Czy Hitler był okazem zdrowia?

opublikowano: 2020-06-19 15:00
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Był przewrażliwionym na swoim punkcie paranoikiem, zapiekłym zwolennikiem diety wegetariańskiej. Aby utrzymać się w pełni sił, dyktator III Rzeszy przyjmował leki. Co na temat swojego zdrowia ukrywał Adolf Hitler?
REKLAMA

I choć 5 marca 1933 roku Adolf Hitler wygrał wybory, tuż obok kiełkowało dla niego nowe zagrożenie. W łonie partii, której przewodził Hitler, rósł w siłę ktoś, kto nazywał się przyjacielem, lecz stanowił zagrożenie już w latach dwudziestych, a teraz z niezwykłym zdeterminowaniem chciał grać pierwsze skrzypce w partii.

W lutym 1934 roku Röhm przejął inicjatywę i przedłożył ministrowi obrony Wernerowi von Blombergowi odważny projekt zakładający, że dowodzone przez niego oddziały SA staną się główną siłą militarną w kraju. Ten szaleniec opętany pragnieniem władzy zamierzał dokonać przewrotu, pozbywając się armii i konstytucji weimarskiej, by stworzyć prawdziwe nazistowskie państwo polegające na sile jego oddziałów. Dla Führera było jasne, że zastąpienie regularnego wojska niezależnymi od niego formacjami SA to największe z możliwych zagrożeń, a realizacja tego planu zmiecie jego partię z powierzchni ziemi.

Adolf Hitler, Joseph Goebbels oraz córka Goebbelsa (Bundesarchiv, Bild 183-2004-1202-500 / CC-BY-SA 3.0)

Oczywiście rozwiązanie było proste i siłowe, a na kartach historii zapisało się jako „noc długich noży”. Zastrzelony został nie tylko Röhm, brutalnie rozprawiono się też z innymi opozycjonistami i przeciwnikami. Ta sytuacja uświadomiła Hitlerowi, że jego pozycja może budzić zazdrość i zawiść wśród popleczników nazizmu. Zaczął mieć obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Zawsze otaczał się esesmanami, podczas wieców towarzyszyły mu nie tylko nazistowskie flagi, ale również gotowe na wszystko bojówki SS. Panicznie bał się zamachu, żył w ciągłym strachu i paranoi, że zostanie otruty, zdradzony i ośmieszony. Niczym król Mitrydates zmuszał innych do próbowania posiłków, zatrudniając armię degustatorów.

„Ulubionymi warzywami Hitlera były groch, fasola i soczewica. «Osoby, które jedzą mięso – mawiał – są okrutne i bezlitosne, a przy tym całkowicie wyobcowane z natury». (…) Gwoli ścisłości należy dodać, iż potrawą mięsną, którą Hitler bardzo lubił i często spożywał, była bawarska zupa Leberknödel przyrządzana z wątróbki i klusek”.

Był zagorzałym wegetarianinem, który podobno zamierzał wprowadzić zakaz spożywania mięsa w całej Europie. Czy do tego tyrana niespodziewanie przemówiły wilgotne, aksamitne oczy krów, które szły na rzeź? Wątpliwe. Wegetarianizm był podyktowany raczej coraz większymi problemami zdrowotnymi: wiecznymi bólami żołądka, permanentnym stresem, brakiem ćwiczeń fizycznych i ciągłymi eksperymentami z coraz to nowymi lekami i zastrzykami, którymi usiłowali go leczyć zaufani medycy. W efekcie Hitler łykał pigułki garściami i poddawał się wątpliwym zabiegom, doprowadzając organizm na skraj wytrzymałości. Zszargane nerwy leczył tabletkami i Wagnerem, poszukując spokoju w Obersalzbergu, nad którym zakazał przelotów samolotowych, zarówno w obawie o własne bezpieczeństwo, jak i by chronić się od nieznośnego huku silników.

REKLAMA

Skrupulatnie ukrywał przed światem, że nie jest okazem zdrowia. Człowiek, który wierzył, że jest wybawicielem Niemiec i pociągnął za sobą miliony, w rzeczywistości był paranoikiem cierpiącym na impotencję, bezsenność, okresowe problemy z widzeniem, migreny, problemy z układem pokarmowym, układem krążenia i sercem, nadciśnienie tętnicze, epizody depresyjne i wreszcie na chorobę Parkinsona. Plotkowano również o syfilisie i panicznej obawie, że, podobnie jak matka, zapadnie na chorobę nowotworową.

Adolf Hitler i norweska łyżwiarka Sonja Henie. Przygląda się Göring. Olimpiada w Berlinie, 1936 (domena publiczna)

W miarę upływu kolejnych, pełnych niedyspozycji i niedomagań miesięcy stawał się coraz większym i bardziej uzależnionym od leków hipochondrykiem, by wreszcie na kartach historii zapisać się jako największy wśród polityków i tyranów ćpun i lekoman. Zresztą brał nie tylko on. Kazał faszerować metamfetaminą pilotów i żołnierzy na froncie, uzależniając ich od narkotyków tylko po to, by zdeterminowani, w poczuciu siły, bez konieczności wypoczynku i snu, walczyli zacieklej i dłużej. Zresztą można odnieść wrażenie, że w tamtych latach ćpał, kto tylko mógł – świadomie lub nie.

Niemiecka armia podała swoim żołnierzom kilkaset milionów tabletek Pervitinu, który był reklamowany jako lekarstwo na wszystko: od depresji, przez chroniczne zmęczenie, chorobę lokomocyjną, po wahania nastrojów i oziębłość. Ten specyfik na bazie metamfetaminy zmieniał wyczerpanych wojną żołnierzy w wypoczęte, nieustraszone i fanatyczne maszyny do zabijania. Najważniejszą osobą, która zyskała największe zaufanie Hitlera i na której spoczęła jednocześnie największa odpowiedzialność, był osobisty lekarz Theodor Morell, polecony Hitlerowi przez chorującego na rzeżączkę Hoffmanna43. Osobisty fotograf Führera, zachwycony efektami leczenia, z przekonaniem rekomendował medyka, który rzeczywiście przekonał do swoich metod leczenia obolałego Adolfa.

Adolf Hitler w czasie budowy pierwszej austriackiej autostrady, Walser Berg pod Salzburgiem, 1938 (Bundesarchiv, Bild 183-H04560 / CC-BY-SA 3.0)

„Z zapisków w notatniku Frau Morell dowiadujemy się, że ostatni dzień roku 1937 spędziła wraz z mężem w Berghofie. Dotrzymywał im tam towarzystwa faworyzowany przez Hitlera architekt Albert Speer. Prawdopodobnie właśnie wtedy Morell po raz pierwszy kompleksowo zbadał Hiltera. «W tamtym okresie – oświadczył przesłuchiwany po wojnie – zdecydowanie wyglądał on na swój wiek i cierpiał na zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Ważył nieco ponad 83 kg i mierzył 170,2 centymetra. Temperatura ciała, tętno i oddychanie w normie. Miał grupę krwi A. Był człowiekiem o nadzwyczaj złożonej psychice». Skóra na klatce piersiowej Hitlera miała blady odcień i była bardzo wrażliwa na ciepło i zimno, jak również na ukłucia i dotknięcia. «Jego klatka piersiowa i plecy – oświadczył Morell – pozbawione były owłosienia. Hitler był szatynem, a kolor jego włosów wpadał niemal w czerń. Oczy o błękitnoszarej barwie charakteryzował niewielki exopthalmus (wytrzeszcz). Gałki oczne poruszały się prawidłowo. Nos miał prostego kształtu z niewielkim występem na grzbiecie; dolny koniec tego narządu był gruby i mięsisty, nozdrza dość wydatne. Wargi miał cienkie i czerwonawe. Stwierdziłem też wady w uzębieniu»”.

REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki Niny Majewskiej-Brown „Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz”:

Nina Majewska-Brown
„Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
03.06.2020
Format:
135x215 mm
ISBN:
978-83-1115-900-6
EAN:
9788311159006

I choć dziś wydaje się to niepojęte, Hitler godził się na wszelkie proponowane przez Theodora zabiegi i sposoby leczenia, stając się cichą, choć zarazem najsławniejszą ofiarą eksperymentów medycznych. Bezkrytycznie, w pełnym zaufaniu przyjmował hormony i antybiotyki na zmianę ze specjalnie dla niego przygotowywanymi syntetycznymi multiwitaminami, preparaty powstałe na bazie takich trucizn jak chociażby strychnina, środki na sen i uspokajające, do tego zgadzał się na lewatywy, wlewy, upuszczanie krwi i oczywiście narkotyki. Najnowsze badania mówią o około dziewięćdziesięciu różnych preparatach, którymi był leczony, wzmacniany i którymi doraźnie uśmierzano ból. Oczywiście wiele z nich miało też za zadanie poprawiać nastrój.

Uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod budowę autostrady Frankfurt nad Menem - Darmstadt-Mannheim, 1933 (Bundesarchiv, Bild 183-R27373 / CC-BY-SA 3.0)

Medyk Hitlera dbał o to, by w potężnym arsenale środków, które miały zapewnić wodzowi III Rzeszy pełnię sił, nie zabrakło specyfików na każdą okazję. Euflat i Mitilax neutralizowały wzdęcia, natomiast Intelan i Luizym pobudzały apetyt. Tonophosanem Führer leczył anemię, a Ultraseptylem, Chineurionem i Omnadinem często uprzykrzające mu życie schorzenia górnych dróg oddechowych.

W apteczce nie mogło również zabraknąć suplementów diety wegetariańskiej (w tym celu Hitler zażywał m.in. Vitamultin-Calcium) oraz środków uspokajających i nasennych, takich jak Brom-Nervacit. Ponadto każdego dnia Morell aplikował swojemu pracodawcy kilka zastrzyków – na przykład te z kwasem benzolowym i estrogenami pomagały przy dolegliwościach żołądkowo-jelitowych.

Na wypadek problemów z potencją lekarz Führera trzymał na podorędziu specyfik z wyciągiem z jąder byka, a w razie zapalenia spojówek – krople do oczu na bazie kokainy. To wszystko sprawiało, że Hitler obawiał się też samego siebie, a w zasadzie niespodzianek, które mógł mu zgotować jego własny chimeryczny organizm. „Führer poprosił mnie, żebym – wspominał doktor Morell – jeśli tylko stan jego zdrowia się pogorszy, nie ukrywał przed nim całej prawdy, ponieważ musi podjąć dla dobra Niemiec pewne doniosłe decyzje. Powiedział, że nie boi się śmierci, która przyniesie mu tylko ukojenie. Ostatnio spadają mu na głowę tylko zmartwienia i kłopoty. Mówi, że cały swój czas poświęca sprawom państwowym, żyje wyłącznie dla Vaterlandu, dla Niemiec”.

REKLAMA

Nie ulegało wątpliwości, że ten pokrętny, zakompleksiony człowiek miał wiele do ukrycia i jeszcze więcej do stracenia, potrzebował zatem wsparcia i instytucjonalnej pomocy, która chroniłaby go przed światem, ale i jego własnymi maniami.

Z jednej strony był zamkniętym w sobie introwertykiem, odludkiem i paranoikiem, a z drugiej uwielbiającym poklask i sławę politycznym celebrytą. Na wiecach gromadził tłumy fanatyków. Kobiety, niczym późniejsze fanki na widok gwiazdy rocka, piszczały, spazmatycznie szlochały i oddawały się marzeniom: starsze, by mu matkować, gotować obiadki i głaskać po głowie, młodsze, by stał się ojcem ich dzieci. Był jak idol. Ludzie stali w wijących się, długich kolejkach po autograf, uścisk dłoni, muśnięcie munduru czy chociażby spojrzenie. Czcili go niczym mesjasza, jedyną szansę na zbawienie narodu, wiwatowali i niemal mdleli na sam jego widok, a on chętnie podsycał tę pozbawioną boga religię.

Rodziło to oczywiście obawę o bezpieczeństwo, na które kładziono coraz większy nacisk i które pochłaniało coraz większe środki i stało się kolejną obsesją Hitlera. Nie było kwoty, jakiej by nie wydał na opancerzone samochody (za które płacono z państwowych pieniędzy), jak na ironię – zawsze kabriolety, w których stanowił łatwy cel, zwłaszcza gdy wstawał. Latał samolotami, w których kazał montować dla siebie fotel z katapultą, bo wydawały mu się najbezpieczniejszym środkiem transportu, a poza tym dzięki temu mógł wygłaszać jednego dnia płomienne przemówienia w kilku miejscach, stwarzając wrażenie wszechobecnego.

Hitler na zdjęciu propagandowym (Bundesarchiv, Bild 102-13774 / Unknown Heinrich Hoffmann / CC-BY-SA 3.0)

Miał wiele obsesji i natręctw. Wyprzedzając czasy i modę, maniakalnie dbał o swój wizerunek, do perfekcji ćwicząc i reżyserując przemówienia publiczne. Jako pierwszy polityk wychodził do publiczności nie zza kulis sceny, lecz przez drzwi sali, przechodząc przez tłumy szalejące ze szczęścia i ekscytacji. Na początku milczał, doprowadzając masy niemal do obłędu, a gdy już przemówił, modulował głos, krzyczał, wił się, skręcał i pluł. Kazał Heinrichowi Hoffmannowi robić sobie zdjęcia, gdy przygotowywał się do wystąpień i w ich trakcie, by w przyszłości móc skorygować niedociągnięcia. Hoffmann jako oficjalny fotograf Führera zrobił mu około 2,5 miliona zdjęć, które ujrzały światło dzienne w formie plakatów, pocztówek, broszur etc. Co więcej, zmonopolizował swoją działalność, pozyskując wyłączne prawo do sprzedaży zdjęć Hitlera, ale oddawał swemu obiektowi i „muzie” 10 procent zysków.

To właśnie w jego zakładzie fotograficznym Hitler poznał siedemnastoletnią Evę Braun, która miała stać się jego towarzyszką na resztę życia.

Ten tekst jest fragmentem książki Niny Majewskiej-Brown „Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz”:

Nina Majewska-Brown
„Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz”
cena:
39,90 zł
Wydawca:
Bellona
Rok wydania:
2020
Okładka:
miękka
Liczba stron:
352
Premiera:
03.06.2020
Format:
135x215 mm
ISBN:
978-83-1115-900-6
EAN:
9788311159006
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Nina Majewska-Brown
Nina Majewska-Brown jest absolwentką wydziału polonistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez lata pracowała w wielu wydawnictwach. Obecnie prowadzi dom i wychowuje synów. Jej debiut ,,Wakacje" stał się jednocześnie najpopularniejszą wśród czytelników pozycją jej autorstwa jak i również cała seria "Nina Brown", którą owa książka zapoczątkowała. Spod pióra autorki wyszła również inna seria zatytułowana "Anka" oraz kilka niezależnych powieści, do których zaliczamy chociażby "Grzech" oraz "Tylko dla dorosłych".

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone