Andrzej Dudziński – „Jamestown. Nowa Polska” – recenzja i ocena

opublikowano: 2012-10-22, 08:41
wolna licencja
Twórców amerykańskiej Deklaracji Niepodległości oraz Konstytucji nazywa się Ojcami Założycielami – _Founding Fathers_. Stworzyli bowiem coś wspaniałego i doskonałego, co (po wprowadzeniu ok. 27 poprawek) funkcjonuje do dziś. Jeśli wierzyć przekazom medialnym, amerykańska gospodarka nie osiąga tak doskonałego poziomu. Kto wie, może dlatego, że jej _Founding Fathers_ mogli być... Polacy?
reklama
Andrzej Dudziński
Jamestown. Nowa Polska
Wydawca:
Marpress
Rok wydania:
2011
Okładka:
miękka
Liczba stron:
163
Format:
A5
ISBN:
978-83-7528-066-1

Niewiele jestem w stanie powiedzieć o autorze recenzowanej książki, panu Andrzeju Dudzińskim. To scenarzysta, miłośnik Kaszub oraz pisarz. Na podstawie fragmentarycznych źródeł postanowił on pokazać, jak przy pracy i pomysłowości Polaków rodziła się angielska kolonia w Jamestown.

Trzeba przyznać, że pomysł jest interesujący. XVII wiek. Oto grupa rzemieślników, pochodzących w większości z Pomorza, zostaje zwerbowana jako osadnicy. Cel wiadomy: rozwój panowania angielskiej korony (jeszcze nie brytyjskiej – unia angielsko-szkocka to pieśń roku 1707). I jak to zwykle bywa, emigranci przepełnieni marzeniami zderzają się z rzeczywistością.

Już w Londynie stają oko w oko z realiami. Dowiadują się, że nie mają być osadnikami, przysługuje im bowiem status niewolników. Oczywiście Anglicy – jako naród gentlemanów – mają na to kulturalne określenie o nazwie „praca kontraktowa”, polegająca na 7-letnim czynie społecznym na rzecz kolonii. W końcu dług za przejazd i zaopatrzenie trzeba spłacić, a pensje w XVII wieku do zbyt wysokich nie należą.

Najsmutniejszy w całej tej sytuacji jest udział rodaka w jej zorganizowaniu. Otóż mieszkający w Anglii Polak, jako szef miejscowej agencji pracy, organizuje kompanii virgińskiej pracowników. Oczywiście dostaje za to sute prowizje i nie ma specjalnie skrupułów w wykorzystywaniu naiwności nadwiślańskich Słowian. No cóż, jak widać, nabijanie w butelkę upojonych marzeniami o emigracji zarobkowej Polaków przez ich własnych rodaków ma długą tradycję…

Na szczęście wśród wyniosłych Anglików jest jeden uczciwy – niejaki John Smith, niedoszły mąż pewnej młodej księżniczki indiańskiej o imieniu Pocahontas. Daje on Polakom nadzieję na nowe życie. Ale Smith jest wyjątkiem – zazwyczaj perfidni Synowie Albionu tylko czekają na wykorzystanie naiwnych i pracowitych Polaków.

Nie chcę podważać kompetencji pana Dudzińskiego, jednak odnoszę wrażenie, że „Jamestown – Nowa Polska” nie należy do książek wysokich lotów. Postacie są mocno sztampowe – mamy wyraźny podział na podstępnych i kłamliwych Anglików, złych Niemców oraz uczciwych aż do przesady Polaków (wyjąwszy oczywiście agenta kolonialnego – no ale ten mógł się zanglicyzować w ciągu wielu lat mieszkania w Londynie).

reklama

W tle pojawiają się oczywiście Indianie, którzy wpierw strzelają do wszystkiego, co białe, a później zdejmują na pewien czas z tarczy strzelniczej naszych rodaków. Oczywiście nie brakuje wątku miłosnego, w końcu każdy, w kim płynie polska krew, smali cholewki do najpiękniejszej dziewczyny w dorzeczu rzeki James, nieważne czy ma holenderską chustkę na głowie czy pióra we włosach. Ale i to nie odrywa Polaków od marzeń o założeniu własnej kolonii – mitycznej Nowej Polski.

Autor wpadł na ciekawy pomysł, przejrzał dostępne źródła i nakreślił intrygującą wizję udziału Polaków w powstawaniu angielskich kolonii w Nowym Świecie. Ale – z całym szacunkiem dla niego – pomysł to nie wszystko. Na dobrą powieść składa się kilkanaście innych elementów: dialogi (niestety w „Jamestown” lekko, że tak to ujmę, drewniane), ciekawe postacie (te są niestety albo czarne albo białe – brak mi w nich szarości) oraz opis realiów. Nad tymi elementami w książce należało o wiele bardziej popracować.

Jeśli ktoś jest ciekaw wizji udziału Polaków w wielkich odkryciach geograficznych, niechaj śmiało sięga po książkę. Nie będę do niej już bardziej zniechęcał... Mam mocno wyśrubowane wymagania wobec powieści historycznych, a „Jamestown” wiele brakuje, by je spełnić.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

reklama
Komentarze
o autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone