Boże Ciało – historia, tradycje, ciekawostki
Święto to, obchodzone w drugi czwartek po Zielonych Świątkach, na tereny naszego kraju wprowadził biskup Jan Kołda herbu Oksza, który po nominacji na biskupa przyjął imię Nanker (Nankier).
Początkowo święto Bożego Ciała ograniczało się do uroczystej mszy w kościele. Pierwsze procesje – obecne również dziś – organizowano w XV wieku. Wierni, idąc w eucharystycznym pochodzie, zatrzymują się przy czterech ołtarzach ustawionych na zewnątrz kościoła. Liczba ołtarzy odpowiada liczbie ewangelistów, którymi byli: Święty Mateusz, Święty Marek, Święty Łukasz i Święty Jan. Przy każdym ołtarzu najpierw następuje odczytanie bądź odśpiewanie fragmentu Ewangelii, następnie duchowny udziela błogosławieństwa Przenajświętszym Sakramentem na cztery strony świata. Wykonując ten rytuał, błogosławi on wszystkich chrześcijan. Istotę Bożego Ciała stanowi rozwijanie kultu Chrystusa na świecie. Dlatego też wśród wiernych upowszechniło się przekonanie, że w dniu tego święta Jezus opuszcza kościół i idzie do ludzi, żeby być blisko zwyczajnych spraw i ludzkich problemów.
Procesje Bożego Ciała
Gdy Polską władali królowie, procesje Bożego Ciała imponowały wystawnością i przepychem. Pierwsze wielkie obchody odbyły się w XVII wieku w Krakowie, a więc w ówczesnej stolicy Polski. Każdego roku wierni uczestniczyli w największej i najwspanialszej procesji, która rozpoczynała się na Wawelu, a kończyła w kościele Mariackim. Eucharystycznemu pochodowi przewodniczył duchowny, który niósł monstrancję z hostią, za nim podążał król i królowa ze swym dworem w otoczeniu gwardii konnej. Następnie szli wojskowi, rajcy miejscy, bractwa kupieckie ze swymi godłami i sztandarami, uczeni w togach, studenci, uczniowie, dzieci sypiące kwiaty oraz pozostali wierni z Krakowa i wielu innych polskich miast. Ogólnie w krakowskich procesjach Bożego Ciała brało udział kilka tysięcy osób. Z daleka było wiadomo, że zbliża się eucharystyczny pochód, gdyż wszyscy wierni zawsze głośno śpiewali pobożne pieśni.
Warto w tym miejscu przytoczyć jedną pieśń; jest to pieśń średniowieczna przetłumaczona z łaciny specjalnie na uroczystości Bożego Ciała. To jedna z czterech pieśni napisanych przez Świętego Tomasza z Akwinu na cześć Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Co ciekawe, śpiewa się ją do dziś!
Zbawiciela chwal, Syjonie,
W hymów i kantyków tonie,
Wodza i pasterza.
Z całej duszy chwal Go śmiało,
Gdyż przewyższa wszystko chwałą
I co pieśń zamierza.
Przedmiot chwały dziś przedziwny,
Chleb żyjący i pożywny
Będzie opiewany.
Co przy świętej uczty stole
Był w dwunastu uczniów kole
Najprawdziwiej dany.
Niech pieśń jasna i donośna,
Pełna wdzięku i radosna
Cieszy nas po społu.
Gdyż obchodzim dzień świąteczny,
By w pamięci ważyć wieczny
Prawzór tego stołu.
Ucztą tą Król nowy dawa
Nowej Paschy nowe prawa
I dawna ustała.
Przed nowością przeszłość znika,
Cień od prawdy precz umyka,
Światłość noc wygnała.
Co Pan czynił przy wieczerzy,
Rzekł, że czynić nam należy
Dla Jego wspomnienia.
Pouczani tą godziną,
Przemieniamy chleb i wino
W ofiarę zbawienia.
Jest pewności naszej skała,
Że się chleb przemienia w Ciało,
Wino Krwią się staje.
Chociaż myśl i wzrok nie pojmie,
Wiara naszych dusz rękojmią,
Wbrew jawie nam daje.
Pod różnymi postaciami,
Zewnętrznymi pozorami,
Skryty cud ogromny.
Ciało strawą, Krew napojem,
Lecz Pan cały z bóstwem swoim,
W obu jest przytomny.
Przez biorących nie kruszony,
Nie łamany, nie dzielony,
Cały w nich się mieści.
Bierze jeden, tysiąc bierze,
Ten i ów w jednakiej mierze,
Nic nie ginie z treści.
Biorą dobrzy i grzeszniki,
Lecz nierówne są wyniki,
Życie lub zagłada.
Dla złych śmierć, dla dobrych życie;
Choć jednakie jest spożycie,
Jak różny los pada.
Hostii świętej okruszyna
Niech ci wiernie przypomina,
Że to samo odrobina,
Co całość ukrywa.
Nic nie dzieli się w przedmiocie,
Tylko znak się kruszy w krocie,
Lecz nie w stanie i istocie
Pana nie ubywa.
Oto boski chleb aniołów,
Dla pielgrzymów wśród padołów,
Dla synowskich jeno stołów;
Psom nie rzucać chleba.
Stare mieści go przymierze:
Izaak dany w ofierze,
Jagnię – na paschy wieczerzę,
Manna – ojcom z nieba.
O pasterzu, chlebie żywy,
Jezu, bądź nam litościwy,
Nakarm nas i nie gub mściwy,
Daj nam ujrzeć błogie dziwy
W żyjących krainie.
Znawco naszych dusz tajników,
Co nas żywisz, śmiertelników,
Uczyń nas współbiesiadników,
Współdziedziców i wspólników
W wybranych rodzinie.
Amen. Alleluja.
(św. Tomasz z Akwinu, Chwal, Syjonie, Zbawiciela)
Gdy stolicę Polski przeniesiono do Warszawy, to tam odbywały się najokazalsze procesje, przy czym uwagę zwracają przede wszystkim obchody Bożego Ciała w czasach saskich. Budowane wówczas ołtarze zachwycały obfitością dekoracji i pięknem. Wprowadzono także uroczyste saluty z muszkietów i armat, o czym wspomina Barbara Ogrodowska:
Idące w procesji, liczne konfraternie kupieckie z chorągwiami cechowymi i muszkietami, strzelały bowiem na wiwat – każdy batalion trzykrotnie – przy wnoszeniu monstrancji do kościoła i przy każdym błogosławieństwie. W wiwatach tych i w sztuce strzelania Polacy zawsze górowali nad niemieckimi bractwami kupieckimi, którym – jak powiadali współcześni – bardzo rzadko udawało się, równocześnie, złożyć się do strzału i podczas procesji razem wystrzelić.
Materiał jest fragmentem e-booka Anny Wójciuk „Jak świętowali nasi przodkowie? Zapomniane tradycje i zwyczaje”. Spodobał Ci się fragment? Kup e-booka poniżej:
Polecamy e-book Anny Wójciuk „Jak świętowali nasi przodkowie? Zapomniane tradycje i zwyczaje”:
W XVIII wieku król Stanisław August Poniatowski zakazał strzelania z muszkietów i salw armatnich podczas obchodów Bożego Ciała – twierdził, że huk wystrzałów negatywnie oddziałuje na delikatne zdrowie i samopoczucie kobiet uczestniczących w procesji.
Uroczystości Bożego Ciała – co należy wyjaśnić – nie odbywały się jedynie w stolicy Polski. W całym kraju wierni brali udział we mszach i szli w procesjach. Budowali cztery ołtarze, które przyozdabiali jak najpiękniej. Poza tym w każdym mieście i w każdej wsi zwyczajowo dekorowano domy, podwórka i płoty kwiatami, na oknach stawiano świeże bukiety kwiatów i zapalone świece. Szczególnie pięknie ozdobione były te domostwa, które znajdowały się na trasie procesji. Można mówić o ogromnych kwiatowych dywanach wiszących z okien czy leżących przed domami i na drodze procesji. W wielu miejscach z kwiatów i ziół budowano też bramy, przez które przechodził eucharystyczny pochód. Niezliczona ilość kwiatów w obchodach Bożego Ciała jest w pełni uzasadniona. W Kościele żywe kwiaty są bowiem wyrazem miłości do Chrystusa i wdzięczności za odkupienie. Każdy, kto ozdabiał dom wiosenną zielenią, manifestował w ten sposób swoją wiarę.
Niestety współcześnie niewiele osób dekoruje okna, balkony i ogrodzenia. Nie tworzy się też kwiatowych dywanów. Jedynie w Spycimierzu w województwie łódzkim procesja stąpa po kwiatowych dywanach, które przygotowywane są z niezwykłą starannością.
Kwiaty zbierane są zwykle od niedzieli poprzedzającej uroczystość i przechowywane w chłodnych pomieszczeniach. W poszukiwaniu kwiatów mieszkańcy jeżdżą nawet po kilkadziesiąt kilometrów. Ważny jest dobór kwiatów o intensywnych, trwałych kolorach. Rano w dniu Bożego Ciała mieszkańcy Spycimierza przystępują do układania kwiatowych kompozycji. Kobierce układają całe rodziny, często wielopokoleniowe, które odpowiadają za poszczególne fragmenty dywanu. O godzinie 17.00, gdy w innych parafiach jest już po procesji, rozpoczyna się uroczysta msza święta. Następująca po niej procesja eucharystyczna jest zwieńczeniem całego dzieła. W procesji biorą udział nie tylko mieszkańcy parafii, ale także wielu turystów. Jeszcze tego samego dnia po procesji, kwiatowe kompozycje są uprzątane. Te ulotne dzieła sztuki angażują całe rodziny nie tylko mieszkające w Spycimierzu, ale także w regionie. Kwietne dywany, zmieniając na kilka zaledwie godzin cały obraz wsi, są wyrazem marzeń o pięknie jej mieszkańców.
Warto również dodać, że dawniej w największych miastach Polski eucharystyczne pochody z okazji święta Bożego Ciała odbywały się przez całą oktawę, o czym wspomina Tomasz Adam Pruszak:
W oktawie Bożego Ciała, czyli przez siedem dni następujących po tym święcie, codziennie odbywały się procesje z Przenajświętszym Sakramentem dookoła kościoła, podczas których także sypano kwiatki. W oktawie również mogły zdobić monstrancję lub być w kościele wianuszki z ziół i kwiatów.
Rytualne wianki i czarownice
Wianuszki te przygotowywano pieczołowicie tylko z najładniejszych ziół i kwiatów, najczęściej były to: piwonia, jaśmin, dzika róża, krwawnik, mięta, melisa, macierzanka, rozchodnik i kopytnik. Uplecione wianki przynoszono do kościoła, gdzie pozostawiano je na całą oktawę. Wierzono, że w tym czasie nabierają one świętej mocy, mającej ochronić dom przed nieszczęściami spowodowanymi przez nieokiełznaną pogodę, a także pożarami, czarownicami i wszelkimi innymi tragediami. Wianki wnoszono również do wszystkich budynków, w których znajdowały się zwierzęta gospodarskie. Obrzęd ten miał ochronić je przed chorobami i zarazami wywoływanymi przez czary. Z poświęconymi wiankami obchodzono też pola uprawne i sady. Wierzono bowiem, że poświęcona zieleń uchroni plony przed szkodnikami. Po odprawieniu ochronnych rytuałów wianki albo wieszano nad wejściem do domu, albo suszono. Z wykruszonych ziół przygotowywano lecznicze napary oraz palono na węgielkach i okadzano nimi pomieszczenia mieszkalne. Powszechnie uważano, że obrzęd ten uwalnia dom i domowników od chorób, smutków, uroków i czarów rzuconych przez czarownice. Współcześnie uplatanie wianków i przynoszenie ich do kościoła zachowało się głównie na wsiach we wschodniej Polsce. W innych regionach tylko pojedyncze osoby przygotowują wianki, które następnie święcą podczas mszy.
Warto też dodać, że dawniej ludność wiejska do wianków wkładała cztery kartki ze spisanymi fragmentami wszystkich Ewangelii. Kartki zwijano w ruloniki, dzięki czemu były praktycznie niewidoczne. Zasłaniały je kwiaty i zioła, z których był upleciony wianek. Po poświęceniu wianka kartki wyjmowano i zakopywano pod krzyżami na czterech skrajach pola lub sadu. Wierzono, że Boże Słowo ochroni plony przed różnymi nieszczęściami i klątwami rzucanymi przez wiedźmy.
Materiał jest fragmentem e-booka Anny Wójciuk „Jak świętowali nasi przodkowie? Zapomniane tradycje i zwyczaje”. Spodobał Ci się fragment? Kup e-booka poniżej:
Polecamy e-book Anny Wójciuk „Jak świętowali nasi przodkowie? Zapomniane tradycje i zwyczaje”:
Mówiąc o czarownicach, warto wspomnieć o umiejętności rozpoznawania ich w tłumie wiernych. Otóż według dawnych przekonań duchowny mógł zidentyfikować czarownicę, jeżeli ta brała udział w procesji Bożego Ciała. Wystarczyło, że podczas udzielania błogosławieństwa popatrzył on na uczestników eucharystycznego orszaku poprzez monstrancję z hostią. Monstrancja miała ujawnić niewidzialne gołym okiem drewniane wiaderka na mleko, które wiedźmy zawsze nosiły na głowach. Innym sposobem na rozpoznanie czarownicy były pożyczki. Dawniej uważano, że kobieta, która w dniu Bożego Ciała przychodzi do sąsiadów coś pożyczyć, w rzeczywistości jest czarownicą, a prośba o pożyczkę to tylko pretekst, by zabrać domownikom nie tylko pożyczoną rzecz, ale także szczęście, zdrowie i pomyślność.
Inne tradycje Bożego Ciała
Obchody Bożego Ciała nie ograniczały się wyłącznie do religijnych celebracji, odbywały się również słynne świeckie wybory króla kurkowego. Zwyczaj ten wiązał się z historią bractw kurkowych powstałych w średniowieczu. Dawniej według prawa obowiązkiem mieszkańców danego miasta była obrona jego murów przed ewentualnym najazdem zbrojnym. Każdy cech rzemieślniczy i kupiecki miał wyznaczone do obrony poszczególne części miasta. By być godnym obrońcą i strzelcem wyborowym, członkowie cechów przez cały rok ćwiczyli umiejętności strzeleckie. W celu sprawdzenia swoich zdolności raz w roku organizowali zawody wojskowe, które szybko zyskały rangę królewskich dzięki uczestnictwu władców Polski. Nie brali oni bezpośrednio udziału w turnieju, za to bacznie obserwowali zawodników.
Jedną z konkurencji było strzelanie do tarczy w kształcie koguta. Ten strzelec, który oddał tzw. strzał królewski, a więc trafił kurka prosto w pierś (czyli w serce), zyskiwał miano króla kurkowego. Zwycięzca otrzymywał insygnia władzy kurkowej, a więc godło bractwa, którym był srebrny kurek, łańcuch i berło. Strzelec cieszył się nagrodami przez rok. Podczas kolejnych zawodów uroczyście przekazywał je swojemu następcy. Przekazanie władzy królowi kurkowemu odbywało się bardzo uroczyście. Wydarzeniu temu towarzyszyły wielkie owacje, biły kościelne dzwony, a w tle słychać było salwy armatnie.
Wieczorem zwycięzca zawodów oraz pozostali strzelcy udawali się do króla na wytworną ucztę, podczas której starszyzna bractwa otrzymywała dary od władcy, były to zapasy wina i miodu oraz pierniki i inne kosztowne przysmaki. Monarcha obdarowywał też króla kurkowego. Dostawał on nagrody pieniężne i rzeczowe. Ponadto przez rok swego kurkowego urzędowania nie płacił podatków i cła, co było szczególnie cenną nagrodą. Wybory króla kurkowego zakończyły się wraz z likwidacją ostatniego bractwa kurkowego. Miało to miejsce w roku 1795, a więc w czasie ostatniego rozbioru Polski.
Poza tym do końca XVIII wieku ówczesne społeczeństwo mogło oglądać przedstawienia teatralne przygotowywane przez zakony jezuitów, cechy i bractwa. W zależności od regionu i twórców spektakle różniły się charakterem – jedne były religijne, inne świeckie. Sztuki religijne z reguły dotyczyły życia Jezusa i świętych, świeckie natomiast poruszały tematykę historyczną. Z czasem pokazy religijne zostały wyparte przez występy świeckie. Tematyka również się zmieniła na bardziej swawolną. Kościół, widzący te zmiany, skierował do bractw i cechów list z zakazem wystawiania sztuk niezwiązanych z obchodami Bożego Ciała. Niezadowoleni z takiej decyzji organizatorzy teatralnych przedstawień powoli rezygnowali z wystawiania swoich sztuk.
Widowiska teatralne zastąpiono jarmarkami kończącymi obchody Bożego Ciała. Dawniej – co warto mieć na uwadze – jarmark był wydarzeniem nadzwyczajnym, można było na nim bowiem kupić rzadko dostępne na co dzień przedmioty. Zjeżdżali się na niego handlarze z różnych miast i wsi, oferujący m.in. zwierzęta gospodarskie, wyroby spożywcze i rzemieślnicze, obuwie, ubrania, dodatki do ubrań, obrazy przedstawiające wizerunki Chrystusa i świętych itd. Kto posiadał większy majątek, mógł zakupić drogie przyprawy, pachnidła czy prezenty dla członków rodziny. Inni, mający mniej pieniędzy, szukali szczęścia w konkursach i zawodach, w których wygraną były m.in. produkty spożywcze, obuwie, kilka drobnych monet. Pojawiali się też medycy i znachorzy polecający swoje usługi oraz zdrowotne olejki własnego wyrobu. Największą popularnością cieszyły się osoby potrafiące usuwać bolące zęby oraz uzdrowiciele boleści nóg i kręgosłupa. Kto nie był zainteresowany zakupami lub konkursami, mógł obejrzeć pokazy wędrownego cyrku. Krótko mówiąc, dawne jarmarki organizowane z okazji świąt cechowała różnorodność. Obecnie jarmarki niestety należą już do rzadkości. Współczesna celebracja święta Bożego Ciała ogranicza się głównie do uroczystej mszy i procesji z Najświętszym Sakramentem.
Obchody Bożego Ciała kończą cykl świąt wiosennych. Wraz z końcem czerwca rozpoczyna się lato. Szczególne miejsce w dawnym kalendarzu zajmował dzień, a właściwie noc przesilenia letniego, kiedy to odprawiano ludowe rytuały. Potem następował szereg kościelnych świąt, o których współcześni praktycznie zapomnieli.