ciekawe, autor pomija milczeniem kwestię całkowitej liczby ofiar. Interesują go jedynie zabici duchowni i osoby zamordowane, w jego przekonaniu, za wiarę. Na ironię zakrawa fakt, że na s. 10 sam pisze, iż cała historia wojny domowej musi być przedstawiona „z pełnym szacunkiem dla prawdy historycznej”. Szkoda, że autor nie miał w pamięci własnych słów w trakcie pisania dalszych kart książki.

Kilka słów w sprawie tytułu

Kolejną i jedną z największych wad książki jest jej źle dobrany tytuł. Autora interesuje jedynie pierwszy okres wojny (lipiec-grudzień 1936), kiedy to formacje karlistowskie cieszyły się pewną samodzielnością i nie zostały włączone w późniejszy proces unifikacji armii nacjonalistycznej. Czasy wcześniejsze jak i późniejsze są potraktowane bardzo zdawkowo. Odpowiednim tytułem dla tak skonstruowanej pracy było by „Rola ruchu karlistowskiego w wojnie domowej w Hiszpanii: lipiec-grudzień 1936”. Każdy inny służy wyłącznie celom marketingowym i wprowadzeniu potencjalnego nabywcy w błąd.

Podsumowanie

Zazwyczaj staram się w każdej pracy znaleźć coś dobrego tak, by polecić ją określonemu gronu czytelników, mogących wyciągnąć z niej pożyteczne informacje i wnioski. W tym wypadku mogę jedynie przestrzec wszystkich szukających wiadomości o wojnie domowej w Hiszpanii przed sięgnięciem do tej pracy. Autor wykazał się skrajnym brakiem obiektywizmu i swobodą w naginaniu faktów (tych, które uważał za stosowne w ogóle zauważyć) do z góry założonej tezy. Jeśli kogoś interesuje tego typu „historiografia”, bądź też szuka informacji o ruchu karlistowskim w tym okresie, będzie to pozycja leżąca w obrębie jego zainteresowań, jednak należy podchodzić do niej z dużą dozą ostrożności. Jeżeli natomiast szukamy ciekawej lektury mającej uzupełnić nasze wiadomości i umilić czas, lepiej przeznaczyć pieniądze na coś innego.

Zobacz też

Zredagował: Kamil Janicki

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Łukasz Męczykowski
Doktor nauk humanistycznych, specjalizacja historia najnowsza powszechna. Absolwent Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego. Miłośnik narzędzi do rozbijania czołgów i brytyjskiej Home Guard. Z zawodu i powołania dręczyciel młodzieży szkolnej na różnych poziomach edukacji. Obecnie poszukuje śladów Polaków służących w Home Guard.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone