Agata Markiewicz – „Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji” – recenzja i ocena

opublikowano: 2018-02-12 13:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Wypędzenie w głąb Imperium Rosyjskiego nie dotykało jedynie powstańców styczniowych. Na poniewierkę ruszali nie tylko oni, ale także ich żony, dzieci, matki, siostry. Zsyłka na Sybir brutalnie wpływała na losy całych rodzin.
REKLAMA
Agata Markiewicz
„Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji”
nasza ocena:
8/10
cena:
40,00 zł
Wydawca:
Difin
Okładka:
miękka
Liczba stron:
254/B5
ISBN:
978-83-8085-504-5

Po stłumieniu powstania styczniowego nasiliła się germanizacja i rusyfikacja. Powstańcom konfiskowano majątki i wtrącano ich do więzień. Po karze śmierci najdotkliwszą karą było zesłanie. Rosjanie uczynili bowiem z Syberii ogromne więzienie, umieszczając tam wszystkich podejrzanych o nieprawomyślność. W ślad za powstańcami ruszały ich rodziny. Temu tragicznemu, lecz i fascynującemu zagadnieniu poświęcona jest książka Agaty Markiewicz pod tytułem.

„Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji” – historia zapomniana

Autorka bardzo szeroko pisze o skutkach klęski powstania styczniowego. Jego aspekty militarno-polityczne są dla niej dopiero punktem wyjścia, znacznie bardziej ciekawi ją bowiem historia społeczna. Jak sama przyznaje we wstępie, inspiracją do napisania książki była historia jej ciotecznej prababki Stefanii z Krajewskich Borowskiej. Na Syberię został zesłany jej narzeczony, a ona zdecydowała się podążyć za nim. To właśnie tam założyli rodzinę i na świat przyszły ich dzieci. Nie była to jednak optymistyczna historia o zwycięstwie miłości nad tyranią.

Ta rodzinna historia bardzo poruszyła autorkę i „spowodowała, że po raz pierwszy spojrzała na dzieje naszych narodowych spisków oczami kobiety”. Uświadomiła sobie, że powstania narodowe oddziaływały również na rodziny powstańców. W efekcie, otrzymaliśmy bardzo interesującą książkę, w której na pierwszy plan wysuwają się postacie zdumiewająco nieobecne na szkolnych lekcjach historii. Kobiety i rodziny powstańców.

Mamy do czynienia z naukowym opracowaniem tematu ważnego, ale do tej pory właściwie w historiografii nieobecnego. Dlatego też trzeba docenić, że autorka do zagadnienia podeszła niezwykle rzetelnie. Na wstępie opisuje, jak polscy spiskowcy byli traktowani przez rosyjski system prawny. Ciekawie zauważa m.in. że „powstanie styczniowe przyczyniło się do niebywałej rozbudowy sądownictwa wojskowego”. Przybliża też kategorie przestępstw wyróżnianych przez Rosjan i kary za nie przewidziane oraz charakteryzuje formy zesłania na Syberię. To właśnie od trybu zesłania w dużej mierze zależały warunki podróży i sam pobyt na miejscu.

„Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji” – Polki i narodowy zryw

Do najlżejszych form rosyjskiej represji należały zamieszkanie i osadnictwo na Syberii lub w europejskiej części Rosji. Najsurowszą formą była natomiast katorga, roboty ciężkie, których złowrogie określenie trwale zadomowiło się w polszczyźnie. Nim jednak poznamy tragedię odbywania kary, możemy bliżej prześledzić motywy kierujące powstańcami. Autorka umiejętnie wykazuje, że już na tym etapie poważną rolę odgrywały kobiety. Wychowywane w duchu głębokiego patriotyzmu wywierały swego rodzaju presję na młodzieńcach, aby ci walczyli za Ojczyznę. Klęska powstania stawiała przed nimi jednak zupełnie nowe zadania i wyzwania.

Przede wszystkim, Polki na wszelkie możliwe sposoby próbowały pomóc aresztowanym. Dodatkowym, dramatycznym bodźcem do działania była świadomość ciężkich warunków panujących w rosyjskich więzieniach. W książce znajdujemy liczne przykłady przemyślności, choćby prób korumpowania strażników i złagodzenia kary. Choć aparat carskiego państwa był przeżarty korupcją, to wcale nie wszystkie te próby kończyły się sukcesem. A gdy decyzja o zsyłce była już nieodwracalna, pojawiał się nowy dramatyczny – dylemat. Czy podążyć z mężczyzną na Syberię, czy pozostać w kraju?

REKLAMA

„Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji” – kobiety na „etapie”

W przypadku rodzin, które zdecydowały się na wspólną podróż, należało jak najsolidniej przygotować się do drogi. Dużo czasu zajmowało zdobycie niezbędnych zezwoleń i przepustek – ponownie przydatna była biegł znajomość carskiej biurokracji. Niezbędne było zaopatrzenie się w rzeczy przydatne w drodze, ale szereg cennych ruchomości – o nieruchomościach najczęściej trzeba było zapomnieć – musiało pozostać na miejscu. Gwarancji ich odzyskania nie było.

Sama podróż – utrwalona w narodowej tradycji dzięki choćby dziełom Grottgera – była pełna niewygód i niebezpieczeństw. Autorka uczciwie zaznacza jednak, że układała się ona w bardzo różny sposób. Czasami nie różniła się od tej w kraju. Paradoksalnie, niekiedy najgorsze były pierwsze kilometry, przebywane jeszcze po ziemi ojczystej. Winę za taki stan rzeczy ponosił fatalny stan dróg. Na potwierdzenie tej tezy autorka przywołuje słowa jednego z zesłańców, który już po powrocie do domu stwierdził, że „najgorszą podróż zimą odbył z Warszawy do Radomia”.

„Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji” – życie od nowa

Po dotarciu na miejsce powstańcy byli przydzielani do różnych miejscowości, stosownie do pracy jaką mieli podjąć. Autorka analizuje tu trudny proces aklimatyzacji w nowym miejscu. Dzięki niej poznajemy wygląd domów, otoczenie w jakim przyszło im wieść codzienne życie oraz nastawienie tubylczej ludności do Polaków. Pokazuje wreszcie, jak wyglądało życie intymne skazanych: więzy rodzinne, towarzyskie czy przeżycia duchowe, jak choćby stosunek do religii. Nie brak tu bardzo znamiennych ciekawostek. Zaskakująco może na przykład brzmieć informacja o tym, że w przydomowych ogródkach zesłańcy starali się hodować kwiaty (co skutecznie utrudniał im syberyjski klimat).

Niezwykle ważny dla przetrwania na zesłaniu był kontakt z rodzinami w kraju. Służyła temu korespondencja, która jednak często zawodziła. Trudno zresztą jasno powiedzieć, czy była to kolejna szykana carskich urzędników, czy po prostu jeden z dowodów na niedowład instytucji państwa. Wielu powstańców wysyłało rodzinom swoje zdjęcia, z których niektóre dotarły nad Wisłę i stanowią do dziś niezmiernie cenne źródło. A niekiedy jedyną pamiątkę po dramatycznych wydarzeniach sprzed półtora wieku.

Niestety, nie wszyscy dobrze znieśli zesłanie. Trzeba oddać autorce, że w jej książce nie znajdziemy prób lukrowania czy chowania pod dywan trudnych tematów. Oto bowiem często dochodziło tak do zerwania zaręczyn jak i do rozpadu małżeństw. Na tym tle zresztą opowieść o tych rodzinach, które potrafiły być dla siebie wsparciem w godzinie próby, okazują się tym bardziej niezwykłe.

*

Książkę czyta się bardzo dobrze, choć przecież tematyka nie należy do łatwych, ani przyjemnych. Trzeba oddać autorce, że rzetelność badawczą łączy ona z umiejętnością bardzo sprawnego prowadzenia narracji. Przytacza ona wiele źródeł, które nie tylko, że ciekawe, to mogą jeszcze stanowić punkt odniesienia dla badaczy tematu. Nie brak tu choćby pamiętników zesłańców czy listów wysyłanych przez nich do rodzin. Nie mam wątpliwości, że „Kobiety i rodziny powstańców styczniowych zesłanych w głąb Rosji” to lektura, po którą warto sięgnąć.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Wojciech Sobański
Absolwent Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie na kierunku teologia. Do jego zainteresowań należy teologia, aktualne wydarzenia z życia Kościoła. Nade wszystko jest jednak pasjonatem historii, szczególnie dziejów Polski po roku 1945, aż do czasów współczesnych. Z zainteresowaniem śledzi wydarzenia na polskiej scenie politycznej. Miłośnik dobrych biografii.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone