Celina Mioduszewska – „Pela z białego miasta” – recenzja i ocena

opublikowano: 2025-12-17, 08:07
wszelkie prawa zastrzeżone
Są takie życiorysy, które ukryte w cieniu wielkiej historii, czekają na swojego odkrywcę. Celina Mioduszewska w swojej powieści „Pela z białego miasta” podejmuje się właśnie takiego zadania – wydobywa na światło dzienne postać Placydy „Peli” Siedleckiej-Bukowskiej. To zbeletryzowana opowieść o malarce, której serce, niczym rozdarte płótno, próbowało zszyć dwa odległe światy: rodzinny Białystok i artystyczne Wilno.
reklama

Celina Mioduszewska – „Pela z białego miasta” – recenzja i ocena

Celina Mioduszewska
„Pela z białego miasta”
nasza ocena:
7.5/10
cena:
34,99 zł
Podajemy sugerowaną cenę detaliczną z dnia dodania produktu do naszej bazy. Użyj przycisku, aby przejść do sklepu — tam poznasz aktualną cenę produktu. Szczęśliwie zwykle jest niższa.
Wydawca:
Novae Res
Rok wydania:
2025
Okładka:
miękka ze skrzydełkami
Liczba stron:
242
Format:
130x210 [mm]
ISBN:
978-83-8423-226-2
EAN:
9788384232262

Powieść wyraźnie dzieli się na dwie części, z których pierwsza zabiera nas do przedwojennego Wilna. To tutaj, rozpoczynając studia w 1929 roku, Pela wkracza w dorosłość. Mioduszewska z dużą dbałością o detale odtwarza atmosferę tamtych lat – spacery po urokliwych zaułkach, zapach kawy w kawiarniach i niekończące się dyskusje o sztuce. Dzięki plastycznym opisom możemy poczuć się tak, jakbyśmy siedzieli przy jednym stoliku z ówczesną śmietanką towarzyską: Pawłem Jasienicą czy Ludomirem Sleńdzińskim. Jednak najwięcej emocji budzi wątek Czesława Miłosza. Autorka sugeruje, że młodego studenta prawa i wrażliwą malarkę łączyła nić porozumienia, a obecność przyszłego noblisty burzyła spokój Peli. Te fragmenty, w których „dwie artystyczne dusze mają się ku sobie”, są pełne niedopowiedzeń i subtelnego napięcia.

Na scenę wkracza jednak ktoś inny: Stanisław Bukowski. Architekt, który odegra w jej życiu kluczową rolę. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki autorka przedstawiła jego determinację. Stanisław, widząc Pelę, toczył wewnętrzną walkę, mobilizując się do działania, by nikt inny „nie sprzątnął mu jej sprzed nosa”. To małżeństwo stanie się fundamentem jej życia, a ich wspólna praca na rzecz krzewienia kultury w Wilnie, a później życia w Białymstoku, stanowi piękny przykład partnerstwa dusz.

„Pela z białego miasta” to jednak nie tylko romantyczne uniesienia. To także studium bólu i zderzenia wrażliwej jednostki z brutalną rzeczywistością. Wojna, która niszczy dorobek architektoniczny i budzi lęk, to jedno. Ale równie dotkliwa jest dla bohaterki bieda. W książce mocno wybrzmiewa myśl, że niedostatek upokarza i odbiera godność, a Pela – mimo artystycznego ducha – twardo stąpa po ziemi, wstydząc się ubóstwa.

Najbardziej poruszające są jednak fragmenty dotyczące macierzyństwa i straty. Śmierć synka, Grzesia, jest punktem zwrotnym, najboleśniejszą raną, którą małżonkowie muszą udźwignąć. W tych momentach Pela ucieka w świat natury. To przyroda staje się jej azylem, a przenoszenie jej na płótno – formą terapii. Obrazy, które tworzy, emanują spokojem, jakby w kontrze do burzliwego losu, jaki stał się jej udziałem.

reklama

Dobrze zarysowany jest też wątek relacji rodzinnych. Pela, wracając do domu, czuje się wyobcowana. Inny strój, inny język, nabyte maniery – to wszystko sprawia, że świat dzieciństwa zaczyna ją drażnić. To uniwersalny i gorzki obraz ceny, jaką płaci się za edukację i awans społeczny – mimo ogromnej miłości do bliskich, pojawia się mur niezrozumienia, którego nie da się łatwo zburzyć.

Styl książki zasługuje na pochwałę. Mioduszewska ma niezłe pióro – jej opisy są barwne, liryczne, a zdania płyną miękko, co doskonale pasuje do biografii artystki. Powieść ma kompaktowy format (235 stron), co czyni ją odpowiednią towarzyszką podróży.

Muszę jednak wspomnieć o pewnym niedosycie. Choć książka jest o malarce, zabrakło mi głębszego wejścia w sam proces twórczy. Chciałbym, aby autorka przeniosła na papier więcej specyfiki stylu Peli, tak bym mogła wyobrazić sobie jej obrazy, zamiast tylko o nich czytać. Również okładka pozostawia nieco do życzenia. Jest estetyczna, po prostu „w porządku”, ale zupełnie nie oddaje charakteru tej historii ani wyjątkowości twórczości głównej bohaterki. Szkoda, że nie udało się zamieścić jej fotografii. Tak barwna postać zasługiwała na oprawę graficzną, która przyciągałaby wzrok z daleka.

„Pela z białego miasta” to dobra lektura dla każdego, kto kocha sztukę, historię Kresów i biografie silnych kobiet. To opowieść o tym, że nawet w świecie pełnym ran można ocalić nadzieję, przelewając ją na płótno. Choć Placyda Bukowska była postacią nieznaną szerszemu ogółowi, dzięki Celinie Mioduszewskiej jej historia która była pełna pasji, bólu i miłości do Białegostoku oraz Wilna ma szansę zostać zapamiętana.

Zainteresowała Cię nasza recenzja? Zamów książkę Celiny Mioduszewskiej „Pela z białego miasta” bezpośrednio pod tym linkiem, dzięki czemu w największym stopniu wesprzesz działalność wydawcy!

reklama
Komentarze
o autorze
Adam Wiśniewski
Socjolog, Małopolanin, miłośnik polskich Tatr i historii życia codziennego w schyłkowym średniowieczu. Pasjonat twórczości Giorgionego.

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone