Czarno-Brązowi i Rok Terroru w Irlandii

opublikowano: 2020-04-16 16:07
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
1920 rok w dziejach Irlandii zwykło się nazywać Rokiem Terroru m.in. za sprawą sił, jakie Anglicy rzucili do stłumienia irlandzkiego ruchu niepodległościowego. Jedną z formacji siejących postrach wśród mieszkańców Zielonej Wyspy byli osławieni Czarno-Brązowi. „Złapaliśmy mord za gardło” – mówił później brytyjski premier David Lloyd George.
REKLAMA

Rok 1920 pamiętany jest w Irlandii jako Rok Terroru, w którym pojawili się straszliwi Czarno-Brązowi (Black and Tans). Był to rok, w którym faza śmiałych eskapad, nalotów i zlotów przeszła nieubłaganie w fazę bardziej ponurą, kiedy do wszystkich zaczęły docierać implikacje wojny. Z jednej strony Irlandczycy zaczęli dowodzić prawdziwości twierdzenia, że udane rewolucje to nic więcej jak tylko wyważenie przegniłych już drzwi. Mała grupka Ochotników – pewnie nie więcej niż trzy czy cztery tysiące w całym kraju – ze swoimi rewolwerami i karabinami zaczęła paraliżować cały brytyjski system, a w każdym razie na to wyglądało. W rzeczywistości stanowisko Brytyjczyków było do tego stopnia nie do utrzymania z moralnego punktu widzenia, że nie byli oni w stanie zrobić należytego użytku z własnej armii i nigdy nie uruchomili całej swojej potęgi wojskowej.

Członkowie Black and Tans i Auxiliary Division przed hotelem w Dublinie po ataku IRA (1921)

Niczym potężny zapaśnik, którego siła została wykorzystana przeciw niemu samemu przez mniejszego przeciwnika w judo, Lloyd George został zmuszony do rezygnacji z wielkich batalionów i usiłowania podjęcia walki z Collinsem w jego podziemnym świecie wywiadu. A w tym świecie Collins posiadał coś ważniejszego niż broń czy nawet jego olbrzymia determinacja i inicjatywa. Za jego niewielką gromadką detektywów, tragarzy i urzędników, listonoszy, strażników i maszynistów, jego Tobinów i Cullenów, stał bowiem duch narodu. Florrie O’Donoghue podsumował to po wizycie złożonej w rodzinnym Cork, gdzie chciał zobaczyć na własne oczy skutki brytyjskiego odwetu. Pisząc do kobiety, która w nadzwyczajnych okolicznościach została jego żoną, z zachwytem wyrażał się o tym, co można by określić czynnikiem mudżahedinów:

Spokojny, niezachwiany nastrój tych ludzi wobec ruin ich domów. I nie mówię tu tylko o moich ludziach. Widziałem ich wszystkich i rozmawiałem z nimi, i jestem przekonany, że było coś nadnaturalnego w niewzruszonej odwadze i starej gaelickiej prostocie tego ludu. Naprawdę, prędzej wzgórza Irlandii zostaną zrównane z ziemią, a ich wszystkie dzieci wygnane na oceany świata, zanim Anglia zdoła nas podbić, gdy mamy taką wiarę i odwagę.

W Dublinie panował podobny duch. Thornton wyraził go mniej podniosłym językiem:

…zwykli obywatele byli cudowni. Raz za razem, gdy nasi ludzie obserwowali domy czy osobników albo wypatrywali zasadzek, mężczyźni i kobiety podchodzili i mówili im cicho, by uważali, bo ktoś ich obserwuje z drzwi albo zza rogu, a po zasadzkach nawet kobiety robiące zakupy, wręcz wyrywały granaty i rewolwery mężczyznom, którym groziło pojmanie, i spokojnie przechodziły przez linie wroga. Taki duch panował w całym kraju, ale tu, w tej twierdzy brytyjskiego imperializmu, pomoc udzielana przez zwykłych ludzi była wręcz wspaniała i stała się głównym powodem naszych sukcesów w walce.

Innymi słowy, zarówno O’Donoghue, jak i Thornton mówią w sumie to samo: ze względu na historię działalność wywrotową w Irlandii mogą skutecznie stłumić środkami wojskowymi tylko Irlandczycy, Brytyjczycy nigdy. Ale Lloyd George usiłował działać głównie za pomocą środków militarnych – i to najgorszych. Brytyjczycy także posiadali swoje „szwadrony”. Każda ze stron używała terminologii tej drugiej: „mordercze gangi”.

REKLAMA

W trakcie roku 1919 co bardziej aktywni przywódcy IRA w całym kraju przebierali nogami, by walczyć. W Clare przywódca prawdopodobnie pierwszej – a z pewnością jednej z najlepszych – Lotnej Kolumny (Flying Columns), Michael Brennan, został „bardzo surowo” zganiony przez Mulcahy’ego za militarystyczną samowolę. Thomas MacCurtain, szef Ochotników w Cork, oraz Terence MacSwiney, jego zastępca, poparli pomysł „powstania obrotowego”, to jest przejęcia ważnego punktu w Cork jednego tygodnia, w Galway – drugiego, i tak dalej w całym kraju, utrzymując się tak długo, jak się da, przed wspaniałą porażką, która doprowadzi do wzburzenia mieszkańców w różnych regionach, jak w 1916 roku. Podejście „wojny statycznej” kłóciło się oczywiście z ideałami Collinsa.

Z końcem 1919 roku sztab uznał jednak, że Ochotnicy są już dostatecznie silni, by pozwolić im na ofensywę. MacSwiney i MacCurtain dostali instrukcje zaatakowania koszar na swoim terenie, a na drugi dzień rano powrotu do pracy „jak gdyby pies nie zaszczekał”. I tak, 1 stycznia 1920 roku zaatakowano z powodzeniem trzy koszary w regionie Cork, rozpoczynając nową fazę walk. W ciągu najbliższych dni podobne działania zostały podjęte w innych częściach kraju – w Wexford, Waterford i Kilkenny ogłoszono stan wojenny. Przy całym tym zamieszaniu 15 stycznia odbyły się pod patronatem Zamku wybory municypalne. Sinn Féin powtórzyła swoje zwycięstwo z „wyborów khaki” do Westminsteru. Zwycięstwa partii w Irlandii Północnej miały szczególne znaczenie. Nawet w ograniczonym obszarze Sześciu Hrabstw, który unioniści starali się teraz z rezygnacją wyłączyć spod autonomii, Sinn Féin uzyskała większość w dwóch hrabstwach – Fermanagh i Tyrone. Najbardziej niepokojący dla członków i organizatorów starej formacji Ochotników Ulsterskich w Derry był fakt, że ich „Dziewicze Miasto” wybrało na burmistrza katolika, H.C. O’Doherty’ego. W sumie na 206 rad Irlandia 172 oddała Sinn Féin. Jak zobaczymy, ten wynik wyborów był ważnym czynnikiem w skłonieniu bojowych ulsterskich protestantów do zamiany kart wyborczych na karabiny w celu utrzymania swojej pozycji.

David Lloyd George w 1919 roku

W tej chwili istotne jest jednak to, że rady natychmiast zaczęły rozluźniać więzi z Zamkiem i opowiadać się za Dáilem. Wielu spośród nowych radnych było członkami IRA. Znajdował się wśród nich Thomas MacCurtain, wybrany na Lorda Mayora Cork; jego zastępcą mianowano Terence’a MacSwineya. Kilka dni później, 20 stycznia, w Thurles zastrzelono policjanta i tej samej nocy – według schematu, który w trakcie tego roku miał się stać boleśnie znajomy – w odwecie policja i wojsko ostrzelały miasto. Słowa redakcji własnej gazety Lloyda George’a, „Dáily Chronicle”, były złowróżbnie znaczące:

REKLAMA
Nikt nie może nie potępić takich wydarzeń, ale tak samo nikt nie może się im dziwić. Oczywiste jest przecież, że jeżeli te grupy morderców będą dalej działać w wybranym kierunku, zaczną pojawiać się grupy im przeciwne, a życie czołowych sinn feinerów stanie się równie niepewne jak ważnych urzędników.

Zaczęły się akcje odwetowe; nadchodziły przeciwrewolucyjne „stowarzyszenia morderców”, jak określiła je „Chronicle”. Dzięki jednemu ze swoich agentów na poczcie Collins zobaczył list napisany przez oficera wywiadu brytyjskiego (w St Andrew’s Hotel, Dublin, 2 marca) do kolegi w Ministerstwie Wojny, który miał do niego dołączyć. Zawierał on następujące słowa:

Złożyłem odpowiedni raport i odkryłem, że panuje okropny bałagan, ale uważam, że uda mi się zrobić niezłe show. Dostałem wolną rękę do działania, wszyscy byli czarujący. Jeżeli chodzi o nasz mały wyskok, nie widzę żadnych perspektyw, dopóki nie uda mi się mocniej wszystkiego zakotwiczyć, ale wciąż mam nadzieję i wierzę, że są możliwości.

Ten tekst jest fragmentem książki Tima Pata Coogana „Michael Collins”:

Tim Pat Coogan
„Michael Collins”
cena:
69,00 zł
Wydawca:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Tłumaczenie:
Anna Dorota Kamińska
Okładka:
twarda
Liczba stron:
700
Seria:
wydawnicza: Biografie Sławnych Ludzi
Premiera:
02.04.2020
ISBN:
978-83-8196-047-2

MacCurtain otrzymał 16 marca list z pogróżkami: „Thomasie MacCurtain, szykuj się na śmierć. Jesteś skazany”, napisany na papeterii Dáil Éireann, przejętej przy nalocie policyjnym na 76 Harcourt Street. Pewna liczba podobnych pogróżek została wysłana do istotnych sinn feinerów, najwyraźniej po to, aby sprawić wrażenie, że rebelianci mordują się teraz nawzajem. Cztery noce później, po zastrzeleniu policjanta w pobliżu Cork, policja odcięła kordonem okolice domu MacCurtaina. Około pierwszej w nocy grupa uzbrojonych mężczyzn z uczernionymi twarzami wdarła się do domu i zastrzeliła go na oczach żony. Wywiad IRA ustalił później, że niedługi czas potem grupa cywilów weszła do koszar RIC przy King Street. Znajdował się w niej człowiek, którego rozpoznano jako bardzo podobnego do mężczyzny na zdjęciu dostarczonym przez Crow Street, przedstawiającym oficera, do którego wysłany został list mówiący o „małym wyskoku”.

Thomas MacCurtain

Śmierć ta była dla Collinsa ciosem. Napisał do MacSwineya: „Nie mam wiele serca dla tego, co dzisiaj robię, gdy myślę o biednym Thomasie. To z pewnością najbardziej odrażające ze wszystkiego, co się dotychczas stało”. Wydarzenie to miało także mieć dalekosiężne konsekwencje w innej wielce wrażliwej części kraju – Irlandii Północnej. Collins nie podjął żadnych działań odwetowych po rozprawie wstępnej, która była w sumie sądem nad brytyjską polityką. Pomimo wysiłków lorda Frencha i Lloyda George’a usiłujących dowieść, że MacCurtaina zamordowali jego właśni ekstremiści, wybrana przez policję ława przysięgłych wydała werdykt, który stanowił oskarżenie zarówno Westminsteru, jak i dublińskiego Zamku:

REKLAMA
Uważamy, że radny Thomas MacCurtain, Lord Mayor Cork, zmarł z powodu szoku i krwotoku spowodowanych przez rany postrzałowe oraz że został postrzelony z premedytacją w warunkach wyjątkowo bezdusznej brutalności; a także że morderstwo to było zorganizowane i wykonane przez RIC, pod oficjalnym kierownictwem rządu brytyjskiego.
Wydajemy werdykt oskarżający o to umyślne zabójstwo: Davida Lloyda George’a, Premiera Anglii; lorda Frencha, przedstawiciela Korony w Irlandii; Iana MacPhersona, zmarłego sekretarza generalnego Irlandii; generała Smitha, RIC, pełniącego obowiązki inspektora generalnego, inspektora okręgowego Claytona z RIC; DI Swanzy’ego oraz nieznanych członków RIC.

Nie pozostali długo nieznani. Kiedy MacSwineya zaprzysiężono na miejsce MacCurtaina, powiedział: „Nie rezygnujemy z naszej funkcji domagania się, by złoczyńcy i mordercy zostali ukarani za swoje zbrodnie”. Ani śmierć MacCurtaina, ani straszliwa zemsta, która potem nastąpiła, nie zakończyły serii morderstw burmistrzów. W Limerick, 6 marca 1921 roku, trzech czołowych obywateli o zapatrywaniach nacjonalistycznych – Joseph O’Donoghue, George Clancy i Michael O’Callaghan – zostało zamordowanych po godzinie policyjnej w identycznych okolicznościach, w jakich doszło do zabójstwa MacCurtaina. Clancy był wtedy burmistrzem, a O ’Callaghan jego poprzednikiem w 1920 roku. Zabójstwa były tak oburzające, że generał Gough, słynny po buncie w Curragh, napisał:

Prawo i porządek ustąpiły krwawej i brutalnej anarchii… Anglia odeszła jeszcze dalej od własnych standardów, i daleko od standardów każdego narodu świata, nie wyłączając nawet Turków i Z ulusów, niż kiedykolwiek miało to miejsce w historii.

[…]

Od końca 1919 roku w angielskich gazetach ukazywały się ogłoszenia o poszukiwaniu mężczyzn gotowych podjąć się „trudnego i niebezpiecznego zadania”. Była nim realizacja polityki „strzelać tak, by zabijać”, zarysowanej przez podpułkownika Smytha. Mniej więcej od marca, kiedy pierwsi spośród tych, co odpowiedzieli na ogłoszenia, zaczęli docierać do Irlandii, Brązowi realizowali tę koncepcję z pełnym zaangażowaniem ludzi niebojących się prawa pod dwoma konkretnymi aspektami: zdławienia zbiorowego pragnienia i żądzy mordu. Frank Thornton był w marcu w Limerick, ze swoim towarzyszem Joe Dolanem, kiedy Brązowi zadebiutowali w mieście w sposób typowy dla ich zachowania w całym kraju:

Przyjechali w kolumnie ciężarówek i zabrali się za strzelanie w całym mieście. Dolan i ja mieszkaliśmy w Glentworth Hotel, przy głównej ulicy prowadzącej do dworca. Zaraz za Glentworth stoi Tate’s Clock, wysoki na co najmniej 120 stóp i w nocy jasno podświetlony. Strzelanina obudziła nas około 12.30 do 1 w nocy, patrząc przez okno zobaczyliśmy trzydziestu czy czterdziestu Czarno-Brązowych leżących na drodze i strzelających do zegara jak na strzelnicy. Po jakimś czasie zorganizował ich jakiś przełożony i zaczęli strzelać do zegara regularnymi salwami. Zmęczyli się tym w końcu, wdarli się do Glentworth i upierali się, żeby otworzyli im bar… balowali na dole z godzinę, zanim sobie poszli.
REKLAMA
Członek formacji Czarno-Brązowych

Brązowi nie byli, jak się czasami mówiło, wyciągani z najgorszych angielskich więzień – po prostu zachęcano ich do takiego zachowania, jakby takimi byli. Byli to dawni żołnierze, zazwyczaj bezrobotni, dla których oficjalna propozycja dziesięciu szylingów dziennie i nieoficjalne zapewnienie, że będą mieli wolną rękę w robieniu z Irlandii „piekła dla rebeliantów”, stanowiły łakomą przynętę.

Określenie „Czarno-Brązowi” zawdzięczali nieatrakcyjnej czarnej i jasnobrązowej kombinacji kolorystycznej połączenia mundurów wojskowych i policyjnych, jakie Brytyjczycy przekazali im w charakterze oficjalnych strojów – dlatego Irlandczycy nadali im przezwisko nawiązujące do słynnych psów gończych. Aby dbać o podtrzymanie morale Brązowych oraz zrównoważyć wpływy „Irish Bulletin”, Zamek publikował od 5 maja „Przegląd Tygodniowy” („Weekly Summary”). W tekście redakcyjnym o tytule Czarno-Brązowi, zamieszczonym 27 sierpnia, „Przegląd” pisał:

Nie czekali na zwykły mundur. Przyjechali od razu. Byli pilnie potrzebni i RIC powitała ich gorąco. Wiedzą, jak wygląda niebezpieczeństwo. Już im się zdarzało patrzeć śmierci w oczy i nie odwrócili się. Teraz też się nie odwrócą. Wykonają swoje zadanie – zadanie uczynienia Irlandii znowu bezpiecznym miejscem dla tych, co przestrzegają prawa, i zasłużonym piekłem dla tych, którzy prowadzą agitację i uciekają się do mordu.

Dość powiedzieć, że Brązowi, jak na to wskazuje epizod z zegarem, nie uczynili Irlandii bezpieczną ani dla przestrzegających prawa, ani dla nikogo innego – natomiast skutecznie zmienili kraj w jak najbardziej niezasłużone piekło dla wszystkich obywateli.

Wymyślenie drugiej siły, Pomocniczych Kadetów Policyjnych (Police Auxiliary Cadets), przypisuje się Churchillowi – byli to głównie eksoficerowie, którzy mieli zarówno wzmocnić RIC, jak i kontrolować Czarno-Brązowych, a przy tym zapobiegać wywołaniu wrażenia otwartego konfliktu wojskowego. Otrzymywali funta dziennie, jak przystało ich statusowi oficerów i gentlemanów, zostali zorganizowani w autonomiczną służbę, przyodziani w charakterystyczne niebieskie mundury z furażerką typu glengarry oraz z najbardziej charakterystyczną oznaką – parą rewolwerów noszonych na biodrze niczym na Dzikim Zachodzie. „Auxis” (Auxiliaries), jak na nich powszechnie mówiono, byli bardziej imponujący niż Brązowi – twarde, bezlitosne, energiczne i odważne oddziały, które demonstrowały gotowość, chęć i umiejętność użycia tej broni. „Raz za razem Ochotnicy potwierdzali ich odwagę, ale zbyt często zmasakrowany trup kobiety czy starca równie skutecznie świadczyły o ich bestialstwie”.

REKLAMA

Walter Long przekazał Izbie Gmin celną informację (3 czerwca 1920 roku), gdy powiedział, że nie ma podstaw do sugerowania, iż irlandzkiej policji nie wolno było strzelać. Z przyjemnością „oznajmił, że policja nie tylko strzelała, ale strzelała ze znakomitym skutkiem i ma nadzieję zrobić to znowu”. I zrobiła. Sceną policyjnej strzelaniny stało się kilka wiosek i miasteczek, w tym Limerick, Fermoy, Thurles, Killmalock, Kilcommon i Lismore. Wprowadzono godzinę policyjną, a kolor khaki stał się dominującą barwą w miastach, takich jak Cork i Dublin.

[…]

Ten tekst jest fragmentem książki Tima Pata Coogana „Michael Collins”:

Tim Pat Coogan
„Michael Collins”
cena:
69,00 zł
Wydawca:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Tłumaczenie:
Anna Dorota Kamińska
Okładka:
twarda
Liczba stron:
700
Seria:
wydawnicza: Biografie Sławnych Ludzi
Premiera:
02.04.2020
ISBN:
978-83-8196-047-2

Jednym z najbardziej tragicznych aspektów walki była egzekucja przez obie strony więźniów i zakładników, którzy często byli ludźmi znacznego kalibru. Collins, który odegrał tak znaczną rolę w wywołaniu i prowadzeniu wojny, był zdecydowanie świadom swojej roli w tych wydarzeniach. Po stronie irlandzkiej ferwor religijny niektórych spośród straconych więźniów był taki, że wpłynął na zmianę polityki papieskiej w Rzymie […]. Do dziś dnia jedną z najpopularniejszych irlandzkich ballad rewolucyjnych jest Kevin Barry, opisująca uwięzienie, tortury i powieszenie Barry’ego, osiemnastoletniego studenta.

Barry został schwytany 20 września 1920 roku po ataku na grupę brytyjskich żołnierzy odbierających chleb z piekarni przy Church Street w Dublinie. Kiedy dowiedział się, że atak odbędzie się o jedenastej rano, obliczył, że będzie miał dość czasu, by wziąć w nim udział i zdążyć na egzamin z medycyny w University College Dublin, zaplanowany na drugą po południu. Zamiarem było tylko zatrzymanie żołnierzy i odebranie im karabinów. Wywiązała się jednak strzelanina i trzech żołnierzy zginęło. Barry został następnie schwytany i skazany na szubienicę. Ze względu na jego wiek sprawa przyciągnęła ogromną uwagę. Collins zadbał o to, by została maksymalnie nagłośniona. W czasach fenian egzekucje często odbywały się bez słowa ze strony przywódców i bez większych protestów na zewnątrz. Moya Llewelyn Davies ukuła dla Collinsa pamiętną frazę, służącą do opisania kampanii o zwolnienie Barry’ego. Oświadczył mianowicie: „W naszych czasach nie będzie już samotnych szubienic”.

Jednakże pomimo szeroko zakrojonych protestów oraz faktu, że nad Barrym znęcano się po zatrzymaniu, a także mimo nawoływania o jego ułaskawienie, 28 października konferencja ministrów pod przewodnictwem Lloyda George’a w pomieszczeniach Bonara Lawa w Izbie Gmin postanowiła nie rekomendować żadnego odroczenia kary śmierci.

REKLAMA

Wśród uczestników konferencji znajdował się sir Hamar Greenwood, więc nie powinno nas dziwić, iż „zostało podkreślone… że to tego rodzaju właśnie młodzi i nieodpowiedzialni mężczyźni są główną przyczyną aktualnych zamieszek w Irlandii”. Barry zrobił w swojej celi ołtarz, przy którym rano w dniu egzekucji wysłuchał dwóch mszy. Przed więzieniem liczący około 5 tysięcy osób tłum odmawiał różaniec i śpiewał hymny pod nadzorem żołnierzy i wozów opancerzonych.

Tłumy były przyczyną, dla której Collins musiał porzucić plany ostatniej, desperackiej próby ratunku. Polegałaby ona na użyciu środków wybuchowych do zrobienia wyłomu w murze więzienia. Strażnicy Barry’ego mieli rozkaz zastrzelenia go w razie jakiejkolwiek próby odbicia, więc i ta – gdyby jej dokonano – z pewnością tak czy inaczej zakończyłaby się klęską i rozlewem krwi. Collins cały czas był tego w pełni świadom. „Jego intensywna, bolesna umiejętność wczucia się w umysł ofiary powodowała, że znajdował się pod nieznośną presją”.

Oddział IRA w 1921 roku

Wieczorem przed egzekucją zebrani w Vaughan’s Hotel widzieli go w stanie ciężkiej depresji. Siedział ponury cały wieczór, nie uczestnicząc w rozmowie, a jedynymi słowami, jakie wypowiedział, były: „Biedny Kevin Barry”. Frank O’Connor mówi, że „twarz miał ściągniętą w bólu, na twarz opadł mu lok”.

Oprócz egzekucji Barry’ego drugim moralnym punktem zwrotnym w tym okresie był ostatni ówczesny wielki strajk głodowy, w którym uczestniczył Terence MacSwiney. Kiedy rok wcześniej został zaprzysiężony jako następca MacCurtaina, wygłosił prorocze słowa: „Zwycięzcami nie będą ci, którzy potrafią zadać najwięcej cierpienia, ale ci, którzy najwięcej potrafią znieść”. Zaczął demonstrować znaczenie tych słów 12 sierpnia 1921 roku po tym, jak został aresztowany w ratuszu Cork, gdzie przewodniczył posiedzeniu IRA. Gdy odmówił uznania wyroku sądu wojskowego (za posiadanie dokumentów mogących powodować niezadowolenie społeczne), rozpoczął strajk głodowy, domagając się uwolnienia; przeniesiono go do więzienia Brixton. Dziesięciu Ochotników aresztowanych wraz z nim także rozpoczęło strajk głodowy w więzieniu Cork. Jak i inni członkowie Sztabu Generalnego Collins nie był zadowolony ze strajku na rzecz uwolnienia, chociaż nie sprzeciwiał się podobnym akcjom dla uznania statusu politycznego lub złagodzenia represji – uważał, że uwolnienie to żądanie ogromnie niebezpieczne. W przypadku więźniów Wormwood Scrubs chodziło tylko o zatrzymanie podejrzanych. MacSwiney był postacią zbyt znaczną, by Brytyjczycy łatwo ustąpili. I nie zrobili tego. Podczas posiedzenia przy Downing Street 23 lipca Gabinet zgodził się z Balfourem, że zwolnienie MacSwineya zadałoby fatalny cios polityce przymusu, na którą zdecydował się rząd.

REKLAMA

MacSwiney przeżył do 25 października, wytrzymując siedemdziesiąt cztery dni postu. Jeden z dziesiątki z Cork, Michael Fitzgerald, zmarł już 17 października, inny – Joseph Murphy – kilka godzin po MacSwineyu. Pozostałych ośmiu spełniło wtedy prośbę Arthura Griffitha o zaprzestanie protestu. Te ofiary miały olbrzymi wpływ na światową opinię publiczną. Przewiezienie MacSwineya do Brixton skupiło uwagę świata na Lordzie Mayorze i nadało sprawie Sinn Féin wymiar wyższości moralnej, bardziej niż mogło to uczynić cokolwiek innego, mającego miejsce w Irlandii. Gdy ciało niesiono przez miasto w towarzystwie honorowej gwardii Ochotników ubranych w swoje nielegalne mundury, londyńczycy ustawiali się na ulicach, by oddać mu hołd. Towarzyszyli mu biskupi w pełnej gali i księża. Sir Henry Wilson zepsuł jednak ostatni etap podróży, przekonując Lloyda George’a, by ten kazał usunąć braci i siostry MacSwineya z pociągu jadącego na statek w Holyhead i przekierować trumnę do Corku, aby uniemożliwić Sinn Féin wyciągnięcie politycznych korzyści z publicznego powitania trumny w Dublinie. Marszałek polny nie był jednak w stanie zapobiec temu, że państwo praktycznie stanęło w reakcji na dekret Dáilu, że 31 października, dzień, w którym odbywał się pogrzeb MacSwineya, powinien być uznany za dzień żałoby narodowej.

Terence MacSwiney

Pogrzeb MacSwineya w połączeniu z egzekucją Kevina Barry’ego, która miała miejsce następnego dnia, można uznać za koniec fazy znoszenia bólu. Takie wydarzenia skłoniły Eoina MacNeilla do ułożenia często cytowanego epigramu:

W więzieniu to my jesteśmy ich strażnikami
Przed sądem ich sędziami
Prześladowani, to my ich karzemy
Martwi nad nimi zwyciężamy.

W dniach 9 października w Caernarvon i 9 listopada na bankiecie w Guildhall Lloyd George wygłosił mowy, w których wyraźnie poparł politykę odwetową i egzekucje. W Guildhall podsumował je słowami:

Nie ma wątpliwości, że w końcu ich [policji] cierpliwość się skończyła i nadejdzie poważna odpowiedź… oddajmy sprawiedliwość tym odważnym ludziom, którzy pełnią swoje obowiązki w Irlandii… nie ma sensu mówić, że to jest wojna i że jest to odwet, gdy w Irlandii takie uczynki dokonywane są [przez IRA] bezkarnie.
Chwyciliśmy mord za gardło… musieliśmy przeorganizować policję. Kiedy rząd był gotów, uderzyliśmy w terrorystów i teraz terroryści skarżą się na terror.

W Irlandii było jasne, że chwytanie „mordu za gardło” znaczyło gardła, takie jak Barry’ego. Michael Collins także zinterpretował mowę Lloyda George’a inaczej niż publiczność w Guildhall. Wiedział, dlaczego premier uważa, że jego polityka morderczych gangów działa, i snuł już plany, jak mu dowieść, że się myli.

Ten tekst jest fragmentem książki Tima Pata Coogana „Michael Collins”:

Tim Pat Coogan
„Michael Collins”
cena:
69,00 zł
Wydawca:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Tłumaczenie:
Anna Dorota Kamińska
Okładka:
twarda
Liczba stron:
700
Seria:
wydawnicza: Biografie Sławnych Ludzi
Premiera:
02.04.2020
ISBN:
978-83-8196-047-2
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Tim Pat Coogan
(Ur. 1935), irlandzki pisarz, dziennikarz i publicysta. Autor wielu prac poświęconych XX-wiecznej historii Irlandii, w tym m.in. biografii Michaela Collinsa and Éamona de Valery.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone