Bogusław Kopka – „Gułag nad Wisłą. Komunistyczne obozy pracy w Polsce 1944-1956” – recenzja i ocena

opublikowano: 2019-05-30 07:18
wolna licencja
poleć artykuł:
Rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau w styczniu 1945 roku przez Armię Czerwoną jest obchodzona co roku. W mediach można wtedy zobaczyć okolicznościowe uroczystości. Uznajemy, że tamtego dnia zakończyła się historia obozu, który niedługo później został przekształcony w Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau. I wydaje się nam oczywiste, że nie można już było zostać więźniem obozu w Oświęcimiu. Przecież wojna się skończyła…
REKLAMA

Bogusław Kopka – „Gułag nad Wisłą. Komunistyczne obozy pracy w Polsce 1944-1956” – recenzja i ocena

Bogusław Kopka
„Gułag nad Wisłą. Komunistyczne obozy pracy
nasza ocena:
7/10
cena:
49,90 zł
Wydawca:
Literackie
Okładka:
twarda
Liczba stron:
320
Premiera:
8 maja 2019
Format:
165 x 240 mm
ISBN:
978-83-08-06857-1

W mojej książce mowa będzie o jednym z najbardziej tajemniczych epizodów w dziejach najnowszych. I nie chodzi bynajmniej o Związek Sowiecki, ale o dzieje Polski. […] Zapraszam więc do zamkniętego świata Jaworzna, Rembertowa, Oświęcimia, Majdanka, Łambinowic, Potulic, Mielęcina…

[Fragment wstępu]

Publikacja autorstwa Bogusław Kopki jest pracą o charakterze naukowym, ale porusza zbyt ważny temat i robi to w na tyle przystępny sposób, że nie jest zarezerwowana wyłącznie dla historyków, czy badaczy. Wiedza o obozach pracy istniejących w Polsce w latach 1944–1956 nie jest powszechna, co nie znaczy, że nikt się tym zagadnieniem nie zajmował. Przeciwnie, sam autor podkreśla, że literatura przedmiotu jest bogata, a jego książka ma stanowić swego rodzaju zebranie i uporządkowanie w jednej publikacji tego, co funkcjonowało dotychczas bardziej w obiegu naukowym i rozproszonym (np. artykuły naukowe, prace poświęcone jednemu obozowi).

Bogusław Kopka jest nauczycielem akademickim, laureatem nagrody KLIO, specjalistą w zakresie II wojny światowej oraz czasów PRL i od wielu lat zajmuje się tematyką obozową. Autor, wychodząc zapewne naprzeciw szerszemu gronu czytelników, w pierwszym rozdziale przybliża sowieckie GUŁagi oraz niemieckie nazistowskie obozy koncentracyjne i obozy zagłady. Choć większość z tego, o czym w tej części książki pisze, będzie czytelnikom znana, jest to zabieg przemyślany i potrzebny. Ogólna charakterystyka i krótki szkic historyczny stanowią dobry punkt wyjścia dla dalszej części książki. Poza tym pokazują, że o obozach sowieckich i hitlerowskich wiemy pozornie dość dużo, gdyż jest to tematyka obecna w literaturze, sztuce, mediach od dawna. Natomiast zagłębiając się w kolejne rozdziały dotyczące już obozów czasów powojennych w Polsce, szybko okaże się, że wiemy o nich znacznie mniej.

Założone podczas wojny niemieckie hitlerowskie obozy koncentracyjne, w miarę przesuwania się frontu na zachód w 1944 roku były opuszczane i wyzwalane, a następnie często wykorzystywane przez NKWD dla tworzenia własnych obozów przejściowych. Dwa z nich powstały w Oświęcimiu, w miejscu po niedawnym hitlerowskim obozie. Po zakończeniu wojny obozy były z kolei zaadaptowane przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Dotyczyło to także Oświęcimia, nim w 1947 roku władze w Polsce zdecydowały o przekształceniu go w muzeum. Na terenie Polski powstała sieć obozów nadzorowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Niektóre z nich miały charakter centralny. Podlegały im podobozy (filie). Pierwszy założono już w październiku 1944 r. w Krzesimowe pod Lublinem. Z czasem się zmieniały i w miejsce obozów jenieckich (obozów pracy przymusowej) zaczęły powstawać na początku lat 50. ośrodki pracy więźniów. Łączyły je tragiczne warunki zakwaterowania i egzystencji, głód, choroby, przemoc a także wysoka śmiertelność. Autor dokładnie opisuje kolejne obozy, przywołuje rozporządzenia, na mocy których powstawały oraz szereg innych dyrektyw, które określały każdy aspekt funkcjonowania obozu. Przytacza również relacje byłych więźniów o życiu obozowym.

REKLAMA

Obowiązkiem osadzonych w nich ludzi była praca. Zgodnie z założeniami władz obozy miały na siebie zarabiać, ale w praktyce koszty ich utrzymania przewyższały dochody czerpane z pracy więźniów. Kto do nich trafiał? W pierwszych latach powojennych głównie Niemcy i volksdeutsche a także jeńcy wojenni, przedstawicieli opozycji niepodległościowej (m.in. żołnierze Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Batalionów Chłopskich) oraz Ukraińcy wysiedlani w ramach akcji „Wisła”. Później także ci, którzy byli „wrogami klasowymi” np. drobni handlarze, chłopi, którzy nie chcieli się poddać kolektywizacji, a nawet ci, którzy mieli pecha zażartować z władzy ludowej w niewłaściwym towarzystwie. Przykładowo, skomplikowana sytuacja ludności polskiej na niektórych terenach sprawiała, że wielu zapisywało się na volkslistę, by po prostu przeżyć. Niektórych wpisywano bez ich zgody. Po wojnie jednak nikt nie analizował takich sytuacji, stąd do obozów często trafiali zupełnie niewinni ludzie. Części z nich udało się przeżyć wojnę, ale z powojennego obozu pracy już nie wyszli żywi.

REKLAMA

Osobny rozdział został poświęcony obozom pracy, które powstały na Górnym Śląsku, przy kopalniach. Więźniów, także kobiety, wysyłano do pracy pod ziemią. W późniejszym okresie kierowano w ten sposób do pracy przymusowej w kopalniach, kamieniołomach lub na budowie także żołnierzy. Były to osoby np. z rodziny określonej jako kułacka lub ci, który podczas wojny służyli w AK.

Książka stanowi przejmujący obraz obozów istniejących na terenie Polski i zarządzanych przez polskie władze komunistyczne. Choć po tę tematykę zaczęli także sięgać autorzy spoza kręgu historycznego, o czym również wspomina autor tej publikacji (mowa np. o pisarzach i reporterach Magdalenie Grzebałkowskiej czy Marku Łuszczynie) to książka Bogusława Kopki stanowi ważny wkład w szerzenie wiedzy na ten temat. Oprócz dokładnego omówienia działalności obozów, autor powołuje się na bardzo wiele źródeł (przypisy zajęły nieco ponad 40 stron; więcej o źródłach można przeczytać w nocie bibliograficznej), co jest szczególnie istotne dla osób, które chciałyby zagłębić się w ten temat. W aneksie zamieszczono również interesujące zestawienia, np. różne wykazy liczbowe czy tymczasowy schemat organizacji przymusowych obozów pracy przy kopalniach. Ponadto autor przywołuje liczne dokumenty i rozporządzenia, opisuje dokładnie kompetencje poszczególnych departamentów w ramach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, które sprawowały kontrolę i zarządzały obozami pracy, a także konkretne zapisy, które regulowały kto i za co może trafić do obozu.

Bogata warstwa faktograficzna nie przeszkadza jednak w odbiorze książki. Autorowi udało się tak skonstruować tekst, by ci, którzy nie są zainteresowani badaniem tematu na poziomie archiwów, nie byli przeciążeni tego typu informacjami. Książka została starannie wydana. Zamieszczono w niej zdjęcia, a także indeks nazwisk i indeks miejsc.

REKLAMA

W książce pojawiają się jednak stwierdzenia budzące moją wątpliwość. Pierwszy dotyczy współpracy Niemiec i Rosji bolszewickiej/ZSRS (s. 48), którą autor określił jako ścisłą od roku 1919 (po traktacie wersalskim), aż do roku 1941 (wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej). Zdanie to opatrzył przypisem, w którym powołuje się na dwie publikacje. Cezury czasowe tych publikacji są już jednak inne, tzn. 1920–1933 i 1939–1941, co by się zgadzało, skoro wbrew temu co napisał autor w swojej książce, po dojściu do władzy Adolfa Hitlera współpraca między oboma krajami ustała, aż do 1939 roku. Kolejny znak zapytania pojawia się w przypadku opisanej działalności gen. Reinharda Gehlena (s. 43), dotyczącej rozpowszechniania w mediach pod koniec lat 50. XX w. określenia „polskie obozy koncentracyjne” i prowadzenia akcji propagandowej, która miała na celu wprowadzanie w błąd światowej opinii publicznej. Obecnie część historyków w Polsce głosi taką tezę, jednak nie stanowią większości, co moim zdaniem nakazuje ostrożność i wymaga jeszcze potwierdzenia. Moją wątpliwość budzi również zdanie, że: „W pierwszych latach rządów komunistycznych w Polsce wybuchło kolejne powstanie, tym razem wymierzone bezpośrednio w Sowietów” (s. 51). Uważam, że bliższe określeniu ówczesnej sytuacji jest stwierdzenie mówiące o walce zbrojnej między podziemiem niepodległościowym, a władzą komunistyczną. Spotykałam się także z określeniem trwającej wtedy wojny domowej i moim zdaniem również jest bardziej adekwatne dla tamtego okresu w Polsce niż zaproponowane przez autora. Ponadto w podpisie do jednego ze zdjęć wkradł się błąd. Fotografia przedstawia gmach Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie przy zbiegu ulic Koszykowej i Alei Ujazdowskich, a nie jak podano, przy Alejach Jerozolimskich 11.

Książka jest ważnym krokiem do przybliżenia tematyki obozów pracy w powojennej Polsce. Realizuje temat od strony naukowej, z zachowaniem bogatego aparatu badawczego. Pozostaje jednak publikacją przystępnie napisaną, co stanowi jej duży atut. Pomimo wspomnianych zastrzeżeń, praca Bogusława Kopki uzupełnia lukę i może się przyczynić do rozpowszechnienia wiedzy na opisany w książce temat.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Bogusława Kopki „Gułag nad Wisłą. Komunistyczne obozy pracy w Polsce 1944–1956” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy lub w wybranych księgarniach internetowych:

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Katarzyna Kucharczuk
Absolwentka historii na Uniwersytecie Łódzkim, redaktorka i fotoedytorka związana z branżą wydawniczą. Lubi podróże i książki, zwłaszcza biografie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone