Artur Tanikowski: Hotele z importu wznoszone za czasów Gierka miały być kurami znoszącymi złote jaja

opublikowano: 2025-09-25, 11:48
wszelkie prawa zastrzeżone
W latach 70. XX wieku zapowiadano budowę „drugiej Polski”. Jej wizerunek miały kreować nowoczesne wieżowce w stylu zachodnim. To właśnie wtedy przystąpiono do budowy luksusowych hoteli. Ich historię przybliża prezentowana w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego wystawa „Hotel Twoich Snów. Architektura hotelowa wielkomiejskiej Polski doby Edwarda Gierka”, o której opowiada jej kurator Artur Tanikowski.
reklama
Wnętrze klubu Piekiełko w hotelu Mercure Gdynia Centrum (d. Gdynia), fot. Wojciech Wilczyk, 2024.

Magdalena Mikrut-Majeranek: Wystawa „Hotel Twoich Snów. Architektura hotelowa wielkomiejskiej Polski doby Edwarda Gierka”, której jest Pan kuratorem, stanowi wizualną opowieść o wielkomiejskiej architekturze. Co zobaczymy na wystawie znajdującej się w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego?

Artur Tanikowski: Wystawa prezentuje tytułowy temat poprzez rozmaite media, artefakty, obiekty. Wychodzi od architektury, na której się opiera, i ukazuje różne inne źródła historyczne związane z hotelami. Pokazujemy m.in. archiwalne fotografie, które wchodzą w dialog ze współczesnymi zdjęciami Wojciecha Wilczyka.

Na wystawie można zobaczyć także archiwalne filmy czy trójwymiarowe makiety wybranych, reprezentacyjnych budynków. Są też zespoły rysunków niektórych budowli. Ten zestaw środków daje wgląd w historię hoteli. Całości dopełniają eksponaty takie, jak plakaty, ulotki, przedmioty związane z wyposażeniem wnętrz, fragmenty hotelowych zastaw stołowych czy gadżety reklamowe. Pomagają w wyjściu z zaklętego kręgu architektury.

Wracając do filmów, dwa z nich to filmy reklamowe, a trzeci porusza społeczny kontekst funkcjonowania hoteli, ponieważ jest to produkcja Marcela Łozińskiego pt. „Moje miejsce” z 1986 roku, w którym przedstawiono sopocki Grand Hotel „od kuchni i zaplecza”. Bohaterami są jego pracownicy opowiadający o swojej rzeczywistości i codziennej pracy.

A jak udało się Państwu pozyskać przedmioty przybliżające funkcjonowanie hoteli?  Wiele z nich zniknęło z mapy…

Wielu hoteli faktycznie już nie ma, inne istnieją, ale z kolei nie ma śladu po ich pierwotnym wyposażeniu i wystroju wnętrz. Niektóre weszły do sieci hotelowych, często globalnych, a nowi właściciele przeprowadzili lifting i przebudowę wnętrz.

Udało nam się dotrzeć do obecnych właścicieli, by przeprowadzić kwerendy. Podczas kwerend spotykaliśmy pracowników, którzy niejednokrotnie przez całe swoje życie zawodowe związani byli z danym obiektem. Dzięki temu byli w stanie wskazać nam miejsca, które przetrwały w miarę nienaruszone. Co więcej, otrzymaliśmy też różnego typu gadżety, fragmenty zastaw stołowych, metalowe naczynia (na przykład do serwowania szampana). Udało się też pozyskać pojedyncze meble z pierwotnego wyposażenia. Przez dekady hotelowe wnętrza przechodziły liczne metamorfozy, a meble wymieniano niemal hurtowo. Jednakże w niektórych magazynach hotelowych zachowały się ostatnie sztuki tych najstarszych mebli. Dzięki temu pokazujemy np. parawan z hotelu „Victoria”.

reklama
Maria Kiesner, Hotel Victoria w Warszawie, 2024, olej na płótnie, wł. prywatna.

Podczas pracy nad przygotowaniem wystawy sporo obiektów wypożyczyliśmy m.in. od prywatnych kolekcjonerów. Tak było m.in. w przypadku fragmentu szyldu hotelu „Victoria” z tym kultowym V, w które wpisana jest warszawska Syrenka. Logo to projekt znakomitego projektanta Romana Duszka. To był bardzo pierwotnie długi szyld Victoria Intercontinental, ponieważ „Victoria” od początku weszła do międzynarodowej sieci hotelowej Intercontinental. Duszek opracował także inne grafiki projektowe, jak logotypy wszystkich restauracji hotelowych, a także zestaw druków reklamowych i akcydensowych, takich jak formularze hotelowe czy karty menu.

Muszę też wspomnieć o pracach dwojga artystów: Marii Kiesner i Wojciecha Wilczyka. To ludzie, którzy są szczególnie skupieni na interpretacji architektury, na wyglądzie miast i poszukiwaniu historycznych śladów. Maria Kiesner maluje obrazy przedstawiające najczęściej pojedyncze obiekty związane z szeroko pojętym modernizmem - zarówno przedwojennym, jak i powojennym. Stworzyła nieformalny cykl hotelowy składający się z siedmiu przedstawiających wybrane obiekty, opierając się na inspiracjach fotograficznych z czasów powstania tych hoteli.

Z kolei Wojciech Wilczyk, z którym także współpracuję od dawna, znakomity fotografik z Krakowa, wykonał zdjęcia wyselekcjonowanych budynków, ich otoczenia, wnętrz, zapleczy technicznych. Był przy tym szczególnie uczulony właśnie na miejsca, które zachowały sznyt historyczny. Udokumentował też hole wejściowe i same fasady hoteli.

Chcieliśmy skłonić widza do refleksji porównawczej między archiwalnymi zdjęciami (często czarno-białymi) a współczesnymi ujęciami tych samych, choć odmienionych przez lata obiektów. Celem, jaki nam przyświecał, było skłonienie widza do samodzielnej oceny, w jakim kierunku poszła ewolucja, przebudowa budynków hotelowych.

Trzecią postacią, którą chciałbym przywołać, jest Jakub Suszek, będący projektantem makiet. To on wraz ze współpracownikami wykonał dla nas precyzyjne makiety 3D wybranych obiektów, dzięki czemu możemy obejrzeć modele pierwotnych brył wybranych budynków. Dokumentacje innych nie zawsze przetrwały w archiwach hotelowych.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie zajrzyjcie na stronę internetową Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki bezpośrednio pod tym linkiem!

Polecamy również pozostałe wydarzenia, które Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki ma w swojej ofercie.

reklama
Dawny hotelu Forum w Krakowie, fot. Wojciech Wilczyk, 2024.  

Jednym słowem na wystawie można zobaczyć sporo perełek.

Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Pokazujemy wiele fotografii. Nie mogliśmy zapełnić nimi całych przestrzeni, ponieważ nie chcieliśmy zanudzić widza, nadużywając jednego medium. Udało nam się pokazać sporo unikatowych zdjęć, a wiele z nich prezentujemy na tabletach, które posiadają prezentacje pasywne.

Poprzez dokumenty archiwalne opowiadamy między innymi o inwigilacjach hotelowych, o tym, w jaki sposób władza używała hoteli, żeby śledzić wybranych gości hotelowych, zdobywać materiały o tych, którzy mogli stanowić potencjalne zagrożenie dla PRL-u, albo byli podejrzani o przemyt, bądź zbierała dane, aby kogoś skompromitować. Pozyskaliśmy dokumenty z Instytutu Pamięci Narodowej, które opowiadają o konkretnych miejscach i tego typu akcjach. To kolejny odprysk historii PRL-u.

Nasi starsi Czytelnicy z pewnością pamiętają czasy, kiedy Służba Bezpieczeństwa inwigilowała gości hotelowych przebywających w przybytkach należących do sieci „Orbis”. Hotele te jednoznacznie kojarzyły się z luksusem i były oknem na świat Zachodu. Czy były osiągalne dla przysłowiowego Kowalskiego, czy raczej gościli tam obcokrajowcy?

Tak zwane hotele z importu wznoszone lub przynajmniej projektowane za czasów Edwarda Gierka miały być „kurami znoszącymi złote jaja” – miały zarabiać na siebie i odprowadzać dewizy do Skarbu Państwa. Dekada Gierka to były czasy wzmożonej turystyki z Zachodu, przyjazdów do Polski licznych „gości dewizowych”. Funkcjonowały wówczas dwa czy nawet trzy osobne cenniki dla gości. Jeden był dewizowy, kolejny był dla Polaków, a jeszcze inny dla gości z krajów socjalistycznych. Natomiast, gdy nastał stan wojenny i związana z nim zapaść gospodarcza, a potem PRL zaczęła dogorywać, sytuacja hoteli diametralnie się zmieniła. Wobec utrudnionego wjazdu do Polski turystów z Zachodu hotele z importu częściowo opustoszały z gości. Musiały zmienić target, a wraz z nim zmieniono też cenniki, obniżając ceny dla Polaków. Od tego czasu w hotelach tych najczęściej zatrzymywały się wycieczki zbiorowe, organizowane przez duże zakłady pracy, także z krajów zaprzyjaźnionych. Wtedy też zaczęli się pojawiać w Polsce goście z krajów arabskich.

reklama
Fot. Hotel Solec, widok zewnętrzny, fot. Jan Siudecki, po 1973, odbitka srebrowo-żelatynowa, repr. cyfr., Muzeum Warszawy.

Obserwowano blaknący z wolna splendor hotelowy. Wcześniej mówiono, że do hoteli Polacy przychodzili głównie w niedzielę na ciastko i kawę, bo na więcej nie mogli sobie pozwolić. Hotele w latach 70. XX wieku wznoszono w oparciu o import inwestycyjny, w dużym stopniu finansowano kredytami, które potem okazały się niemalże niespłacalne. Te oazy luksusu były swoistym ewenementem i niejednokrotnie też oknem na świat Zachodu. Kusiły, kusiły nas, Polaków...

A miały czym! We wspomnianej „Victorii” we wrześniu 1989 roku otwarto pierwsze po 1945 roku kasyno w Warszawie, a w dawnym hotelu „Forum” w Krakowie mieścił się Pewex.

Tak. Sieć kasyn rozwinęła się nieco później, ale faktycznie w hotelach doby Gierka funkcjonowały sklepy Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego, czyli „Pewexy”. Tak było nie tylko w krakowskim „Forum”, ale i w wielu innych. Hotele miały często stały zestaw takich punktów usługowych. Były to właśnie sklepy „Pewex”, kwiaciarnie, zakłady fryzjerskie, ciastkarnie, sklepy z pamiątkami czy kantory wymiany walut. A wszystko było obliczone na turystów zachodnich.

Muszę jednak powiedzieć, że ten luksus hotelowy nie polegał wyłącznie na wystroju, na szybkich windach czy klimatyzacji, która wówczas była niemalże w Polsce nieznana. Posiadały też własne baseny. W takich hotelach pracowali uznani mistrzowie kuchni czy popularni fryzjerzy. Trzeba przyznać, że poziom usług był bardzo wysoki – adekwatnie do cenników.

Hotele były też miejscami pokazów mody. W warszawskim „Forum” swoje kolekcje prezentowała Grażyna Hase, jedna z najbardziej rozpoznawalnych osobistości polskiej mody czasów PRL. Początkowo pracowała dla polskiej firmy odzieżowej Cora, a potem miała pokazy na całym świecie. Projektowała też odzież dla pracowników warszawskich hoteli „Forum” i „Victoria”, dla „Kasprowego” w Zakopanem, załóg samolotów LOT-u, rajdowców z Żerania i projektowała kombinezony dla pracowników Zakładów Mleczarskich Wola.

Z kolei we wspomnianym warszawskim „Forum” błyszczała na wybiegach świeżo odkryta modelka Małgorzata Niemen, która prezentowała stroje Grażyny Hase. To interesujący aspekt, który może w przyszłości doczeka się rozwinięcia.

Wyposażenie hoteli było luksusowe. W broszurach reklamowych, należącego do sieci „Orbis”, hotelu „Solec” w Warszawie, podkreślano, że znajdujące się w nim meble wykonały zakłady „Jawor”, radomska fabryka mebli, a zastawę stołową - zakłady w Ćmielowie. Można zatem wnioskować, że wyposażenie było na najwyższym poziomie?

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie zajrzyjcie na stronę internetową Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki bezpośrednio pod tym linkiem!

Polecamy również pozostałe wydarzenia, które Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki ma w swojej ofercie.

reklama
Reklama VII Zjazdu Partii, w tle hotel Polonez, 19.10.1975–20.10.1975, fot., repr. cyfr., Stanisław Wiktor / cyryl.poznan.pl.

Jasne, jak najbardziej. Problemy pojawiały się wtedy, kiedy ekskluzywne wyposażenie pochodzące od zagranicznych, często zachodnich, producentów psuło się. Łatwo było kupić na przykład znakomity ekspres do kawy, ale niemal niemożliwe było już jego serwisowanie czy wymiana. Części do urządzeń sprowadzanych z Zachodu pozyskiwano w wyniku długiego, biurokratycznego procesu przez Centralę Handlu Zagranicznego.

To były najbardziej newralgicznie, bolesne punkty w funkcjonowaniu hoteli. Pierwotny wystrój i wyposażenie robiły wrażenie, ale gdy dochodziło do zużywania się niektórych rzeczy, wtedy rodziły się problemy i nagle się okazywało, że musimy sobie radzić własnymi siłami. Z tego też powodu polskie hotele zostały wyposażone nawet w… pracownie metalurgiczne, które na własną rękę dorabiały brakujące części. Tej peerelowskiej bolączki nie ustrzegła się także sfera hotelowa.

I w tej sferze ujawniła się słynna, polska zaradność…

Nie było innego wyjścia. W zachodnich hotelach nie istniały rozbieralnie mięsa, a u nas musiały. Do tych zadań zatrudniano odpowiednich pracowników etatowych. Produkty spożywcze trzeba było kupić, przechować i odpowiednio przygotować. Dzisiaj kucharze w hotelowych restauracjach nie martwią o ten etap procesu produkcyjnego danego dania.

Później przedstawiciele globalnych sieci hotelowych, które z czasem przejmowały funkcjonujące w Polsce hotele, byli zadziwieni i zniesmaczeni długimi listami zatrudnienia. Z uwagi na liczne niedobory panujące wtedy w Polsce, hotele musiały być samowystarczalne.

A czy może Pan wskazać Pana zdaniem najsłynniejsze inwestycje hotelowe lat 70. XX wieku w Polsce?

To trochę jak pytanie kolekcjonera o ulubiony obraz. Zapytany o to, odpowie, że wszystkie dzieła są jego ulubionymi. Na pewno wyróżniłbym hotel „Victoria” w Warszawie, wybudowany w latach 1973–1976. W hierarchii luksusu stał o dwie klasy wyżej od „Forum”, ponieważ był lepiej wyposażony i miał ciekawszy wystrój. Nad jego wyposażeniem z polsko-szwedzkim zespołem architektów współpracowało kilku wybitnych artystów, w tym Roman Duszek. Hotel posiadał m.in. kryty basen, co było ewenementem w tamtych czasach. Moim zdaniem „Victorię” jej projektanci trafnie wpisali w trudne, historyzujące otoczenie.

reklama

Na wystawie prezentujemy księgę projektową tego hotelu i celowo otwartą na karcie pokazującej proporcje „Victorii” wobec budynków z nią sąsiadujących, czyli np. Zachęty czy kościoła ewangelickiego. Budynek nie wybija się swoją kubaturą, ale modernistyczna bryła wyróżnia się w ciekawym miejscu. Hotel stanął na placu zajmowanym wcześniej przez częściowo zniszczony w 1944 roku i rozebrany w 1962 roku pałac należący do warszawskiego bankiera Leopolda Stanisława Kronenberga.

Mam sentyment do krakowskiego „Forum”, który istniał najkrócej. W późnej fazie jego budowy, w połowie lat 80. XX wieku używano materiałów słabej jakości, natomiast sama bryła jest wysoko ceniona przez historyków architektury.

 A w której części Polski wzniesiono najwięcej hoteli?

Największe zapotrzebowanie na budowę nowych hoteli wykazywały centra turystyczne. Pod tym względem najwięcej tego typu obiektów powstało w Trójmieście. W samym Gdańsku wybudowano aż cztery hotele, a w trójmiejskim sąsiedztwie wzniesiono hotel „Gdynia”, słynny z tego, że właśnie w nim od lat 80. toczy się polskie życie filmowe. To tam mieszkają filmowcy, którzy zjeżdżają się na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Często korzystają też z doskonale zachowanego klubu nocnego „Piekiełko”, który utrzymał swój pierwotny wystrój z lat 70. Definitywnie jest to miejsce, które polecam do odwiedzania, choć nie jest łatwo się tam dostać.

Kolejne miejsce to Warszawa. Forpocztą akcji budowania hoteli za Gierka był nieistniejący dziś hotel „Solec”. Wzniesiono go dla szwedzkich budowniczych hotelu „Forum”. Potem powstał wspomniany hotel „Forum”, następnie „Victoria” i „Marriott”, który został ostatecznie oddany do użytku na przełomie socjalizmu i kapitalizmu.

Duże miasta miały największe potrzeby, dlatego to tu głównie budowano hotele w latach 70. Tak było np. w Poznaniu – mieście międzynarodowych targów. Właśnie w dużych miastach wznoszono tzw. hotele kongresowe, obliczone na przyjęcie gości, którzy zjeżdżali się tam na różne imprezy, zjazdy, kongresy. Projektując taki budynek, myślano m.in. o salach, które mogą być powiększane lub pomniejszane - w zależności od potrzeb danej imprezy i liczby osób w niej uczestniczących. Dzisiaj jest to powszechna praktyka, a wtedy były to jej początki.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie zajrzyjcie na stronę internetową Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki bezpośrednio pod tym linkiem!

Polecamy również pozostałe wydarzenia, które Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki ma w swojej ofercie.

reklama
Hotel Polonez, Poznań (fot. Radomil).

W Poznaniu wybudowano w omawianym okresie aż trzy hotele: „Polonez”, „Poznań” i „Novotel Poznań Malta”. W pierwszym z nich w 1980 roku odbyło się przyjęcie weselne Krystiana Zimermana, a w grudniu 1997 roku obradował tam IX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”.

Logistyka ma znaczenie – zarówno teraz, jak i wcześniej. Wiele hoteli planowano w ramach szerszej urbanistyki – przy nowo powstających trasach, dworcach i w centrach miast. A jak było z obiektami, o których opowiada Państwa wystawa?

Przy trasach przelotowych najczęściej budowano Novotele. Ich nazwa często bywa zresztą kojarzona z motelem, czyli właśnie hotelem dla zmotoryzowanych. Ich architektura była stosunkowo prosta, posiadały duże parkingi. Były patentem opracowanym przez Francuzów, którzy sprzedali go również do Polski. Często na ich kartach projektowych widzimy francuskie nazwiska. Hotele budowane w tym duchu były bliźniaczo podobne. Często wznoszono je na planie litery „U”, miały wewnętrzny, zielony dziedziniec i najczęściej odkryte, nieduże baseny. Jako przykład mogę podać chociażby „Novotel Okęcie” w Warszawie, który występuje w serialu „Zmiennicy”.

Wiele z tych ikon modernizmu PRL już nie funkcjonuje, zniknęło z powierzchni ziemi. Dzięki Państwa wystawie możemy odbyć sentymentalną podróż do przyszłości. A które hotele, z prezentowanych na ekspozycji, zachwycają do dziś, bądź straszą, czekając na rewitalizację?

Dziś raczej nie ma takich sytuacji, żeby ktoś pozwolił sobie na to, aby w dużym mieście pozostawiono moloch, który odstrasza. Hotele, które nie spełniały już swojej roli, albo rozbierano – jak miało to miejsce w Szczecinie oraz w Łodzi, gdzie wyburzono dwa duże hotele „Światowit” i „Komunalny”, albo modernizowano. Nowi właściciele często poddawali hotelowe gmachy rozmaitym remodelingom i obecnie jedynie bryłą przypominają one o swojej przeszłości. Zmieniły się okładziny zewnętrzne, wystrój holu głównego, recepcji, fasad, no i szyldy, nad czym ubolewam, ponieważ dawne szyldy i neony miały zdecydowanie więcej uroku i były o wiele bardziej oryginalne niż obecne.

reklama

Ciekawym obiektem, który straszy dziś chyba najmocniej, bo ma też gigantyczną kubaturę, jest dawny hotel „Forum” w Krakowie. Posiada niezwykle ciekawą, dynamiczną bryłę i krótką, pełną gwałtownych zwrotów historię funkcjonowania. Jego budowa rozpoczęła się w 1978 roku i trwała ponad 10 lat, a oficjalne otwarcie nastąpiło 15 maja 1988 roku. Jednak już w 2002 roku został wyłączony z użytkowania. Z jednej strony obecnie jest to straszydło, ale z drugiej strony to chyba najciekawszy hotel, jeśli chodzi o bryłę, który powstał w tamtych czasach.

Niejednokrotnie przez swoją lokalizację hotele stanowiły ważny element scenografii dopełniającej ważne wydarzenia historyczne, różne zgromadzenia – czy to chwalące partię, czy manifestacje związane z „Solidarnością”. Prezentujemy m.in. fotografie z pogrzebu prymasa Wyszyńskiego odbywającego się na tle „Victorii”, która „widziała” szczególnie wiele wydarzeń podobnej rangi.

Niewątpliwie wspomniane hotele cechował rozmach. Budynki wznoszone za Gierka, w czasach dynamicznych przemian gospodarczych i urbanistycznych w Polsce, nie pełniły wyłącznie funkcji rekreacyjnych czy ekonomicznych. Za ich drzwiami rozgrywały się rozmaite wydarzenia, a świat luksusu przenikał się ze światem przestępczym.

Tak, to także były miejsca wykorzystywane przez przestępców, o czym również wspominamy na naszej wystawie. W niejednym hotelu opowiadano mi o bonzach mafijnych, którzy tam rezydowali razem ze swoją ekipą. Policja szukała ich po całym kraju, a oni niespecjalnie się ukrywając, przebywali właśnie w tych przybytkach.

Wydaje się jednak, że hazard, a w szczegónośvi świat przestępczy wziął we władanie hotele troszeczkę później. Nastąpiło to raczej pod koniec epoki, o której opowiadamy oraz na początku okresu raczkującego kapitalizmu, gdy państwo polskie nie było przygotowane do zwalczania przestępczości, która wtedy rozkwitła.

Na wystawie wspominamy także o takich aspektach funkcjonowania hoteli, jak praca seksualna. Niektóre wątki zostaną pogłębione podczas wykładów i wystąpień specjalistów z różnych dziedzin, które odbędą się 16 października podczas sesji naukowej. Tak będzie m.in. z kwestią pracowników zagranicznych, którzy przyjeżdżali do Polski budować hotele.

Podczas owego jednodniowego sympozjum poruszane będą rozmaite zagadnienia związane z tematyką hoteli doby Gierka. Podobnie zresztą jak w książce, która towarzyszy wystawie, a która wychodzi daleko poza ramy katalogu. Zachęcam Państwa do śledzenia naszej strony internetowej, ponieważ został tam przedstawiony program wszystkich wydarzeń towarzyszących wystawie.

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Materiał powstał dzięki współpracy reklamowej z Narodowym Instytutem Architektury i Urbanistyki.

Zainteresował Was ten temat? Koniecznie zajrzyjcie na stronę internetową Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki bezpośrednio pod tym linkiem!

Polecamy również pozostałe wydarzenia, które Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki ma w swojej ofercie.

reklama
Komentarze
o autorze
Magdalena Mikrut-Majeranek
Doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca, historyk i dziennikarz. Autorka książki "Henryk Konwiński. Historia tańcem pisana" (2022), monografii "Historia Rozbarku i parafii św. Jacka w Bytomiu" (2015) oraz współautorka książek "Miasto jako wielowymiarowy przedmiot badań" oraz "Polityka senioralna w jednostkach samorządu terytorialnego", a także licznych artykułów naukowych. Miłośniczka teatru tańca współczesnego i dobrej literatury. Zastępca redaktora naczelnego portalu Histmag.org.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone