„Bój to jest nasz ostatni”. Zarys historii intelektualnej komunizmu: początki

opublikowano: 2015-05-01, 12:19 — aktualizowano: 2018-11-04, 15:19
wolna licencja
Skąd wziął się komunizm? Dlaczego ludzie widzieli w nim nadzieję? I jak różne doświadczenia ruchów komunistycznych wpływały na późniejsze myślenie i działanie samych komunistów?
reklama

Znane powiedzenie mówi, że za największymi zbrodniami stoją największe idee. I rzeczywiście – patrząc na nowoczesną historię Europy, szczególnie w XX wieku, próżno doszukiwać się masowych eksterminacji w imię niepewności, pluralizmu czy relatywizmu. Im więcej przelanej krwi, tym bardziej wzniosłe i chwytające za serce hasła, im większy terror, tym bardziej niezachwiana wiara w słuszność stojących za nimi dogmatów. Paradoksalnie, głośno obwołana przez Nietzschego śmierć Boga nie oznaczała wcale śmierci myślenia dogmatycznego, opartego na religijnej wręcz egzaltacji. Kasta kapłanów najpotężniejszej z tych „religii” miała wkrótce na prawie sto lat dojść do władzy w Rosji.

Wygłodzone dzieci w czasie wielkiego głodu na Ukrainie, 1933 r. (domena publiczna).

Skala zbrodni komunizmu – dziesiątki milionów zagłodzonych w ZSRR czy Chinach Mao Zedonga, tysiące albo setki ofiar terroru politycznego w Polsce, Rumunii czy Korei Północnej – świadczą dobitnie o doniosłości idei, która stała za tymi zbrodniami. Nie były to bowiem zbrodnie na starą, przednowoczesną modłę: spontaniczne wybuchy agresji międzyplemiennej, pogromy i lincze albo represje wobec wrogów wojennych. Były to wyrachowane, biurokratycznie zaplanowane wielkie projekty, które miały służyć „ruszeniu z posad bryły świata” i ucieleśnieniu wizji powszechnie panującego racjonalnego ładu. Tylko tak doniosły cel mógł usprawiedliwiać „przejściowe” problemy w postaci niezliczonych ofiar ludzkich.

Ten nowy, wspaniały świat byłby światem, w którym zostałaby zniesiona wszelka wymiana rynkowa, instytucja pieniądza oraz własność prywatna, te bowiem sprawiają, że człowiek traci kontrolę nad swoimi własnymi wytworami i staje się niewolnikiem świata rzeczy. W komunizmie człowiek realizowałby swoją istotę gatunkową ([Gattungswesen]), to znaczy miałby pełną kontrolę nad całokształtem życia społecznego i ekonomicznego poprzez wspólne z innymi ludźmi planowanie i zarządzanie światem rzeczy. Zniknęłyby wszelkie podziały i konflikty, a ludzie zaczęliby świadomie tworzyć historię, zamiast być jej biernymi pionkami. Czy oznaczałoby to nudną utopię, w której „wszyscy żyliby długo i szczęśliwie”, czy też w komunizmie pojawiłyby się nowe problemy i spory, tyle że teraz ludzie nareszcie mieliby warunki, aby swobodnie i kreatywnie się nimi zajmować, codziennie się przez to rozwijając i realizując? Czy komunizm miał być końcem historii, czy też początkiem jej najbardziej ekscytującej fazy? Obie interpretacje pojawiały się często, lecz dylemat ten nie został nigdy rozwiązany.

reklama

Wbrew pozorom, komunizm nie sprowadzał się tylko do rosyjskiego imperializmu i zamiłowania do ucisku oraz represji, zasługuje on więc na dogłębne studiowanie i zrozumienie nie tylko od strony politycznej, ale także od intelektualnej. Oznacza to, że musimy postarać się zrozumieć intencje, odgadnąć motywy, uczucia i perspektywy osób, które śmiało popierały komunistyczny projekt. A nie była to tylko grupka pomyleńców i szaleńców – szeroko rozumiane koncepcje „radykalnej lewicy” stanowiły trzon myśli intelektualnej XIX i XX wieku i porwały za sobą potężne rzesze wybitnych myślicieli i intelektualistów. Wielu z nich nie sposób nazwać osobami głupimi, a trafiały się przecież także wielkie umysły oraz geniusze. Jak niedługo się przekonamy, mieli oni potężne przesłanki do tego, aby opowiedzieć się po stronie postępu i zaryzykować.

Nie wystarczą nam więc suche liczby i faktografia. Dla zrozumienia historii ostatnich dwóch stuleci absolutnie niezbędna jest znajomość klimatu umysłowego tego okresu, sposobu, w jaki znani komuniści albo fellow travelers patrzyli na świat, oraz świadomość, dlaczego czynili to w taki, a nie inny sposób. Jeśli tego nie zrozumiemy, to horrendalne zbrodnie XX wieku będą się nam wydawać aberracją, niezrozumiałą abstrakcją i dziełem niespełna rozumu szaleńców. Abyśmy mogli tego właśnie uniknąć, powstają „historie intelektualne”, tak często atakowane za „sympatie wobec zbrodniarzy”. Należy zaznaczyć – nie o sympatię tutaj chodzi, lecz o zrozumienie. Ale żeby zrozumieć, trzeba posiadać na samym początku odrobinę empatii – jest to warunek wstępny wszelkich dociekań.

Czerwony sztandar z wizerunkami Karola Marksa, Fryderyka Engelsa i Włodzimierza Lenina, jeden z symboli komunistycznych używanych w XX wieku (aut. Jgaray, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

Tego rodzaju spojrzenie wymaga odrzucenia tego, co Kazimierz Wyka nazwał „odmową ideowości”. Jerzy Szacki określił tę przypadłość jako polegającą na „negowaniu zdolności naszych przeciwników lub po prostu ludzi, których bardzo z jakichś powodów nie lubimy, do kierowania się pobudkami innymi niż podejrzane moralnie”. Innymi słowy – łatwo jest uznać, że komuniści byli po prostu złymi, niemoralnymi ludźmi, którzy próbowali się później wybielić poprzez udawanie, że zostali „uwiedzeni” przez komunizm. Owszem, cynizm i konformizm odgrywały niekiedy ważną rolę, uczciwość intelektualna wymaga jednak uznania, że przynajmniej jakaś część komunistów rzeczywiście działała w dobrej wierze. Za wyborem komunizmu stała nie tylko podłość, ale też pewne racje intelektualne i duchowe. Jak zaznacza Jerzy Szacki: „Mogły to być racje liche, niemniej jednak były”. Racjom tym przyjdzie nam przypatrzeć się bliżej.

reklama

Początki komunizmu

Karol Marks (domena publiczna).

Szukając początków idei komunizmu, można natknąć się na dwie ścierające się tendencje. Z jednej strony, za jego początek uznaje się rok 1848 oraz wydanie Manifestu Komunistycznego Marksa i Engelsa, a samą ideę uważa się za sztucznie stworzoną i wypreparowaną niczym w laboratorium. Kapitalizm był naturalnie i samowolnie rodzącym się mechanizmem, póki nie pojawił się wydumany „komunizm”, ideologiczny projekt dwóch niemieckich filozofów, mało popularny i siłą ludziom narzucany. Pomysł, jakoby komunizm narodził się w 1848 roku, jest nieprawdziwy chociażby z tego prostego powodu, że Marks zadeklarował solidarność z „komunistami” w roku 1843, a Engels nawet o rok wcześniej. Skoro Marks i Engels deklarowali się jako komuniści w początku lat 40., świadczy to dobitnie o tym, że sam komunizm wtedy istniał i był znany. Już w latach 30. organizacje komunistyczne działały we Francji, USA i Wielkiej Brytanii. Nawet zacofane politycznie Niemcy miały już wtedy swojego komunistycznego teoretyka, Wilhelma Weitlinga (który pierwsze swoje dzieło opublikował w 1838 roku). Fryderyk Engels nie tylko komunizmu nie wymyślił, ale sam był dopiero wprowadzany w jego arkana przez innego niemieckiego filozofa, a także pisarza i ideologa ruchu socjalistycznego – Mojżesza Hessa.

Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”

Mateusz Kuryła
„Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
116
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-23-5

Druga tendencja zmierza w kierunku odwrotnym i doszukuje się początków komunizmu jeszcze w czasach antycznych i przednowoczesnych. Komunizm stanowić miał tak naprawdę odwieczną tendencję w rozwoju ludzkiej cywilizacji i był na ustach wielu wybitnych myślicieli. I tak oto pod symbolem sierpa i młota można postawić Platona, Spartakusa, Jezusa albo Thomasa More’a. To dopiero spuścizna intelektualna! Problem leży w tym, że przypisywanie nowoczesnych ideologii przednowoczesnym myślicielom stanowi kategoryczny i absolutnie niewybaczalny błąd historyczny. Stwierdzenie, że „Jezus był socjalistą” może i ujdzie jako hasło publicystyczne, ale nie ma szansy się obronić jako teza historyczna. Owszem, Jezus antycypował pewne hasła i wartości, które z perspektywy naszych czasów uznajemy za lewicowe i socjalistyczne – ale absolutnie pod żadnym względem nie myślał on w kategoriach „społeczeństwa klasowego” czy „redystrybucji dóbr”. Jest czymś zaszczytnym włączać Jezusa do dyskursu lewicy – ale wcale nie możemy być pewni, że sam by tego chciał. Jego postać może stanowić inspirację dla haseł proto-lewicowych, ale z pewnością nie mieści się w ramach historii komunizmu.

reklama
Paul d’Holbach (domena publiczna).

Nie ma jednego konkretnego momentu będącego początkiem komunizmu – ale możemy zarysować pewien przedział czasowy, w którym ten początek na pewno się mieści. Idee te zaczęły kiełkować w grupie francuskich myślicieli oświeceniowych: Paula d’Holbacha, Claude Adriena Helvétiusa, Étienne’a-Gabriela Morelly’ego oraz Gabriela Mably’ego. Poglądy tego środowiska miały przełomowe znaczenie – proponowali oni w pełni racjonalistyczne i ateistyczne systemy myślowe, które nie tylko oferowały metodę dla krytycznej analizy rzeczywistości, ale także wiarę w nieograniczone możliwości gatunku ludzkiego, który mógł wyciągnąć się sam z biedy, zacofania i zabobonu ku świetlistej drodze postępu i racjonalizmu. Sam Marks składał cześć i szacunek tym myślicielom, doceniając ich rolę w narodzinach nowoczesnego socjalizmu.

O czwórce wspomnianych filozofów warto napisać parę słów więcej także dlatego, że zostali całkowicie pominięci przez Leszka Kołakowskiego w jego klasycznych Głównych nurtach marksizmu. Zarówno d’Holbach, jak i Helvétius byli materialistycznymi oraz ateistycznymi monistami, którzy wierzyli, że istnieje jeden prawdziwy porządek kosmiczny, a ład społeczny powinien nade wszystko go naśladować. Jest tylko jedna droga do ludzkiego szczęścia, a polega ona na realizacji Natury wspólnej wszystkim ludziom (często też pisano o człowieku przez duże „C”). A w naturze ludzkiej leży jej społeczność, co oznacza, że jeden człowiek nie może być szczęśliwy bez szczęścia innych.

Z tej dwójki to d’Holbach był bardziej umiarkowany w swych poglądach, a uwagę jego zaprzątały nade wszystko kwestie moralności, które powinny zostać ugruntowane na twardym fundamencie materializmu, a nie mętnej „duchowości”. Był materialistycznym deterministą i zdeklarowanym wrogiem instytucji handlu, czym antycypował przyszłe poglądy marksistów. Jeszcze dalej idący w swym materializmie i ateizmie był Helvétius (zwany „ojcem utylitaryzmu”), który negował istnienie jakichkolwiek wrodzonych różnic między ludźmi – ludzie rodzą się w pełni równi, a ich przyszłe uzdolnienia to kwestia edukacji i wychowania. Myśl tę rozwijał w swoim dziele De l’Esprit (O umyśle), gdzie wychodząc od filozofii Johna Locke’a i jego stwierdzenia, iż cała nasza wiedza oraz wartości wychodzą od ludzkiego poznania zmysłowego, dowodził, że poprzez właściwą edukację można całkowicie dowolnie zmienić człowieka, a więc też niejako zaprogramować go na bycie dobrym obywatelem. W obrębie tak rozumianego „wychowania” mieściła się nie tylko edukacja szkolna, ale też całość otaczającej nas rzeczywistości społecznej, kształtowanej przez ustawodawstwo. Celem polityki jest więc czynienie ludzi cnotliwymi, a rząd winien dążyć do przekształcania ich w kierunku obiektywnie słusznym. Rolą intelektualisty jest bycie także prawodawcą, który będzie wychowywał nieoświeconych maluczkich oraz tworzył racjonalny nowy ład.

reklama
Gabriel Mably (domena publiczna).

Opisana dwójka filozofów odegrała – poprzez swój materializm, ateizm, oświeceniową wiarę w człowieka i koncepcję wychowawczej roli intelektualistów – znaczącą rolę w narodzinach idei komunistycznej. Mimo to nie można ich jednak nazwać komunistami, nie mieli bowiem jeszcze wyklarowanej wizji przyszłego komunizmu. Mieli ją za to Mably oraz Morelly – przy czym ich wizje idealnego społeczeństwa znacznie się różniły. Mably’ego można określić mianem pesymisty, który nade wszystko ubolewał nad upadkiem człowieka, do czego przyczynił się egoizm znajdujący ujście w zgubnej instytucji własności prywatnej. Remedium na te ludzkie bolączki stanowić miał ustrój, który zrealizuje powszechną wspólnotę własności, a przede wszystkim doprowadzi do wytłumienia albo i likwidacji ludzkich pragnień oraz namiętności. Mably był piewcą ascetycznej cnoty, która miała być jedynym ratunkiem dla pogrążonej w grzechu ludzkości, a zaprowadzana byłaby przez państwo – jeśli trzeba, także przemocą. Gotowy był potępić wszelkie sztuki piękne oraz rzemiosło jako zasiewające ziarno pragnień i wynikających z nich nierówności.

Wizja Morelly’ego była bardziej optymistyczna, przede wszystkim dlatego, że nie był ascetą i doceniał rolę sztuki oraz artystycznej twórczości w ludzkim życiu. Źródło wszelkiego zła widział we własności prywatnej, będącej źródłem ludzkiej chciwości, którą określał mianem „powszechnej zarazy” i „powoli trawiącej gorączki”. Miała ona stanowić wypaczenie prawdziwej ludzkiej natury, którą należy przywrócić – być może za pomocą przejściowego „surowego” reżimu politycznego. Idealne społeczeństwo byłoby społeczeństwem w pełni planowym, gdzie skrzętnie obliczano by, ile dóbr trzeba wyprodukować i jak je potem dystrybuować. Podejmowano by decyzje, kto ma się zajmować którym działem nauki i sztuki oraz ile takich osób powinno być. Był to komunizm w najbardziej jak dotąd rozwiniętej formie.

reklama

Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”

Mateusz Kuryła
„Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
116
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-23-5
***
Gracchus Babeuf (domena publiczna).

Tak rodziły się podstawy teoretyczne komunizmu. Niezaprzeczalnym fundamentem politycznym była za to Wielka Rewolucja Francuska z 1789 roku. Powszechnie odwoływano się do jej spuścizny podczas rewolucji październikowej, którą szybko uznano za jej naturalną kontynuację. Kto był Robespierre’em, a kto Dantonem w roku 1917? Czy mogło dojść do Thermidora? To właśnie w trakcie rewolucji francuskiej możemy dostrzec znaczące, radykalnie lewicowe ruchy społeczne (takie jak Les Enragés – Wściekli, opowiadający się za dyktaturą plebsu) oraz pierwszy, który możemy uznać za „niemowlęco komunistyczny”: Sprzysiężenie Równych Françoisa Babeufa. Jest ono powszechnie uznawane za symboliczny początek nowoczesnych politycznych ruchów komunistycznych – jako zryw radykalnych jakobinów i wczesnych komunistów, miał swoje korzenie w ruchu sankiulockim oraz tradycji Robespierre’a i Saint-Justa. Babuwiści chcieli zaprowadzić powszechną równość przez zniesienie własności prywatnej oraz w pełni równy podział dóbr, a także identyczne zasady życia dla wszystkich. Opracowano dokładny plan przewrotu oraz szykowano się na tymczasowe sprawowanie władzy przez „awangardę” ruchu. Próba powstania była jednak nieudana i skończyła się przedwczesnymi aresztowaniami i gilotyną dla głównych jego prowodyrów. Wielka Rewolucja Francuska miała stać się momentem definiującym dla wszelkich radykalnych ruchów lewicowych i punktem odniesienia dla komunistów. To z niej komunistyczni myśliciele mieli wyciągać wnioski i czerpać przestrogi, planując przyszłą rewolucję proletariacką.

Równolegle rozgrywała się jednak druga rewolucja, znacząca dla naszego wywodu – wielka rewolucja przemysłowa po drugiej stronie kanału La Manche. Wielka Brytania stała się pierwszym krajem na świecie, który wyrwał się na dobre z maltuzjańskiego błędnego kręgu zacofania i którego gospodarka „wystrzeliła” w latach 1780–1800. Proces formowania się społeczeństwa burżuazyjno-kapitalistycznego trwał jeszcze do lat 40. XIX wieku, ale już w latach 30. pojawiła się wśród ówczesnych myślicieli czy artystów świadomość doniosłości dokonanych zmian i upadku „starego porządku”. Także zwykli ludzie, wykorzenieni ze swoich pierwotnych środowisk, zaczęli dostrzegać, że żyją już w nowym świecie, w którym miejsce starych bogów, tradycji i obrzędów zostało zajęte przez kult pieniądza, zysku i postępu. W tym okresie pojawia się świadomość istnienia gospodarki oraz społeczeństwa ery industrialnej oraz ich krytyka. To właśnie dekadę 1830–1840 możemy uznać za końcową fazę formowania się komunizmu w jego pierwotnej formie.

reklama

Rozmaite ruchy demokratyczne, lewicowe, radykalne, socjalistyczne, komunistyczne tamtych czasów były niebywale rozdrobnione i bywały niekiedy skrajnie utopijne. Rok 1848 miał oznaczać nie tyle narodziny nowej idei, co raczej uporządkowanie chaotycznych dotąd nurtów w jeden zunifikowany ruch. Odchyły od normy i herezje miały pojawiać się zawsze – ale Marksowi udało się opracować ortodoksję, z którą zasadniczo zgadzać się miały (chociaż na różne sposoby) wszystkie siły lewicy, socjalizmu i „postępu”.

„Widmo komunizmu” zaczęło majaczyć w epoce francuskiego oświecenia i stało się ewidentne w latach 30. XIX wieku. W roku 1848 obawa przed rewolucją społeczną była czymś powszechnym i Marks to jedynie wyartykułował. Od tego czasu z wizją tą miały sympatyzować niemal wszystkie środowiska walczące o równouprawnienie, wolność, równość i godne życie. Marksizm startował z czystą kartą oraz z hasłami, pod którymi trudno się było nie podpisać.

Realne bolączki, realna nadzieja

Nie jest naszym celem zagłębiać się tutaj w analizę marksizmu jako takiego, lecz raczej rozważyć, jak na marksizm patrzyli jego sympatycy, szczególnie ci mniej radykalni, których obrona radzieckiego terroru i totalitaryzmu miała nas później tak bardzo dziwić.

XIX-wieczny widok Manchesteru z charakterystycznym lasem dymiących kominów (domena publiczna).

Marksizm był ideologią ugruntowaną w bardzo konkretnych realiach społeczno-politycznych. Były to realia społeczeństwa industrialnego, które w Wielkiej Brytanii przyniosło społeczną katastrofę. W wielu fabrykach praca trwała od szóstej rano do ósmej wieczorem, sześć dni w tygodniu, z krótkimi przerwami na jedzenie. Peter Gaskell, twórca wydanej w 1833 roku książki poświęconej sytuacji brytyjskiej klasy robotniczej, opisywał robotników z „rzadkimi włosami, niską i wątłą posturą, bladą i niezdrową cerą, a nawet powszechnym platfusem i chwiejnym krokiem”. Bieda i fatalne warunki socjalne miały prowadzić do pijaństwa i rozwiązłości, a miasta – „[…] pełne hałasu, śmierdzące, brudne, zadymione, pełne much i kurzu latem a błota jesienią i na wiosnę” – były trapione przez plagę przestępczości, wysokiej śmiertelności i alkoholizmu.

Śmiertelność była zatrważająca – jak wynika z danych za rok 1842, o ile pracownicy wysoko wyspecjalizowani mogli w Leeds dożyć średnio 44 lat, to kupcy żyli 27, a biedota klasy robotniczej... średnio 19 lat. Jeszcze gorzej wyglądało to w Manchesterze: odpowiednio 38, 20 i 17. A nawet jeśli jakoś się przeżyło, to nie było to zdecydowanie życie godne pozazdroszczenia – nie należały do wyjątków mieszkania, w których pełno było odchodów, tak ciężko było bowiem o dostęp do ubikacji; można było też spotkać małżeństwa z piątką dzieci oraz mieszkającymi wspólnie dziadkami, stłamszonych na przestrzeni dziesięciu do dwunastu metrów kwadratowych, które wystarczyć im musiały za przestrzeń życiową. Dlatego też po śmierci jednego z domowników trumna musiała leżeć przez parę dni w tym samym pokoju, w którym reszta domowników jadła i spała. O śmierć było tym łatwiej, że w pierwszej połowie XIX wieku w Anglii zaczęła szaleć nowa choroba – cholera, która brała się z zanieczyszczenia spożywanej wody.

reklama

Najbardziej dojmującym – i niejako symbolicznym – widokiem były jednak pracujące dzieci. Już w wieku ośmiu lat wiele z nich musiało ciężko pracować po dwanaście albo i czternaście godzin dziennie, w brudzie, hałasie i przy niebezpiecznych często maszynach. Życie dziecka także wcześniej nie było wcale sielanką, ale mimo to kontrast między „starym” a „nowym” światem musiał szokować każdego wrażliwego człowieka.

Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”

Mateusz Kuryła
„Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
116
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-23-5

Było to zarazem ostrzeżenie dla pozostałych krajów, które już wkrótce miały dołączyć do Anglii w drodze industrializacji. Kapitalizm nie tylko był okrutny, ale za cierpienia nie oferował gratyfikacji – aż do połowy XIX wieku płace robotników w brytyjskich miastach miały rosnąć bardzo nieznacznie, a robotników rolnych spadać. Współcześni widzieli w kapitalizmie odmęty piekła, nie mając świadomości, że na dłuższą metę miał on oferować postęp.

Wiek XIX przyniósł więc doświadczenie kapitalizmu w praktyce i gorzkie poczucie rozczarowania wśród mas społecznych oraz szeregu „postępowych” intelektualistów. Marksiści występowali z alternatywą, w dodatku nieskalaną żadnym „grzechem pierworodnym”. O ile „bezduszny kapitalizm” i jego realia były widoczne na pierwszy rzut oka, o tyle wcześni marksiści występowali za zmianą. Jaka ona miała być konkretnie? Tego nikt do końca nie wiedział, wizje przyszłego socjalizmu były dosyć mgliste i zróżnicowane. Ale jakakolwiek nadzieja poprawy, w imię wolności, równości oraz braterstwa, dużo silniej oddziaływała na emocje i wyobraźnię niż ponura rzeczywistość dnia codziennego.

Dziecko pracujące w fabryce, początek XX wieku (domena publiczna).

Wyzysk, bieda i cierpienie, które powszechnie dostrzegano w gospodarce wczesnokapitalistycznej, były dojmujące. Dlatego o ile dzisiaj komunizm kojarzy się z opresją, a kapitalizm z wolnością – o tyle wtedy to komunizm jawił się jako nadzieja ucieczki od ucisku oraz opresji i stanowił naturalny kierunek dla każdego, kto nie godził się na widoczne gołym okiem cierpienie. W XIX wieku to za komunizmem/socjalizmem (który każdy mógł definiować na swój sposób) stała racja moralna, a kapitalizm był uznawany za skompromitowany. Tak długo, jak komunizm nie zaczął być wprowadzany w praktyce (czyli aż do roku 1917), była to ideologia otoczona nimbem niewinności, z którą każdy mógł wiązać swoje własne nadzieje i aspiracje.

reklama

1789–1871. Szlachetne potyczki i wnioski z porażek

Szeroko pojęta „rewolucja socjalistyczna” wydawała się w tym czasie czymś jak najbardziej możliwym i w zasięgu ręki. W pamięci wciąż była żywa Wielka Rewolucja Francuska, która obaliła ancien régime i wyniosła do władzy burżuazję. Rewolucja socjalistyczna miała być jej logiczną kontynuacją i dopełnieniem idei sprawiedliwości społecznej. Skoro udało się w 1789 roku, to niby czemu nie miałoby się udać jeszcze raz? To, co dla jednych było nadzieją, dla innych stało się realną groźbą. Rządy europejskie – zarówno te konserwatywne państw Świętego Przymierza, jak i liberalno-burżuazyjny Francji – uważały możliwość wybuchu społecznej rewolty za coś jak najbardziej prawdopodobnego. „Socjalizm” nie był odległą utopią, a raczej prawdziwym zagrożeniem politycznym ze strony mas ludowych.

Budowa barykad w czasie „dni czerwcowych” w Paryżu w 1848 roku (domena publiczna).

Plan socjalistów był prosty – wyjść na ulicę, przejąć budynki użyteczności publicznej i zacząć wprowadzać swoją własną władzę. Wydawało się, że do tego może dojść w czerwcu 1848 roku we Francji. Oburzeni zamknięciem warsztatów narodowych robotnicy wyszli na ulicę i zaczęli stawiać barykady. Potem jednak doszło do jednego z momentów tworzących tożsamość światowej lewicy – republikańskie wojska otworzyły ogień do walczących robotników i zamordowały półtora tysiąca osób. Przelew krwi i bezwzględność strony rządowej były dla robotników szokiem. Okazało się, że siły burżuazji są gotowe posunąć się do każdego okrucieństwa w imię zachowania władzy. Historia ta była oczywiście nieco bardziej skomplikowana, ale właśnie w taki sposób zapisała się w annałach lewicowej pamięci. Stanowiła przestrogę i ostrzeżenie – obrońcy burżuazyjnego ładu wcale nie są miłośnikami praw człowieka, ale sami są zdolni do bestialstw i krwawych represji.

reklama

Podobnych wystąpień przeciw burżuazyjnym rządom było wiele przez cały wiek XIX – zarówno z lewej, jak i prawej strony. Od roku 1868 przez Europę przechodzić zaczęła fala strajków: w Niemczech i Francji w 1868, w Belgii w 1869, a w 1870 roku nawet w Rosji. Także w latach 1873–1875 europejscy robotnicy sprawiali rządzącym sporo problemów. Ale oprócz czerwca 1848 roku jeszcze tylko jedno wydarzenie miało definiować światopogląd komunistów oraz ich sympatyków. Był nim rok 1871 i Komuna Paryska.

Po porażce Francji w wojnie z Prusami i upadku Napoleona III w Paryżu wybuchło powstanie przeciwko kompromitującemu zawieszeniu broni podpisanemu przez Adolphe’a Thiersa. Komunardzi paryscy próbowali przez ponad dwa miesiące utworzyć coś, co Karol Marks określił jako pierwszą w historii dyktaturę proletariatu. Przejęli pełnię władzy nad miastem i zaczęli powoli realizować socjalistyczne postulaty. Zalążek komunizmu wydawał się być na wyciągnięcie ręki. Wszystko to aż do 21 maja 1871 roku. Wtedy rozpoczął się la semaine sanglante, czyli „krwawy tydzień”. Wojska francuskie po początkowym wycofaniu się z Paryża przypuściły kontrofensywę, której towarzyszył też bezlitosny terror – w dniach 21–28 maja zostało zamordowanych od siedmiu do dziesięciu tysięcy komunardów, a niektóre źródła mówią nawet o dwudziestu tysiącach zabitych. Dokonywano masowych egzekucji, nawet do 300 ludzi jednocześnie. Oczywiście komunardzi też mieli krew na rękach, ale było to zupełnie nieporównywalne z poczynaniami francuskiej armii. Maj 1871 roku zapisał się jako miesiąc lewicowego męczeństwa i kolejny pokaz „prawdziwej twarzy” kapitalizmu i burżuazji.

Ciała komunardów złożone w trumnach (fot. André-Adolphe-Eugène Disdéri, domena publiczna)

Środowiska komunistyczne musiały wyciągnąć z tych wielkich porażek wnioski. Pierwszym i zasadniczym było to, że samo wyjście na ulicę, wzniecenie rewolucji i nawet chwilowe powodzenie wcale nie oznaczają pełnego sukcesu. Sęk nie w tym, aby wygrać rewolucję, ale żeby ją obronić i utrzymać. Drugim wnioskiem była konstatacja, że środowiska liberalne i burżuazyjne nie mają żadnych oporów przed krwawymi czystkami i bezlitosnym rozprawianiem się z elementami wrogimi dla ich ustroju. A więc, aby nie stać się materiałem do odstrzału, pierwszym i nadrzędnym celem każdego rewolucjonisty musi być zdławienie kontrrewolucji.

Warto te argumenty zapamiętać w kontekście rewolucji bolszewickiej. Na terror komunistyczny nie patrzono przez dłuższy czas z oburzeniem, a dla wielu „postępowych” intelektualistów i humanistów był on w pełni zrozumiały i zasadny. Patrzono na to jak na zwyczajną samoobronę: jeśli my ich nie zgładzimy, oni zgładzą nas – tak jak to zrobili chociażby w 1848 czy 1871 roku. Do pewnego stopnia były wówczas podstawy do takiego myślenia, istniały precedensy historyczne. Terror w komunizmie miał mieć charakter tymczasowy i przejściowy, podyktowany brutalną koniecznością. Świetlana przyszłość miała to wynagrodzić z nawiązką.

Polecamy e-book Mateusza Kuryły – „Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”

Mateusz Kuryła
„Powaby totalitaryzmu. Zarys historii intelektualnej komunizmu i faszyzmu”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
116
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-23-5
reklama
Komentarze
o autorze
Mateusz Kuryła
Absolwent filologii angielskiej na Uniwersytecie Warszawskim, prywatnie pasjonat historii. Interesuje się szeroko pojętą „późną nowoczesnością” (od Wielkiej Rewolucji Francuskiej po historię najnowszą), ze szczególnym uwzględnieniem historii idei, prądów intelektualnych oraz zaangażowania intelektualistów. Obecnie prowadzi szczegółowe badania nad historią Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2024 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone