Archiwalny skarb. Gdzie znajduje się dokumentacja słynnego „Zetu”?

opublikowano: 2018-09-25 18:26
wolna licencja
poleć artykuł:
Przeciętnemu znawcy historii nazwa „Związek Młodzieży Polskiej” najpierw – i może przede wszystkim – skojarzy się z młodzieżową przybudówką PPR (a później PZPR) działającą w okresie stalinowskim. Nie zaryzykuję wiele, jeśli napiszę, że nieliczni – a wśród nich przede wszystkim zawodowi historycy – słysząc skrót ZMP, skierują swoją myśl w stronę Związku Młodzieży Polskiej „Zet”.
REKLAMA
Zygmunt Miłkowski (domena publiczna).

„Zet” został powołany z inicjatywy powstańca styczniowego, pułkownika Zygmunta Miłkowskiego (także płodnego pisarza, wydającego pod literackim pseudonimem Tomasz Teodor Jeż) podczas spotkania, które odbyło się w nocy z 28 na 29 listopada 1886 roku w kamienicy na rogu ul. Brackiej i placu Trzech Krzyży w Warszawie. „Zet”, który formalnie zawiązał się podczas zjazdu założycielskiego w roku następnym, stał się jedną z najważniejszych organizacji konspiracyjnych działających na terenie wszystkich trzech zaborów, ukierunkowaną na wychowanie pokolenia, które skutecznie sięgnie po niepodległość.

Do zetowych afiliacji przyznawały się pierwszoplanowe postacie polskiego życia społeczno-politycznego: Roman Dmowski, prezydenci Stanisław Wojciechowski i Władysław Raczkiewicz, „budowniczy Gdyni” Eugeniusz Kwiatkowski, publicyści i pisarze Stanisław Cat-Mackiewicz i Melchior Wańkowicz, generałowie Gustaw Orlicz-Dreszer i Tadeusz Pełczyński… Z mniej znanych, ale bardzo wpływowych osób: bracia Felicjan, Klemens i Zdzisław Lechniccy, Bolesław Srocki, Stefan Szwedowski, Tomasz Piskorski, czy utopista, przyjaciel Stefana Żeromskiego – Wacław Machajski. Istniał zatem pełen przekrój politycznych postaw i poglądów – od narodowej demokracji, po ocieranie się o komunizm.

Fakt, że ZMP „Zet” nie funkcjonuje właściwie w społecznej świadomości wynika w jakieś mierze z konspiracyjnego charakteru działań jego członków – tak w okresie zaborów, jak i w dwudziestoleciu międzywojennym i następnie, co oczywiste, w okresie II wojny światowej. Nawet ci, którzy z organizacji odchodzili, zachowywali się lojalnie wobec byłych kolegów (a często już przeciwników, lub nawet wrogów politycznych), zgodnie z zetowym przyrzeczeniem, które nakazywało zachowanie tajemnic organizacji nawet po wystąpieniu z niej. Szkoła konspiracji, jaką m.in. był „Zet”, niewątpliwie uchroniła same stowarzyszenie od infiltracji.

Dzisiaj jednak, gdy organizacja ta może być jedynie przedmiotem analiz historycznych, ta obsesja zachowania tajemnicy utrudnia historykom badanie wpływu zetowców na wydarzenia poprzedzające i towarzyszące odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości, a także ich oddziaływania na polityczną rzeczywistość II RP i wreszcie ich obecności w wojskowych i cywilnych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Szczególnie kłopotliwy był i jest nadal brak dostępu do dokumentów z archiwum organizacji, która nigdy oficjalnie nie występowała pod własnym szyldem.

Tomasz Piskorski (domena publiczna).

Wiemy, że takie archiwum – a właściwie dwa archiwa – były gromadzone i przechowywane przez Tomasza Piskorskiego i Stefana Szwedowskiego. O losach archiwum pisał we wstępie do – przygotowanej przez samych członków – książki „Zet w walce o niepodległość i budowę państwa. Szkice i wspomnienia” Tadeusz W. Nowacki. Stwierdził, że część archiwum będąca w rękach Tomasza Piskorskiego „zaginęła wraz z 11 tomami pamiętników”. Dzisiaj wiemy (czego Nowacki nie napisał), że zbiór T. Piskorskiego obejmował dokumenty organizacyjne z lat 1918-1930 i że przepadł bezpowrotnie spalony w pierwszych dniach powstania warszawskiego na terenie „spółdzielni profesorskiej” przy Nowym Zjeździe.

REKLAMA

Żona zamordowanego w 1940 w Charkowie Piskorskiego wydobyła z tlącego się jeszcze stosu część zapisków męża. To wszystko, co ocalało – ta część archiwum „Zetu” nie tyle jest zaginiona, co bezpowrotnie utracona. Co istotne, Maria Piskorska przeniosła ocalone zeszyty z pamiętnikami męża do willi na Mokotowie. Tam przeleżały ukryte w stropie przez dziesiątki lat. Odnalezione zostały niedawno i czekają na wydanie.

O archiwum Stefana Szwedowskiego Tadeusz W. Nowacki pisze, że zostało „zamurowane w czasie okupacji na terenie Uniwersytetu Warszawskiego i dotąd na nie nie natrafiono.” W biogramie Szwedowskiego w „Polskim Słowniku Biograficznym” przeczytamy, że „przechowywane przez siebie archiwum Zet zamurował w jednym z budynków Uniw. Warsz. (zaginęło podczas powstania warszawskiego 1944 r.).” Stefan Bratkowski – syn zetowca, pisał czternaście lat temu na łamach „Wprost” :

„Natomiast w nie znanym do dziś miejscu na terenie Uniwersytetu Warszawskiego lub w którymś murze Szwedowski w czasie okupacji niemieckiej ukrył archiwum Zetu. Znikły w owej skrytce, oby nie na zawsze, statuty samego Zetu, statuty rozmaitych organizacji, które tworzyli zetowcy dla różnych szczegółowych zadań w różnych okresach.” [pisownia oryginalna – dop. red.]
Brama główna kampusu Uniwersytetu Warszawskiego (domena publiczna).

Ci nieliczni, którzy o „Zecie” i jego zaginionym archiwum wiedzieli, kierowali uwagę na teren kampusu Uniwersytetu Warszawskiego, nie wskazując jednak żadnego konkretnego budynku, czy miejsca i zaznaczając, że „zostało zamurowane” lub że zamurował je sam Stefan Szwedowski. Istotne szczegóły w sprawie ukrycia dokumentacji podał w 1975 roku (dwa lata po śmierci Szwedowskiego) Ludwik Hass – i to powołując się na posiadaną przez niego relację samego Stefana Szwedowskiego z 5 listopada 1961 r.

Prof. Hass podaje w przypisie, że archiwum składało się z około trzystu teczek i że „było przechowywane w latach II wojny światowej w Bibl. UW, gdzie opiekował się nim zmarły później w obozie w Litomierzycach prof. Stanisław Poniatowski (etnolog). Powojenne próby odszukania owego archiwum nie dały wyników.” To już wyższy poziom szczegółowości: dokumenty przekazano konkretnej osobie – prof. Poniatowskiemu i przechowywano w konkretnym budynku uniwersyteckim – bibliotece. L. Hass nie podał informacji o ukryciu, zamurowaniu archiwum lecz o „opiece” prof. Poniatowskiego nad powierzonym zbiorem.

REKLAMA

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Lubisz czytać artykuły w naszym portalu? Wesprzyj nas finansowo i pomóż rozwinąć nasz serwis!

Grób rodziny Nusbaumów na Cmentarzu Powązkowskim (fot. AldraW, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

A jednak – świadomy tych podanych wyżej faktów – powiedziałem w wywiadzie dla „Ale Historii”, że archiwum „Zetu” będziemy szukać w podziemiach Pałacu Staszica a nie w dawnym budynku BUW, czy gdzie indziej na terenie uniwersyteckiego kampusu. Dlaczego?

W Dziale Rękopisów Biblioteki Narodowej znajduje się inna relacja Szwedowskiego. To kilkunastostronicowy maszynopis początku pracy pt. „Dzieje Ruchu Zetowego Związku Młodzieży Polskiej – Zetu 1886-1945” z odręcznymi (niewątpliwie samego Szwedowskiego) poprawkami. Oprócz szczegółów związanych z gromadzeniem archiwum, jest tam wypełniona istotnymi szczegółami opowieść o ukryciu i powojennym poszukiwaniu archiwum „Zetu”. Ten fragment – według mojego rozeznania – tutaj zostanie przywołany po raz pierwszy:

Archiwum zetowe z lat 1886-1921 ocalało podczas kampanii wojennej 1939 r. Po powrocie z wojska Stefan Szwedowski, w przewidywaniu aresztowania przez Niemców, którzy faktycznie zjawili się po niego 24. X 1939 r., przy pomocy Czesława Nusbauma wydostał ze swojego mieszkania przy ul. Nowogrodzkiej archiwum centralne.

 

Dokumenty przewieziono do Pałacu Staszica, siedziby Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Ponieważ i to miejsce okazało się wkrótce nie bardzo pewne, zabezpieczeniem archiwum zajęła się Janina z Lubeckich Poniatowska (pseudonim Sobieska) – przewodnicząca Bratniej Pomocy Więziennej Z[wiązku] S[yndykalistów] P[olskich] wraz z mężem swoim Stanisławem, profesorem etnologii na Uniwersytecie Warszawskim im. J. Piłsudskiego. Archiwum przy pomocy zaufanego woźnego zostało wg wskazówek obojga małżonków zamurowane. W lecie 1943 r. zachorowała śmiertelnie Janina Poniatowska (przewodnicząca Bratniej Pomocy Więziennej Z[wiązku] S[yndykalistów] P[olskich]). W tym czasie w mieszkaniu swoim przy Nowym Zjeździe został aresztowany profesor Poniatowski, który wywieziony do Majdanka zmarł czy też został zamordowany. Próby odnalezienia woźnego zawiodły. Usilne, długotrwałe poszukiwania od stycznia 1945 roku przy pomocy dyrektora Biblioteki Uniwersyteckiej dra Lewaka i siostry Janiny Poniatowskiej Wandy Lubeckiej pozytywnych wyników dotąd nie dały.”

REKLAMA

W tej relacji pojawia się już spory grupa osób związanych z ukryciem i powojennym poszukiwaniem archiwum. Czesław Nusbaum – Polak żydowskiego pochodzenia, należał do „Zetu”, był posłem na Sejm Litwy Środkowej z ramienia powołanego przez zetowców (pracowników Towarzystwa Straży Kresowej) Związku Rad Ludowych. Związał się z ruchem syndykalistycznym, którego główną postacią był Szwedowski i to właśnie on w czasie okupacji skutecznie ukrywał Nusbauma. Po wojnie był dziennikarzem związanym m.in. z czasopismem „Stolica”. To on, zapewne wiele ryzykując, przeniósł w październiku 1939 archiwum „Zetu” z mieszkania Szwedowskiego do Pałacu Staszica. I raczej na tym się jego rola w tej historii skończyła.

Pałac Staszica w Warszawie między 1890 a 1905 r. (domena publiczna).

O Janinie Poniatowskiej wiadomo niewiele. Studiowała w Szwajcarii i tam, jeszcze jako studentka, wyszła za mąż za Stanisława Poniatowskiego. W wolnej Polsce była nauczycielką przyrody w kilku warszawskich gimnazjach. Związana była z ruchem syndykalistycznym i jego czołowym działaczem – Stefanem Szwedowskim, który już jako przywódca konspiracyjnego Związku Syndykalistów Polskich (pierwotnie Związek „Wolność i Lud”) powierzył jej organizację wsparcia dla więźniów Pawiaka – wszystkich, niezależnie od poglądów politycznych i wyznawanej religii. Poniatowska ciężko chorowała na nowotwór. Jesienią 1942 została skierowana do szpitala, z którego już nie wyszła. Zmarła 15 kwietnia 1943. W relacji Szwedowskiego to Janina Poniatowska jest wymieniona jako pierwsza, to ona zajęła się zabezpieczeniem archiwum w Pałacu Staszica – tu dodam od siebie: wykorzystując możliwości, jakimi w tym miejscu dysponował jej mąż.

Prof. Stanisław Poniatowski należał do PPS, z powodu konspiracyjnej działalności przesiedział nawet kilka miesięcy w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Od jesieni 1914 do 1919 organizował Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego i był jej pierwszym kierownikiem. Po przerwie od działań naukowych i organizacyjnych, jaką zrobił, aby wziąć udział w wojnie polsko-bolszewickiej, odnajdujemy Stanisława Poniatowskiego jako kierownika Zakładu Etnologii Instytutu Nauk Antropologicznych i Etnologicznych Towarzystwa Naukowego Warszawskiego z siedzibą przy ul. Śniadeckich 8. W 1930 TNW – w tym zakład kierowany przez prof. Poniatowskiego – przeniosło się do remontowanego jeszcze Pałacu Staszica, który w 1919 na mocy uchwały sejmowej towarzystwo otrzymało w dzierżawę (za jeden złoty rocznej opłaty).

Od 1934 Poniatowski kierował dodatkowo katedrą etnologii Uniwersytetu Warszawskiego, która mieściła się pod adresem Nowy Świat 72, czyli w Pałacu Staszica. Został aresztowany przez gestapo w październiku 1942 w mieszkaniu przy ul. Nowy Zjazd 5, gdzie małżonkowie przeprowadzili się po zbombardowaniu we wrześniu 1939 ich lokalu w kamienicy przy ul. Sewerynów 6. Najpierw przewieziono profesora do obozu na Majdanku, ale później trafił do Gross-Rosen i w końcu do Litomierzyc, gdzie zmarł na tyfus w styczniu 1945.

REKLAMA
Stary budynek Biblioteki UW (fot.Marek & Ewa Wojciechowscy, opublikowano na licencji Creative Commos Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 3.0 Unported).

Istniał zatem związek prof. Poniatowskiego z Biblioteką Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie – według relacji Szwedowskiego, na którą powołał się Ludwik Hass – miał jesienią 1939 ukryć archiwum „Zetu”. Ale czy ten związek był na tyle trwały, żeby dwadzieścia lat po odejściu z biblioteki uniwersyteckiej mieć tam nadal „zaufanego woźnego”, któremu można powierzyć konspiracyjne tajemnice? Dłużej, bo 9 lat bezpośrednio poprzedzających wybuch II wojny światowej, trwał związek profesora z Pałacem Staszica. Gdzie w takim razie należy szukać bezimiennego woźnego, który zapewne najlepiej znał zakamarki podziemi budynku i który – tego też możemy się domyślać – własnoręcznie zamurował dokumenty „wg. wskazówek obojga małżonków”? W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, czy w Pałacu Staszica?

Zwróćmy uwagę, że z cytowanej relacji Szwedowskiego nie wynika wcale, że archiwum „Zetu” zostało z Pałacu Staszica wyniesione, gdy okazało się, że nie jest to miejsce „pewne”, ale że zostało „zabezpieczone”. Myśl, że archiwalia ukryto w Pałacu Staszica nie kłóci się także z cytowanymi informacjami o zamurowaniu ich w „podziemiach Uniwersytetu Warszawskiego” – dla prof. Poniatowskiego pałac był przecież także budynkiem uniwersyteckim.

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

POLECAMY

Kupuj świetne e-booki historyczne i wspieraj ulubiony portal!

Regularnie do sklepu Histmaga trafiają nowe, ciekawe e-booki. Dochód z ich sprzedaży wspiera działalność pierwszego polskiego portalu historycznego. Po to, by zawsze był ktoś, kto mówi, jak było!

Sprawdź dostępne tytuły pod adresem: https://sklep.histmag.org/

Podane w dalszej części relacji nazwiska prof. Adama Lewaka – dyrektora BUW i Wandy Lubeckiej – kierowniczki bibliotecznej wypożyczalni (także w okresie okupacji) i jednej z dwóch sióstr Janiny Poniatowskiej, wskazują chyba wyraźnie, że „usilne i długotrwałe” poszukiwania archiwum „Zetu”, jakie od stycznia 1945 podjął Szwedowski, skupiły się na budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, który zrządzeniem losu, mimo zapewnień okupantów, że zostanie wysadzony, ocalał.

Pierwszymi, którzy do gmachu BUW dotarli tuż po wyjściu z Warszawy Niemców, byli Bohdan Korzeniewski i prof. Wacław Borowy. W następnych dniach przybywali następni, w tym i przedwojenny woźny, o którym w swoich wspomnieniach pisał Korzeniewski, że wnosił „coś z tradycji, których żadne kataklizmy nie mogą zniszczyć. Jeden z dwóch obdartusów był dla niego ciągle panem profesorem, drugi panem doktorem”.

REKLAMA
Pałac Staszica, widok współczesny (domena publiczna).

Wszyscy nocowali w piwnicach BUW ratując przed szabrownikami to, co ocalało. Po kilku dniach prof. Borowy przekazał obowiązki dyrektorowi biblioteki Adamowi Lewakowi, który prywatnie był zięciem córki Zygmunta Miłkowskiego – nestora „Zetu”. W listopadzie 1945 odnaleziono skrzynię z dorobkiem naukowym i prywatnymi dokumentami prof. Poniatowskiego, którą komisyjnie przekazano jezuicie ks. Edwardowi Bulandzie. Pod treścią protokołu podpisali się m.in. prof. Borowy i druga z sióstr Janiny Poniatowskiej – Zofia Lubecka. W kufrze tym nie było żadnych zetowych archiwaliów.

Gdyby Szwedowski był pewny, że archiwum ukryto w BUW i gdyby wiedział dokładnie, gdzie szukać – zapewne znalazłby zbiór ukryty przez małżonków Poniatowskich i ich zaufanego woźnego, albo stwierdził, że tego zbioru nie ma już w miejscu ukrycia. Szukając w BUW, mógł liczyć na swobodny dostęp do bibliotecznych podziemi i na wsparcie ludzi kultury, którym niewątpliwie zależało na odnalezieniu i ochronie każdej ocalałej z wojennego kataklizmu kartki. Być może jednak Szwedowski wcale nie wiedział, gdzie Poniatowscy „zabezpieczyli” archiwum, które do Pałacu Staszica trafiło z mieszkania przy ul. Nowogrodzkiej? Być może uznano, że wiedza trzech osób wystarczy, aby tajemnica nie umarła? I przeliczono się.

Powołując się na cytowaną wyżej relację Stefana Szwedowskiego, stawiam tezę, że archiwum „Zetu”, gdy trafiło do Pałacu Staszica przyniesione przez Czesława Nusbauma, już tam pozostało, zamurowane w piwnicy na prośbę prof. Stanisława Poniatowskiego przez nieznanego z nazwiska woźnego, którego profesor mógł znać od niemal 10 lat. Samemu Szwedowskiemu, ze względów konspiracyjnych, przekazano jedynie, że jego zbiór został zabezpieczony w podziemiach jednego z budynków uniwersyteckich. Dalej potoczyło się okupacyjne życie, w którym – już wtedy raczej tylko historyczne materiały, nie miały tak istotnego znaczenia jak to, co działo się aktualnie.

Zygmunt Balicki (domena publiczna).

Sporządzony przez Szwedowskiego spis archiwaliów, ukrytych przez małżeństwo Poniatowskich, mieści się na piętnastu stronach maszynopisu. Pierwsze miejsce zajmuje w tym spisie statut Związku Młodzieży Polskiej z 1886, napisany odręcznie przez Zygmunta Balickiego – jednego z uczestników zebrania założycielskiego „Zetu”. Szukamy zatem archiwalnego skarbu.

W roku, w którym obchodzimy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości – niepodległości wywalczonej także wysiłkiem i ofiarą ludzi wychowanych do takich poświęceń przez „Zet”, będziemy szukać archiwum Związku Młodzieży Polskiej właśnie w Pałacu Staszica. W projekcie weźmie udział młodzież z Pierwszej Społecznej Szkoły Podstawowej w Gdyni. Organizatorami przedsięwzięcia są: Stowarzyszenie imienia Bolesława Srockiego, Pierwsza Społeczna Szkoła Podstawowa w Gdyni, Stowarzyszenie In gremio, Polska Akademia Nauk Archiwum w Warszawie, Zakład Działalności Pomocniczej PAN, Instytut Archeologii i Etnologii PAN, Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej, Muzeum Gdańska, Arktour WHU.

Bibliografia:

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Paweł Czechowski

Histmag potrzebuje Twojej pomocy! Wesprzyj naszą działalność już dziś!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Waldemar Stopczyński
Nauczyciel języka polskiego, prezes Stowarzyszeni im. Bolesława Srockiego, autor wydanej przez Muzeum II Wojny Światowej książki „W kręgu Bolesława Srockiego. Ludzie Petu. Relacje-wspomnienia-polemiki"

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone