Czy Sowieci zamierzali wkroczyć do Polski w 1981 roku?

opublikowano: 2024-01-22 14:59
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Instytut Dziedzictwa Solidarności opublikował interesujący dokument zawierający zapis spotkania i rozmowy z grudnia 1991 roku, w 10. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Co nowego wnosi do naszej wiedzy na temat widma sowieckiej interwencji? Czy było realne?
REKLAMA

Ten tekst jest fragmentem książki „Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”.

Posiedzenie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego pod przewodnictwem gen. Wojciecha Jaruzelskiego, Warszawa, 14 grudnia 1981 roku

Częściowo wolne wybory parlamentarne z czerwca 1989 r. stały się momentem przełomowym i początkiem końca polskiej odmiany realnego socjalizmu. To prawdziwy paradoks, że na krótko po tych druzgocących dla PZPR wyborach, już w lipcu 1989 r. gen. Jaruzelski został wybrany na prezydenta PRL przez wyłonione w czerwcu Zgromadzenie Narodowe. Gwoli ścisłości trzeba odnotować, że był on jedynym kandydatem na ten urząd, a jego kandydatura przeszła zaledwie jednym głosem. Tajemnicą poliszynela było też to, że nie uzyskał on poparcia wszystkich posłów z PZPR i został wybrany tylko dzięki cichemu wsparciu części posłów wywodzących się z opozycyjnej Solidarności, należących do Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (OKP).

W praktyce oznaczało to, że mandat poparcia społecznego dla prezydentury gen. Jaruzelskiego od samego początku był słaby, a jego pozycja polityczna chwiejna. Kolejne miesiące przynosiły kolejne zmiany politycznego krajobrazu w kraju. W sierpniu 1989 r. wyznaczony przez nowego prezydenta na urząd premiera PRL gen. Czesław Kiszczak nie zdołał sformować gabinetu. W tej sytuacji, dzięki porozumieniu parlamentarzystów OKP z posłami SD i ZSL, we wrześniu 1989 r. ukonstytuował się koalicyjny rząd Tadeusza Mazowieckiego, który – choć w jego składzie zasiedli generałowie Czesław Kiszczak i Florian Siwicki – stał się pierwszym w historii PRL rządem kierowanym przez polityka wywodzącego się spoza aparatu PZPR i – co więcej – związanego z antykomunistyczną opozycją. 31 grudnia 1989 r. Polska Rzeczpospolita Ludowa formalnie przekształciła się w Rzeczpospolitą Polską, potocznie nazywaną odtąd III Rzeczpospolitą.

W styczniu 1990 r. przestała istnieć Polska Zjednoczona Partia Robotnicza – w dużej mierze to w jej obronie gen. Jaruzelski zdecydował się w 1981 r. wyprowadzić wojsko na ulice. W lipcu 1990 r. przestała natomiast istnieć Służba Bezpieczeństwa, która w czasie stanu wojennego dokonała zakrojonej na ogromną skalę akcji aresztowania i internowania około 10 tys. czołowych działaczy Solidarności. Jednocześnie kierującego od niemal dekady Ministerstwem Spraw Wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka zastąpił były opozycjonista Krzysztof Kozłowski. Również z funkcji szefa Ministerstwa Obrony Narodowej odwołano gen. Floriana Siwickiego, którego początkowo zastąpił inny bliski współpracownik gen. Jaruzelskiego – wiceadm. Piotr Kołodziejczyk. Mimo to stawało się coraz bardziej jasne, że ludzie związani z gen. Jaruzelskim są systematycznie usuwani z kluczowych stanowisk państwowych. Znamienny był casus wiceadm. Kołodziejczyka – w grudniu 1991 r. na stanowisku ministra obrony narodowej zastąpił go socjolog Jan Parys, który jedną ze swoich pierwszych decyzji przeniósł swego poprzednika w stan spoczynku.

REKLAMA

Dostrzegając swoją słabnącą pozycję polityczną, gen. Wojciech Jaruzelski skierował we wrześniu 1990 r. do marszałka Sejmu projekt ustawy skracającej jego kadencję. Kilka dni później – na wniosek grupy posłów OKP – Sejm dokonał nowelizacji konstytucji i przyjął ustawę o wyborze prezydenta RP w głosowaniu bezpośrednim, powszechnym, równym i tajnym. Otworzyło to drogę do przedterminowych wyborów, które odbyły się w dwóch turach: w listopadzie i grudniu 1990 r., przynosząc zwycięstwo Lechowi Wałęsie, przywódcy zwalczanej do niedawna przez gen. Jaruzelskiego Solidarności. W przeciwieństwie do swojego poprzednika Wałęsa mógł się poszczycić autentycznym sukcesem wyborczym, polegającym na zdobyciu niemal 40 proc. głosów w pierwszej turze (przy frekwencji przekraczającej 60 proc.) i ponad 74 proc. głosów w drugiej turze wyborów (przy frekwencji przekraczającej 53 proc.). Symboliczne znaczenie miała decyzja nowego prezydenta, który nie zaprosił gen. Jaruzelskiego na swoje, odbywające się 22 grudnia 1990 r., zaprzysiężenie i zdecydował się przyjąć insygnia prezydenckie nie od swego faktycznego poprzednika, lecz od przybyłego z Londynu emigracyjnego prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Wydarzenie to nie miało oczywiście żadnego znaczenia prawnego. W rzeczywistości Wałęsa był bowiem sukcesorem nie Kaczorowskiego, lecz gen. ­Jaruzelskiego, co zresztą w pełni potwierdzało istnienie państwowej ciągłości Polski ukształtowanej po 1944/1945 r.6 Po tych wydarzeniach gen. Jaruzelski definitywnie znalazł się poza głównym nurtem polskiej polityki i skupił swoją uwagę na pisaniu kolejnych tomów wspomnień oraz toczeniu prawniczych batalii przed kolejnymi instancjami wymiaru sprawiedliwości III Rzeczypospolitej.

VII Plenum Naczelnego Komitetu Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego w Warszawie, widoczni: gen. Wojciech Jaruzelski i Roman Malinowski, marzec 1982 roku (fot. NAC)

Spotkanie w Wojskowym Instytucie Historycznym odbyło się 20 grudnia 1991 r., czyli rok po zakończeniu prezydentury gen. Jaruzelskiego i kilka miesięcy przed wydaniem przez niego pierwszego tomu wspomnień, w którym starał się uzasadnić przed czytelnikami podjętą przez siebie decyzję o wprowadzeniu stanu wojennego8 . Porównując treść tej książki z wypowiedziami gen. Jaruzelskiego, wygłoszonymi w trakcie debaty w Wojskowym Instytucie Historycznym, można odnieść wrażenie, że spotkanie to stało się dla niego poligonem doświadczalnym, a może nawet próbą generalną przed premierą książki. Dało mu ono możliwość przetestowania swoich argumentów przed wyjątkowym audytorium, złożonym z wysokich rangą wojskowych i wybitnych historyków. Na podkreślenie zasługuje merytoryczne przygotowanie gen. Jaruzelskiego, który zarówno w swojej książce, jak i podczas samej debaty wykazał się dużą erudycją i oczytaniem. Generał znany był z tego, że przykładał ogromne znaczenie do swoich publicznych wystąpień.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę „Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”!

Praca zbiorowa
„Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
17,5 x 24,5 cm
Redakcja:
Jan Ryszard Sielezin (redakcja merytoryczna i wstęp), Mirosław Wójcik (redakcja językowa, korekta, indeks), Piotr Brzeziński (opracowanie dokumentu i posłowie)
ISBN:
978-83-969326-6-2

Publikacja w wersji cyfrowej i papierowej jest bezpłatna. Plik cyfrowy jest dostępny na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Egzemplarz papierowy można otrzymać w siedzibie instytucji (Targ Drzewny 8, 80-886 Gdańsk)lub wysyłając zamówienie na adres: [email protected].

Polecamy również odwiedzenie strony internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

REKLAMA

Podczas lektury stenogramu ze spotkania można dostrzec ogromną kurtuazję, z jaką poszczególni dyskutanci traktują byłego szefa MON. Trudno się temu dziwić, gdyż do niedawna byli to w większości jego podwładni. Z treści dokumentu można wywnioskować, że podczas dyskusji praktycznie żaden z dyskutantów nie polemizował z gen. Jaruzelskim ani też nie zadawał mu niewygodnych pytań. Tymczasem gen. Jaruzelski wchodził nierzadko w rolę surowego recenzenta i – jak np. w stosunku do mjr. Edwarda Jana Nalepy – pozwalał sobie na formułowanie krytycznych uwag na temat publikacji napisanych przez niektórych biorących udział w dyskusji historyków. Widać też było wyraźnie, że od samego początku gen. Jaruzelski usiłował narzucić pozostałym dyskutantom swój punkt widzenia. Niestety, nie znamy obecnie bliższych okoliczności towarzyszących zorganizowaniu tego spotkania. Wiadomo tylko, że jego inicjatorem był prof. Andrzej Zahorski. Uczestniczący w tym spotkaniu prof. Tadeusz Panecki wspomina, że zorganizowano je w celu wysłuchania autorów stanu wojennego i pozyskania w ten sposób cennego materiału źródłowego w postaci tzw. relacji wywołanej. Spotkanie rozpoczęło się przed południem i – ku zaskoczeniu organizatorów – znacznie przekroczyło pierwotnie zakładane ramy czasowe, gdyż przeciągnęło się aż do godzin wieczornych. Z tego też powodu organizatorzy zmuszeni byli nawet przygotować nieplanowany wcześniej poczęstunek dla dyskutantów. Dyskusja toczyła się w sposób otwarty i merytoryczny. Po zakończeniu spotkania nagranie z dyskusji zostało przekazane do pracowni archiwalnej Wojskowego Instytutu Historycznego. Z odręcznej adnotacji naniesionej na pierwszej stronie dokumentu wynika, że 3 lutego 1992 r. sporządzono z tego nagrania stenogram, który zachował się do naszych czasów. Dalsze losy nagrania dźwiękowego, niestety, nie są znane.

REKLAMA

Wbrew zapowiedzi prof. Zahorskiego stenogram ten nie stał się podstawą do kolejnej publikacji książkowej, wydanej pod auspicjami Wojskowego Instytutu Historycznego. Można nawet stwierdzić, że całe spotkanie przeszło bez echa, gdyż nie stało się nawet pretekstem do napisania drobnego artykułu czy sprawozdania. Trudno stwierdzić, czy ostateczna zmiana planów wydawniczych, związanych z tym dokumentem, wynikała z postępujących w tym okresie licznych przetasowań personalnych w kierownictwie Ministerstwa Obrony Narodowej, czy też była skutkiem przedwczesnej śmierci prof. Zahorskiego, który zmarł 15 lipca 1992 r.

Spotkanie historyków i wojskowych z 20 grudnia 1991 r. było wydarzeniem bezprecedensowym i do pewnego stopnia przypominało zorganizowaną ze znacznie większym rozmachem międzynarodową konferencję, która odbyła się w dniach 8–10 listopada 1997 r. w podwarszawskiej Jachrance. Konferencja ta również była poświęcona tematyce stanu wojennego, a jej uczestnikami byli historycy, politycy i wojskowi z Polski, Rosji i USA. Główną osią tej burzliwej momentami debaty była dyskusja nad tym, czy decyzja gen. Jaruzelskiego faktycznie uchroniła Polskę przed sowiecką inwazją.

T-55 na ulicach Zbąszynia w czasie stanu wojennego

***

Konkludując – o ile gen. Jaruzelski do końca życia zdawał się przekonany, że wprowadzając stan wojenny, odsunął od Polski groźbę sowieckiej interwencji, o tyle jego krytycy twierdzili (i nadal twierdzą), że zagrożenie to nie było realne i w istocie stanowi skonstruowane przez generała post factum usprawiedliwienie jego własnych antydemokratycznych działań. Niektórzy badacze sugerują nawet, że gen. Jaruzelski nie tylko dał się zwieść sowieckim przywódcom, którzy nie chcieli wysyłać swych wojsk do Polski, lecz tuż przed 13 grudnia 1981 r. sam prosił ich o interwencję zbrojną, gdyby opór polskiego społeczeństwa wobec stanu wojennego okazał się zbyt silny. Inni badacze odrzucają ten pogląd, uważając źródło, na którym oparte jest to przypuszczenie, za mało wiarygodne lub wręcz sfałszowane.

Bez wdawania się w rozstrzyganie tego historiograficznego sporu wypada zwrócić uwagę na wyraźną sprzeczność między ugruntowanym w literaturze poglądem, że sowiecka inwazja groziła Polsce w grudniu 1980 r., a występującą równolegle opinią, według której dalsze prawdopodobieństwo inwazji systematycznie malało w kolejnych miesiącach. Zdaniem niektórych badaczy, zagrożenie zbrojną interwencją, począwszy od wiosny 1981 r., miało już być wyłącznie blefem moskiewskich decydentów i wyrafinowaną formą presji psychologicznej na gen. Jaruzelskiego, aby skłonić go do wprowadzenia stanu wojennego i zdławienia Solidarności przy użyciu własnych środków. Znamienne jest to, że autorzy formułujący tę tezę nie są jednak w stanie wyraźnie wskazać, co właściwie się zmieniło, że realna do niedawna groźba interwencji stała się nagle zwykłym straszakiem.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę „Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”!

Praca zbiorowa
„Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
17,5 x 24,5 cm
Redakcja:
Jan Ryszard Sielezin (redakcja merytoryczna i wstęp), Mirosław Wójcik (redakcja językowa, korekta, indeks), Piotr Brzeziński (opracowanie dokumentu i posłowie)
ISBN:
978-83-969326-6-2

Publikacja w wersji cyfrowej i papierowej jest bezpłatna. Plik cyfrowy jest dostępny na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Egzemplarz papierowy można otrzymać w siedzibie instytucji (Targ Drzewny 8, 80-886 Gdańsk)lub wysyłając zamówienie na adres: [email protected].

Polecamy również odwiedzenie strony internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

REKLAMA

Warto zauważyć, że gdy zapytano płk. Ryszarda Kuklińskiego – bardzo krytycznego wobec gen. Jaruzelskiego i zarazem doskonale znającego plany wprowadzenia stanu wojennego – do kiedy tak naprawdę Polsce groziła sowiecka inwazja, odpowiedział: „W połowie kwietnia [1981 r.] zagrożenie interwencją zbrojną ZSRR zaczęło się powoli cofać, ale chyba naprawdę nigdy nie ustało. Związek Radziecki nigdy nie wycofał z PRL rozwiniętego w czasie ćwiczeń »Sojuz 81« wojennego systemu dowodzenia siłami interwencyjnymi”. Wśród współczesnych badaczy podobny pogląd prezentuje Andrzej Friszke: „Klasycznej interwencji na wzór węgierskiej w 1956 r. lub czechosłowackiej w 1968 r. Moskwa nie planowała, lecz też się jej nie wyrzekała, a gromadzenie wojsk wokół granic PRL miało taką możliwość podtrzymywać”. Wypowiedź płk. Kuklińskiego dowodzi, że opcja siłowej interwencji nie została w 1981 r. definitywnie zarzucona. Niektóre źródła sugerują nawet, że była ona trzymana w rezerwie aż do lipca 1982 r. Jednak władze ZSRS traktowały ją cały czas jako zupełną ostateczność i wyjście awaryjne na wypadek, gdyby wszystkie inne opcje zawiodły. Jedną z takich alternatywnych opcji, którą umiejętnie posługiwano się w relacjach z Polską, był szantaż ekonomiczny wyrażający się w groźbach ograniczenia dostaw strategicznych surowców dla pogrążonej w głębokim kryzysie gospodarki PRL.

Z ujawnionych na początku lat 90. XX w. wybranych protokołów z posiedzeń Biura Politycznego KC KPZS rzeczywiście wynika, że na Kremlu bardzo obawiano się politycznych i gospodarczych implikacji ewentualnego militarnego zaangażowania wojsk sowieckich na terenie Polski, zwłaszcza możliwych sankcji ekonomicznych ze strony krajów zachodnich. Te znane historykom i dziennikarzom od blisko 30 lat dokumenty są traktowane przez niektórych autorów jako koronny dowód, że groźba sowieckiej interwencji była wyłącznie straszakiem wobec władz PRL. Należy jednak wyraźnie podkreślić, iż w obiegu naukowym funkcjonują tylko wyselekcjonowane dokumenty sowieckie, do których należy zaledwie kilkanaście protokołów z posiedzeń Biura Politycznego KC KPZS, opublikowanych w tzw. teczce Susłowa i w książce Witalija Pawłowa.

REKLAMA
Jednostki MO i ZOMO w czasie tłumienia protestów ulicznych

Akta te nie są kompletne, gdyż stanowią tylko wypisy z protokołów i nie ma wśród nich wypisów z wszystkich protokołów powstałych w latach 1980– 1981 – brakuje w nich dokumentów z listopada i grudnia 1980 r., dwóch dekad stycznia 1981 r., końca maja i połowy czerwca 1981 r., lipca, sierpnia, pierwszej dekady września oraz listopada i grudnia 1981 r. Wymownym przykładem niedostatku źródeł pisanych jest udostępniony polskim badaczom protokół sowieckiego politbiura z 10 grudnia 1981 r. Z jego treści można rzeczywiście wywnioskować, że kierownictwo ZSRS nie zamierzało w tym momencie wysyłać do Polski swojego wojska. Warto jednak powtórzyć za analizującym ten dokument Markiem Kramerem, iż „chociaż [Jurij] Andropow na posiedzeniu Biura Politycznego 10 grudnia 1981 r. oświadczył, że Związek Sowiecki »nie wyśle wojsk, […] nawet jeśli Polska znajdzie się pod kontrolą ‘Solidarności’«, stwierdzenie to stanowiło wyraźną anomalię (i nie jest jasne, jakie motywacje skłoniły Andropowa do jego wygłoszenia)” [tłum. własne].

Trudno zatem traktować tę wypowiedź jako rozstrzygającą. Problem w tym, że polscy historycy nie dostali do wglądu protokołu z poprzedniego zebrania sowieckiego politbiura, które odbyło się 8 grudnia 1981 r. Jak dotąd Federacja Rosyjska nie udostępniła też Polsce praktycznie żadnego dokumentu wytworzonego przez sowieckie ministerstwo obrony narodowej, ministerstwo spraw zagranicznych czy KGB. Tak selektywne limitowanie dostępu do materiałów archiwalnych każe zachować dużą ostrożność i budzi przypuszczenie, że strona rosyjska udostępniła stronie polskiej tylko te dokumenty, które z jakichś bliżej nieokreślonych względów uznała za ważne lub też wygodne dla siebie.

O tym, że to właśnie materiały pozapartyjne mogą być niezwykle cennym źródłem dla zrozumienia całego problemu, świadczy konstatacja, jak bardzo ułomne byłoby np. odtwarzanie polityki władz PRL wobec NSZZ „Solidarność” w latach 1980–1982 wyłącznie na podstawie kilkunastu wyrwanych z kontekstu fragmentów protokołów z posiedzeń Biura Politycznego KC PZPR. Podsumowując ten wątek, należy stwierdzić, że dotychczasowe próby rozstrzygnięcia problemu realności bądź nierealności sowieckiej interwencji w Polsce na początku lat 80. XX w. opierały się na tak wątłej i selektywnej bazie źródłowej, iż bardziej przypominały wróżenie z fusów niż rzetelną analizę historyczną.

Wypada zatem zgodzić się z Andrzejem Paczkowskim, który już w latach 90. XX w. trafnie zauważył, że: „»Spór o stan wojenny« jest – i, być może, zawsze pozostanie – sporem historiozoficznym i światopoglądowym lub, w najlepszym razie, politycznym. Decyzje, które zaczęto realizować późnym popołudniem 12 grudnia 1981 r., dla jednych były (i są) przerwaniem pasma anarchii godzącej w »żywotne interesy państwa i narodu» lub podważającej porządek ustrojowy, do którego nawykli. Dla innych – zablokowaniem dążności do naturalnego prawa do wolności osobistej i suwerenności narodowej. Rola historyka jest w takiej sytuacji zarazem trudna, jak i niewdzięczna. Nie jestem bowiem w stanie udzielić rzetelnej odpowiedzi na pytanie: »czy stan wojenny był konieczny?«”. Bez szerszego dostępu do źródeł pytanie to wciąż pozostaje nierozstrzygalne.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę „Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”!

Praca zbiorowa
„Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
17,5 x 24,5 cm
Redakcja:
Jan Ryszard Sielezin (redakcja merytoryczna i wstęp), Mirosław Wójcik (redakcja językowa, korekta, indeks), Piotr Brzeziński (opracowanie dokumentu i posłowie)
ISBN:
978-83-969326-6-2

Publikacja w wersji cyfrowej i papierowej jest bezpłatna. Plik cyfrowy jest dostępny na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Egzemplarz papierowy można otrzymać w siedzibie instytucji (Targ Drzewny 8, 80-886 Gdańsk)lub wysyłając zamówienie na adres: [email protected].

Polecamy również odwiedzenie strony internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

REKLAMA
Fragment wystawy w ECS poświęcony stanowi wojennemu w PRL (fot. Wojciech Pędzich)

Dużym błędem w dotychczasowej dyskusji na temat stanu wojennego jest też wyjątkowo schematyczne, wręcz czarno-białe podejście większości autorów do postaci gen. Jaruzelskiego. Z jednej strony uznaje się go za zdrajcę i sowieckiego janczara, zaś z drugiej strony za bohaterskiego męża stanu i współczesne wcielenie Konrada Wallenroda. W tak ustawionej dyskusji kompletnie brakuje miejsca na niuanse i wszelkie odcienie szarości. Czyż bowiem nie można równie dobrze założyć, że gen. Jaruzelski zdecydował się na wprowadzenie stanu wojennego także we własnym interesie? Przecież każda sowiecka interwencja z lat poprzednich (Węgry 1956, Czechosłowacja 1968, Afganistan 1979) praktycznie zawsze pociągała za sobą mniej lub bardziej brutalną czystkę w szeregach miejscowych władz. Można zatem przypuszczać, że gen. Jaruzelski miał świadomość, iż jakakolwiek interwencja wojsk Układu Warszawskiego w Polsce od razu położyłaby kres jego karierze. Z drugiej strony trzeba mieć też świadomość, że – w zestawieniu z ofiarami wspomnianych wyżej interwencji sowieckich – liczba śmiertelnych ofiar stanu wojennego nie była duża.

W kontekście relacji polsko-sowieckich w drugiej połowie XX w. szczególnie frapujące pytanie brzmi następująco: dlaczego zatem – jeśli wierzyć zapiskom gen. Wiktora Anoszkina – gen. Wojciech Jaruzelski tuż przed 13 grudnia 1981 r. dopytywał marsz. Wiktora Kulikowa o możliwość ewentualnego militarnego wsparcia sowieckiego? Przecież w tym czasie MON i MSW były w pełni przygotowane do wprowadzenia stanu wojennego. Co więcej, Jaruzelski miał świadomość tego, że nastroje społeczne uległy wyraźnej zmianie i realne poparcie dla kierowanego przez niego rządu niewiele ustępowało poparciu dla systematycznie tracącej wpływy Solidarności, której kierownictwo było zresztą coraz bardziej podzielone i skonfliktowane.

REKLAMA

Dziś można jedynie przypuszczać, że gdyby gen. Jaruzelski nie poradził sobie własnymi siłami, to Sowieci – wcale się do tego nie paląc – zapewne uznaliby, że muszą jednak do Polski wkroczyć. Czyż można było bowiem oczekiwać, że kremlowscy przywódcy zaryzykowaliby przerwanie biegnących przez Polskę strategicznych linii komunikacyjnych ze swoimi armiami ulokowanymi w Czechosłowacji i NRD? A co ze stacjonującą na terenie PRL Północną Grupą Wojsk Armii Sowieckiej? Co z ulokowaną w Polsce sowiecką infrastrukturą militarną? Co ze składowaną w Polsce bronią jądrową? Czy Sowieci naprawdę pozostaliby całkowicie bierni, gdyby gen. Jaruzelski nie zdławił oporu społecznego w Polsce? Dotychczasowa logika działania systemu komunistycznego pokazywała dość dobitnie, że w momencie zachwiania stabilności ośrodków władzy w poszczególnych „demoludach” Armia Sowiecka używana była jako decydujący argument w przywracaniu „porządku” na terenie tzw. imperium zewnętrznego. W tym kontekście czynienie gen. Jaruzelskiemu wyrzutów z powodu tego, że uległ szantażowi Kremla i zdecydował się na pacyfikację Solidarności siłami MSW i Wojska Polskiego, wydaje się dość naiwne i ahistoryczne. Trudno oczekiwać od znanego z ostrożności byłego zwiadowcy, aby nagle zdecydował się zagrać całkowicie va banque i postawić na szali losy państwa, narodu i swoje własne, licząc po cichu na to, że grożący mu zbrojną interwencją przywódcy sąsiedniego supermocarstwa zwyczajnie blefują.

Warto się zastanowić, czy wspomniana wyżej wymiana zdań pomiędzy gen. Jaruzelskim i marsz. Kulikowem nie świadczy o tym, że przywódca PRL nie tyle prosił Sowietów o wejście do Polski, co raczej próbował wybadać poziom ich determinacji, a może nawet stan ich przygotowań do ewentualnej interwencji? Może zwyczajnie się zastanawiał, ile będzie miał czasu, zanim wejdą do Polski, jeśli sobie nie poradzi? Niewykluczone też, że – zwłaszcza po dość świeżym i drastycznym przykładzie afgańskim – zwyczajnie i po ludzku bał się o własne życie.

Obchody XL-lecia PRL, 22 lipca 1984 roku (fot. NAC)

Reasumując, warto spojrzeć na postać gen. Jaruzelskiego pod nieco innym kątem i odejść od wciąż pokutującego czarno-białego postrzegania jego działalności. Przecież na dobrą sprawę można przyjąć nawet i taką interpretację wydarzeń, która zakłada, że generał, próbując wybrnąć z trudnej dla siebie i swoich współpracowników sytuacji i jednocześnie podtrzymując z pomocą wojska władzę zdegenerowanej PZPR, mógł przy okazji oddalić od Polski całkiem realną groźbę sowieckiej interwencji. Brzmi to oczywiście mało romantycznie, lecz w świetle znanych nam dziś źródeł nie da się tego wykluczyć. Na zakończenie wypada podkreślić, że nie można abstrahować od ówczesnych polskich realiów społeczno-politycznych. Patrząc na sytuację Polski pod koniec 1981 r., można bowiem odnieść wrażenie, że dwie czołowe siły tamtych czasów, czyli NSZZ „Solidarność” i PZPR, nie chciały lub też nie umiały wypracować między sobą trwałego porozumienia. Być może zwyczajnie do tego nie dorosły. Istniejąca od roku Solidarność nie zdążyła się tego nauczyć. PZPR zaś nie była do tego zdolna, bo nigdy dotąd nie znalazła się w podobnej sytuacji.

Mimo upływu ponad czterech dekad od tamtych dramatycznych wydarzeń dyskusja na temat okoliczności wprowadzenia w Polsce stanu wojennego wciąż daleka jest od wyczerpania. Niekiedy można odnieść wrażenie, że emocje i kombatanckie wspomnienia biorą w niej górę nad chłodną analizą faktów i zachowanych źródeł historycznych. Niestety, z powodu ograniczonego dostępu do postsowieckiej dokumentacji archiwalnej najpewniej nieprędko polskim historykom uda się rozstrzygnąć ten, skądinąd fascynujący, problem badawczy. Nim to nastąpi, wskazane jest poprzestać na stwierdzeniu, że na wyciąganie ostatecznych wniosków jest wciąż zbyt wcześnie.

Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie pobierz za darmo książkę „Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”!

Praca zbiorowa
„Jaruzelski i inni o stanie wojennym. Stenogram debaty zorganizowanej w Wojskowym Instytucie Historycznym z okazji dziesiątej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego”
Wydawca:
Instytut Dziedzictwa Solidarności
Rok wydania:
2023
Okładka:
twarda
Liczba stron:
224
Format:
17,5 x 24,5 cm
Redakcja:
Jan Ryszard Sielezin (redakcja merytoryczna i wstęp), Mirosław Wójcik (redakcja językowa, korekta, indeks), Piotr Brzeziński (opracowanie dokumentu i posłowie)
ISBN:
978-83-969326-6-2

Publikacja w wersji cyfrowej i papierowej jest bezpłatna. Plik cyfrowy jest dostępny na stronie internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Egzemplarz papierowy można otrzymać w siedzibie instytucji (Targ Drzewny 8, 80-886 Gdańsk)lub wysyłając zamówienie na adres: [email protected].

Polecamy również odwiedzenie strony internetowej Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Piotr Brzeziński
Dr Piotr Brzeziński (ur. 1983) - historyk, doktor nauk humanistycznych, w latach 2007-2022 był zatrudniony w gdańskim oddziale IPN, od 2022 r. jest pracownikiem Instytutu Dziedzictwa Solidarności. Autor i współautor książek, m.in. Zapomniani dygnitarze. Pierwsi sekretarze Komitetu Wojewódzkiego PPR/PZPR w Gdańsku w latach 1945–1990. Szkice biograficzne (2013); Pogrzebani nocą. Ofiary Grudnia ’70 na Wybrzeżu Gdańskim. Wspomnienia, dokumenty (2015); Zwijanie sztandaru Komitet Wojewódzki PZPR w Gdańsku w latach 1975–1990 (2019). 

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone