Czym kierowali się przeciwnicy Konstytucji 3 maja?
Ten tekst jest fragmentem książki Aleksandra Kaczorowskiego i Macieja Radziwiłła „Radziwiłł. Aleksander Kaczorowski rozmawia z Maciejem Radziwiłłem”.
Jest taka teoria, że do ogłoszenia Konstytucji 3 maja doszło w wyniku pruskiej prowokacji.
Możliwe, nie jestem znawcą tamtych czasów. Rosja i tak miała nas w garści. To Prusacy dzięki rozbiorom podwoili powierzchnię państwa. Przecież oni na początku zagarnęli nawet Warszawę i spory kawałek Wielkiego Księstwa Litewskiego. Z kolei zabór austriacki początkowo sięgał Mazowsza. Rosja zabrała Prusakom i Austriakom te tereny dopiero po kongresie wiedeńskim.
Austriacy sięgnęli aż po Bug.
Najgorsze, że kalendarz był fatalny.
Kalendarz?
Konstytucja 3 maja pojawiła się w momencie, gdy rewolucja francuska weszła w ostrą, jakobińską fazę, której najbardziej obawiali się monarchowie z innych państw europejskich. To sprowokowało Rosjan do interwencji, bo obawiali się, że w Warszawie będzie drugi Paryż. Było też wiele innych rzeczy niespecjalnie udanych.
Wieszanie?
Jest bardzo ciekawa książka Jarosława Rymkiewicza pod tym tytułem. Skądinąd autor sympatyzuje z tymi, którzy wieszali, a nie z wieszanymi.
A Pan?
Mordowanie ludzi bez procesu nie miało i nigdy mieć nie będzie nic wspólnego z praworządnością ani umiłowaniem wolności. Ofiarami byli zresztą ludzie z drugiego planu, bo przywódcy Targowicy, jak moi przodkowie Szczęsny Potocki i hetman Franciszek Ksawery Branicki, mieli własne armie. To nie jest przypadek, że ich nie powieszono. Po prostu nikomu by się to nie udało.
Mało kto wie, że jednym z zapisów Konstytucji 3 maja było pozbawienie praw politycznych szlachty, która nie miała majątków. To oznaczało deklasację dziesiątek tysięcy ludzi. Trudno było spodziewać się, że to im się spodoba.
Dlatego uważam, że trzeba starać się zrozumieć przeciwników Konstytucji. To jest o tyle trudne, że nikt nie chce się tym zajmować i każdy boi się na temat wypowiedzieć. Mój znajomy organizował konferencję o Targowicy i przekonał się, jakie to trudne. Żaden historyk nie chciał w niej uczestniczyć.
Gdyby Pan wystąpił na takiej konferencji, to co by Pan powiedział?
Nie jestem profesjonalnym historykiem. Podkreśliłbym jednak, że sprawa jest bardzo złożona. Apelowałbym, żeby starać się zrozumieć różne strony tamtych sporów, a dopiero potem wydawać sądy. Sądzić zaś można jedynie według kryteriów uznawanych powszechnie w tamtych czasach. Wiele zapisów Konstytucji wydaje się mocno kontrowersyjnych, choćby ustanowienie jako głównej dziedzicznej dynastii rodziny Wettinów, która tak fatalnie zapisała się w dziejach Polski. Poza tym konstytucję uchwalono podstępem. Tego roku Wielkanoc wypadła bardzo późno i posłowie z Wielkiego Księstwa nie zdążyli wrócić na obrady sejmu. Wielu z nich było bardzo niezadowolonych z tego, że konstytucja de facto znosiła federalizację kraju.
Poczucie odrębności litewskiej wciąż było bardzo silne?
Tak.
Targowiczanie nie spodziewali się, że sprowokują rozbiór Polski?
O to są nieustanne spory. Niestety, archiwa Targowicy zaginęły, są jednak przesłanki, by uważać, że targowiczanie, opowiadając się za Rosją, chcieli uniknąć podziału kraju. Woleli po prostu, żeby cała Rzeczpospolita znalazła się pod panowaniem carów, co niewątpliwie stawiałoby naszą pozycję w imperium Romanowów na wyższym poziomie. W zaborze rosyjskim żyło się całkiem dobrze zresztą aż do powstania listopadowego, a brutalna rusyfikacja zaczęła się po powstaniu styczniowym.
Wiemy też, że część targowiczan pragnęła reform. Ci ludzie obawiali się gwałtownych zmian społecznych, wielkiej przemocy, samosądów, które już się zaczęły. Obawiali się radykalizacji, podobnej do tego, co działo się we Francji. Nie znaczy to, że wszyscy targowiczanie mieli tylko dobre intencje, ich działania trzeba nazwać zdradą.
A jakieś plusy Konstytucji 3 maja?
To już Karol Marks zwrócił uwagę, że był to jedyny przypadek w dziejach, gdy klasa panująca podzieliła się władzą bez rewolucji, nie pod przymusem. Niewątpliwie był to imponujący krok w kierunku unowocześnienia kraju i poszerzenia elit. To piękny akt w długim ciągu takich wydarzeń, jak zasadnicze prawo stanu rycerskiego Neminem captivabimus czy ustawy konfederacji warszawskiej 1573 roku.
Z kim szlachta podzieliła się władzą?
Z mieszczaństwem, które nie miało żadnej siły przebicia.
Szlachta kilkaset lat pracowała na to, żeby mieszczaństwo się nie liczyło.
Nie wiem, czy można to tak łatwo podsumować. Kraj był ogromny, słabo zaludniony. Niektórzy magnaci sami nawet zakładali miasta i namawiali ludzi, by się tam osiedlać. Zapewniali im różne przywileje.
A jednocześnie wydawali fortunę na dobra luksusowe z zagranicy, uniemożliwiając rozwój miejscowego rzemiosła.
Magnaci żyli z eksportu zbóż. To jest typowa choroba holenderska, jak się określa to w ekonomii, monokultura gospodarcza oparta na surowcach. Dziś dobrym tego przykładem są niektóre państwa naftowe.
Zainteresował Cię ten fragment? Koniecznie zamów książkę Aleksandra Kaczorowskiego i Macieja Radziwiłła „Radziwiłł. Aleksander Kaczorowski rozmawia z Maciejem Radziwiłłem” bezpośrednio pod tym linkiem!
Można coś na to poradzić?
Holendrzy to mądry naród, więc powstrzymali się od wydobycia gazu, którego mają bardzo duże złoża, bo inaczej zniszczyliby inne gałęzie gospodarki. Norwegowie z kolei kumulują pieniądze z ropy i gazu w specjalnym funduszu, żeby zapobiec napływowi pieniądza i wytworzeniu się oligarchii finansowej.
Targowiczanie rzucili kraj na pożarcie Rosji?
To raczej Konstytucja 3 maja była śmiertelnym zagrożeniem dla sąsiednich państw, trzech autorytarnych monarchii.
Z drugiej strony, często patrzymy na sto dwadzieścia trzy lata zaborów jak na homogeniczny okres. To wielki błąd. Pierwsze lata po rozbiorach nie były tak bardzo dramatyczne, jak na przykład okres Kulturkampfu czy rusyfikacji po powstaniu styczniowym. Aleksander I był naprawdę polonofilem. Niedawno natknąłem się na cytat z jego listu do Konstantego Czartoryskiego, przodka mojej mamy, który był oficerem napoleońskim. Po zakończeniu wojen Konstanty stwierdził, że dobrze by było jednak przeprosić cara, ponieważ miał duży majątek na terenie Imperium. Napisał więc list do Aleksandra, którego znał od wczesnej młodości. Jak Pan wie, on i jego brat Adam Jerzy wychowali się w Petersburgu. I car mu odpisał. „Drogi Konstanty, dziękuję ci za list. Wybaczam ci, a ponieważ walczyłeś za swoją ojczyznę, kocham cię jeszcze bardziej”. To napisał car Rosji!
To dopiero byłoby niepoprawne politycznie, gdyby zorganizować debatę historyków poświęconą temu, czym właściwie było Królestwo Polskie. Cokolwiek powiedzieć, wyrwanie Warszawy z rąk pruskich to zasługa cara Aleksandra.
Autonomia Królestwa była bardzo duża. Mieliśmy własną armię; dlatego Rosjanie nazywają powstanie listopadowe wojną polsko- -rosyjską. Natomiast skutki powstania były opłakane.
Pański kuzyn Adam Zamoyski w swojej historii Polski wiele miejsca poświęca zaskakującemu faktowi, że spośród trzech zaborów największą industrializację w XIX wieku przeżył zabór rosyjski. Zabór pruski to były przede wszystkim majątki junkrów, wielkie latyfundia, olbrzymie gospodarstwa po kilkaset hektarów. Wbrew stereotypom, nie było tam wielkiego przemysłu. Podobnie w zaborze austriackim, gdzie, jak się wydaje, była większa wolność…
Ale to dopiero w ostatnich dekadach istnienia cesarstwa.
Wcześniej Austriacy, będąc najsłabszym imperium zaborczym, najczęściej stosowali zasadę divide et impera. Rabacja była przecież, jeżeli nie inspirowana, to mile widziana przez Wiedeń.
Tymczasem Jakub Szela jest dziś kreowany na bohatera ludowego.
Rabacja była jedynym wielkim buntem polskich chłopów. W Rzeczpospolitej buntów chłopskich było bardzo mało. Nie dlatego, że chłopom żyło się znakomicie, aczkolwiek są studia pokazujące, że stopa życiowa chłopów w Polsce, przynajmniej do połowy XVII wieku, była wyższa niż na Zachodzie. Zdarzały się okresy gorsze ze względów klimatycznych. My się teraz ekscytujemy zmianą klimatu, ale on naprawdę zmienił się w połowie XVII wieku.
Mała epoka lodowcowa.
Szwedzi nas najechali, bo u nich ziemia nie odmarzała. W Niemczech buntów chłopskich było całe mnóstwo.
Powstanie Chmielnickiego?
Tego nie można nazwać chłopskim powstaniem. Przecież Kozacy chcieli zostać uznani za szlachtę. Kościuszko też miał taki pomysł, żeby wszystkich uszlachcić. Nie żeby znieść szlachectwo, tylko wszystkich uczynić szlachcicami.
Gdyby mu wyszło, o czym innym byśmy dziś rozmawiali.
To był dobry pomysł.
Ukraina była polską kolonią?
Nie. To kolejna teza serwowana przez autorów ludowej historii. W krajach zachodnich mamy teraz wielki ruch ekspiacji za niewolnictwo i kolonializm. Niektórzy intelektualiści polscy postanowili wpisać Polskę do klubu bijących się w piersi. Chłopi pańszczyźniani zostali zrównani z niewolnikami, a unia polsko-litewska, w wyniku której do Korony przystąpiły ziemie obecnej Ukrainy, to według nich polski kolonializm.
Tymczasem ci wszyscy Czartoryscy, Ostrogscy, Wiśniowieccy nie przyjechali na Ukrainę ze Skierniewic czy Poznania. To była miejscowa elita. Oni wyzyskiwali swoich, przed 1569 rokiem nie byli żadnymi Polakami, a jak później się spolszczyli, to też nie do końca, szczególnie ci z Wielkiego Księstwa. W efekcie tej „kolonizacji” elita skolonizowanych krajów trzęsła Rzeczpospolitą. Michał Korybut Wiśniowiecki został wybrany na króla. Czy to w jakikolwiek sposób przypomina praktykę kolonizacyjną krajów zachodniej Europy?
W Rzeczpospolitej przede wszystkim brakowało ludzi. Nawet najgorsi dranie musieli trochę szanować poddanych, bo gdyby ich bez przerwy bito, jak głoszą ludowi historycy, to nie miałby kto pracować w majątkach szlachty. Wszyscy by poumierali albo uciekli. W połowie XVII wieku w Rzeczpospolitej było dwanaście milionów ludzi, a na początku wieku XVIII liczba ludności spadła do pięciu milionów.