Euro 2012 a sprawa polska

opublikowano: 2012-06-08, 10:22
wolna licencja
I zaczyna się. W 2007 roku Polska i Ukraina otrzymały prawo do organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej. Wielu uznało tamten wybór za co najmniej egzotyczny. Wielką imprezę sportową powierzono krajom, które może były na mapie Europy, ale w świadomości wielu mieszkańców Zachodu nigdy do niej nie należały.
reklama

Zobacz też: Piłka nożna - historia mistrzostw, sukcesy Polaków i futbol a polityka

Niezależnie od tego, co powiedzą na ten temat niektóre feministki lub lewicowi publicyści, przyznaję się – jestem fanem piłki nożnej. Nie czuję z tego powodu szczególnej chęci do bycia w czasie Euro w stanie notorycznego upojenia alkoholowego czy korzystania z usług agencji towarzyskich (jak według wyżej wspomnianych czyni każdy piłkarski kibic). Będę miał jedynie nieodpartą pokusę zobaczenia wszystkich spotkań piłkarskich i nieodrywania się od odbiornika telewizyjnego między 18 a 22 – przynajmniej do 1 lipca. I być może to dziwne, że nie będę wolał w tym czasie zobaczyć spektaklu teatru awangardowego, ani udać się na koncert zespołu, który za punkt honoru stawia sobie granie do końca życia w zadymionych piwnicach, ale tak już mam.

Być może z tego właśnie powodu, mówiąc o Euro 2012, nie będę obiektywny, ale na szczęście nie ja jedyny. Generalnie dyskusja o Euro, jaka przetoczyła się przez media, niewiele miała wspólnego z merytoryczną debatą. Kryterium oceny było jedno: sympatia lub niechęć do sportu, jakim jest piłka nożna. Reszta była tylko dobieraniem mniej lub bardziej udanych argumentów. Oczywiście nikt nie chciał się przyznać, że jego górnolotne hasła mają związek z tym, czy są fanami footballu, czy nie. To przecież zbyt trywialny powód, aby mógł być fundamentem dyskusji poważnych publicystów. Ja jednak nie będę czarował. Piszę te tekst z perspektywy osoby, która piłkę połyka w całości, a jej tajniki zna może lepiej niż przeciętny kibol traktujący ją niemal jak religię.

Euro 2012, które rozpocznie się wraz z pierwszym gwizdkiem hiszpańskiego sędziego w meczu Polska – Grecja, jest w mojej ocenie czymś więcej niż tylko wydarzeniem piłkarskim. Jako takie mogłoby się odbywać wszędzie w Europie i budziłoby we mnie podobne emocje, nawet jeśli nie mógłbym wspierać swym zestawem kibica rodzimych kopaczy. Fakt, że mistrzostwa rozgrywane są w naszym kraju nas nie przekłada się w żaden sposób na moje życie. Biletów na mecze niestety nie mam, a region łódzki fala przyjezdnych kibiców i reprezentacji ominęła szerokim łukiem. Dlaczego więc tak cieszę się z Euro w Polsce?

Uroczysty wjazd Jerzego Ossolińskiego do Rzymu

Organizacja przez Polaków piłkarskich mistrzostw ma w moim przekonaniu szerszy wymiar niż tylko nowe stadiony, na ostatnią chwilę szykowane fragmenty dróg, dworce, czy całe to footballowo-reklamowe szaleństwo. Należy na to spojrzeć z perspektywy historycznej, przysłaniającej nieco namacalne korzyści, jakie będziemy mieli z tej imprezy. Euro 2012 przełamuję prawidłowość, jaka całym światem sportu rządziła nieprzerwanie, od kiedy stał się on zjawiskiem masowym.

reklama

Do tej pory wydawało się wszak, że wielkie przedsięwzięcia sportowe należą się wyłącznie Zachodowi, z wyjątkiem kiedy ów Zachód wspaniałomyślnie decydował się je oddać swoim byłym koloniom. Olimpiady czy mistrzostwa piłkarskie, a więc imprezy, które gromadzą wokół siebie uwagę mediów, były czymś więcej niż tylko rywalizacją sportową. Stanowiły dowód wyższości cywilizacyjnej Zachodu nad resztą świata.

Reakcja na przyznanie Polsce i Ukrainie mistrzostw była symptomatyczna. Włosi doszukiwali się oszustw (z perspektywy obecnych wydarzeń we włoskim footballu budzi to mój szczery uśmiech) i przecierali oczy z niedowierzaniem. O przejęciu Euro od nieudolnych organizatorów wspominali Niemcy, a Anglicy, jak to Anglicy, rozpoczęli kampanię pod tytułem: „Gdzie pojedziemy i dlaczego wrócimy w trumnie”. Zachodnia Europa zadziwiona była faktem, że coś, co wydawało się na stałe do niej przynależeć, trafia do krajów, które dotychczas mogły być jedynie skromnym beneficjentem igrzysk, ale nigdy ich gospodarzem.

Nie jest to wcale pozostałość po okresie komunizmu. Europa Środkowo-Wschodnia już w średniowieczu i okresie nowożytnym, była traktowana przez cywilizację zachodnią z dystansem. Pomimo przynależności tych terenów do kręgu kultury łacińskiej, uważano je za na wpół egzotyczne, które może i co najwyżej aspirują do europejskości. To spojrzenie pogłębiały osobliwości naszej kultury politycznej i obyczajowości, tak obce Zachodowi. Rzeczpospolita była więc jak miodek w garnku Kubusia Puchatka – im bardziej doszukiwano się w niej europejskości, tym bardziej jej tam nie było.

Organizacja Euro 2012 przez Polskę i Ukrainę jest więc szansą na przełamanie tego stereotypu, wpływającego przecież nie tylko na postrzeganie naszego kraju, ale także naszych południowych i wschodnich sąsiadów. Euro w naszym regionie jest przełomem w myśleniu i postrzeganiu podziałów na świecie, warto tego faktu nie zmarnować.

Udowodnienie, że do cywilizacji europejskiej należeliśmy zawsze, nawet pomimo swoich osobliwości, będzie jednak trudne, jeśli sami będziemy się uważali za ubogiego krewnego, któremu nic się nie należy. Taka nutka dominowała w wypowiedziach wielu publicystów, którzy do Euro podchodzą z, delikatnie mówiąc, dystansem. Nie osiągniemy też sukcesu, jeżeli w taki sam sposób jak Zachód nas, będziemy traktowali współorganizatorów mistrzostw z Ukrainy. Wiele wypowiedzi i duch rywalizacji, jaki można było obserwować w okresie przygotowań, niestety o takim traktowaniu świadczył. Politycy i działacze sportowi czasem zapominali, że jesteśmy wspólnie z Ukraińcami w jednym worku i nie mamy powodu, aby czuć wobec nich wyższość.

Jerzy Ossoliński w 1633 roku zadziwił wszystkich swoim tryumfalnym wjazdem do Rzymu. Przed szpalerem wspaniałych rumaków, które gubiły złote podkowy, szli strojnie ubrani słudzy hojnie obdarowujący mieszkańców wiecznego miasta. Europa długo mówiła o tym wydarzeniu, zadziwiona potęgą Rzeczpospolitej. Może czas znów dać jej powód do zaskoczenia?

Polecamy e-booka Łukasza Jabłońskiego pt. „Sportowa Warszawa przed I wojną światową”:

Łukasz Jabłoński
„Sportowa Warszawa przed I wojną światową”
cena:
11,90 zł
Wydawca:
PROMOHISTORIA [Histmag.org]
Liczba stron:
98
Format ebooków:
PDF, EPUB, MOBI (bez DRM i innych zabezpieczeń)
ISBN:
978-83-65156-15-0
reklama
Komentarze
2012-06-19 12:59
Gość: mbbaran
Przepraszam Redakcję za \"ad personam\" lecz zmuście proszę Gościa do przybliżenia mi moich własnych \"dokonań tamtych czasów\". Może coś przeoczyłem w życiorysie.
Odpowiedz
2012-06-18 21:31
Gość: Konrad
Fajny esej Seba i ciekawe spojrzenie na EURO. Piszę to już po odpadnięciu Irlandii i usłyszeniu uwagi Laskowskiego o zaskoczeniu Irlandczyków, że jesteśmy tak do nich podobni. Można więc powiedzieć, że Twoje nadzieje się spełniły, przynajmniej w jakiejś mierze:) (bo prasa z co poniektórych krajów nie zwalnia w wymyślaniu rozmaitych bzdur o nas). Pozdrawiam (adwersarz z piłkarskich tematów na forum sprzed jakiś, o rany, 8 lat;)
Odpowiedz
2012-06-17 07:48
Gość
Pewna grupa ludzi ma bardzo krótką (choć lepiej powiedzieć wybiórczą) pamięć.
Odpowiedz
2012-06-11 13:41
Gość: mbbaran
Panie Sebastianie! \"Którego u nas nie było\" rzeczywiście mogłem nie umieszczać lecz może jakąś nadzwyczajną mocą skłoni się Gościa do przybliżenia mi moich własnych \"dokonań tamtych czasów\".
Odpowiedz
2012-06-11 12:36
Gość
Nie musi i nawet nie powinna. Szkoda,że nawet o Euro 2012 zaraz pojawia się coś takiego: \"I dobrze iż jest ktoś nie wszystko zwalający na \"komunizm\" (takiego u nas nie było)\". No niestety nawet tutaj ten pan musi wtrącić swoje. A jest z tego znany. Znany z dokonań tamtych czasów, do których tak tęskni.
Odpowiedz
2012-06-11 12:29
Gość: Sebastian Adamkiewicz
Szanowni dyskutanci! Czy naprawdę każda dyskusja - od Mieszka I po Euro 2012 - musi zmierzać do \"katowni UB\" i \"generała Jaruzelskiego\"?;)
Odpowiedz
2012-06-11 08:19
Gość
Jak można publikować coś takiego: \"\"komunizm\" (takiego u nas nie było)\" ? Jak można być tak podłym aby tak pisać ? Ilu zginęło zamęczonych w katowniach UB, rozstrzelanych w więziennych piwnicach, więzionych za służbę Polsce, ilu zesłanych na Sybir i tam zamęczonych bo byli Polakami (wyłączając takich jak Jaruzelski, który mówił - oczywiście w wywiadzie dla rosyjskich mediów \"Syberia mnie ciepło przyjęła\") musiałoby być aby mówić o komuniźmie w Polsce ? Ilu walczących na zachodzie po powrocie na polskie ziemie zostało aresztowanych za \"zdradę\", ilu rozstrzelanych, powieszonych. Wie mmb kim był np. Witold Pilecki ? Nie było komunizmu ? Dlaczego plujesz na nich, na ich pamięć, na Polskę i Polaków ?
Odpowiedz
2012-06-10 20:57
Gość: mbbaran
Sapere aude P. Sebastianie. I dobrze iż jest ktoś nie wszystko zwalający na \"komunizm\" (takiego u nas nie było). Niestety aby zmienić nasz obraz na \"zachodzie\" trzeba co najmniej mojżeszowego czasu. Niektórym się to udało np. Szwedom przejść od od pozycji bohaterów modlitwy \"od furii Normanów wybaw nas Panie\", poprzez Tatarów Europy czy też komletnych niedołęgów na polu walki w czasach Napoleona a na koniec narodu brudasów i narodu zagrożonego degeneracją z powodu alkoholizmu do pozycji wzoru dla innych. Innymi słowy, powtarzając za Maćkiem z Bogdańca: \"trza harować i majętności przysparzać by w pole godnie wystąpić\".
Odpowiedz
2012-06-09 08:18
Gość: Jarosław Pietrzak
Artykuł jak zawsze ciekawy i dający do myślenia. Co do podsumowania, chciałbym zwrócić Tobie Sebastianie uwagę, iż podobny wydźwięk miała uroczysta entrata do Rzymu - Michała Kazimierza Radziwiłła w 1680 roku(męża wiesz kogo :). Pomimo, iż cesarz, papież i Wenecja robili wszystko by Radziwiłł nie wszedł do Rzymu tryumfalnie, to kroki te zawiodły (m.in. podzielili orszak przed wejściem do Wenecji, odsyłając go do lazaretu pod pretekstem kwarantanny). Dragonia, husaria, egzotyczne zwierzęta np. wielbłądy zrobiły na mieszkańcach Wiecznego Miasta tak duże wrażenie, że pochód i jego koloryt był długo, długo komentowany. Miejmy nadzieję, że i nasze Euro też pozytywnie zapisze się w pamięci i nic temu nie stanie na drodze. Pozdrawiam i gratuluję dobrego artykułu.
Odpowiedz
o autorze
Sebastian Adamkiewicz
Publicysta portalu „Histmag.org”, doktor nauk humanistycznych, asystent w dziale historycznym Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, współpracownik Dziecięcego Uniwersytetu Ciekawej Historii współzałożyciel i członek zarządu Fundacji Nauk Humanistycznych. Zajmuje się badaniem dziejów staropolskiego parlamentaryzmu oraz kultury i życia elit politycznych w XVI wieku. Interesuje się również zagadnieniami związanymi z dydaktyką historii, miejscem „przeszłości” w życiu społecznym, kulturze i polityce oraz dziejami propagandy. Miłośnik literatury faktu, podróży i dobrego dominikańskiego kaznodziejstwa. Współpracuje - lub współpracował - z portalem onet.pl, czasdzieci.pl, novinka.pl, miesięcznikiem "Uważam Rze Historia".

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści, zawsze za darmo.

Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2025 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone