Anne Gracie – „Dynastia Tudorów. Król, królowa i królewska faworyta” – recenzja i ocena

opublikowano: 2013-07-24 18:27
wolna licencja
poleć artykuł:
Objął tron jako wesoły, pełen ideałów nastolatek. Żył zgodnie z przykazaniami wiary przodków, za jej obronę otrzymał tytuł _Fidei Defensor_. Ale gdy się zakochał – dla wybranki swego serca zrobił wszystko. Zabił nawet „starą, wesołą Anglię”.
REKLAMA
Anne Gracie
Dynastia Tudorów. Król, Królowa i królewska faworyta
nasza ocena:
8/10
cena:
36,99 zł
Wydawca:
Mira
Rok wydania:
2013
Okładka:
broszurowa
Liczba stron:
368
Format:
14,5x20,5 cm
ISBN:
978-83-276-0128-5

Widzowie kanałów telewizyjnych HBO i TVP1 mogli niedawno obserwować na ekranie kostiumową epopeję o najbardziej fascynującym monarsze angielskim ery nowożytnej. Człowieku, którego manewry polityczne dziś znajdowałyby się częściej na Pudelku, Plotku, NoCoTy czy innych portalach, które pomagają mi przetrwać rutynę w pracy. Fanom serialu już sama okładka zdradza, o kogo chodzi. Bo o kogóż innego zresztą, jeśli nie o Henryka VIII?

Serial Michaela Hirsta zdobył widownię, zrobił furorę – aczkolwiek miał wcale liczne grono przeciwników, do których sam momentami należałem. Nie mam nic przeciwko Jonathanowi Rhys Meyersowi, z pewnością to dobry aktor, ale z jakiego powodu, może prócz walijskiego pochodzenia, został Henrykiem VIII – potężnym (subtelnie rzecz ujmując) mężem niewiele starszej (bo czymże jest kilka lat dla kobiety) Katarzyny Aragońskiej – tego nie wiem.

To tyle o pierwowzorze recenzowanej książki, która wpisuje się w dość ciekawy nurt pisania powieści na podstawie scenariuszy filmów czy seriali. Muszę przyznać, że Anne Gracie swoim stylem i swobodą pióra udowadnia, że ten – ujmując to wybitnie górnolotnie – nurt literacki sprawdza się jako forma lekkiej intelektualnej rozrywki w letni dzień. Dynastia Tudorów bowiem, a konkretnie jej pierwszy tom, nie jest – wbrew przypuszczeniom – jedynie przepisanym i wydanym drukiem scenariuszem telewizyjnego hitu. Byłaby to krzywdząca opinia. Książkę można uznać za opowieść, a nawet reportaż przedstawiający kulisy życia elit Tudorowskiego dworu. Oczywiście ich życie kręci się wokół jednego, że tak powiem, słońca. I to bardzo niebezpiecznego: można się grzać w blasku jego chwały, ale – broń nas, Panie Boże! – żeby podejść za blisko.

REKLAMA

Przekonał się o tym kardynał Wolsey, który stracił poczucie rzeczywistości z powodu ustawicznego krążenia wokół Henryka. Gracie pokazuje krok po kroku jak potężny purpurat, papieski legat odpowiadający tylko przed papieżem czy lord kanclerz mający nad sobą jedynie monarchę z dnia na dzień staje się pariasem w oczach całego dworu. A to tylko dlatego, że w królewskich komnatach pojawia się młoda, ponętna (ale nie piękna, jeśli wierzyć źródłom) i przede wszystkim ambitna dziewczyna oraz jej nuworyszowski, ale przeambitny tatuś, którzy sprawiają, że siedzenie na dwóch stołkach staje się niewygodne. Z historii wiemy jak to się skończyło – ale jak to wyglądało z punktu widzenia jednostki?

Na to oraz inne pytania stara się odpowiedzieć Anne Gracie. Jej Dynastia Tudorów to przede wszystkim portret charakterów wielkiej i przełomowej epoki, którzy – świadomie lub nie – zmieniali swój kraj, swój świat, swoją mentalność. Autorka również „likwiduje” pewne niedopowiedzenia w scenariuszu serialu, uzupełniając go o autorską interpretację. I to właśnie ten fakt jest zaletą książki.

Nie ma jednak róży bez kolców, a książka – niczym Róża Tudorów – kilka takowych posiada. To przede wszystkim niewolnicze trzymanie się porządku historycznego scenariusza serialu. O ile błyskawiczna chronologia w sumie nie przeszkadza, to brakuje jednej rzeczy – notki historycznej na końcu. Obawiam się, że co poniektórzy czytelnicy Dynastii Tudorów zaczną książkę nieopatrznie traktować jako źródło wiedzy historycznej. Dlatego przydałoby się małe wyjaśnienie prostujące kilka faktów, które Michael Hirst przy tworzeniu świetnego generalnie serialu potraktował niezwykle lekko. Z pewnością wzbogaciłoby to tę pozycję, będącą niezłym sposobem spędzenia popołudnia na ławce w parku – no chyba, że komary będą zbyt agresywne.

Zobacz też:

Redakcja i korekta: Agnieszka Kowalska

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Michał Staniszewski
Absolwent Wydział Historycznego UW, autor książki „Fort Pillow 1864”. Badacz zagadnień związanych z historią wojskowości, a w szczególności wpływu wojny na przemiany społecznych, gospodarczych i kulturowych - ze szczególnym uwzględnieniem konfliktów XIX wieku.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone