Cezar i wybuch wojny domowej
Ten tekst jest fragmentem książki Gajusza Juliusza Cezara „Wojna domowa”.
Wybuch wojny domowej (od 1 do 12 stycznia)
Debata w Senacie w związku z pismem Cezara
(1) Pismo Cezara zostało oddane konsulom, ale trybuni ludowi z trudem i bardzo silnym uporem wymogli na nich, że zostało ono odczytane w Senacie, jednakże nie można było wyjednać u nich, aby zostało oddane pod obrady Senatu. Konsulowie na to miejsce zajęli się omawianiem sytuacji w państwie. Konsul Lucjusz Lentulus oświadczył, że nie pozostawi Senatu i Rzeczypospolitej własnemu losowi, jeżeli senatorowie zechcą śmiało i mężnie wypowiadać swoje zdanie; jeżeli zaś będą oglądać się na Cezara i szukać jego łaski, jak to robili w przeszłości, to on też pomyśli o sobie i nie będzie się liczył z autorytetem Senatu; on również ma możliwość odzyskania łaski i przyjaźni Cezara. W tym samym duchu przemówił Scypion: Pompejusz jest zdecydowany nie opuszczać Rzeczypospolitej w potrzebie, jeżeli Senat za nim pójdzie; ale gdy Senat będzie się ociągać i nie dość stanowczo działać, to później, choćby chciał, nie doprosi się jego pomocy.
Senat podejmuje wobec Cezara wrogie uchwały
(2) Ponieważ posiedzenie Senatu odbywało się w Mieście, a Pompejusz był nieobecny, wypowiedź Scypiona sprawiała wrażenie takie samo, jakby to były własne słowa Pompejusza. Niektórzy przemawiali bardziej umiarkowanie, jak w pierwszej chwili Marek Marcellus, który włączywszy się w ton tej wypowiedzi, oznajmił, że w istniejącej sytuacji nie należy odwoływać się do Senatu wcześniej, zanim nie dokona się poboru w całej Italii i nie zaciągnie wojsk, aby pod ich osłoną Senat mógł bezpiecznie i swobodnie stanowić o tym, co zamierza; podobnie wyraził się Marek Kalidiusz, który postawił wniosek, aby Pompejusz udał się do swoich prowincji, by nie dać powodu do wojny; odnosi się bowiem wrażenie, że Cezar obawia się, iż Pompejusz zabrane mu dwa legiony zachowuje i trzyma pod Rzymem na jego zgubę; podobnie wystąpił Marek Rufus, który zmieniwszy parę szczegółów, poszedł w zasadzie za myślą Kalidiusza. Ci wszyscy gwałtownie zaatakowani przez konsula Lucjusza Lentulusa zostali przez niego ostro zganieni. Lentulus oświadczył, że propozycji Kalidiusza w ogóle nie podda pod dyskusję. Marcellus wystraszony taką naganą sam odstąpił od swego zdania. Tak oto pod wpływem krzyków konsula, z obawy przed stojącym w pobliżu wojskiem Pompejusza oraz z powodu pogróżek ze strony jego przyjaciół, wielu senatorów zapędzonych w matnię poszło niechętnie i pod przymusem za wnioskiem Scypiona: niech Cezar rozpuści swoje wojsko przed wyznaczonym terminem; jeśli tego nie uczyni, uzna się, że działa on przeciw Rzeczypospolitej. Protest zgłosili trybunowie ludowi: Marek Antoniusz oraz Kwintus Kassjusz. Natychmiast nastąpiły wypowiedzi w związku ze sprzeciwem trybunów. Podnoszono przeciw nim ciężkie zarzuty; im kto ostrzej i bezwzględniej przemawiał, tym większym cieszył się poklaskiem u przeciwników Cezara.
(3) Wieczorem, po zamknięciu obrad Senatu, wszyscy członkowie stanu senatorskiego zostali zawezwani przez Pompejusza. Pompejusz chwalił jemu oddanych i napawał ich otuchą na przyszłość, ganił opieszałych, ale przy tym nie szczędził zachęty. Wielu spośród dawnych żołnierzy Pompejusza, zwabionych nadzieją na nagrody i awanse, powoływano pod broń, werbowano też wielu z tych dwu legionów, które zostały przekazane przez Cezara. Miasto napełniło się żołnierzami, a komicjum – trybunami wojskowymi, centurionami i weteranami. Wszyscy przyjaciele konsulów, bliscy Pompejusza, a także ci, którzy żywili zadawnioną wrogość do Cezara, zgromadzili się w Senacie; wrzawą i ciżbą zastraszano słabszych na duchu, w wątpiących ożywiano odwagę, wielu zaś pozbawiano możliwości nieskrępowanej decyzji. Cenzor Lucjusz Pizon przyrzekł udać się do Cezara, tak samo postąpił pretor Lucjusz Roscjusz, aby powiadomić go o zajętym stanowisku: domagali się sześciu dni na wykonanie tego zadania. Kilku także wyraziło pogląd, by do Cezara wyprawić posłów, którzy przedstawiliby mu wolę Senatu.
(4) Wszystkie te zdania spotkały się ze sprzeciwem; wszystkim przeciwstawili się w wypowiedziach konsul oraz Scypion i Katon. Katona rozjątrzała zastarzała wrogość do Cezara, a także gorycz z powodu porażki w wyborach. Lentulusem powodowały ogromne długi, nadzieja na dowództwo wojskowe i prowincje oraz szczodre dary od powoływanych przez niego królów; a między swoimi wychwalał się, że to on ma być tym drugim Sullą, któremu przypadnie najwyższa władza. Scypiona pobudzała taka sama nadzieja na prowincję i dowództwo wojskowe, bo sądził, że podzieli je z Pompejuszem z racji powinowactwa, jednocześnie też – obawa przed sądami oraz własna próżność i przypochlebianie możnym, którzy mieli wówczas bardzo duże wpływy w Rzeczypospolitej i w sądach. Natomiast sam Pompejusz, podjudzany przez wrogów Cezara, a przy tym nie chcąc, by ktoś dorównywał mu godnością, całkowicie wzgardził przyjaźnią Cezara i pojednał się ze wspólnymi im niegdyś wrogami, których bardzo dużą część przysporzył Cezarowi w okresie ich powinowactwa; jednocześnie w związku z haniebną sprawą dwóch legionów, które dla własnej potęgi i władzy zawrócił z drogi do Azji i Syrii, usilnie dążył do wojny.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Gajusza Juliusza Cezara „Wojna domowa” bezpośrednio pod tym linkiem!
(5) Z tych powodów wszystko rozgrywało się w pośpiechu i chaosie. Ani bliskim Cezara nie dano czasu na powiadomienie go, ani trybunom ludowym nie stworzono możliwości ratowania się przed osobistym zagrożeniem, ani nawet zachowania tego ostatecznego prawa sprzeciwu, które Lucjusz Sulla im pozostawił. Już siódmego dnia zostali zmuszeni do pomyślenia o własnym bezpieczeństwie, podczas gdy dawniej nawet owi najbardziej niepohamowani trybunowie ludowi dopiero w ósmym miesiącu swojej działalności zaczynali się obawiać i troszczyć o siebie. Postanowiono uciec się do owej wyjątkowej i zarazem ostatecznej uchwały Senatu, do której senatorowie nigdy nie mieli dawniej odwagi się posunąć, chyba pod groźbą nieuchronnej zagłady samego Miasta i gdy wszyscy stracą nadzieję na ocalenie: niech konsulowie, pretorzy, trybuni ludowi oraz wszyscy wyposażeni we władzę prokonsularną przyłożą się – jeśli są w Mieście – do tego, by Rzeczpospolita nie doznała szkody. Na podstawie uchwały Senatu słowa te zaprotokołowano siódmego dnia przed idami styczniowymi. Tak więc w ciągu pierwszych pięciu dni, w których Senat mógł odbywać posiedzenia, licząc od dnia rozpoczęcia konsulatu przez Lentulusa – bo dwa dni komicjalne odpadły – powzięto w sposób szczególnie przykry i bezwzględny postanowienia o dowództwie Cezara oraz o trybunach ludowych, osobach godnych największego poważania. Trybunowie ludowi natychmiast uciekli z Miasta i udali się do Cezara. Przebywał on wówczas w Rawennie i oczekiwał odpowiedzi na swoje bardzo umiarkowane postulaty w nadziei, że przy ludzkiej bezstronności uda się zakończyć sprawę pokojowo.
(6) W najbliższych dniach Senat obradował poza Miastem. Pompejusz mówił wszystko to samo, co już przedtem przekazał przez Scypiona; wychwalał Senat za męską stanowczość; ujawnił swoje siły zbrojne: ma dziesięć gotowych do walki legionów; ponadto uzyskał całkowicie pewne wiadomości, że do Cezara są nieprzychylnie nastawieni jego właśni żołnierze i że nie uda mu się ich nakłonić, by go bronili albo przynajmniej poszli za nim. Co do pozostałych spraw,to przedstawiono Senatowi następujące wnioski: należy dokonać poboru w całej Italii; Faustus Sulla ma być wysłany w randze propretora do Mauretanii; należy wydać do dyspozycji Pompejusza pieniądze z kasy państwowej. Była też mowa o królu Jubie, aby mu nadać tytuł sprzymierzeńca i przyjaciela; Marcellus oświadczył, że na razie na to się nie zgodzi. Co do Faustusa sprzeciw zgłosił trybun ludowy Filippus. W pozostałych sprawach uchwały Senatu zostały wpisane do protokołu. Prowincje, dwie konsularne, reszta pretorskie, przydzielono osobom prywatnym. Scypionowi przypadła Syria, Lucjuszowi Domicjuszowi – Galia. Filippus i Kotta zostali na skutek prywatnej zmowy pominięci, tak że do urn nie wrzucano głosów z ich imionami. Do pozostałych prowincji wysłano pretorów. Ci nie czekali, jak to się w dawnych latach działo, aby ich stanowiska zostały przedstawione ludowi, lecz ubrani w wojskowe płaszcze opuścili Miasto po złożeniu ślubowania. Konsulowie wyszli z Miasta, co do tej pory nigdy się nie zdarzyło; wbrew zaś wszystkim pradawnym ustawom osoby prywatne występowały w Mieście i na Kapitolu w asyście liktorów. W całej Italii przystąpiono do poboru, nakazano dostarczyć uzbrojenie, zażądano od municypiów pieniędzy, zabierano je ze świątyń; nastąpiło podeptanie wszelkich boskich i ludzkich norm.
Kampania italska (od 13 stycznia do początków kwietnia)
Cezar zajmuje Italię prawie bez walki
(7) Kiedy Cezar dowiedział się o tym wszystkim, wystąpił przed żołnierzami. Przypomniał wyrządzane mu cały czas przez przeciwników krzywdy; ubolewał, że przeciwnicy zwiedli i sprowadzili na manowce Pompejusza, skłaniając go do zazdrości i uwłaczania jego, Cezara, sławie, chociaż on sam zawsze był przychylny zaszczytom i godnościom Pompejusza i pomagał mu w ich zdobyciu. Ubolewał, że w Rzeczypospolitej wprowadzono bezprzykładny sposób postępowania, bo trybuński sprzeciw, w minionych latach orężem przywrócony, orężem zbezczeszczono i pognębiono. Sulla, mimo że władzę trybuńską pozbawił wszelkich uprawnień, prawo sprzeciwu pozostawił jednak nieskrępowane; Pompejusz, uchodzący za tego, który przywrócił utracone przywileje, odebrał nawet te, które dawniej trybunom przysługiwały. Ilekroć podejmowano uchwałę, że władze mają dołożyć starań, by Rzeczpospolita nie poniosła jakichś szkód (tymi słowy owej uchwały Senatu wzywano lud rzymski do broni), to postępowano tak w wypadku zgubnych ustaw, w wypadku trybuńskiej samowoli, w wypadku secesji ludu, po uprzednim zajęciu świątyń oraz wyżej położonych pozycji; jak w dawnych czasach karano tego rodzaju wykroczenia, przytacza przykłady okupione losami Saturninusa oraz Grakchów. Teraz jednak ani nic takiego nie zaszło, ani nawet czegoś takiego nie zamyślano: nie ogłoszono żadnej ustawy, nie wszczęto rozruchów ludowych, nie dokonano secesji. Wezwał więc Cezar, aby wzięli w obronę przed wrogami dobre imię i godność swego wodza, pod którego rozkazami przez dziewięć lat najpomyślniej trudzili się dla Rzeczypospolitej, mnóstwo bitew zwycięsko stoczyli, całą Galię i Germanię uśmierzyli. Żołnierze XIII legionu, który znajdował się przy nim (zawezwał go bowiem z nastaniem zamieszek; pozostałe jeszcze nie nadciągnęły), wznieśli okrzyk, że są gotowi bronić swojego wodza i trybunów ludowych przed zniewagami.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Gajusza Juliusza Cezara „Wojna domowa” bezpośrednio pod tym linkiem!
(8) Upewniwszy się o gotowości bojowej żołnierzy, wyruszył z tym legionem do Ariminum i tam spotkał się z trybunami ludowymi, którzy do niego zbiegli; pozostałe legiony odwołał z leża zimowego i kazał im podążać za sobą. Tutaj zjawił się młody Lucjusz Cezar, którego ojciec był legatem Cezara. Gdy zakończył rozmowę o innych sprawach, z którymi przybył, oświadczył, że ma do niego osobiste zlecenia od Pompejusza: Pompejusz pragnie usprawiedliwić się przed Cezarem, żeby tego, co czyni dla Rzeczypospolitej, Cezar nie uważał za osobistą zniewagę. Dobro Rzeczypospolitej zawsze uważał za ważniejsze od osobistych przyjaźni. Również Cezar powinien ze względu na swoją pozycję poniechać stronniczości i zacietrzewienia przez wzgląd na sprawy publiczne i w swej zawziętości nie wyładowywać gniewu na przeciwnikach do tego stopnia, by w przeświadczeniu, że im szkodzi, nie przyniósł szkody Rzeczypospolitej. Dodał jeszcze kilka tego rodzaju uwag wiążących się z usprawiedliwianiem Pompejusza. Niemalże o tym samym i takimi prawie słowami rozmawiał z Cezarem pretor Roscjusz twierdził, że Pompejusz tak się wobec niego wypowiadał.
(9) Cezarowi nie wydawało się, by to mogło przyczynić się do złagodzenia krzywd. Ponieważ jednak nadarzyli mu się odpowiedni ludzie, przez których mógłby przekazać Pompejuszowi swoje dezyderaty, prosił ich obu, że skoro przekazali mu żądania Pompejusza, to niech się postarają przekazać Pompejuszowi również jego życzenia i niechby można było przy niewielkim wysiłku usunąć poważne nieporozumienia i uwolnić od strachu całą Italię. On zawsze stawiał na pierwszym miejscu dobre imię i ono dla niego znaczy więcej niż życie; ubolewał, że wrogowie, aby go znieważyć, chcieliby mu wydrzeć dowody łaski ludu rzymskiego i przez skrócenie mu okresu sprawowania naczelnego dowództwa o pół roku pragną go ściągnąć do Miasta, podczas gdy lud zarządził, by wzięto pod uwagę na najbliższych komicjach jego zaoczną kandydaturę. Jednakże ten uszczerbek na swojej czci zniósł dla Rzeczypospolitej w spokoju ducha. Kiedy wysłał do Senatu pismo z żądaniem, aby wszyscy rozpuścili swe wojska, to nawet tego nie wskórał. W całej Italii odbywa się pobór, dwa legiony, które mu zabrano pod pozorem wojny partyjskiej, zatrzymano, państwo stanęło pod bronią. Do czego to wszystko zmierza, jeśli nie do jego zguby? Ale gotów jest jednak od wszystkiego odstąpić, a także ścierpieć wszystko dla Rzeczypospolitej. Niech Pompejusz uda się do swoich prowincji, niech oni obaj rozpuszczą swe wojska, niech wszyscy w Italii złożą broń, niech usunie się z państwa strach, niech powierzy się Senatowi i ludowi rzymskiemu wolne komicja i całą Rzeczpospolitą. Ażeby to można było łatwiej i na określonych warunkach przeprowadzić, a także poręczyć uroczystą przysięgą, niech Pompejusz albo bliżej podejdzie, albo pozwoli do siebie podejść; być może, dzięki wzajemnej wymianie poglądów zostaną usunięte wszelkie nieporozumienia.
(10) Po odebraniu tych zleceń Roscjusz i Lucjusz Cezar udali się do Kapui i tam napotkali konsulów i Pompejusza; przekazali im dezyderaty Cezara. Ci zaś, po ich rozważeniu, udzielili na piśmie odpowiedzi razem ze swoimi żądaniami i odesłali do Cezara przez tych samych posłów. Żądania te przedstawiały się następująco: Cezar ma powrócić do Galii, wyjść z Ariminum, rozpuścić wojsko; gdy to uczyni, Pompejusz uda się do Hiszpanii. Tymczasem, jak długo nie będzie pewności, że Cezar spełni to, co obiecał, konsulowie i Pompejusz nie zaprzestaną poboru.
(11) Ze strony Pompejusza nie było uczciwe domagać się, aby Cezar opuścił Ariminum i powrócił do swojej prowincji, podczas gdy on sam zatrzymałby zarówno swoje prowincje, jak i cudze legiony; chcieć, żeby Cezar rozpuścił swe wojsko, a sam dokonywałby poboru; obiecać, że odjedzie do prowincji, ale nie określać terminu tego odjazdu. W wypadku, gdyby Pompejusz nawet do czasu zakończenia konsulatu Cezara nie odjechał, nie uchodziłby za człowieka obciążonego zarzutem wiarołomstwa. Oczywiście zaś to, że nie wyznaczył on terminu rokowań i nie obiecał, że bliżej podejdzie, przyczyniło się w znacznym stopniu do zwątpienia w pokój. Wobec tego Cezar wysłał Marka Antoniusza z pięcioma kohortami z Ariminum do Arrecjum; sam zatrzymał się w Ariminum z dwoma legionami i postanowił przeprowadzić tam zaciąg. Pizaurum, Fanum i Ankonę obsadził pojedynczymi kohortami.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Gajusza Juliusza Cezara „Wojna domowa” bezpośrednio pod tym linkiem!
(12) Tymczasem Cezar otrzymał wiadomość, że pretor Termus na czele pięciu kohort zajął Iguwium i obwarowuje to miasto, ale iguwijczycy są jak najlepiej usposobieni do Cezara, wysłał więc tam Kuriona razem z trzema kohortami, które miał w Pizaurum i Ariminum. Termus, nieufający nastrojom mieszkańców municypium, na wiadomość o zbliżaniu się Kuriona wyprowadził kohorty z miasta i uszedł. Po drodze żołnierze odstąpili go i powrócili do domów. Kurion przy bardzo wielkiej życzliwości mieszkańców zajął Iguwium. Na wiadomość o tych wydarzeniach Cezar, ufny w przychylność ludności municypiów, wyprowadził kohorty XIII legionu z garnizonów i ruszył do Auksymum. Miasto to obsadził Attiusz przy pomocy wprowadzonych tu trzech kohort i za pośrednictwem rozesłanych po całym Picenum senatorów dokonywał poboru.
(13) Na wiadomość o zbliżaniu się Cezara dekurionowie Auksymum zeszli się tłumnie u Attiusza Warusa i powiadomili go, że słuszność sprawy nie podlega ich opinii, ale ani oni sami, ani też reszta obywateli municypium nie ścierpią tego, żeby imperatora Gajusza Cezara, tak dobrze dzięki wielkim dokonaniom zasłużonego Rzeczypospolitej, nie dopuścić do miasta i jego murów; niech zatem Warus zastanowi się nad swoją przyszłością i własnym zagrożeniem. Warus wstrząśnięty ich wypowiedzią wywiódł z miasta wprowadzoną załogę i uszedł. Garstka żołnierzy Cezara z pierwszej centurii rzuciła się za nim w pościg i zmusiła go do zatrzymania się. Gdy doszło do starcia, żołnierze opuścili Warusa; znaczna ich część rozeszła się do domów; pozostali przeszli do Cezara i razem ze sobą przyprowadzili pojmanego przez nich Lucjusza Pupiusza, centuriona pierwszej rangi, który tą samą centurią dowodził poprzednio w wojsku Gnejusza Pompejusza. Cezar żołnierzom Attiusza udzielił pochwały, Pupiusza puścił wolno, auksymijczykom złożył podziękowanie i przyrzekł, że ich postawę zachowa w pamięci.
(14) Gdy o tych wydarzeniach dowiedziano się w Rzymie, na wszystkich tak wielki nagle padł strach, że kiedy konsul Lentulus przyszedł otworzyć skarbiec, aby na mocy uchwały Senatu wydobyć zeń pieniądze dla Pompejusza, natychmiast, nie zdążywszy zamknąć tajnego skarbca, uciekł z Rzymu. Rozpuszczano bowiem fałszywe pogłoski, że Cezar lada moment się zjawi, a jego jeźdźców już widać. Za Lentulusem podążył jego kolega Marcellus oraz liczni urzędnicy. Poprzedniego dnia opuścił Miasto Gnejusz Pompejusz i znajdował się w drodze do wziętych od Cezara legionów, które rozmieścił w Apulii na przezimowanie. Pobór wokół Rzymu przerwano; wszyscy odnosili wrażenie, że nie ma żadnego bezpieczeństwa po tej stronie Kapui. Dopiero w Kapui pompejańczycy pozbierali się i nabrali otuchy. Wtedy postanowili przeprowadzić zaciąg kolonów, których na mocy ustawy Juliańskiej wysłano do Kapui; gladiatorów zaś, których Cezar trzymał tam w szkole szermierczej, Lentulus ściągnął na forum i zagrzawszy ich nadzieją wolności, przydzielił im konie i kazał sobie towarzyszyć. Później, kiedy swoi zwrócili mu uwagę, że postępek ten w osądzie wszystkich spotkał się z potępieniem, porozdzielał ich po domach członków związku kampańskiego obywateli rzymskich jako straż.
(15) Po wyruszeniu z Auksymum Cezar pośpiesznym marszem przeszedł cały okręg piceński. Wszystkie prefektury tego rejonu przyjęły go bardzo serdecznie i we wszystkim udzielały pomocy jego wojsku. Nawet z Cyngulum, miasta założonego i zbudowanego na własny koszt przez Labienusa, przybyli do Cezara posłowie i przyrzekli, że bardzo chętnie spełnią wszystko, co im rozkaże. Kazał dostarczyć żołnierzy: przysłali ich. Tymczasem legion XII dogonił Cezara. Z tymi dwoma legionami ruszył on do Askulum Piceńskiego. Miasto to obsadził dziesięcioma kohortami Lentulus Spinter; na wiadomość o zbliżaniu się Cezara umknął z miasta, a gdy usiłował wyprowadzić ze sobą kohorty, większa część żołnierzy go porzuciła. Pozostawszy z niewielką garstką żołnierzy, natrafił po drodze na Wibuliusza Rufusa, którego Pompejusz wysłał do okręgu piceńskiego dla podtrzymania ludności na duchu. Wibuliusz, dowiedziawszy się od niego o wydarzeniach w Picenum, przejął jego żołnierzy, a samego odesłał. Również z sąsiednich okręgów ściągnął jakie mógł kohorty z pompejańskiego zaciągu; wśród nich przejął uciekającego z Kamerinum Lucyliusza Hirrusa razem z sześcioma kohortami, które trzymał tam jako załogę; po zebraniu ich doszedł do trzynastu kohort. Podążył z nimi pośpiesznym marszem do Korfinium, do Domicjusza Ahenobarbusa i powiadomił go, że zbliża się Cezar z dwoma legionami. Domicjusz na własną rękę ściągnął około dwudziestu kohort z Alby, z kraju Marsów, Pelignów i sąsiednich rejonów.
(16) Cezar po zajęciu Firmum i wypędzeniu Lentulusa kazał odszukać zbiegłych od Lentulusa żołnierzy i zarządził pobór; sam zatrzymał się tam na jeden dzień dla zaopatrzenia się w żywność i ruszył do Korfinium. Kiedy tu przybył, pięć kohort wysłanych z miasta przez Domicjusza było zajętych zrywaniem na rzece mostu, który znajdował się w odległości trzech tysięcy kroków rzymskich od miasta. Gdy doszło do utarczki ze zwiadowcami Cezara, żołnierze Domicjusza – szybko od mostu odpędzeni – wycofali się do miasta. Cezar przeprawił legiony przez rzekę, zatrzymał się pod miastem i nieopodal jego murów rozłożył się obozem.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Gajusza Juliusza Cezara „Wojna domowa” bezpośrednio pod tym linkiem!
(17) W tej sytuacji Domicjusz posłał do Pompejusza w Apulii gońców z listami, obeznanych z tą okolicą, przyobiecawszy wysokie nagrody. Usilnie go błagał, aby mu przybył z pomocą: dzięki dwom armiom oraz tutejszym wąwozom z łatwością będzie można zamknąć Cezara i odciąć mu dowóz żywności. Jeśli Pompejusz tego nie zrobi, to wystawi na niebezpieczeństwo jego samego, ponad trzydzieści kohort oraz wielką liczbę senatorów i ekwitów rzymskich. Sam tymczasem dodał swoim otuchy, na murach rozmieścił machiny miotające i każdemu przydzielił określone miejsce w obronie miasta; w przemówieniu do wojska przyobiecał żołnierzom po cztery jugera ze swoich posiadłości dla każdego z nich i po odpowiednim nadziale dla centurionów oraz dla weteranów ponownie powołanych do służby.
(18) Tymczasem Cezara powiadomiono, że mieszkańcy Sulmony, miasta odległego o siedem tysięcy kroków rzymskich od Korfinium, pragną spełnić wszystkie jego życzenia, ale uniemożliwiają im to senator Kwintus Lukrecjusz oraz Attiusz Pelignus, którzy obsadzili miasto załogą w sile siedmiu kohort. Wysłał tam Marka Antoniusza z pięcioma kohortami XIII legionu. Sulmończycy, skoro tylko dostrzegli nasze znaki bojowe, otworzyli bramy i wszyscy, tak mieszczanie, jak i żołnierze, wyszli naprzeciw, dziękując radośnie Antoniuszowi. Lukrecjusz i Attiusz skoczyli z murów. Attiusz przyprowadzony do Antoniusza prosił, aby go odesłać do Cezara. Antoniusz razem z kohortami i Attiuszem powrócił do Korfinium w tym samym dniu, w którym wyruszył. Cezar przyłączył te kohorty do swego wojska, a Attiusza puścił wolno. Od pierwszych dni Cezar zaczął obwarowywać obóz silnymi umocnieniami, zwoził zboże z sąsiednich municypiów i czekał na resztę oddziałów. W ciągu trzech dni dotarły do niego VIII legion, dwadzieścia dwie kohorty z nowych zaciągów w Galii oraz około trzystu jeźdźców od króla Norykum. Po ich przybyciu kazał zatoczyć drugi obóz z drugiej strony miasta; na czele tego obozu postawił Kuriona. W następnych dniach przystąpił do zamykania miasta wałem oblężniczym i strażnicami. Kiedy umocnienia te zostały po większej części wzniesione, w tym samym niemal czasie powrócili wyprawieni do Pompejusza wysłannicy.
(19) Po przeczytaniu pisma Domicjusz, zataiwszy prawdę, obwieścił na zgromadzeniu żołnierskim, że Pompejusz rychło nadciągnie z odsieczą i napomniał żołnierzy, by nie upadali na duchu i zajęli się tym wszystkim, co jest niezbędne do obrony miasta. Sam z kilkoma swoimi przyjaciółmi potajemnie omówił plan ucieczki. Ponieważ wyraz twarzy Domicjusza nie harmonizował z treścią przemówienia, a w dodatku zachowywał się o wiele bojaźliwiej i bardziej nerwowo niż zazwyczaj w poprzednich dniach, i wreszcie wbrew dotychczasowemu postępowaniu przeprowadzał wiele potajemnych rozmów i narad ze swoimi zaufanymi, a unikał spotkań i zgromadzeń z żołnierzami, sprawy nie można było dłużej ukrywać i zatajać. Pompejusz bowiem odpisał, że nie chce sytuacji doprowadzać do stanu skrajnego ryzyka i że to nie za jego radą czy wolą Domicjusz udał się do miasta Korfinium; a zatem, jeżeli nadarzy się taka możliwość, niech przybywa do niego z wszystkimi siłami zbrojnymi. Nie mogło to jednak nastąpić, ponieważ miasto zostało przez Cezara oblężone i opasane szańcami.
(20) Gdy rozeszła się wieść o zamiarze Domicjusza, znajdujący się w Korfinium żołnierze zwołali pod wieczór zgromadzenie i za pośrednictwem trybunów wojskowych, centurionów oraz najzacniejszych spośród siebie takie oto prowadzili między sobą rozmowy: że Cezar ich okrążył, a jego roboty oblężnicze zostały prawie ukończone; że ich wódz Domicjusz, przy którym z nadzieją i ufnością wytrwali, odstąpiwszy ich wszystkich, powziął zamiar ucieczki; muszą więc sami myśleć o własnym bezpieczeństwie. Marsowie nie zgodzili się z nimi z początku i obsadzili tę część miasta, którą uważano za najlepiej umocnioną, i doszło do takiej różnicy zdań między nimi, że zaczęła się szamotanina, a nawet chwytano za broń; jednak krótko potem, kiedy obie strony wymieniły się mediatorami, Marsowie dowiedzieli się o tym, czego nie byli świadomi, o zamierzonej ucieczce Lucjusza Domicjusza. Więc wszyscy zgodnie przyprowadzili go na zebranie, otoczyli, oddali pod straż i wyprawili wybranych spośród swego grona posłów do Cezara z oświadczeniem, że są gotowi otworzyć mu bramy, spełnić każdy rozkaz i oddać w jego ręce żywego Lucjusza Domicjusza.
(21) Cezar, dowiedziawszy się o tych wydarzeniach, uznał wprawdzie za rzecz wielkiej wagi jak najrychlejsze zawładnięcie miastem i przeprowadzenie kohort do swego obozu, aby bądź przez przekupstwa, przypływ odwagi, bądź przez fałszywe pogłoski nie doszło do zmiany decyzji, ponieważ na wojnie często z błahych powodów może dojść do poważnych zajść, jednakże w obawie, aby przez wkroczenie jego żołnierzy nocną porą do miasta oraz przez ich samowolę nie zostało ono splądrowane, posłów, którzy do niego przybyli, pochwalił i odesłał do miasta, nakazując strzeżenie jego bram i murów. Sam zaś na tych szańcach, które kazał usypać, rozstawił żołnierzy, jednak nie w określonych odstępach, jak było dotąd w zwyczaju, ale w nieprzerwanym łańcuchu straży i posterunków, aby się ze sobą stykały i całkowicie wypełniały umocnienia; trybunów wojskowych i prefektów rozesłał na obchód i przykazał, aby mieli na oku nie tylko wypady z miasta, ale żeby zwracali uwagę także na potajemne próby wymykania się z niego pojedynczych osób. I doprawdy w całym wojsku Cezara nikt nie znalazł się tak opieszały i gnuśny, by tej nocy poszedł spać: wszyscy do tego stopnia byli ciekawi wyniku wydarzeń, że każdy na swój sposób rozważał w umyśle i sercu to, co spotka korfinijczyków, co Domicjusza, co Lentulusa, co pozostałych i jaki każdego czeka koniec.