Ewelina Szpak – „«Chory człowiek jest wtedy jak coś go boli». Społeczno-kulturowa historia zdrowia i choroby na wsi polskiej po 1945 roku” – recenzja

opublikowano: 2017-05-16 08:00
wolna licencja
poleć artykuł:
Choroby są nieodłącznym elementem egzystencji, zasadniczo wpływającym jakość życia. Bardziej niż ciekawość budzą one jednak nasze zaniepokojenie. Być może dlatego właśnie w polskiej historiografii są one tak mało badane. Tymczasem praca Eweliny Szpak pokazuje, że ten temat zasługuje na najwyższą uwagę.
REKLAMA
Ewelina Szpak
„«Chory człowiek jest wtedy jak coś go boli».
nasza ocena:
9/10
cena:
30,00 zł
Wydawca:
IH PAN
Rok wydania:
2016
Okładka:
miękka
Liczba stron:
341
Format:
145x205 mm
ISBN:
978-83-63352-66-0

Na Zachodzie publikacje z zakresu społecznej historii medycyny cieszą się dużym powodzeniem, nie tylko wśród specjalistów, ale i zwykłych czytelników. Dowodem na to było choćby znakomite przyjęcie przez środowiska naukowe i literackie biografii raka pióra Siddhartha Mukherjee ([Cesarz wszech chorób. Biografia raka], Wydawnictwo Czarne 2013). Ta monumentalna praca, opisująca jedną z najgroźniejszych współcześnie chorób umiejętnie połączyła społeczny wymiar problemu z faktami – scalając tym samym historię z medycyną.

Podobny mariaż charakteryzuje pracę „«Chory człowiek jest jak coś go boli». Społeczno-kulturowa historia zdrowia i choroby na wsi polskiej po 1945 r.”. Również ona wpisuje się w nurt badań dotyczących społecznej historii medycyny. Temat rozważań został bardzo jasno określony przez Autorkę i wydaje się być naturalnym następstwem prowadzonych wcześniej badań. Ewelina Szpak w swoich dotychczasowych pracach opisywała problemy wsi po 1945 r. Warto jednak podkreślić, że problemy, które pojawiały się wówczas na terenach wiejskich, istotną rolę odgrywały również w życiu miast, choćby ze względu na powojenne zjawisko ruralizacji.

Główną osią narracyjną książki są zagadnienia związane z nową powojenną polityką zdrowotną i społeczną wynikające z głoszonych haseł ideologiczno-państwowych w specyficznych warunkach jakie panowały na wsi polskiej. Autorka konfrontuje propagandowe hasła z rzeczywistością oraz wiejskie wyobrażenie na temat chorób i ich leczenia z faktyczną diagnostyką. Jaki obraz wyłania się z książki Eweliny Szpak? Niestety niewesoły, zarówno pod względem instytucjonalnej rzeczywistości jak i wiejskiej mentalności.

Pomimo dużych wysiłków państwa w kierunku tworzenia placówek ochrony zdrowia, były one przejawem nie tyle troski o jakość życia mieszkańców, a bardziej wyrazem biopolityki, rozumianej jako „roztaczanie medycznie pojętej kontroli nad społeczeństwem i oddziaływaniem na poszczególne grupy poprzez celowe ułatwianie bądź utrudnianie dostępu do świadczeń służy zdrowia” (s. 321). Uproszczając, Ewelina Szpak wykazuje, że rolnicy zrzeszający się w Państwowych Gospodarstwach Rolnych otrzymywali (czasem wbrew woli) punkty i przychodnie sanitarne, na co rolnicy indywidualni liczyć nie mogli. Jednak wynikało to nie tylko z jasno określonych celów politycznych, ale i z ograniczeń finansowych zrujnowanego po wojnie państwa.

Inną, aczkolwiek równie ciekawą kwestią poruszoną przez Autorkę jest to na ile owe placówki spełniały swoje zadanie w społecznościach, w których wciąż żywa była wiara, że choroba to boska kara, a ścięcie kołtuna grozi ślepotą lub zaburzeniami psychicznymi. Przede wszystkim światem wiejskiej społeczności pod względem postrzegania zdrowia i choroby rządził prosty i okrutny mechanizm - człowiek chory, niezdatny do pracy był traktowany jako jednostka bezużyteczna, a przez to marginalizowana. Z tego względu ludzie na wsi, często wykazywali tendencję do ignorowania objawów choroby.

REKLAMA

Problemy mentalności wiejskiej w tym zakresie przywodzą na myśl sceny znane z literatury pięknej - choćby Chłopów Władysława Reymonta czy Konopielki Edwarda Redlińskiego. Najbardziej uderzający jest jednak fakt, że myślenie takie pokutowało jeszcze przez kolejne powojenne dekady. I choć dziś niektóre z opisywanych wydarzeń mogą budzić uśmiech politowania, nie da się dyskutować z faktem, że był to jeszcze świat naszych babek i dziadków. A zatem nie tak bardzo odległy.

Bardzo ciekawe refleksje wysnuła Autorka analizując materiały dotyczące zdrowotności kobiet, a zwłaszcza sytuacji dotyczących ciąży oraz jej zapobiegania, a następnie ewentualnego jej przerywania bądź rodzenia i połogu. Kobiety wiejskie pomimo dużej dzietności, wielokrotnie borykały się z ciążami niechcianymi. Pomimo znajomości oraz coraz lepszej dostępności środków antykoncepcyjnych wiele kobiet z uwagi na nauki Kościoła katolickiego odrzucało te metody regulacji urodzeń. Niekiedy zdarzało się, że nawet jeśli szukały porad w kwestii antykoncepcji, nie zawsze spotykało się to ze zrozumieniem. Warto przytoczyć jedne ze wspomnień, zamieszczonych w książce przez Autorkę:

Po urodzeniu piątego [dziecka - przyp. B.K] pojechałam do Gniewu do bardzo znanego lekarza, wybitnego specjalisty ginekologa, aby uzyskać poradę jak postępować by więcej dzieci nie było. Zbadał mnie, popatrzył z góry przez okulary i powiedział ostro: «Jesteś młoda i zdrowa jak koń, możesz drugie pięcioro urodzić, a jak nie to nie śpij z chłopem. I nic więcej». No i widocznie po to tylko zostałam stworzona aby ciężko pracować i rodzić dzieci (s. 240).

Z dzisiejszej perspektywy, zagadnienia dotyczące sytuacji kobiet na wsi budzą zrozumiały niepokój, przywodząc na myśl hasła dotyczące „piekła kobiet” oraz zmuszają do refleksji na ile owa sytuacja zmieniła się dzisiaj.

Na uwagę zasługują nie tylko analizy i historie przedstawiane przez Autorkę, ale również bogata baza źródłowa. Poza licznymi archiwaliami, w pracy dużo miejsca zajmują wywiady przeprowadzone na potrzeby niniejszej książki. Dzięki wprowadzeniu metody oral history książka nabrała bardziej osobistego i ludzkiego wymiaru, który doskonale uzupełnia materiały wytworzone przez różne instytucje państwowe.

Podobną korzyść przyniosło wykorzystanie wspomnień i pamiętników, nie tylko osób występujących w roli pacjentów, ale także przedstawicieli służby zdrowia. Pomimo jasnego określenia ram terytorialnych (ziemie północno-zachodnie oraz obszar woj. krakowskiego i lubelskiego) oraz chronologicznych (od końca wojny do II połowy lat 80. XX w.) całość sprawia wrażenie opracowania kompleksowego, którego wyniki można rozszerzyć na cały kraj. Gorąco zachęcam do lektury!

REKLAMA
Komentarze

O autorze
Barbara Kasprzyk
Doktor nauk humanistycznych, muzealniczka, autorka książek i artykułów poświęconych historii Kielecczyzny. W rozprawie doktorskiej badała relacje między przemysłem a rozwojem miast na przykładzie rodzinnego Skarżyska-Kamiennej. Aktualnie pracuje w Muzeum Sztuki w Łodzi.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone