Czy Piłsudski zniszczył republikanizm?

opublikowano: 2017-05-31 17:50
wolna licencja
poleć artykuł:
Z książką Rafała Ziemkiewicza „Złowrogi cień Marszałka” można się nie zgadzać, ale warto zastanowić się nad postawioną przez niego tezą. Czy Józef Piłsudski rzeczywiście unicestwił polski republikanizm?
REKLAMA

Zobacz też: Rafał A. Ziemkiewicz – „Złowrogi cień Marszałka” – recenzja

Józef Piłsudski (domena publiczna)

Muszę przyznać, że dzieło Rafała Ziemkiewicza jest interesujące. Na tyle interesujące, że warto nie odrzucać go tak po prostu, ale zastanowić się nad nim, zwłaszcza kiedy Józefa Piłsudskiego uważa się za ważną postać w historii Polski. Mimo, że autor niekiedy w prymitywny sposób atakuje bohatera swojej publikacji.

Główne założenie jest tutaj proste. Piłsudski co prawda odegrał istotną rolę w historii Polski, a nawet czynnie przyłożył się do jej odrodzenia (chociaż bez przesady), ale zarazem zniszczył w Polsce zmysł republikański (a czego nie zniszczył, dobiła komuna).

Reżim sanacyjny jawi się u autora jako prefiguracja komunizmu, w którym elementy znane z lat 1926-1939 zostały pomnożone i wzmocnione. Za sanacji kult Piłsudskiego, za komunistów kult Stalina i PZPR. Za sanacji Bereza i Brześć, za komuny Urząd Bezpieczeństwa i tak dalej. Trochę odbija się tutaj ideologia: „Gdyby nie ten szczur pod podłogą, gdyby nie ten niefart w historii (…) świat by nas poznał w chwale i glorii”. Przy czym tutaj Ziemkiewicz nie szuka przyczyn zewnętrznych, a szczerze mówi, że Polak Polakowi sam ten los zgotował.

Winę za „polactwo” III RP ponosi więc nie tylko przyniesiony na bagnetach krasnej armii ustrój komunistyczny, ale i sanacja. Bereza, wybory brzeskie i mordy polityczne zniszczyły w Polsce pełną tradycję republikańsko-demokratyczną. Społeczeństwo straciło bowiem zapał i przywykło do bycia kierowanym.

Czy tak mogło być? Wydaje się, że nie. Po pierwsze Ziemkiewicz rozumie chyba republikanizm bardzo wąsko, jedynie jako aktywność polityczną pojmowaną jako parlamentaryzm. Tymczasem republikanizm jest też rozumiany jako stosunek do państwa jako całości. Już w starożytności wiedziano, że może on rozwijać się w ustroju, w którym nie można jednocześnie mówić o demokracji. Republikanin jest przekonany, że ojczyzna jest najwyższą ziemską wartością i głównym celem jego działań. Umiłowanie ojczyzny nie musi realizować się w życiu parlamentarnym, może być nim działalność społeczna, charytatywna czy zwykła świadomość swojej roli w świecie i płacenie podatków. Pod tym względem sanacja nie „uśmiercała” inicjatyw oddolnych. Aby nie szukać daleko, Narodowa Organizacja Kobiet (czyli feministki spod znaku endecji) funkcjonowała do roku 1939, a jej członkinie już w 1919 roku chodziły od drzwi do drzwi nagabując kobiety do korzystania z prawa głosu. Prawda, po roku 1930 borykały się z problemami i były solą w oku sanacyjnej organizacji Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, ale NOK-u nikt nie zamknął.

REKLAMA
Józef Piłsudski na Moście Poniatowskiego w Warszawie, przed rozmową z prezydentem Wojciechowskim, przewrót majowy 1926 r. (domena publiczna)

Sanacja (w dużej mierze skupiona na polityce i wojskowości) nie za bardzo radziła sobie w prowadzeniu ruchów oddolnych czy młodzieżowych. Dlatego istniało olbrzymie pole do działalności dla innych, od Obozu Narodowo-Radykalnego do Komunistycznej Partii Polski. Faktycznie dochodziło do delegalizacji, ale było to spowodowane kwestiami politycznymi, bowiem widziano w skrajnych organizacjach zagrożenie dla ładu państwa. Ale pomiędzy prawym skrzydłem a lewym istniało wiele inicjatyw, które mogły spokojnie się rozwijać i sanację nie interesował bardzo ich polityczny klimat.

Czy niszczony był zatem parlamentaryzm? Tu już prędzej, o czym świadczą chociażby wybory brzeskie i zmuszenie wielu polityków do emigracji. Tak, to prawda, ale ani Bereza Kartuska, ani emigracja Witosa nie zniszczyły ducha opozycyjności. Nawet jeżeli opozycja zbojkotowała wybory 1935 roku, nie istniał system monopartyjny. Wręcz przeciwnie, w wyobrażeniu części społeczeństwa prawdziwa polityka toczyła się właśnie poza parlamentem.

Gdyby republikanizm Polski został zniszczony przez sanację i Piłsudskiego, to nie powstałoby Polskie Państwo Podziemne. Tuż po klęsce wrześniowej opozycja antysanacyjna zaczęła się organizować (i jak to zwykłe bywa, kłócić). De facto cała działalność ZWZ-AK była oparta właśnie na politycznych przeciwnikach sanacji.

Ziemkiewicz krytykując sanację nie widzi, że wpisywała się ona w tendencje europejskie. Parlamentaryzm i związany z nim liberalizm przeżywał kryzys i szukano nowych form ustrojowych. Droga autorytarna, często nazywana drogą uniwersalistyczną, jawiła się jako przyszłość i nowoczesność. Faszyzm włoski wydawał się krokiem naprzód w stosunku do bezproduktywnego i rozgadanego parlamentaryzmu. Obecna była również brutalizacja życia politycznego i to nie tylko w państwach totalitarnych. Demokratyczne rządy, w tym i francuskie, również dopuszczały się brutalnego tłumienia demonstracji. Zabici padali na ulicach każdej stolic przedwojennej Europy, między innymi ze względu na przepisy policyjne.

Ruiny miejsca odosobnienia w Berezie Kartuskiej (fot. Christian Ganzer, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.5)

Aby zabić republikanizm, należy zniszczyć grupę która jest jego siłą napędową – elity. Należy więc zastanowić się, czy sanacja atakowała elity? Powiedzieć, że zupełnie tego robiła będzie przesadą. Przecież do Berezy Kartuskiej trafiali i intelektualiści, ale nie można mówić o planowym niszczeniu inteligencji, w żadnym wypadku. Może ci, którzy byli zaangażowani politycznie mieli utrudnione życie, ale nie zabijano profesorów. Ponadto przecież większość z przedstawicieli polskich elit jeszcze dobrze pamiętało czasy zaborów i to, w jaki sposób utrudniano im pracę. Czyżby sanacja uczyniła coś, czego nie dokonało działanie trzech mocarstw przez 123 lata?

Polski republikanizm zniszczyli Hitler i Stalin. Wymordowali go w Palmirach, Katyniu i podczas akcji AB, oraz w kazamatach UB. Już nawet Ferdynand Goetel pisał z przerażaniem o pokoleniu które wzrastało w czasach, kiedy brak przestrzegania prawa był cnotą walki z okupantem. Sanacja nie miała podobnej mocy i na pewno nie doprowadziła do aż takich zniszczeń

Artykuły publicystyczne w naszym serwisie zawierają osobiste opinie naszych redaktorów i publicystów. Nie przedstawiają one oficjalnego stanowiska redakcji „Histmag.org”. Masz inne zdanie i chcesz się nim podzielić na łamach „Histmag.org”? Wyślij swój tekst na: [email protected]. Na każdy pomysł odpowiemy.

Redakcja: Paweł Czechowski

Polecamy e-book: Paweł Rzewuski – „Wielcy zapomniani dwudziestolecia”

Paweł Rzewuski
„Wielcy zapomniani dwudziestolecia cz.1”
cena:
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
58
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-934630-0-8
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Paweł Rzewuski
Absolwent filozofii i historii Uniwersytetu Warszawskiego, doktorant na Wydziale Filozofii i Socjologii UW. Publikował w „Uważam Rze Historia”, „Newsweek Historia”, „Pamięć.pl”, „Rzeczpospolitej”, „Teologii Politycznej co Miesiąc”, „Filozofuj”, „Do Rzeczy” oraz „Plus Minus”. Tajny współpracownik kwartalnika „F. Lux” i portalu Rebelya.pl. Wielki fan twórczości Bacha oraz wielbiciel Jacka Kaczmarskiego i Iron Maiden.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone