A. Forte, R. Oram, F. Pedersen – „Państwa wikingów" – recenzja i ocena

opublikowano: 2011-09-15 11:55
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
„Państwa wikingów” to książka anglocentryczna do granic możliwości. Jako całościowe ujęcie państw stworzonych przez „rozbójników z Północy” zupełnie się nie broni, ale jako opracowanie losów wikińskich państewek na Wyspach Brytyjskich wypada bardzo dobrze.
REKLAMA
Angelo Forte, Richard Oram, Frederik Pedersen
Państwa wikingów. Podboje – władza – kultura. Wiek IX–XI
cena:
50 zł
Wydawca:
Wydawnictwo Naukowe PWN
Okładka:
twarda
Liczba stron:
331
ISBN:
978-83-01-16454-6

W jednym z pierwszych przypisów od redakcji naukowej możemy przeczytać: „Angielski tytuł pracy Viking Empires nie odpowiada jej treści, ograniczonej do Wysp Brytyjskich i ich sąsiedztwa, a z omawianych w niej wikińskich królestw jedynie państwo Kanuta Wielkiego zasługuje na miano imperium. Dlatego tytuł przetłumaczono jako Państwa wikingów. Autorzy książki zdają sobie częściowo sprawę z jej ograniczeń, przyznając, że kompletnie pomijają wschodni kierunek ekspansji wikingów (nie odsyłają jednak do odpowiedniej literatury, co polska redakcja naukowa częściowo naprawiła w swoim przypisie). Autorzy nie uświadamiają sobie jednak, że ich praca grzeszy anglocentryzmem, a często także – w szczególności, gdy wychodzą poza Wyspy Brytyjskie – powierzchownością, jak choćby przy omawianiu Normandii. Praca zawiera też szereg nieścisłości”. Po takiej uwadze na dzień dobry można się zastanawiać, dlaczego PWN w ogóle zdecydowało się wydać tę książkę?

„Viking Empires” ukazały się w 2005 roku nakładem prestiżowego wydawnictwa Cambridge University Press. Jej autorzy wykładają na szkockich uczelniach. Angelo Forte i Frederik Petersen są związani z University of Aberdeen. Pierwszy z nich to specjalista z zakresu prawa handlowego, drugi oprócz historii prawa zajmuje się także szeroko pojętą historią życia społecznego. Trzeci z autorów, Richard Oram z University of Stirling, skupia się w działalności naukowej na dziejach politycznych średniowiecznej i wczesnonowożytnej Szkocji.

Pomysł wyjściowy był świetny. Często książki o wikingach zaczynają się od opisu splądrowania klasztoru na Lindisfarne w 793 roku, a kończą się pod Hastings, gdzie w 1066 roku normandzki książę Wilhelm Zdobywca pokonał anglosaskiego króla Harolda II. Tymczasem autorzy „Państw wikingów” zaproponowali o wiele szerszą perspektywę chronologiczną: od bitwy w Lesie Teutoburskim w 9 p.n.e. do końca XIII wieku. Szkoda tylko, że – o czym była już mowa – z rozszerzeniem chronologii przyszło zawężenie miejsca akcji.

Nacisk położono na Wyspy Brytyjskie, a z krajów skandynawskich na Danię i Norwegię. Praktycznie w ogóle nie wspomina się o Szwecji, nie mówiąc o bardziej odległych miejscach. Proszę wyobrazić sobie książkę o wikingach, gdzie nie ma słowa o Robercie Guiscarda i normandzkich państewkach w Italii, gdzie nie padają imiona Ruryka i Olega Mądrego, gdzie nie ma wzmianki o Ingwarze Obieżyświecie, który dotarł do kraju Saracenów… Nawet opisy najazdów Normanów na Francję w IX wieku oparte są głównie na „Kronice anglosaskiej”.

REKLAMA

Dodatkowo w książce nie brak błędów, takich jak nazwanie Zakonu Kawalerów Mieczowych… litewskim zakonem rycerskim. Akurat na ten zwróciła uwagę redakcja naukowa, ale jest też kilka innych, o których przypisy nie ostrzegają. Schizmę wywołał, doprowadzając do elekcji licznych antypapieży w latach 1159–1180, raczej cesarz Fryderyk Rudobrody, a nie jego zmarły w 1152 roku stryj Konrad III. Duńskiego królewicza Kanuta Lavarda zamordowano w 1131, a nie w 1132 roku, chociaż w tym wypadku chodzi zapewne o literówkę. W jednym miejscu w błąd wprowadza indeks – teściem Kanuta Lavarda był Włodzimierz Monomach, a nie zmarły w 1015 roku Włodzimierz Wielki.

W polskim tłumaczeniu mamy pewne niekonsekwencje w tłumaczeniu imion. Jeden z duńskich władców raz występuje jako Niels, innym razem jako Mikołaj. Z kolei plusem jest, że – wzorem trendów w literaturze zachodnioeuropejskiej – imiona władców szkockich i irlandzkich podaje się w ich oryginalnym, a nie angielskim brzmieniu. Stąd przykładowo królowie Malachiasz I (Malachy I) z Irlandii czy Konstantyn II (Constantine II) ze Szkocji nazywają się odpowiednio Máel Sechnaill i Causantin mac Aeda.

Jeśli chodzi o dodatki, mamy mapy i ilustracje (te ostatnie są inne niż w wydaniu oryginalnym). Brakuje tablic genealogicznych, które ułatwiłyby zorientowanie się w powiązaniach wikińskich, irlandzkich i szkockich władców.

Czy „Państwa wikingów” to dobra książka? Wydaje się, że autorzy porwali się na zadanie przekraczające ich możliwości. Tak długo jak pozostawali na Wyspach Brytyjskich było świetnie (historia powstawania i funkcjonowania wikińskich państewek jest znakomicie opowiedziana), w momencie gdy ruszali na Islandię, Grenlandię czy do Danii – nieźle, we Francji i w krajach bałtyckich już kiepsko, a dalej w ogóle nie odważyli się dotrzeć. Problemem jest tytuł, który – nawet po modyfikacji w polskim tłumaczeniu – obiecuje za dużo. W efekcie powstała publikacja bardzo nierówna. Jako historia państw wikingów na Wyspach Brytyjskich jest godna polecenia (8/10), jako historia państw wikingów w ogóle nie spełnia oczekiwań (4/10).

Redakcja: Michał Przeperski

Korekta: Justyna Piątek

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michael Morys-Twarowski
Doktorant w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Współautor monografii Dzieje Cieszyna (2010). Publikował artykuły m.in. w „Polskim Słowniku Biograficznym”, „Studiach Historycznych” i „Pamiętniku Cieszyńskim”.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone