Biohistoria: człowiek i przyroda w długiej perspektywie

opublikowano: 2015-05-10 18:35
wolna licencja
poleć artykuł:
Czy klimat prowadzi do upadków imperiów? Dlaczego warto śledzić historię chorób zakaźnych i szczepień na nie? Czy historycy powinno zajmować się badaniem środowiska i jego zmian? Pytamy o to historyków, którzy organizują na Uniwersytecie Jagiellońskim pierwszy ośrodek studiów nad biohistorią.
REKLAMA

Tomasz Leszkowicz: Człowiek i środowisko – na ile jest to temat badawczy dla historyka? Na ile historyk może być w tej tematyce kompetentny?

Ewelina Szpak: Ja bym to pytanie odwróciła – czy istnieje obszar życia w przeszłości, który może nie być przedmiotem studiów historycznych? Tym samym wracamy do podstawowego pytania o to, czym jest historia i jak należy ją badać. Dzieje relacji człowieka i środowiska wręcz należy uwzględnić w pracy historyka, czego dowodzi popularność takich właśnie studiów oraz ich rozwój w innych krajach. I co warto podkreślić, nie mówimy tu tylko o krajach anglosaskich. Badania nad tym, co określamy historią środowiska, a niekiedy też ekohistorią czy biohistorią, od wielu lat, jeśli nie dekad, podejmowane są z sukcesem przez badaczy francuskich, niemieckich, czeskich a także od niedawna rosyjskich.

Adam Izdebski: Zdecydowanie – zadaniem historyka jest zajmować się każdym aspektem przeszłości człowieka. Fakt ten przedstawiciele historii pojmowanej jako nowoczesna dyscyplina naukowa uświadamiali sobie stopniowo, co jest widoczne w trwającym już ponad sto lat procesie poszerzania tematyki badawczej. Wpierw po pierwszej wojnie światowej Szkoła Annales i inne podobne jej ruchy zwróciły uwagę na zjawiska społeczne i gospodarcze; około pokolenia-dwóch później, w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, amerykańscy i zachodnioeuropejscy historycy zaczęli pisać historię grup, które były na marginesie dotychczasowych narracji. Uwzględnienie roli czynników przyrodniczych w dziejach człowieka jest częścią tego zjawiska.

Wahania temperatury w ciągu ostatnich 2000 lat (aut. Global Warming Art, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported).

Z drugiej strony, w dobie globalnych zmian przyrodniczych (nie tylko klimatycznych!), potrzebujemy wiedzy o tym, w jaki sposób społeczeństwa, które nas poprzedziły, doświadczały tych problemów i radziły sobie z nimi. Cała debata na temat klimatu, nieodwracalnego przekształcenia środowiska, itp., jest zdominowana przez specjalistów od krótkiej perspektywy czasowej, ekonomistów i socjologów, posługuje się argumentami zaczerpniętymi z doświadczeń ostatnich kilkudziesięciu lat. Historycy nie mogą dłużej milczeć, są potrzebni, żeby nabrać dystansu do współczesnych problemów i zobaczyć je we właściwej, długoterminowej perspektywie – i takich też rozwiązań szukać wspólnie z przedstawicielami innych dziedzin.

Wreszcie, żaden inny kierunek studiów nie daje takiego przygotowania do tworzenia rzetelnych opowieści (narracji) o przeszłości jak historia. Historycy, także ci którym nieobce są problemy przyrodnicze, są potrzebni do tego, żeby uczynić środowisko częścią naszej przeszłości.

T.L: Czym więc ma być biohistoria w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego?

REKLAMA

Rafał Szmytka: Od samego początku chcemy iść dwutorowo, czyli jednocześnie działać na polach dydaktyki jak i badań naukowych. Przez cały ostatni rok pracowaliśmy nad programem nowej specjalizacji – biohistorii – w ramach studiów licencjackich na kierunku historia. Utworzony zespół dydaktyczny składa się z przedstawicieli różnych dyscyplin. Tworzą go nie tylko historycy, ale też geografowie i archeolodzy. Udało nam się dopiąć wszystkie szczegóły, otrzymaliśmy pozytywną opinię władz uczelni jak również samych studentów, którzy wyrazili zainteresowanie nową specjalizacją. W związku z tym już w czerwcu uruchomiony zostanie na nią pierwszy nabór. Liczba miejsc jest jednak ograniczona – przyjmiemy 25 osób.

Jednocześnie nie zamierzamy zapominać o działalności naukowej. Powołany zespół dydaktyczny ma być jednocześnie zespołem badawczym. Od trzech lat podoktorski staż badawczy z historii środowiskowej średniowiecza odbywa w naszym Instytucie jeden z twórców programu specjalizacji, Adam Izdebski. We wrześniu bieżącego roku planujemy zorganizować w Krakowie konferencję poświęconą historii środowiskowej. Ponadto podczas najbliższego zjazdu European Society for Environmental History, który odbędzie się w Wersalu, będziemy mieć swoich przedstawicieli prowadzących sesję dotyczącą historii środowiskowej Polski.

Smog nad Krakowem (fot. Janek 1990, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic).

Cele, jakie wyznaczyliśmy sobie na przyszłość dotyczą także pozyskiwania grantów, bez których dziś nie da się prowadzić samodzielnych badań. Nie chciałbym jednak w tej chwili zdradzać wszystkich naszych pomysłów. Na pewno chcemy, by Kraków stał się polskim centrum historii środowiskowej, ważnym miejscem na mapie naukowej Europy Środkowo-Wschodniej. Co z wiszącym nad naszymi głowami smogiem jest nie tyle paradoksalne, co raczej w pełni uzasadnione.

T.L: Studentów (oraz przyszłych studentów) interesują konkrety programowe takiej specjalizacji. Czy mogą już Państwo zdradzić szczegóły tego, z czym spotkają się adepci historii w ramach studiowania biohistorii?

R.Sz.: Jak wspomniałem, program specjalizacji jest już gotowy, ale postanowiliśmy go nie zamykać w sztywnych ramach i będziemy reagować zarówno na potrzeby studentów, jak i rozwój wypadków na rynku pracy. Gramy w otwarte karty, dlatego szczegóły oferty dydaktycznej znajdują się już na stronie Instytutu Historii.

Program specjalizacji najlepiej oddają trzy słowa-klucze, którymi kierowaliśmy się przy jego tworzeniu: interdyscyplinarność, merytoryczność, umiejętności. Historia środowiskowa jako subdyscyplina korzysta z narzędzi typowych dla innych nauk. Dlatego warunkiem sine qua non było zaproszenie do współpracy właśnie archeologa i geografa, którzy przekażą studentom nie tylko wiedzę teoretyczną z tych dziedzin, ale pokażą na konkretnych przykładach, jak wykorzystywać ją w badaniach nad historią środowiskową. Oprócz interdyscyplinarności istotnym aspektem jest wysoka jakość merytoryczna proponowanych zajęć – zarówno konwersatoriów jak i wykładów. W związku z tym w zespole dydaktycznym nie ma osób przypadkowych, każdy jest ekspertem w proponowanej tematyce ze zdobytym już bagażem doświadczeń w pracy ze studentami. Mówiąc o umiejętnościach nie mam na myśli wyłącznie tych typowych dla warsztatu historyka – czyli choćby pracy ze źródłami. Chcemy przygotować naszych absolwentów do prezentowania wyników własnych badań, nauczyć ich sposobów funkcjonowania powstających obecnie organizacji pozarządowych zajmujących się mniej lub bardziej ochroną środowiska, tworzenia dla nich aplikacji jak też prowadzenia kampanii społecznych.

REKLAMA

Zajęcia składają się na pięć obowiązkowych bloków tematycznych odzwierciedlających jednocześnie najważniejsze założenia metodologiczne historii środowiskowej. Trzy z nich zachowują układ chronologiczny i dotyczą wzajemnych relacji między człowiekiem i środowiskiem; historii klimatu; oraz klęsk elementarnych, chorób i zanieczyszczeń na przestrzeni dziejów. Całości dopełnia blok kursów z zakresu metodologii prowadzenia badań nad historią środowiskową oraz ukierunkowane na naukę umiejętności zajęcia praktyczne, które uzupełnia kurs z podstaw prawa.

Powódź na Wiśle w 1813 r. (rys. Michał Elwiro Andriolli, 1886 r., domena publiczna).

T.L: Nowe nurty metodologiczne mają to do siebie, że są często mniej zrozumiałe, gdy mówi się o nich tylko teoretycznie. Czy mogliby Państwo wskazać przykład prostego historycznego problemu badawczego, który przy wykorzystaniu perspektywy historii środowiskowej mógłby odsłonić nam nową wiedzę o przeszłości?

E.Sz.: Przykładem może być tu zarówno stosunek do klęsk żywiołowych czy epidemii. Zwłaszcza te ostatnie są dla mnie szczególnie interesujące. Warto przypomnieć, że masowe i obowiązkowe szczepienia realizowane w Polsce od lat 50., tak jak i w innych krajach Europy, w zasadzie doprowadziły do wyparcia większości chorób zakaźnych. Dziś tak naprawdę większość z nas nie potrafi sobie już wyobrazić, czym były jeszcze w latach 50. XX wieku epidemie polio, błonicy czy gruźlicy. Społeczny strach przed chorobami zakaźnymi w połączeniu z dość łatwo dostępną (fachową) wiedzą jest dziś zupełnie czymś innymi niż jeszcze w latach 70. czy nawet 80. Zmienił się przede wszystkim sposób w jaki mówimy o chorobach i jak się ich boimy. Dziś raczej trudno wyobrazić sobie kogoś, kto chorobę nowotworową utożsamia z chorobą zakaźną, tymczasem jeszcze w latach 80. przekonania o zaraźliwości rakiem wcale nie były takie rzadkie i wiele osób dotkniętych nowotworem z tego powodu spotykało się z różnymi formami społecznego odrzucenia.

REKLAMA

R.Sz.: Za przykład złożoności relacji między człowiekiem i środowiskiem mogą służyć zmagania z żywiołem wody. Regionem, którego historia jest nierozerwalnie związana z tą nieustanną walką ale i symbiozą są Niderlandy. Już sama etymologia nazwy kraju mówi nam wiele o tej niezwykłej zależności. Nie jest to ani kraj Polan ani Anglów ani Franków. Są to po prostu Kraje Nizinne, które swą nazwę zawdzięczają wyjątkowemu położeniu a nie plemionom zamieszkującym te tereny. Ich mieszkańcy przez stulecia wyspecjalizowali się w osuszaniu terenów wydartych morzu i wznoszeniu systemów przeciwpowodziowych. Z osuszonych polderów pozyskiwano torf, który wykorzystywano jako opał do ogrzewania domów. Ponadto w procesie jego spalania odzyskiwano także sól, co w pierwszej kolejności wpłynęło na bogacenie się tego regionu jeszcze we wczesnym średniowieczu. Z kolei zalania polderów, do jakich dochodziło w momentach osłabienia administracji centralnej odpowiedzialnej za utrzymanie wałów przeciwpowodziowych, czyniły z dotychczasowych torfowisk rozległe jeziora, które z czasem zamieniały się w łąki porośnięte marzanną – rośliną z której uzyskiwano cenny, czerwony barwnik. Powodzie, które dotykały Niderlandy, niosły zniszczenie. Z drugiej strony wywoływano je specjalnie, by uratować Prowincje przed najeźdźcą, jak miało to miejsce podczas słynnego oblężenia Lejdy w latach 1573-1574 czy sto lat później, kiedy Republikę przed wojskami francuskimi ocali tak zwana Stara Holenderska Linia Wodna.

Wiatraki i poldery - stały element krajobrazu Niderlandów (fot. Eddy BERTHIER, opublikowano na licencji Creative Commons Attribution 2.0 Generic).

A.I.: Jednym z centralnych pytań badawczych, które fascynuje obecnie przedstawicieli nauk przyrodniczych i archeologów, jest rola zmian klimatycznych w historii człowieka. Poprzez zestawianie wyników badań archeologicznych i paleoklimatycznych dąży się do znajdowania coraz to nowych przykładów społeczeństw i cywilizacji, których upadek spowodowały lub przyspieszyły zmiany klimatu. Historycy mogę wnieść – i właściwie już wnoszą – do tej debaty zupełnie nową perspektywę. Zajmują się najczęściej bardzo złożonymi, już rozwiniętymi społeczeństwami średniowiecza lub nowożytności. Okazuje się, że podczas gdy jedne z nich rzeczywiście doświadczały wahań klimatu jako katastrofalnych w ich skutkach, inne (np. średniowieczne Bizancjum) było na wahania klimatu właściwie „odporne”. Historycy są w tej szczęśliwej sytuacji, że posiadają źródła pisane i dorobek nowoczesnej historiografii – są w stanie szukać odpowiedzi na pytanie, co decydowało o sukcesie lub klęsce w radzeniu sobie ze zmianami klimatu w przypadku społeczeństw, które były naszymi bezpośrednimi poprzednikami...

REKLAMA

T.L.: Gdyby mogli Państwo polecić jako lekturę jedną pracę historyczną z nurtu historii środowiskowej, to jaki tytuł by państwo wskazali?

E.Sz.: Takich prac jest wiele. Ponieważ zajmuję się historią najnowszą polecam An Environmental History of Russia. Wydana w 2013 roku praca stanowi efekt współpracy międzynarodowej i jest bardzo ciekawym studium z zakresu kształtowania się polityki środowiskowej w ZSRR od lat 20, przez okres stalinizmu, po czasy Chruszczowa i Breżniewa. Jej autorzy pokazują m.in. jak duży wpływ na politykę środowiskową odgrywały poglądy poszczególnych sekretarzy i jednocześnie jak na ich tle społeczeństwo i świat nauki zmieniały swoje wyobrażenia na temat otaczającego ich środowiska. Jak i dlaczego zmieniał się stosunek Rosjan do przyrody, surowców, zanieczyszczeń? Jaki wypływ na środowisko wywierała polityka gospodarcza ZSRR? Stanowią tylko niektóre z pytań stawianych przez autorów tej książki, którzy analizują zarówno rolę ideologii jak i następstwa intensywnej industrializacji i kolektywizacji.

A.I.: Zdecydowanie należy sięgnąć do klasyków, czyli do amerykańskich ojców założycieli environmental history. Niestety, nikt z nich nie jest tłumaczony na polski, ale przez internet można ściągnąć sobie te książki za dosłownie kilka dolarów. Kluczowi autorzy to Wiliam Cronon, Richard White oraz Donald Worster. Szczególnie interesujące i pouczające mogą być prace dotyczące zmian ekologii Ameryki Północnej, które zaszły pod wpływem europejskiej kolonizacji – oraz to w jaki sposób te zmiany sprzyjały ekspansji białych osadników. Będą to zatem Changes in the Land Cronona oraz Middle Ground White'a. Znakomicie pokazują one, na czym polega wprowadzenie perspektywy środowiskowej, czy też przyrodniczej, do badania historii społecznej, gospodarczej, czy politycznej. Ukazanie się tych i podobnych książek nieodwracalnie zmieniło amerykańską naukę historyczną.

Statek na obszarze dawnego Jeziora Aralskiego. Jego wyschnięcie to jedna z największych katastrof ekologicznych w historii XX wieku, której przyczyną była polityka gospodarcza ZSRR (domena publiczna).

T.L.: Wielu historyków o bardziej tradycyjnych zainteresowaniach badawczych krytykuje przyswajanie nowych nurtów metodologicznych z Zachodu, m.in. jako rozmywanie klasycznej nauki historycznej. Co by Państwo odpowiedzieli na zarzut, że historia środowiskowa to taka właśnie nowinka ściągnięta z badań amerykańskich?

A.I.: Nie rozumiem, jak można z tego czynić zarzut. Największe osiągnięcia polskich historyków z przełomu XIX i XX wieku czerpały ze wzorców świeżo powstałej niemieckiej nauki historycznej, a wybitni polscy historycy, którzy rozpoczęli swoją aktywność twórczą w latach 60. i 70., do dziś pozostają pod wpływem Szkoły Annales. Podczas gdy w naszej własnej tradycji mamy dzieła podnoszące w sposób nowatorski problemy właściwe historii środowiskowej, czy w przypadku wcześniejszych zmian paradygmatów, historii społecznej, to w innych krajach nowe prądy badawcze osiągnęły masę krytyczną, która odmieniła oblicza całych dziedzin nauki.

REKLAMA

E.Sz.: Co więcej, pojęcie nowinka jest oczywiście wartościujące negatywnie. Chętniej widziałabym tutaj określenie „inspiracji badawczej” i odpowiedzi historiografii (może nawet szerzej: humanistyki) na aktualne potrzeby. Zresztą całkiem niedawno o tej potrzebie pisali na łamach „Kwartalnika Historycznego” i „Przeglądu Humanistycznego prof. Ewa Domańska i prof. Jan Kieniewicz. Warto też pamiętać, że próby wskazywania na znaczenie bio- czy ekohistorii pojawiały się w historiografii polskiej wcześniej – w latach 80. pisał o tym. m.in. Zbigniew Kuchowicz ([O biologiczny wymiar historii]) a w latach 90. także inny polski historyk i socjolog, prof. Marcin Kula w książce Ekologia humanistyczna.

Nie da się ukryć, że zarzuty zawsze będą, tak jak są i obecnie w stosunku do historii kobiet, historii społecznej, kulturowej, czy historii życia codziennego, które mimo że są coraz bardziej doceniane w środowisku naukowym, zawsze znajdą też swoich krytyków. Nie wiem, czy jest sens dyskusji nad „nowinkowym” charakterem historii środowiskowej. Praca naukowa – bycie humanistą – wymaga otwartości, umiejętności szerszego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość.

Andrzej Chwalba: W wypadku naszej ścieżki badawczej jej źródłem nie były nowinki w wersji anglosaskiej, ale nasze własne doświadczenia badawcze i przemyślenia. Prowadząc badania z zakresu historii powszechnej i Polski XIX i XX wieku zdaliśmy sobie sprawę z wagi interakcji w dziejach: między kulturą a naturą, między środowiskiem przyrodniczym a człowiekiem. Zrozumieliśmy, że dotychczasowe nasze badania są niepełne a wyniki wątpliwe. Zatem uwzględnienie w badaniach perspektywy przyrodniczej pozwoliło na lepsze rozumienie egzystencji człowieka w świecie. Dostrzegliśmy, że niedoceniane środowisko naturalne było reżyserem wielu widowisk historycznych takich jak np. konflikty wojenne. Przykładowo: istotny wpływ na przebieg powstania listopadowego miała cholera, która wyprowadziła na drugą stronę feldmarszałka Dybicza i prawdopodobnie w. ks. Konstantego. Jeśli nie uwzględnimy roli czynnika przyrodniczego nie zrozumiemy też fenomenu migracji a także Wielkiej Wojny 1914-1918 i II wojny światowej. Natura zadecydowała o wynikach poszczególnych zmagań nieraz w większym zakresie, niż żołnierze i zaplecze, a wojenna degradacja środowiska rzutowała na losy krajów i społeczeństw. Historiografia ograniczona do rejestracji faktów jest tylko rejestracją faktów. Zatem uwzględnienie wzajemnych relacji człowieka i środowiska to nie sprawa nowinek: to konieczność. Jeśli polska historiografia chce nawiązać kontakt z czołowymi ośrodkami świata musi się otworzyć. Jest to kwestia jej wiarygodności. Inaczej pozostanie nam obecność na peryferiach nauk historycznych.

REKLAMA

Zatem w naszym przypadku to nie „nowinki” wywołały zainteresowanie historią środowiskową, ale studia nad człowiekiem i naturą doprowadziły do poszukiwania źródeł szerszego otwarcia się na refleksję światową. Obecnie jesteśmy już w takim miejscu studiów badawczych, że możemy prezentować wyniki naszych doświadczeń na zewnątrz. I stale poszukujemy własnej drogi.

Cholera ścinająca ludzi jak zboże - karykatura z pisma „Le Petit Journal” (1912 r., domena publiczna).

T.L.: Czy historia środowiskowa to pomysł na unaukowienie historii, przesunięcie jej z kategorii „art” do „science”?

E.Sz.: Czy historia jest sztuką? Na pewno jest przede wszystkim narracją, opowieścią o przeszłości – pytanie tylko czyjej przeszłości? Czy tylko człowieka i wytworów jego działalności, a więc kultury?

Historia środowiskowa na pewno proponuje inne spojrzenie na interdyscyplinarność. Tu z uwagi na innych charakter nauk przyrodniczych trudno mówić o takiej interdyscyplinarności, do której przywykliśmy w badaniach historycznych, w której historyk generalnie czytając tylko prace z innych dyscyplin – socjologii, psychologii, czy kulturoznawstwa, jest w stanie poradzić sobie sam z analizą dostępnego mu materiału. W przypadku historii środowiskowej interdyscyplinarność musi polegać na współpracy z badaczami reprezentującymi inne nauki (w tym nauki przyrodnicze czy geograficzne), na wzajemnym wyjaśnianiu sobie wielu zjawisk i pojęć. Rzetelne i zaawansowane studia historyczne nad historią środowiskową nie są możliwe bez takiej praktycznej współpracy.

A.I.: Wydaje mi się, że obstawanie przy rozróżnianiu arts and sciences, jakkolwiek bardzo głęboko zakorzenione w tradycji anglosaskiej, jest coraz bardziej pozbawione podstaw. Prace tak wybitnych badaczy jak Bruno Latour, czy wielu innych filozofów i socjologów nauki, nie pozostawiaj wątpliwości, że mocno wskazują na fakt, że wszystkie dziedziny wiedzy są społecznie konstruowane, posługują się narracją jako głównym narzędziem przekazywania wiedzy – szczególnie wtedy, gdy zajmują się przeszłością. Raczej chodzi o to, żeby historia przestała działać w izolacji od innych dyscyplin zajmujących się przeszłością człowieka i środowiska, ale wniosła do tej debaty swoje własne doświadczenia i umiejętności.

REKLAMA

T.L.: Na zakończenie pytanie odnoszące się do problemu szerszego. W całej koncepcji stawiają Państwo nacisk na włączenie się historyków w debatę nad sprawami klimatycznymi i zmianami środowiska. Na ile historyk może zabierać głos w ważnych sprawach społecznych? I czy powinien?

A.C.: Uważam, że nie tylko może ale i powinien być obecny w przestrzeni publicznej, w tym w medialnej aby opowiedzieć jak na przestrzeni wieków układały się relacje człowieka i środowiska, jak na nie wpływały zmiany klimatyczne. Aby było to możliwe historyk musi poszukiwać nowych możliwości poznawczych. Jedną z nich oferuje biohistoria. Nie można wykluczyć, że tematy badawcze oceniające zjawiska przyrodnicze w perspektywie historycznej zainteresują dziennikarzy i uczestników debat publicznych. Nasze dotychczasowe doświadczenia w kontakcie z mediami są zachęcające. Jak się okazuje teksty z zakresu historii środowiskowej prezentowane w popularnych mediach wywołały zainteresowanie wielu czytelników i słuchaczy. Dobrze to rokuje na przyszłość. Jest także świadectwem, że historyk wyposażony w nowe instrumenty poznania i wiedzę z zakresu biohistorii może znaleźć atrakcyjną pracę w zupełnie nowych miejscach.

***

Ewelina Szpak – doktor historii, pracownik naukowy Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla PAN, zajmuje się kulturową historią zdrowia i choroby na wsi polskiej po 1945 r. Autorka m.in. Między osiedlem a zagrodą. Życie codzienne mieszkańców PGR-ów (Warszawa 2005) oraz Mentalność ludności wiejskiej w PRL. Studium zmian (Warszawa 2013);

Adam Izdebski – doktor historii, pracownik naukowy Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, zajmuje się historią społeczną-gospodarczą oraz dziejami kultury i religii w późnej starożytności i Bizancjum. Autor m.in. Rural economy in transition. Asia Minor from Late Antiquity into the early Middle Ages (Warszawa 2013);

Rafał Szmytka – doktor historii, pracownik naukowy Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, zajmuje się historią Niderlandów w epoce nowożytnej. Autor m.in. „Lecz jako tyran zostanie opuszczony”. Niderlandzka myśl polityczna w drugiej połowie XVI wieku (Kraków 2014).

Andrzej Chwalba – profesor doktor habilitowany, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownik Zakładu Antropologii Historycznej, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Historycznego, organizator Kongresu Zagranicznych Badaczy Dziejów Polskich. Specjalizuje się w historii XIX i XX w., autor m.in. Sacrum i rewolucja: socjaliści polscy wobec praktyk i symboli religijnych 1870-1918 (Kraków 1992), Imperium korupcji w Rosji i w Królestwie Polskim w latach 1861-1917 (Kraków 1995), Historia Polski 1795-1918 (Kraków 2000), Kraków w latach 1939-1945 i Kraków w latach 1945-1989 (Kraków 2002 i 2004), Historia powszechna. Wiek XIX (Warszawa 2008), Historia powszechna. 1989-2011 (Warszawa 2011), Samobójstwo Europy (Kraków 2014).

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tomasz Leszkowicz
Doktor historii, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Publicysta Histmag.org, redakcji merytorycznej portalu w l. 2006-2021, redaktor naczelny Histmag.org od grudnia 2014 roku do lipca 2017 roku. Specjalizuje się w historii dwudziestego wieku (ze szczególnym uwzględnieniem PRL), interesuje się także społeczno-polityczną historią wojska. Z uwagą śledzi zagadnienia związane z pamięcią i tzw. polityką historyczną (dawniej i dziś). Autor artykułów w czasopismach naukowych i popularnych. W czasie wolnym gra w gry z serii Europa Universalis, słucha starego rocka i ogląda seriale.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone