Co Ukraińcy mówią o zbrodni wołyńskiej?
Ten tekst jest fragmentem książki Tomasza Turejki „Zbrodnia wołyńska w świetle prawa międzynarodowego”.
Większość autorów ukraińskich mierzących się z problematyką wydarzeń na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej z lat 1943–1944 używa retoryki polegającej na stosowaniu „symetrii win” strony polskiej i ukraińskiej. Jedną z najpopularniejszych wersji tych wydarzeń przyjętych w ukraińskiej historiografii jest teza o partyzanckiej wojnie polsko-ukraińskiej, w trakcie której jedna i druga strona dopuszczała się zbrodni na ludności cywilnej. Największym popularyzatorem tej tezy jest przewodniczący Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej (Український Інститут Національної Пам’яті) Wołodymyr Wiatrowycz, który opisał ją szczegółowo w swojej książce Druga wojna polsko-ukraińska 1942–1947. Wiatrowycz zakwalifikował masowe zbrodnie na ludności cywilnej popełnione przez ukraińską partyzantkę jako zbrodnie wojenne, co może sugerować, że zostały one popełnione w związku z prowadzeniem działań wojennych. Co ciekawe, jeden akapit wcześniej, Wiatrowycz określił działania wymierzone w Polaków jako „masową i niekontrolowaną eksterminację ludności cywilnej”. Mimo to ukraiński historyk jest zdecydowanie przeciwny używaniu w stosunku do wydarzeń z lat 1943–1944 takich pojęć, jak „czystki etniczne” czy „ludobójstwo”. Utrzymuje on, że „akcje likwidacyjne ludności cywilnej” były środkiem podjętym w celu objęcia kontrolą spornego terytorium. Zdaniem Wiatrowycza, dopuszczali się tego w równym stopniu i Polacy, i Ukraińcy.
W swojej publikacji Wiatrowycz przywołał również opinie innych autorów wyrażających zbieżne do niego poglądy, m.in. historyka Iwana Patrylaka, który pisał o „wojnie w ramach drugiej wojny światowej”, czy Leonida Zaszkilniaka, który pisał o wydarzeniach z Wołynia jako o „konflikcie międzyetnicznym”. Do podobnych wniosków doszedł również m.in. Mychajło Kowal – pracownik Narodowej Akademii Nauk Ukrainy i twórca pojęcia „tragedia wołyńska”, a także Wołodymyr Serhijczuk, który antypolskie czystki sprowadził wręcz do działań w obronie koniecznej.
Do drugiej grupy należą ukraińscy historycy, którzy potępiają antypolskie czystki na Kresach Wschodnich, chociaż z różnych powodów nie dyskredytują całkowicie UPA, przypominając jednocześnie o historii ich walki z Sowietami, albo wręcz starają się relatywizować odpowiedzialność UPA, podkreślając silny wpływ ze strony Niemiec i Związku Sowieckiego na zbrodnie dokonane przez ukraińskich nacjonalistów. Do pierwszej grupy można zaliczyć historyka Ihora Iljuszyna, do drugiej natomiast Anatolija Kentija. O zbrodni wołyńskiej jako o zbrodni ludobójstwa mówią publicznie Andrij Portnow i Jarosław Hrycak.
Odrębną kategorią ukraińskich historyków są ci, którzy w sposób bezkompromisowy krytykują działania ukraińskich nacjonalistów z OUN-B, nazywając wprost zbrodnię wołyńską – zbrodnią ludobójstwa. Należy do nich zaliczyć przede wszystkim Witalija Masłowskiego oraz Wiktora Poliszczuka. Szczególnie ten drugi autor pisał wielokrotnie i bardzo obszernie o działaniach OUN-B i UPA, podkreślając, że zbrodnie dokonane przez ukraińskich nacjonalistów były zbrodniami ludobójstwa. Należy jednak podkreślić, że stanowisko „bezkompromisowe” wobec działalności OUN-UPA nie jest równoznaczne ze stanowiskiem w pełni obiektywnym. Grzegorz Motyka nazywa powyższych autorów „komunistycznymi” lub „nawiązującymi do komunistycznej retoryki”, sugerując, że autorom tym chodziło o polityczne potępienie UPA jako organizacji antysowieckiej, natomiast zbrodnie na ludności polskiej były przez nich traktowane instrumentalnie. Na taką postawę może wskazywać choćby wyraźna próba obarczenia główną odpowiedzialnością za zbrodnię wołyńską prowidnyka OUN-B – Łebedia (jednego z późniejszych liderów ukraińskich środowisk emigracyjnych), co wobec znanych nam dzisiaj dokumentów budzi bardzo duże wątpliwości.
Podobną retoryką posługuje się wspominany wcześniej Witalij Masłowski, który w swojej książce Z kim i przeciw komu walczyli nacjonaliści ukraińscy w latach II wojny światowej? również oskarża Łebedia o masową zbrodnię, nie stroniąc przy tym od przywoływania cytatów, które wobec znanych nam dzisiaj dokumentów, zweryfikowanych zarówno przez polskich, jak i ukraińskich historyków, budzą liczne wątpliwości, żeby nie powiedzieć, że są po prostu nieprawdziwe. Twórczość Masłowskiego i Poliszczuka jest w Polsce odbierana życzliwie ze względu na to, że została ona przedstawiona przez historyków ukraińskich. Wydaje się jednak, że ich publikacje są w nie mniejszym stopniu narzędziem walki z nieprzyjaznymi sobie środowiskami politycznymi (w tym środowiskami emigracyjnymi), dlatego też należy pamiętać, że publikacje te nie są wolne od ideologii, a podawane w nich informacje trzeba często wielokrotnie weryfikować.
Problematyka zbrodni ukraińskich nacjonalistów pojawia się również w pracach nielicznych autorów spoza Polski i Ukrainy. Przykładem może być publikacja amerykańskiego historyka Timothy’ego Snydera, który w swojej książce Skrwawione ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem poruszył kwestię zbrodni ukraińskich w kontekście czystek etnicznych w Europie Wschodniej. Chociaż amerykański historyk pisze wprost o „usunięciu z dawnego południowego wschodu Polski [...] pozostałych Polaków” (pozostałych po czterech wielkich deportacjach przeprowadzonych przez władze sowieckie w latach 1940–1941) oraz stwierdza, że OUN-B „od dawna zamierzała pozbyć się z Ukrainy mniejszości narodowych”, a determinacja do zabijania ludności polskiej wynikała „z pragnień oczyszczenia terenu z […] wrogów”, to jednak unika on zakwalifikowania tej zbrodni jako ludobójstwa lub zbrodni przeciwko ludzkości, ograniczając się tylko do sformułowania „czystki etniczne”. Należy jednak pamiętać, że większość przywołanych wyżej ocen była formułowana przez historyków, którzy bardzo często nie są wolni od subiektywnej interpretacji pojęcia „ludobójstwo” czy „zbrodnia wojenna”.
Często również można odnieść wrażenie, że takie sformułowania, jak „ludobójstwo”, „zbrodnie przeciwko ludzkości” czy „czystki etniczne” są stosowane przez niektórych historyków przemiennie i nie czynią oni większego rozróżnienia pomiędzy tymi pojęciami. Najważniejsze jednak jest to, że praktycznie żadna z przywołanych wyżej prób zakwalifikowania zbrodni wołyńskiej nie została oparta na gruntownej analizie pojęć zbrodni międzynarodowych pod kątem prawa międzynarodowego publicznego. Właściwie jedyną do tej pory stricte prawną oceną zbrodni wołyńskiej były śledztwa prowadzone przez prokuratorów IPN, które w znacznej mierze opierały się na polskim prawie krajowym. Nadal jednak otwarte pozostaje pytanie, czy zbrodnia wołyńska, zgodnie z międzynarodowym prawem karnym, może zostać zakwalifikowana jako zbrodnia ludobójstwa i czy na podstawie dostępnych dzisiaj materiałów można wykazać specjalny ludobójczy zamiar u sprawców tej zbrodni?