„Bardzo proszę, abyś się zastanawiała nad tym, co można pisać, a co nie!”

opublikowano: 2022-12-31 13:28
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Jarosław Iwaszkiewicz był jednym z ulubieńców systemu komunistycznego. Gdy w prywatnej korespondencji jego żona skrytykowała decyzję o budowie pomnika Dzierżyńskiego w Warszawie, poeta, świadom grożących konsekwencji, pisał do niej: „Bardzo proszę, abyś się zastanawiała nad tym, co można pisać, a co nie!”
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów „Listy 1951–1955”.

Sobota, dnia 17 lutego 51

Moja Najdroższa! Przyjechała przed chwilą Genia, ale przywiozła mi list pisany przez Ciebie jeszcze czternastego i w którym piszesz, że poślesz go pocztą – nie wiem, czy to jest nieporozumienie, czy tylko rozmyśliłaś się – ale przez to nie mam świeższych wiadomości i nie wiem, co ostatecznie z twoim zdrowiem. Nie pisałem do Ciebie, bo po prostu ręce mi opadły na wieść o twojej grypie, byłem zupełnie rozstrojony – nie wiedziałem, co robić. Tym bardziej, że pierwej przyszedł list następny, z którego treści wywnioskować dopiero mogłem, że jesteś chora, a dopiero nazajutrz przyszedł list, w którym piszesz o samej chorobie. Oczywiście ja sekretu przed babcią dochowałem, ale Genia napisała do Jasia o tym, Jaś powiedział Krysi, a Krysia natychmiast poleciała i powiedziała babci, ale babcia się nie przejęła tym bardzo, znacznie bardziej jest przejęta tym, że w niedzielę Stachowie i Jurkowie Lisowscy będą na obiedzie i już trzy razy przychodziła do mnie i do Heli, żeby nie zatrzymywać ich na kolacji. To są dla mnie rzeczy nie do zniesienia i po prostu nie mogę już tego cierpieć – i jeszcze ty piszesz z Rabki o tym, że nie trzeba było brać szynki na obiad! Czy ty naprawdę nie masz już większych kłopotów!?

Jarosław Iwaszkiewicz przemawiający na Kongresie Pokoju w 1948 roku (fot. PAP-CAF)

Masz także kłopoty i polityczne! To, co napisałaś o wiadomym pomniku w liście twoim do mnie, jest rzeczą kompletnie niedopuszczalną i bardzo proszę, abyś się zastanawiała nad tym, co można pisać, a co nie! Oczywiście ani słowa mi nie napisałaś o tym, dlaczego listy chodzą tak prędko, a w ostatnim liście powiadasz, że mnie już zawiadomiłaś o tym. Oczywiście to drobiazg, ale świadczy o twoim stanie nerwów i nie przyczynia się do mojego uspokojenia. Masz teraz pogodę, ciszę, o której piszesz, że jest nadzwyczajna, masz przy sobie wnuki, na których temat jesteś nieprzytomna, możesz więc korzystać z tego wszystkiego, a nie wymyślać sobie zmartwienia w rodzaju tej szynki czy szczepienia kur.

Gosposia polecona mi przez Grobicką jest do wzięcia, w tych dniach przyjedzie się umówić, podobno zupełny ideał, ale wolna będzie dopiero od 15 kwietnia. Może to i lepiej, bo zacznie swoje urzędowanie przy tobie. Zastanawiamy się, czy zatrzymać tego wstrętnego garbusa do tego czasu, bo obawiam się, że brudem zarośnie cała kuchnia i spiżarnia, ale babcia jest zdania, żeby ona została. Teraz babcia jest cała po stronie tej kuchty i nic na nią powiedzieć nie można. Z kolacją jest co dzień wielkie zagadnienie, a obiady nie do wzięcia do ust. Wszystko ze spiżarni rozkradają, węgla nie ma – stan taki na dłuższą metę już jest nie do wytrzymania.

REKLAMA

Wczoraj byłem w ministerstwie rolnictwa, sprawa nie jest taka prosta, oni w zasadzie nie dopuszczają zrzeczenia się majątku i trzeba trzymać tę ziemię, jaką się ma, uprawiać ją i płacić te olbrzymie podatki. Próbowałem wytłumaczyć, że ja nie mam dochodów ze Stawiska, ale o ile to rozumieją na wyższych stopniach, o tyle im niżej, tym więcej formalizowania i biurokratyzowania. W gminie teraz trochę lżej, widocznie jednak był nacisk z góry i tłumaczenia, że nie można tak ze mną jak z innymi. Ostatecznie, jak nie, to nie – niech znajdą sami jakieś wyjście. Maniewski zdaje się ma taki sam brak zaufania do mnie jak ciocia – spotkałem go w Kopciuszku, ale nic nie chciał mi powiedzieć, tak jakbym ja nie był wprowadzony w sprawy sprzedaży. Zresztą i Mirecki, i babcia Śliwińska mają jakichś kupców, więc sprawy nie są beznadziejne. Chciałbym już posprzedawać wszystko do licha, żeby nie było gadania.

Teraz największa nowina: w poniedziałek wyjeżdżam do Berlina na posiedzenie Światowej Rady Pokoju, otrzymałem specjalne zaproszenie od Joliot-Curie jako gość (oczywiście i kilka innych osób też). Przyznam się, że jeżeli nie bardzo mi się chciało jechać teraz do Pragi czy gdzie indziej, to na to posiedzenie historyczne pojadę z przyjemnością. Jednak niezmiernie ciekawe rzeczy będą tam na pewno – a szczególniej na tle Berlina będzie to wszystko brzmiało bardzo dziwnie. Posiedzenia będą trwały cały tydzień. Wrócę zapewne w przyszły poniedziałek. W Berlinie na wszelki wypadek adres: Polnische Diplomatiche Mission, Berlin NW7, Karlplatz 7.

Anna Iwaszkiewiczowa z córką, 1924 rok

Z drugiej strony nie bardzo chce mi się jechać, kiedy nie jestem pewien twojego zdrowia, zdrowia dzieci (śniły mi się niedobrze) i czekamy z godziny na godzinę depeszy od Teresy. No, ale tydzień to niewiele. Jest teraz u nas Zygmunt Mycielski 83 , który ma teraz interesy w Warszawie, a nie ma mieszkania i nie może z Sobieszowa co dwa dni jeździć na posiedzenia, bardzo mi jest dobrze z nim, gadamy sobie wieczorami, on komponuje symfonię swoją (scherzo okropne, ale elegia bardzo piękna), a ja tłumaczę tego Nerudę i piszę różne okolicznościowe sprawy*. Jutro już będą tak jak moje imieniny, Stachowie będą mi winszowali i Jurkowie pewnie także. Innych ludzi się nie spodziewam i mam w dalszym ciągu taki abszmak po zeszłorocznych hecach. Tymczasem do widzenia, kochana, całuję po wiele razy, napiszę jeszcze w poniedziałek. Twój Jarosław

* Mycielski zostanie przez ten tydzień, co mnie nie będzie – będzie przy- najmniej ktoś w domu. Niepotrzebnie się irytujesz na otwieranie listów. Załączony list Loulou [Leonia Malinowska] był zaadresowany M. Iwaszkiewicz, więc go otworzyłem. Ten Pan Bóg pomięszany z Tadziem i interesami starej k…y Besançony to coś zupełnie osobliwego!

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów „Listy 1951–1955” bezpośrednio pod tym linkiem!

Ewa Cieślak i Jerzy Wiśniewski - opracowanie, wstęp, przypisy i nota edytorska
„Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie: Listy 1951–1955”
cena:
Wydawca:
Wydawnictwo Akademickie SEDNO
Rok wydania:
2022
Okładka:
twarda
Liczba stron:
468
Format:
145x210 [mm]
ISBN:
978-83-7963-176-6
EAN:
9788379631766
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Jarosław Iwaszkiewicz
(1894–1980) – polski prozaik, poeta, eseista, tłumacz.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone